Coraz gorzej wygląda sytuacja Juventusu we włoskiej ekstraklasie. Dzisiaj piłkarze “Starej Damy” – bez Cristiano Ronaldo w składzie – przegrali na wyjeździe 0:1 z Atalantą w ramach 31. kolejki Serie A. Przegrali, dodajmy, zasłużenie, bo zawodnikom Gian Piero Gasperiniego udało się w wydatny sposób obnażyć wiele słabości w grze mistrzów Włoch.
Atalanta – Juventus. Dobre tempo w 1. połowie
Pierwsza połowa meczu była w sumie dość dziwna.
Ktoś mógłby zarzucić piłkarzom obu ekip całkowity brak konkretów pod bramkami. Obchodzący dziś 31. urodziny Wojciech Szczęsny nie został przed przerwą zmuszony do jakiejkolwiek wymagającej interwencji na linii i w sumie to samo można powiedzieć o Pierluigim Gollinim z Atalanty.
Ale zaznaczamy od razu – brak celnych uderzeń wcale nie oznacza, że spotkanie było nudne. Wręcz przeciwnie. Drużyna z Bergamo od samego początku narzuciła “Starej Damie” niezwykle wysokie tempo, świetnie się prezentowała w wysokim pressingu i regularnie przybliżała się do wypracowania sobie sytuacji strzeleckich. Brakowało tylko właściwych decyzji w końcowej fazie akcji. Za często gracze Atalanty decydowali się na jakieś dodatkowe podanie, poprawienie sobie futbolówki, zbędny drybling. Najlepszą szansę do wyprowadzenia swojego zespołu na prowadzenie zmarnował Matteo Pessina. Właśnie przez ten zupełnie niepotrzebny moment zawahania przed oddaniem strzału.
Mimo wszystko, gospodarze imponowali organizacją gry i skutecznością w odbiorze. Juve miało olbrzymie problemy przy próbach wyprowadzenia piłki z własnej połowy. Ale kilka razy mistrzom Włoch udało się jednak zagościć w szesnastce rywali i wtedy robiło się gorąco. Choć niekoniecznie za sprawą podopiecznych Andrei Pirlo, bo tak naprawdę najwięcej problemów piłkarze Atalanty sprawiali sobie sami. A to Joakim Maehle się obciął, a to wspomniany Gollini pogubił się na przedpolu… Gracze Juventusu – na czele z Alvaro Moratą – nie potrafili jednak z tych baboli skorzystać.
Atalanta – Juventus. Malinowski zapewnia trzy punkty!
Po przerwie już tak kolorowo nie było. Atalanta nie była w stanie napierać aż tak zdecydowanym pressingiem, dlatego dość wyraźnie się wycofała i nękała rywali tylko od czasu do czasu, zrywami, a nie bez ustanku. Juventus nie miał jednak pomysłu na sforsowanie zagęszczonej defensywy przeciwników. Tradycyjnie rozczarowywali piłkarze ze środka pola, a zmiany dokonywane przez Pirlo raczej pogarszały sytuację, zamiast ją poprawiać. Choćby Arthur, który wszedł na murawę na kwadrans przed końcem meczu, narobił zdecydowanie więcej szkód niż pożytku.
W sumie w zespole “Starej Damy” mógł się podobać chyba tylko Juan Cuadrado. Jako jedyny wygrywał pojedynki, robił przewagę, przyspieszał grę, był przebojowy. Irytowali natomiast najbardziej Rabiot, Dybala, Morata i Chiellini. Grali niechlujnie, ospale. Spowalniali akcje.
Gian Piero Gasperini niewątpliwie miał więcej szczęścia do zmian niż Pirlo. Josip Ilicić, który wbiegł na boisko na 20 minut przed końcem gry, powinien był zapisać na swoim koncie asystę, lecz jego perfekcyjnie dośrodkowanie sknocił Duvan Zapata. Natomiast Rusłan Malinowski, oddelegowany do boju chwilkę później, zagwarantował zespołowi z Bergamo niezwykle cenne trzy punkty. Najpierw strzałem z rzutu wolnego zmusił Wojtka Szczęsnego do spektakularnej robinsonady, a potem skierował już futbolówkę do siatki poza zasięgiem bezradnego Polaka. Bardzo pomógł mu rykoszet, to jasne, ale wydaje się, że właśnie takiego gościa Atalanta potrzebowała już w pierwszej połowie – pazernego na strzały, bezkompromisowego, unikającego zbędnych kalkulacji. Wcześniej Atalanta była jak pięściarz, który znakomicie pracuje na nogach, składa fantastyczne kombinacje ciosów, ale brak mu w arsenale nokautującego uderzenia. Malinowski takim uderzeniem się okazał.
Atalanta – Juventus. Kłopoty “Starej Damy”
Generalnie – w pełni zasłużone zwycięstwo Atalanty, która nie była może lepsza od Juve o klasę, ale jednak w przekroju całego spotkania jej przewaga w organizacji i kulturze gry była oczywista. Niepodważalna. Ten triumf pozwala ekipie Gasperiniego wspiąć się na trzecie miejsce w tabeli. Juventus jest obecnie czwarty i ma trzy punkty przewagi nad Napoli (5.), cztery nad Lazio (6.) i osiem nad Romą (7.). Każda z tych drużyn rozegrała jednak o jeden mecz ligowy mniej od “Starej Damy”, a zatem szykuje się naprawdę elektryzujący finisz sezonu w Serie A.
Juventus poza Ligą Mistrzów? To możliwe. Mało tego – całkiem prawdopodobne, bo turyńczycy grają po prostu kiepsko. O obronie mistrzostwa nawet nie wspominamy… Nic dziwnego, że Andrea Agnelli tak marzy o zrewolucjonizowaniu europejskiego futbolu.
ATALANTA BERGAMO 1:0 JUVENTUS FC
strzelcy bramek:
- R. Malinowski 87′ (1:0)
fot. NewsPix.pl