
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 07.04.2021 08:41 przez
redakcja
W środowej prasie trochę ligi, trochę europejskich pucharów i jeszcze trochę reprezentacji. Antoni Bugajski uważa, że Paulo Sousa ma na razie taryfę ulgową i uchodzą mu rzeczy, za które Jerzy Brzęczek zostałby zmieciony. Jest też rozmowa z trenerem Rakowa, Markiem Papszunem, który mówi o koronawirusie w swoim zespole i przenosinach na własny stadion.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Zaczynamy od zwolnienia Dariusza Żurawia przez Lecha Poznań i prawdopodobny powrót Macieja Skorży. A jeszcze na początku jesieni było tak pięknie.
2 października 2020 roku nad ranem fani czekali pod INEA Stadionem na zespół, który kilkanaście godzin wcześniej w Belgii w IV rundzie eliminacji LE pokonał Charleroi (2:1) i po pięciu latach przebrnął przez kwalifikacje i trafił do fazy grupowej. Były race, śpiewy, tańce. – Dariusz! Żuraw! Dariusz! Żuraw! – w pewnym momencie zaintonowali wspólnie kibice oraz zawodnicy. Lekko onieśmielony szkoleniowiec wyszedł przed szereg i w ramach podziękowań ukłonił się. Nie mógł się spodziewać, że jego miodowe miesiące w Lechu powoli dobiegają końca.
Miesiące, bo Kolejorz imponował (mniej lub bardziej) od maja do początku listopada ubiegłego roku. Po triumfie nad Belgami przyszło efektowne zwycięstwo nad Piastem Gliwice (4:1), mimo porażek niezła gra w fazie grupowej LE z Benficą Lizbona (2:4) oraz Rangersami (0:1) oraz wygrana ze Standardem Liege (3:1). Później było już tylko gorzej.
Żuraw tłumaczył kiepskie wyniki kontuzjami i zmęczeniem kluczowych piłkarzy, co wydawało się być w zgodzie z faktami. Dyrektor sportowy Tomasz Rząsa powtarzał co prawda, że pod względem kadrowym Kolejorz jest gotowy do rywalizacji na trzech frontach (ekstraklasa, Puchar Polski, Liga Europy), jednak akurat to okazało się brednią. Gdyby tak było, to pewnym momencie rundy jesiennej Jakub Moder i Tymoteusz Puchacz nie mieliby więcej rozegranych minut od wielu reprezentantów Polski z Robertem Lewandowskim na czele.
Niewykluczone, że dwa grupowe mecze reprezentacji Polski zostaną przeniesione do Wielkiej Brytanii.
W środę ważny dzień dla EURO 2020. Miasta, gdzie mają odbyć się mecze, mają dać pełną gotowość… Czy będą niespodzianki? Czy będą dotyczyć też naszej grupy? Zobaczymy – napisał na Twitterze Zbigniew Boniek. Wszystko wskazuje na to, że na oba pytania prezesa PZPN odpowiedź będzie twierdząca. Z naszego punktu widzenia nastąpi jedna niezwykle istotna zmiana – zamiast meczów na AVIVA Stadium w Dublinie Biało-Czerwoni dwa ze swoich meczów grupowych rozegrają w Anglii.
Skąd ta zmiana? Prezydent UEFA Aleksander Ceferin kilka tygodni temu ostrzegł 12 miast-gospodarzy tegorocznego turnieju, że muszą zagwarantować, iż podczas spotkań na trybunach będą mogli pojawić się kibice. A ze względu na pandemię koronawirusa nie ma pewności, że wszędzie będzie to możliwe. Szef europejskiej piłki zobowiązał więc władze miast to zastosowania odpowiednich środków, które pozwolą na bezpieczne rozegranie spotkań przy publiczności. – Możliwość, że jakiś mecz odbędzie się bez fanów, właściwie nie istnieje – mówił Słoweniec w rozmowie z telewizją SkySports.
Marcin Żewłakow jest optymistą co do dalszych losów naszej reprezentacji pod wodzą Paulo Sousy.
W obu wyjazdowych meczach Polska musiała gonić wynik, a trener Paulo Sousa dokonywać błyskawicznych zmian w składzie.
Nie trafia z pierwszą jedenastką, ale dobrze czyta grę i potrafi reagować. Sprowadza się to do tego, że na początku trochę za bardzo kombinuje i dlatego „przestrzela” ze składem, a potem prostuje pomyłki. Sousa ma pomysł i odwagę, by je wdrażać. Powinien dokonywać lepszych wyborów – wiedział, że na początku gramy trudne, wyjazdowe mecze i ingerencja w skład na taką skalę niesie za sobą duże ryzyko. Może trzeba było zacząć od wersji bardziej stabilnej, a pomysły wprowadzać w trakcie meczów?
Co się panu podobało, a co nie?
Widzę odwagę i konsekwencję Sousy, ale zmieniając skład i ustawienie, można było chyba podejść spokojniej, wprowadzać zmiany i patrzeć, jak reaguje zespół. Podobał mi się występ Kacpra Kozłowskiego – na razie tylko z Andorą, ale pokazał, że ma możliwości. Podobało mi się, że trzy razy potrafiliśmy odrabiać straty – dwukrotnie w Budapeszcie i raz na Wembley, ale nie chciałbym, żeby to stało się tradycją i żebyśmy zawsze przydzielali sobie rolę goniących stawkę. Chciałbym, żeby pierwsze połowy nie były o tyle gorsze od drugich. Po tym ocenimy pracę Paulo Sousy w dalszej perspektywie – czy do przerwy nadal będziemy tłem dla rywali, nadal będziemy ją przesypiać i tracić, by cieszyć się tym, co po przerwie. Pokazywanie „lepszej twarzy” w drugich połowach było wręcz obowiązkiem, po tym, co widzieliśmy wcześniej.
Zmiana selekcjonera miała sens?
W grze nie widziałem wielkiego postępu ani czegoś niesamowitego, ale staram się dostrzegać plusy, bo kibicuję i dobrze życzę drużynie. Piłkarze chcą wierzyć, że Sousa jest w stanie poprowadzić ich do lepszego wyniku. Zawodnicy decydujący o obliczu zespołu przestali wierzyć w powodzenie z Jerzym Brzęczkiem, dlatego stracił posadę. Podstawą pracy selekcjonera jest psychologia i umiejętne podejście do zawodników. W tym momencie relacje międzyludzkie w kadrze zostały uzdrowione, poukładane i może być tylko lepiej.
Mniej optymistyczne podejście ma Antoni Bugajski. Jego zdaniem Paulo Sousa na razie ma taryfę ulgową.
(…) Rozumiem jednak, że Boniek zatrudnił trenerskiego światowca właśnie po to, by nie trwonił czasu na dziwaczne i skazane na niepowodzenie eksperymenty. Jego szkoleniowe know-how miało zadziałać od razu. Oczywiście każdy ma prawo się pomylić, ale przecież mówimy o kwestiach fundamentalnych. Sousa na przykład uparcie stawiając w najtrudniejszych meczach na Michała Helika chciał być mądrzejszy od wszystkich. Nie miał racji, a jednak z tego tytułu nie poniesie żadnych konsekwencji, bo przecież prezes PZPN roztoczył nad nim przysługujący nowemu selekcjonerowi parasol ochronny i media tę zasadę generalnie akceptują. Gdyby coś takiego zrobił selekcjoner Brzęczek, zostałby medialnie rozjechany, a już po meczu w Budapeszcie zapytany o taktykę kapitan reprezentacji Polski ustanowiłby swój nowy rekord w milczeniu przed kamerą telewizyjną. Portugalczykowi żaden srebrny włos z głowy nie spadł; nawet w zawoalowanej formie nie zaatakowali go ani pracodawca, ani kadrowicze, natomiast krytyczne uwagi kibiców i części dziennikarzy traktowane są jako czepialstwo wiecznych malkontentów. Trzeba zresztą przyznać, że obrońcy Sousy na każdą zaczepkę reagują bronią atomową: „Czyli uważasz, że za Brzęczka było lepiej?”. I tu następuje efekt mrożący, bo przecież nikt nie chce wyjść na obrońcę poprzedniego selekcjonera. O Jezu, tylko nie to!
SPORT
Piast Gliwice staje przed trzecią w historii szansą gry w finale Pucharu Polski. Jest faworytem meczu z Arką w Gdyni.
Piast zna swoją wartość, ale absolutnie nie zamierza zlekceważyć Arki. – Zespół rywala nie ma nic do stracenia. Spodziewam się faz przejściowych w tym meczu, gdy jedna strona będzie atakowała, a druga będzie się broniła – mówi Waldemar Fornalik, który zawsze dba o to, żeby nikt przypadkiem nie „odfrunął”. – Na tym etapie rozgrywek nie ma przypadkowych drużyn. To, że Arka gra w I lidze niewiele zmienia, ma wielu piłkarzy z przeszłością ekstraklasową. To będzie zacięty mecz, ale na pewno stawia się nas w roli faworyta. Cały czas powtarzamy, że aby zagrać w finale trzeba wygrać na boisku i to jest najważniejsze. Dlatego nie było czasu na wolne dla piłkarzy – dodaje szkoleniowiec.
Gliwiccy zawodnicy twardo stąpają po ziemi. – Arka się nie położy przed nami, łatwego meczu się nie spodziewam. Szybki gol może bardzo pomóc. Mecze ligowe, a pucharowe to są inne spotkania. Musimy grać swoje, bo mamy jakość w defensywie i w ofensywie. W naszej szatni da się wyczuć głód trofeum i to nas nakręca – mówi z kolei Michał Żyro.
Podbeskidzie po raz pierwszy zagrało w ustawieniu z trójką stoperów i to się sprawdziło.
– Gdy rozpoczynaliśmy pracę w Podbeskidziu zestaw personalny zawodników bardziej odpowiadał ustawieniu 4-2-3-1, czyli takim, jakim rozgrywaliśmy pierwsze mecze – tłumaczył asystent Roberta Kasperczyka. – Z czasem jednak zaczęli do nas dochodzić kolejni zawodnicy, jak również mieliśmy więcej czasu, by przyjrzeć się predyspozycjom poszczególnych graczy. Od dłuższego czasu mieliśmy zamiar przejść na ustawienie 3-5-2. I tak zrobiliśmy – podkreśli drugi opiekun bielskiej drużyny.
Zmiana ustawienia, której najważniejszymi elementami były wprowadzenie na boisko trzech środkowych obrońców, a także dwóch piłkarzy wahadłowych, pomogło Podbeskidziu nie tylko wygrać spotkanie, ale też po raz drugi w tej rundzie zagrać na zero z tyłu. Bielszczanie w starciu z „Białą gwiazdą” mieli trochę szczęścia. Rywal trafił w poprzeczkę, przynajmniej dwa razy świetnie interweniował Michal Pesković, a ponadto stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Yaw Yeboah. To już jednak nie jest problem Podbeskidzia, a warto podkreślić, że w kilku poprzednich meczach, kiedy bielszczanie nie zdobywali punktów, szczęścia im brakowało. Tak było chociażby przeciwko Rakowowi. To był typowy mecz na remis, a o wyniku przesądziło jedno zagranie.
Rozmowa z Arturem Szymczykiem, prezesem Skry Częstochowa, świetnie spisującą się w II lidze.
W 6 tegorocznych meczach zdobyliście 16 punktów. I co pan na to?
– Jestem pozytywnie zaskoczony aż tak dobrymi wynikami. Cieszę się, że drużyna się zgrała, szatnia funkcjonuje. To przekłada się później na boisko.
Co pan czuł, gdy w sobotę w dobrym stylu sprowadzaliście do parteru wyżej notowaną i niepokonaną wcześniej u siebie Chojniczankę?
– Dumę, że po tylu latach przychodzą efekty pracy, którą włożyliśmy w klub. Jestem zadowolony, że dobrze postawiłem na trenera. Zadziałał trochę nos prezesa. To była bardzo szybka decyzja. Godzinne spotkanie z Markiem Gołębiewskim – i od razu uznałem, że to on będzie prowadził naszą drużynę.
Co przez tę godzinę się wydarzyło?
– Powiem, czego nie było: zawahania w odpowiedziach na pytania, które zadawałem podczas rozmowy. Ofensywny styl gry, stawianie na młodych, do tego brak obostrzeń ze strony pana Marka. Chciał się związać z nami na dwa lata, bez żadnych zapisów czy klauzul na wypadek odejścia. Ale najważniejsze były dwie wizje – klubu i trenera – które się pokryły. Trener dostał szansę na szczeblu centralnym, ale działa to w dwie strony, bo on też obdarzył zaufaniem klub. Dobrze wiedział, że przychodzi do miejsca, w którym nie można liczyć na wysokie wynagrodzenie. Spodobało mi się, że napędzała go chęć wykazania się, zaistnienia na szczeblu centralnym, a niekoniecznie sowita pensja.
Nie obawiacie się, że ktoś go wam podbierze?
– Jesteśmy zabezpieczeni dwuletnim kontraktem, ale piłka jest taka, że jeśli ktoś się zgłosi i miałoby to być z korzyścią również dla klubu, to
oczywiście siądziemy i się zastanowimy.
Trzeba się z tym liczyć, bo dobra gra w II lidze nie przechodzi bez echa. Już kilku trenerów w świat wypuściliście…
– Zgoda, ale pamiętajmy też, że to nie trener strzela gole, nie trener walczy na boisku. Trener może trafić na grupę piłkarzy, którzy nie będą tak ambitni jak zawodnicy Skry – i wtedy nie będzie już osiągał takich wyników. Spora jest w tym wszystkim także zasługa zawodników, chcących pokazać, że nie grają pieniądze, stadiony. Że bez tego też potrafią, mogą i im wychodzi.
SUPER EXPRESS
Nic ciekawego, tabloidowa bieżączka.
RZECZPOSPOLITA
Rozmowa z Markiem Papszunem. W Rakowie powoli wracają do równowagi po koronawirusie.
Chyba mocno pan odetchnął, gdy zakażenia wreszcie się skończyły?
Długo się trzymaliśmy, przez ponad rok epidemii mieliśmy tylko dwa zachorowania i nagle zostaliśmy w jednej chwili zdekompletowani. Bardzo chcieliśmy zmierzyć się ze Stalą Mielec w pierwotnym terminie, zrobiliśmy sobie kłopot, przekładając ten mecz, ale staliśmy pod ścianą. Zostało mi dwóch stoperów i trudno byłoby w takiej konfiguracji zagrać trójką obrońców. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba. Zrobiliśmy standardowe testy i okazało się, że dwóch lub trzech piłkarzy miało pozytywne wyniki. Od razu ich odseparowaliśmy, ale następnego dnia kolejni gracze byli chorzy. Wprowadziliśmy wszystkie procedury, indywidualizację zajęć, i sytuację udało się opanować.
Kiedy może pan mieć wszystkich piłkarzy do dyspozycji?
Trenujemy indywidualnie, mamy ograniczone możliwości, ale chcemy jak najlepiej przygotować tych, których mamy. Wiele będzie zależało od tego, jak chorzy przejdą covid. Na szczęście żaden nie ma ciężkich objawów.
Może będą też inne dobre wieści, prace na stadionie Rakowa trwają. Uda się zagrać 17 kwietnia z Lechem już w Częstochowie?
Trawa jest już praktycznie prawie rozłożona. Wszystko wskazuje na to, że się uda.
Fot. FotoPyK
redakcja
Opublikowane 07.04.2021 08:41 przez
Podobno rudy z kurskim sypia za kaae
Podobno robisz księdzu dobrze.
https://typowanieako.blogspot.com/ – Znowu trafili ! wczoraj 169 kurs kuponu i skan maja na blogu! polecam bo zarobilem z nimi 10 tys na tym kuponie wczoraj . Na dzis maja kolejny!
Paulo Sousa to dobry trener, tylko wynikow nie ma.
Tak o nim mowiono w Bordeaux ,w sierpniu ub. roku, kiedy zaplacili mu nawet 2,2 mln euro , aby tylko poszedl sobie przed koncem kontraktu.
Na razie to jedno jest pewne: Brzeczek awansowal , z pierwszego miejsca , na Euro , na dwie kolejki przed koncem eliminacji ( za Nawalki , przed francuskim Euro 2016, drzelismy o awans nawet podczas naszego ostatniego meczu kwalifikacji , z Irlandia) i utrzymal sie LN . A Sousa ? – W trzech meczach zdobyl 4 punkty , w tym 3 z Andora.
A ciagle przywolywanie meczow z Holandia i Wlochami jako powodu zwolnienia Brzeczka jest jednak manipulacja : w mniej-wiecej w tym samym czasie odbyly sie calkiem niezle spotkania z Finlandia i Bosnia ( Finlandia, tydzien po naszym 5:1, wygrala z Francja w Paryzu 2:0) , w ktorych gralismy nawet bez Lewandowskiego.
Brzeczek , jak zauwazylem, posiada tzw. trenerskie szczescie meczowe, ktore w zawodzie trenera jest b. wazne : przegrywa mecze niezbyt istotne , niewysoko , z mocnymi rywalami, a potrafi wygrac , nawet , gdy druzyna gra slabo , a jak spada z LN , to tak zmieniaja przepisy, aby Brzeczek nie spadal. U Sousy tego trenerskiego szczescia , jak na razie , nie zauwazylem.
Uwazam, ze zwolnienie Brzeczka , i to w czasie pandemii, jest idiotyzmem , swiadczy o braku konsekwencji i jest szkodliwe dla polskiej pilki. Mam dziwne przekonanie, ze glownym powodem tego glupiego pomyslu byl fakt sciagniecia z boiska , po pierwszej polowie , Lewandowskiego , w jednym z ostatnich meczy ( bylo to slabe spotkanie w wykonaniu najlepszego pilkarza swiata)
Brzeczek powinien miec mozliwosc zakonczenia pracy , ktora zaczal , tzn. powinien pozostac selekcjonerem do finalow ME wlacznie.
Jest tez nienormalne, ze tak wazne decyzje , jak zmiana selekcjonera, Boniek podejmuje w swoim doliczonym czasie gry , przeciez on , juz od pazdziernika , nie powinien byc prezesem PZPN.
A tak w ogole to faktycznie uwazam , ze z Brzeczkiem, po ostnim trojmeczu , mielibysmy 7 punktow , podobnie jak Anglia
Przypominam, że w meczu z Holandią polska reprezentacja ani razu nie weszła z akcją na połowę rywala, więc jak twoim zdaniem byłby możliwy punkt w meczu z Anglią? Wyjaśnij, to bardzo ważne.
Jak to nie weszla ? W pierwszym meczu , np., niecelny strzal Piatka ( nie bylo daleko od bramki) , a w drugim, , np., gol Jozwiaka.
Hahahaa Strzał Piątka w pierwszym meczu? Masz na myśli tego farfocla?
W drugim meczu to Holandia wyszła na nas, jak na amatorów. Podkręcili tempo i była obrona Częstochowy.
Jurek, to Ty?
Tak, mam na mysli strzal Piatka , ktory przykladowo swiadczy, ze nieprawda jest, jakoby polska reprezentacja ani razu nie weszla z akcja na polowe rywala.
A oceny drugiego meczu, gdyby nie gapiostwo Bednarka , ktory sprokurowal niepotrzebnego karnego i zupelnie bezsensowny rzut rozny, z ktorego padla bramka dla Holendrow , mogly byc lepsze, pajacu.
A w ogole to co, zakochales sie wjakims Jurku, ze wszedzie widzisz Jurka ?
Sprokurował niepotrzebnego karnego? A są potrzebne karne dla rywali?
Gdyby nie gapiostwo Szczęsnego i błąd sędziego, Węgrzy mogliby nie strzelić dwóch bramek i mogłyby być 3 pkt. Gdyby w meczu z Anglią sędzia zauważył rękę Maguire mógłby być remis. Tak można pisać o każdym meczu. Liczy się to, co było.
Ale jeśli dla Ciebie sukcesem jest wyjście z akcją na połowę rywala i strzał rozśmieszający bramkarza, to masz rację. Brzęczek z pewnością gwarantowałby tego rodzaju sukcesy.
Gdyby sedzia odgwizdal karnego za faul Krychowiaka w 9 min., to i karny za reke Maguire’a by niewiele zmienil.
“gdyby, gdyby”
I kto tu jest pajacem? Piszesz tylko “gdyby” i brandzlujesz się jednym strzałem w meczu z Holandią, w którym my 90 minut biegaliśmy za piłką.
Fakty są takie, że za Brzęczka nie było nawet fragmentów takich, jak za Sousy. Nawet fragmentów…. Mecz z Anglią to dobitnie pokazał. Pierwsza połowa to była nasza gra mocno zachowawcza. Tyle, że my mamy na ławce Augustyniaka, a Angole plejadę gwiazd. Dlatego można Souse zrozumieć. W drugiej połowie już nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej, a w niektórych fragmentach nawet potrafiliśmy podejść wyżej, zmusić Anglików do błędu i wybijania piłek po autach albo na lagę. Stracona bramka ze stałego fragmentu gry. Bywa, taka jest piłka.
Co by było za Jerry’ego? 90 minut biegania za piłką. Może 1-0 w dupę po obronie Częstochowy. Zero jakichkolwiek dobrych fragmentów gry i lagi na Lewego. Lewy pewnie (gdyby były zdrowy) z tej irytacji strzelałby z połowy, jak w meczu z Włochami. Potem po meczu byłoby gadanie Jerry’ego, że taki mamy potencjał bo to zawodnicy z Championship.
Naprawdę trzeba być albo głupim albo ślepym albo naprawdę złośliwym żeby nie widzieć różnicy pomiędzy meczem z Anglią za Sousy, a meczami z Holandią i Włochami za Brzęczka.
Na Wembley Brzęczek by tak samo gonił wynik, jak w listopadowym meczu z Włochami.
Przestań pierdolić pajacu i tyle.
bógajski, farfoclu, brzdenczek miał 2 lata z hakiem na sprawdzanie zawodników i zbudowanie monolitu, który miałby własny styl. Czy tak się stało? No nie. Śmieszy mnie to żałosne atakowanie Sousy, bo tak – robi zmiany, sprawdza różne warianty – źle, grałby tym samym składem i tak samo nieskładnie jak brzdenczek – co to za trener, że ciągle w tej kadrze nic się nie zmienia – też byście krytykowali “dziennikarzu”. Wstyd. Chłop ma trzy mecze na koncie, punktów mogłoby być więcej to fakt, ale nie da się ukryć, że przez te trzy spotkania zrobił więcej niż brzdenczek. Zauważalna jest powtarzalność i dobre drugie połowy. Jeden z drugim na to machnie ręką i powie “w pierwszej dali ciała, więc to naturalne, że w drugiej musieli się poprawić”. Musieli? A ile takich drugich połów było za kadencji brzdenczka? Sorry, ale to nie jest przypadek. Trzy razy z rzędu lepiej wyglądały drugie połowy niż pierwsze, więc widać, że Portugalczyk rozumie futbol i to ogarnia. Poprawa przyjdzie, bo to rozsądny facet. Trzeba być ślepym, by tego nie widzieć.
Ale rozumiesz, że można mieć pretensje do Sousy, jednocześnie nie wychwalając Brzęczka? Bo istotnie Portugalczyk spieprzył kilka rzeczy i za to należy go ganić – jak choćby granie Helikiem w meczu z Anglią. No i przekręcanie nazwisk jest już kozackim argumentem, na to nie mam odpowiedzi.
Ale rozumiesz, że jeden miał ponad 2 lata i nic nie wypracował, zero automatyzmów, a drugi raptem kilka tygodni i coś tam się zaczyna tlić? No ludzie kochani…
Ale czego nie rozumiesz ? Ze trener wpuszcza zawodnika grajacego w angielskiej lidze na anglikow ? Aha. Ze nie wyszlo ? To jest sport
Moze wrocmy do goralskiego czy recy ? To dopiero byly wynalazki.
Widac ze polskie mysli szkoleniowe dostaly po dupie i nie odpuszcza.
Uwazam ze boniek zrobil wszystkim na zlosc zatrudniajac souse, tak zeby nie bylo z tego sukcesow i zmarnowac talent lewego. Nie jest to trener z mojej bajki, ale licze ze jednak bedzie odwrotnie niz boniek zaplanowal i cos tam sie urodzi.
A i tak taki trener to lepsza opcja niz kazdy polski Bo kto zostal, stokowiec, probierz ?
bitch please
Przed meczem z anglia wieszzce tacy jak ty snuli wizje o historycznym w3,14erdolua wstydu nie bylo. Najlepszy mecz z silnym rywalem od ilu lat ? A gdyby byl var ?
Trzy mecze a juz zapomnieli jakie to bylo meczenie buly.
Polska-Anglia : posiadanie pilki -Anglia 63 % , Polska 37% , rzuty rozne – Anglia – 7, Polska 0,strzaly celne na bramke – Anglia 5 , Polska 1 , rzuty wolne blisko pola karnego przeciwnika – Anglia 5 Polska 0 . Bramkarz angielski, w calym meczu , interweniowal raz , przy golu Modera ( dosyc szczesliwy przypadek ), a Szczesny musial sie troche napracowac..:
Czy na pewno ta przegrana , to byl nasz najlepszy mecz z silnym rywalem od lat ?
Na ten przyklad, uwazam, ze pierwszy mecz Brzeczka z Wlochami byl lepszy , no i nie byl przegrany.
Januśz jakiej agencji menadżerskiej jesteś?
Zauwazylem, ze w zawodzie komentatora najbardziej podoba ci sie bredzenie.
No ok, teraz po meczach kazdy jest madry
Ale powiedz mi, kto wg Ciebie moglby grac 3ego stopera? Kto byl w formie w znaczacej europejskiej lidze i mogl byc tym trzecim?
Bochniewicz ktorego tez odcinalo w poprzednich meczach? Walukiewicz przyspawany do ławki od kilku tygodni?
Na kogo bys postawil?
Helik naturalnie z racji formy, grania od deski do deski, i wystepow w silnej lidze byl slusznym wyborem
Parasol ochronny nad Sousa?
Przecież 90% “dziennikarzy” i byłych piłkarzy go grilluje od momentu pierwszej konferencji prasowej. Mówią o nie czytaniu naszych piłkarzy, o złym doborze strategii, o braku wypracowania zagrań itp.
Facet miał on kojarzy tylko przez kilka dni, a sami piłkarzy w wywiadach mówili, że wiedzieli co mają grać (za Buzzera tego nie było).
Buzzera miał więcej szczęścia niż umiejętności i warsztatu.
Poza tym Boniek zawsze umiał w PR, a mejweni mu mocno lizali jajca. Teraz to on może mówić o wsparciu dla Sousy – tylko przeczytajcie jakie tweety pisał po meczach Sousy, a jakie po meczach Buzzera. To Buzzera miał nie parasol, a schron ochronny od Bońka.
Swoją drogą Boniald to ładnie rozwiązał – jak Sousa wypali, to wszyscy dookoła będą stawiać rudego na piedestale za wybór, a jeśli będzie klapa to powie “no przecież sami chcieliście zagranicznego trenera”. Sytuacja win-win cokolwiek się stanie.
No i taki był pomysl z zatrudnieniem trenera z zagranicy. Uciszyc wszystkich ktorzy krytykuja polska mysl szkoleniowa. Eksperyment ma nie wyjsc zeby zakonczyc ten temat na kilka najblizszych wyborow selekcjonera. Ze szkoda dla polskiej pilki oczywiscie.
Najlepsze co mozna teraz zrobic to trzymac kciuki za souse zeby potem zasmiac sie bonkowi w twarz. Choc mozna sie spodziewac ze bedzie chcial sose usunac przy pierwszej nadarzajacej sie okazji.
Przestańcie cytować Bugajskiego, przecież ten gość kompletnie nie zna się na piłce nożnej, on wciąż rozgrywa jakieś gierki . #PreczzBugajskim
Sousa miał za cel awansować na MŚ oraz wejść do ćwierćfinału Euro jak Nawałka. Pierwsze mecze wskazujążę to będzie porażka .
Jeśli Sousa nie potrafił ograćWęgier to co dopiero na Euro Słowację (na poziomie Węgier), mocniejszą Szwecję czy Hiszpanię ?
EURO to będzie turniej jakiego jeszcze świat nie widział. Ciul tam z kontuzjami czy brakiem formy różnych grajków. Teściki będą rozdawać karty. Mbappe ma mieć w tym zostanie Złotą Piłkę i wszystko będzie pod to robione. Polska reprezentacja to zbieranina marniaków. Wyjście z grupy będzie cudem, ale kilku wyjdzie teścik pozytywne i nici nawet z punktu w grupie 🙂
jeden ryży wyprzedawał prawie za darmo Polskę drugi ryży robi co chce z naszą piłką Boże chroń naród przed kolejnymi ryżymi
To nie tylko plaga ryżych, ale też plaga kaczek.
Karakany dopomogły w dziele zniszczenia.
Tylko wyprzedaż spod znaku 12 gwiazdek przeszła na biało-żółte: złote, ale skromne barwy.
antoni bugajski, dariusz tuzimek, marcin kalita , ta trójka zawsze kojarzy mi sie z nudą, chujowością w polskim dziennikarstwie.
Wiemy o tym, Krzyśku.
Następny tweet Legii:
“Lecą Żurawie” to arcydzieło kinematografii radzieckiej. Powodzenia, Lechu!
“nawet w zawoalowanej formie nie zaatakowali go ani pracodawca, ani kadrowicze” Czy ten gość jest pierdolnięty? Pomijając już kwestie szacunku do trenera, który zawodnik byłby takim debilem żeby po pierwszym meczu jechać po Sousie ryzykując siedzenie na ławie czy brak powołań na kolejne mecze (w przypadku rezerwowych czy mniej oczywistych graczy) albo oskarżenia o psucie atmosfery (w przypadku Lewego czy innych podstawowych piłkarzy)?
Typowy zakłamany typ z polskiego piekiełka. Parasol ochronny? Gościu zagrał ledwie trzy mecze, wyniósł z nich wyniki, jakie pewnie nawet Brzęczek by nie wyniósł (wpierdol od Węgrów zaliczony by był za Brzęczka, on by bronił 0:1) a tutaj od początku media i “eksperci” na niego najeżdżają, bo to nie Polak.
Moja opinia jest taka, że Papszun zrozumiał przyczyne dołowania i marzy mu się powrót do gry a’la Pogoń…
Wszystko to pic, cyrk i ściema.
chcialbym tylko przypomniec, ze Zbigniew Boniek oraz Paulo Sousa naprawde niezmiernie przejmuja sie komentarzami na weszlo, czytaja je wszystkie i analizuja kazdy punkt widzenia. Oczywiscie wyciagaja tez wnioski, ale to moze potrwac wiec proponuje herbatke w miedzyczasie, albo smieci wyniesc, lekcje odrobic itd.
Nie sądzę by kogokolwiek zmieciono po pierwszych 3 meczach. Nie dostrzegam mitycznego parasola ochronnego nad Sousą. Widzę natomiast codzienną krytykę pismaków.
Po 2 tygodniach tego bełkotu, chyba też zacznę nazywać trenerów trafiających ze zmianami jako tych, którzy nie potrafią zestawić pierwszej jedenastki. Haters gonna hate!
Boniek roztoczył nad Brzęczkiem parasol ochronny – cisza. Boniek nie rozłożył parasola ochronnego nad Sousą – łolaboga, Sousa jest chroniony 😉