Pogoń Szczecin problemów wewnętrznych na finiszu sezonu nie potrzebuje. Walczy o wicemistrzostwo Polski, może nawet z nadzieją, że Legia potknie się tuż przed metą. To nie jest scenariusz nieprawdopodobny. A skoro już mowa o scenariuszach, nie będzie wyciągnięta z kapelusza teoria, że Luka Zahović nie wygląda na integralną część zespołu “Portowców”. Ktoś zaraz powie, że tworzymy teorie spiskowe, ale kilka poszlak wskazuje, że coś jest na rzeczy. Widzą to szczególnie kibice, którym nie w smak cała ta sytuacja.
Luka Zahović – problem Pogoni Szczecin?
Można odnieść wrażenie, że słoweński napastnik bywa pomijany na boisku przez konkretnych piłkarzy. Wsłuchując się w głosy idące ze Szczecina, tę bierność wobec Zahovicia zarzuca się szczególnie Sebastianowi Kowalczykowi. Kapitan Pogoni w meczu z Podbeskidziem nie poszukał podaniem swojego kolegi ani razu przez 15 minut, kiedy ten wszedł z ławki. Były ku temu okazje, a szczególnie ta z poniższego obrazka. 22-latek przejął piłkę na własnej połowie, ruszył na połowę gospodarzy i miał sześć sekund na to, żeby w sposób komfortowy zagrać prostopadłą piłkę do Słoweńca. Widział go doskonale, przestrzeń była otwarta.
Oczywiście Kowalczyk na obsłużenie kolegi się nie zdecydował. Wolał wstrzymać grę.
Problem jest realny
W Szczecinie mówi się, że Luka Zahović nie cieszy się sympatią ze strony rady drużyny. Na jej czele stoją oczywiście Sebastian Kowalczyk i Adam Frączczak, któremu przypisuje się rolę antagonisty. Dlaczego? Ponoć chodzi o wewnętrzne interesy, odbywa się walka o nowy kontrakt. Gdyby konkurent z ataku strzelał więcej bramek, wiadomo, że przyszłość 33-latka stałaby pod znakiem zapytania. Załóżmy, że to prawda. Że kilku piłkarzy celowo spycha Zahovicia na margines, co w meczach czasami da się zauważyć. Bo wcale nie jest tak, że Słoweniec unika gry. Chce być pod prądem, lubi grać na ścianę, ma w tym sezonie jeden z najlepszych dorobków wśród napastników Ekstraklasy, jeśli chodzi o kluczowe podania.
Zebrał też kilka asyst, ma trzy bramki. Jasne, spodziewano się po nim, że będzie dostarczał lepsze liczby. Dobre CV zobowiązuje. Tylko że to już nie pierwszy raz w ostatnich latach, kiedy nowy napastnik Pogoni nie daje sobie rady. Przychodzi do zespołu w założeniu jako ciekawe wzmocnienie, a kończy się tak, że opuszcza klub z opuszczoną głową. Niewykluczone, że podobnie będzie z Zahoviciem. Możemy tutaj dostrzec pewną tendencję.
Co znamienne, o problemie swojego podopiecznego przed meczem z Podbeskidziem powiedział sam trener Runjaic: – Luka nie jest zadowolony ze swojej formy, liczby strzelonych goli i pozycji w zespole. Ma natomiast nasze zaufanie, odpowiednio wspieramy go, ponieważ wiemy, że jest jakościowym zawodnikiem. Może potrzebuje więcej czasu na akceptację zespołu, żeby ten potrafił go odpowiednio wykorzystać. Luka nie jest typowym napastnikiem w Ekstraklasie. My też gramy trochę innym systemem, ale mamy dobre wyniki, a to jest najważniejsze.
Na pewno zwracają uwagę słowa “akceptacja zespołu”. Można przyjąć, że ona nie przebiega w należyty sposób, skoro po meczu z Podbeskidziem Luka Zahović był jedynym zawodnikiem Pogoni, który po zwycięstwie nie cieszył się z zespołem (wideo z szatni na klubowej stronie).
Rzecznik wyśmiewa teorie spiskowe
Ostro na różne domysły z tym związane w rozmowie z PogonSportnet.pl zareagował rzecznik klubu Krzysztof Ufland. – Przy Sebie Kowalczyku pojawiają się głosy, że dobrze byłoby, żeby miał więcej liczb. Takie stwierdzenie usłyszałbyś pewnie w pierwszej kolejności z jego strony. I teraz naprawdę można wierzyć w to, że zawodnik chciałby pozbawić się w takiej sytuacji potencjalnej asysty? Mówienie o tym, że ktoś chciał komuś zabrać gola jest niepoważne. Na siłę można szukać wiele innych argumentów: jest końcówka meczu, jesteś zmęczony, nogi nie zawsze nadążają za głową, a więc nie zawsze podejmiesz właściwą decyzję, bądź nie zdążysz zrobić tego we właściwym momencie. To normalne. W meczu z Podbeskidziem gole nie padły przynajmniej po dwóch lepszych okazjach bramkowych. Wygrywamy po dwóch trafieniach chłopaków z regionu, wychowanków, ale znajdujemy sobie tematy zastępcze. I snute są teorie spiskowe – mówił Danielowi Trzepaczowi.
I dodał w temacie samego Zahovicia: – To, że na fragmencie filmu, czy zdjęciu dany zawodnik nie eksploduje radością, o niczym nie świadczy. Aż dziwię się, że muszę to opowiadać. Natomiast i to zostało wykorzystane do próby wykreowania zniekształconego obrazu. Mógłbym się przerzucać przykładami: kiedy drużyna strzeliła drugiego gola, Luka cieszył się z pełnym uśmiechem na twarzy z całą drużyną. Nie wiem, czy widać to było w telewizji, ale tak było. Później wszedł na końcówkę meczu, znów nie strzelił bramki i był wkurzony. Doszukiwanie się w tym dodatkowej historii jest bezzasadne.
Z jednej strony takie szczegóły mogą nie mieć żadnego znaczenia i wywód kibiców traci sens. Z drugiej – na myśl przychodzi casus Roka Sirka w Zagłębiu Lubin. Poza kamerami telewizyjnymi widać było doskonale, że ten piłkarz jest w szatni ciałem obcym. Różnica między oboma Słoweńcami polega jednak na tym, że jeden ma duże umiejętności w skali Ekstraklasy, a drugi niekoniecznie.
Zahović powinien mieć dwa gole więcej
Może być też tak, że to teoria zbyt grubymi nićmi szyta.
Wiecie, teoria z wykluczaniem napastnika przez kilku kolegów z zespołu nie musi być wcale prawdziwa. Są rozsądne przesłanki, by tak myśleć, tym bardziej, że pomijanie Zahovicia w akcjach ofensywnych nie ma miejsca od wczoraj. Ale, żeby nie było, przyjmijmy też, że nie ma potrzeby wietrzyć żadnego spisku. Niech zajmują się tym kibice. Nawet wtedy jednak nie da się przejść obojętnie obok faktu, że były piłkarz Mariboru nie prezentuje się na miarę swoich możliwości od dłuższego czasu. Wygląda na to, że ma problem z aklimatyzacją i być może to bardziej jego sprawa osobista niż problem wynikający z czynników zewnętrznych.
- Zahović oddał 23 strzały w lidze. Strzelił dwie bramki przy xG 3,8
- Dla przykładu piłkarze z największą różnicą między golami a xG (na minus):
Rivaldinho – 25 strzałów, jeden gol, xG 2,90
Samuel Mraz – 23 strzały, jeden gol, xG 3,5
Richmond Boakye – 22 strzały, zero goli, xG 1,8
Michał Żyro – 35 strzałów, cztery gole, xG 5,7
Ameryki nie odkryjemy, ale oczywistym jest, że takim przypadkiem powinna zająć się szatnia. Wyalienowany piłkarz mógłby okazać się kluczowy w walce o najwyższe cele, ale, cytując Runjaica, nie będzie, bo zespół nie potrafi go odpowiednio wykorzystać. To nie brzmi optymistycznie. Zgodnie przyznamy, że szkoda byłoby zaprzepaścić potencjał na kozaka naszej ligi. Nieważne, czy przykładają do tego ręce koledzy z drużyny, czy chodzi o jakiś problem mentalny. Na twarzy i w reakcjach boiskowych Zahovicia wypisana jest frustracja. Argument, że to wynika z braku skuteczności w polu karnym, raczej nie ma nic do tego.
Dopóki wyniki będą się zgadzały, jest to wątek drugorzędny, choć niebędący zupełnie bez znaczenia. Najbardziej dziwi nas fakt, że w obliczu szansy na historyczny sukces, nerwowość w szczecińskie szeregi wprowadzają nie zawistnicy, których zapewne “boli wielka Pogoń”, ale sami kibice.
Fot. FotoPyk