Mecz Lechii z Piastem może zdecydować, kto zajmie czwarte miejsce na koniec sezonu i wówczas – ewentualnie, przy triumfie Rakowa w Pucharze Polski – zagra w pucharach. No, w eliminacjach, pewnie jeden-dwa dwumecze, ale zawsze. Jest to jakiś hit tej kolejki. Zapraszamy na dwugłos przed spotkaniem. A konkretnie zapraszają Przemek Michalak i Paweł Paczul.
Paczul
Jeszcze niedawno wydawało się to nieprawdopodobne, prawda? Piast zaczął sezon fatalnie, wiedzieliśmy, że odpali, ale żeby być tak blisko czołówki… No, tu już wątpliwości były większe. Lechia nieco inaczej – nie zaczęła jakoś bardzo źle, ale potem topiła się w przeciętności, której punktem kulminacyjnym było odpadnięcie z Pucharu Polski po boju z zawsze groźną Puszczą Niepołomice. A teraz też ma szanse na puchary (choć pamiętam sezon, kiedy była czwarta, a w finale PP grała Arka) i to mimo – wciąż będę się upierał – mocno przeciętnego składu. Czego to dowodzi – to raczej oczywiste. Jak masz fachowca w roli pierwszego szkoleniowca, to nie szukaj kwadratowych jaj. Piast i Lechia nie szukały, więc dzisiaj zagrają cholernie kluczowy mecz. Być może decydujący, kto będzie miał szansę na Europę.
Michalak
Piasta przed sezonem w luźnym typowaniu na Twitterze widziałem w pucharach i byłem o niego spokojny, nawet gdy tak fatalnie zaczął. Po prostu wrócił Świerczok i zaczął strzelać, to był brakujący element. Z Lechią natomiast mocno przestrzeliłem. Podałem ją jako potencjalnie największe rozczarowanie sezonu. Sądziłem, że coś się w projekcie Piotra Stokowca kończy, że nastąpiło klasyczne wypalenie materiału. W sumie do pewnego momentu mogło się wydawać, że to się sprawdzi. Pamiętamy przecież, że Lechia miała fatalną końcówkę ubiegłego roku: cztery z rzędu porażki do jajca. Przed przerwą zimową co prawda wygrała wysoko na Cracovii, ale drugą rundę zaczęła od 0:2 z Jagiellonią. Jeszcze 2-3 takie występy i kto wie, czy Stokowiec nie byłby już tylko biernym obserwatorem dalszych losów tej ekipy. Tym większe słowa uznania, że z tego wyszedł i to naprawdę konkretnie: ostatnich dziewięć meczów ligowych to 18 zdobytych punktów na 27 możliwych.
Paczul
Tak i podkreślmy tutaj wyjątkowo dużą rolę Stokowca. On nie dysponuje bardzo dobrym składem, można się zastanawiać, czy w ogóle dobrym. Lechia to kadrowo tak naprawdę poziom Jagiellonii, ale właśnie – w Białymstoku zabrakło szkoleniowca, w Gdańsku był on cały czas. I gdyby Lechię prowadził Bogdan Zając, a Jagiellonię Piotr Stokowiec, to jestem przekonany – mimo że Stokowcowi kiedyś tam nie poszło – te ekipy zamieniłby się miejscami. To jest naprawdę duża sztuka osiągnąć takie rezultaty, jak teraz Stokowiec. Naturalnie to się może wszystko jeszcze zmienić, Lechia ma trudny terminarz, bo po Piaście będą starcia z Lechem i Legią, natomiast wydawało się, że ten sezon dla kibiców Lechii będzie nudny. Szóste-ósme-dziesiąte miejsce, bez nadziei na cokolwiek więcej. A tymczasem ten klub walczy tak naprawdę o puchary.
Michalak
No i mam teraz dylemat, kogo z tej dwójki prędzej widziałbym w pucharowych eliminacjach, bo faktycznie ten mecz może wiele ustawić. Dobra, równa forma Piasta budzi uznanie, Waldemar Fornalik – wiadomo, w ekstraklasowych realiach klasa sama w sobie. Ale wspominałem o Świerczoku, który moim zdaniem robi niesamowitą różnicę, nie tylko samymi golami. Nie wydaje mi się, by z Michałem Żyro w ataku punktowanie byłoby równie dobre, mimo że w Gliwicach trochę się odbudował. Problem w tym, że Świerczok jest tylko wypożyczony i nawet jeśli Piast go wykupi z Łudogorca – pół miliona euro teraz brzmi promocyjnie – to zapewne w celu szybkiego puszczenia dalej ze sporym zyskiem. Nie mam przekonania, że przy Okrzei mogliby jego brak szybko zrekompensować. Pamiętamy zresztą, jak to się odbywało, gdy odchodzili Patryk Dziczek czy Joel Valencia. Nawet jeśli było to spodziewane, jak w przypadku Dziczka, nie od razu luka w składzie była wypełniona, co odbijało się na wynikach. Obawiałbym się powtórki z rozrywki, a wtedy sama solidność może nie wystarczyć.
Z drugiej strony, Lechia też wzbudza sporo obaw. O ile Piast na tę chwilę nie ma słabych punktów, to tutaj ciągle są duże rezerwy na niektórych pozycjach. Nie do końca jestem przekonany, że na dłuższą metę Kristers Tobers lub Mario Maloca mogą z powodzeniem grać obok Michała Nalepy. Maciej Gajos od lat grzęźnie w ligowej szarzyźnie i tak sobie dojechał do trzydziestki. U skrzydłowych ciągle brakuje powtarzalności (choć Conrado to naprawdę fajny chłopak, nawet jako lewy obrońca). Jak jeden ma trochę lepszy okres, to drugi zupełnie przygasa. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Stokowiec aktualnie wyciska maksa ze swoich zawodników, a takie historie przeważnie mają krótki termin ważności. To, co wystarcza na polską ligę, może być już niewystarczające w starciu z pierwszym lepszym rywalem z Macedonii czy Słowacji. Chyba jednak nieco mniej znaków zapytania w tym kontekście widzę przy Piaście. Bez Świerczoka cały system nadal powinien funkcjonować, przynajmniej do momentu, gdy trzeba będzie sfinalizować akcję, ale tu zawsze jest nadzieja, że ktoś będzie miał dzień konia. Z Hartbergiem jesienią strzelali Konczkowski czy Sokołowski, którzy zazwyczaj tego nie robią.
Paczul
I to Konczkowski po jakiej akcji! Przedryblował z tego skrzydła, jakby robił to codziennie i zaraz miał wyjechać do La Liga. W każdym razie – wiadomo, że dyskusja o pucharach to po prostu rozważanie, kto zagra jeden czy dwa dwumecze. Według mnie dzisiaj ani Piast, ani Lechia nie mogą mieć większych nadziei. Natomiast mimo wszystko, jeśli miałbym już liczyć, kto podreperuje nam choć minimalnie współczynnik, byliby to gliwiczanie. Ale tylko w momencie, jeśli Świerczok zostanie. Jeśli odejdzie, tak jak ty, nie mam żadnych złudzeń. Żyro to nie ten kaliber. W ogóle mam teorię, może popieprzoną, że Żyro to taki mini-Milik. Też pudłuje w prostych sytuacjach i porusza się jakoś tak podobnie. Proszę, nie rozstrzelajcie mnie w komentarzach. Wracając: i na puchary takiego lidera w Lechii mi brakuje. Flavio nie będzie ciągnął tego wózka wiecznie, Zwoliński liderem wciąż nie jest, Saief tym bardziej – ostatnio nawet nie wychodzi w pierwszej jedenastce. I tak jak wiele obiecuje sobie po Biegańskim, tak przecież nie możemy młodemu chłopakowi kazać ciągnąć tej kapeli w pucharach. Tylko czy Piast w ogóle będzie potrafił przeskoczyć Lechię? Raz, że nie lubi z nią grać, dwa, spotkanie z Arką trochę go obnażyło.
Michalak
No Żyro faktycznie coś z Milika ma i nie chodzi tylko o warunki fizyczne. Obaj, jak na skalę swojego ligowego otoczenia, umieją grać w piłkę, potrafią być pożyteczni dla zespołu i wypracować sytuację koledze, ale z kończeniem swoich czasami mają problem. Także nie jest to teoria zupełnie z czapy, egzekucji nie będzie.
W ogóle trzeba docenić to, jak dobrze Biegański wprowadził się do Lechii. Mimo że jestem z Tychów, to teraz I ligę częściej śledzę skrótowo niż meczowo, ale jesienią ze dwa pełne spotkania GKS-u widziałem i szczerze mówiąc, jakoś specjalnie nie olśniewał. Nie to, żeby odstawał, ale nie miałem wrażenia, że “oho, to jest talent, który lada chwila z buta wejdzie do Ekstraklasy”. Choć być może po prostu nie oglądałem aż tak uważnie każdego zagrania, bo przy I lidze nie wystawiamy not (śmiech w nawiasie). W każdym razie Biegański wydaje się największą rozwojową nadzieją Lechii w kontekście ewentualnych meczów międzynarodowych. Może wnieść coś, czego wcześniej ta drużyna nie miała, czyli pozytywną bezczelność w środku pola. Ogólnie jednak moim zdaniem Piast ma większe rezerwy na kolejne miesiące w obecnym zestawieniu niż Lechia. Nie będzie dużym ryzykiem stwierdzenie, że Tiago Alves najlepsze dopiero pokaże. Nie wykluczałbym, że to samo dotyczy Michała Chrapka i – tak, tak – Patryka Lipskiego. Dominik Steczyk wreszcie przypomina piłkarza w nieco dłuższym wymiarze. Jeżeli latem odejdzie Patryk Sokołowski – a plotkowano, że Rosja już dograna – to nieco przykurzony w ostatnim czasie Sebastian Milewski powinien spokojnie wejść w jego buty. Tylko ten atak budzi niepokój.
Mówisz, że Piast nie lubi grać z Lechią. Wyniki od dłuższego czasu przemawiają na jej korzyść, prawda, ale jesienią Piast u siebie zwyciężył 2:0. W Gdańsku w ciągu ostatnich trzech lat wygrał dwa razy. Okej, w międzyczasie doznał czterech porażek, nie mówimy jednak o jakimś wchodzeniu do paszczy lwa, z której dotychczas nie było wyjścia.
Paczul
Z drugiej strony – Piotr Stokowiec też ostatnio znalazł jako-taką głębię, skoro odrestaurował Malocę i Udovicicia. Wydawało się, że obaj są kompletnie przegrani. Maloca miał fatalny koniec tamtego sezonu, w nowy wszedł równie słabo i został nawet przesunięty do rezerw. A teraz gra i wygląda to przyzwoicie. Udovicić – wiadomo. Wielkie oczekiwania po transferze z Sosnowca, ale Żarko kompletnie tych oczekiwań nie uniósł, mimo że obiecywał poprawienie jeszcze liczb z Zagłębia. Natomiast teraz też gra i widać, że piłka mu nie przeszkadza, co jest i tak dużym osiągnięciem, jak patrzę na Haydarego. Dalej – na prawą obronę został przesunięty Kopacz i wygląda nieźle, tak samo Conrado z lewej strony. Oczywiście – atakować Europę Malocą i Udoviciciem… Odważne. Natomiast atakować Lipskim i Steczykiem – też. Choć już się zgodziłem, że Piast ze Świerczokiem byłby ciekawszy w eliminacjach, to nie będę teraz mieszał.
Poza tym myślę, że może gliwiczanie wzmocniliby się jeszcze ciekawie latem. Lechia… Raczej nie – ostatnie okienka transferowe są mocno przeciętne. Uzupełnienia, nie wzmocnienia. A pieniędzy raczej nie przybyło. Ciężka sprawa i też pokazująca, że nie mamy kim straszyć.
Natomiast – jakiego meczu się spodziewasz?
Michalak
Na pewno spodziewam się goli. Między tymi drużynami 0:0 nie mieliśmy od października 2013 roku, czyli w dwudziestu jeden kolejnych meczach. Jak sięgam pamięcią do ostatnich sezonów, te starcia raczej nas nie nudziły. Ciekawe, kto tym razem będzie dominował na boisku, bo jedni i drudzy pod wieloma względami – posiadanie piłki, średnia strzałów i strzałów celnych na mecz – statystyki w tym sezonie mają bardzo zbliżone. Jest jednak pewna wyraźna różnica. Lechia przed tą kolejką miała najwięcej żółtych kartek w Ekstraklasie (64) i aż pięć czerwonych. Piast to z kolei jedna z “łagodniej” grających drużyn. Może właśnie to będzie robiło różnicę?
Mimo że Lechia w tej dekadzie nigdy nie remisowała u siebie z Piastem, teraz właśnie najbardziej pachnie mi tu podziałem punktów.
Paczul
Czyli nic nie zostałoby wyjaśnione. Ja stawiam na 1:0 dla gdańszczan. Szybki gol, a potem murowanie.
Fot. Newspix