Reklama

Tunel, który można drążyć bez końca. Głębia składu Anglików zachwyca

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

28 marca 2021, 15:02 • 9 min czytania 12 komentarzy

Chociaż Paulowi Mersonowi odkleiło się coś ostatnio od mózgu i Anglik upiera się, że Harry Kane jest znacznie lepszym napastnikiem niż Robert Lewandowski, to gdyby ekspert Sky Sports wybrał sobie inną parę do porównania, nie mielibyśmy co wyciągać z szafy husarskich skrzydeł. Wiemy, że Anglicy mają jedną z najmocniejszych reprezentacji w Europie. Ale i tak jesteśmy zaskoczeni głębią ich składu. 

Tunel, który można drążyć bez końca. Głębia składu Anglików zachwyca

Wydawać się mogło, że środowe spotkanie będzie dla nas nieco łatwiejsze. Na zgrupowanie nie pojechał Jack Grealish, nie zagra z nami Saka oraz – prawdopodobnie – Marcus Rashford. Trzy nazwiska, które robią robotę w tym sezonie Premier League, o czym przekonał się choćby Jan Bednarek.

Jednak już pobieżny rzut oka na to, kto ich może zastąpić, zmazuje uśmiech z twarzy. Dość powiedzieć, że przeciwko San Marino Anglicy zagrali w eksperymentalnym, nieco rezerwowym składzie, który i tak robi wrażenie. Jasne – to było tylko San Marino, ale trudno uciec od myśli, że byliby faworytami także w meczu z Biało-Czerwonymi.

Siedmiu zawodników realnie walczących o europejskie puchary, trzech ze środka tabeli Premier League i jeden gość, który ma jakiekolwiek obawy przed tym, czy jego klub zdoła się utrzymać w ekstraklasie.

Reklama
Właśnie w Nicku Popie wiele osób upatruje szans Polaków, wszak bramkarz Burnley nie brzmi jakoś szczególnie zachwycająco.

Szkopuł w tym, że to właśnie Pope zaskarbił sobie zaufanie Southgate’a w większym stopniu, niż Dean Henderson, który w ostatnim czasie jest pierwszym golkiperem Manchesteru United. Pod nieobecność Pickforda to gracz The Clarets wskoczył do pierwszej jedenastki, ale… nie jest to szczególnie zaskakujące ani obrazoburcze.

Pod względem % obronionych strzałów (77,7%) wyprzedza go jedynie Ederson (78,3%) oraz odkrycie tego sezonu, czyli Emiliano Martinez (78,2%). Miało to oczywiste przełożenie na czyste konta – grając w cieniutkim Burnley, Anglik wykręcił ich dziewięć. Tyle samo co Łukasz Fabiański i David de Gea. Jest również wysoko, jeśli idzie o liczbę odbitych piłek, czego może nie pokazywać sam % interwencji. Otóż Pope ma ich 101, czwarty wynik w lidze. Nie dajmy się zwieść – 28-latek to ścisła czołówka Premier League. Zdobycie jego bramki wcale nie będzie łatwiejsze, niż zdobycie bramki Pickforda, nominalnej “jedynki” Anglików.

Żeby jeszcze te głębię uwypuklić, trzeba dodać, że “trójką” Synów Albionu jest dowołany Sam Johnstone. Niby nic szczególnego, wszak to zawodnik WBA. Tyle że Johnstone jest przy okazji liderem klasyfikacji bramkarzy pod względem obron – 112.

Ośmiu na jedno miejsce

Spojrzenie w głąb boiska wcale nie jest doświadczeniem mniej zaskakującym. Parę stoperów z San Marino tworzył John Stones oraz Connor Coady, ale tutaj nie warto przywiązywać się do nazwisk. Przynajmniej tego Coady’ego, bo on w reprezentacji pełni dość marginalną rolę.

Southgate rotuje ustawieniem i jakoś Anglikom nie sprawia to większego problemu. W zależności od rywala, jego kadra gra trójką lub czwórką z tyłu. Zwykle jednak znajduje się tam miejsce dla Harry’ego Maguire’a. Wiele osób powątpiewa w umiejętności zawodnika Manchesteru United, głównie przez pryzmat jego ceny, ale to wciąż bardzo dobry piłkarz. Stylem gry zbliżony bardziej do Kamila Glika, nie tak nowoczesny jak wspomniany Stones (to on bierze na siebie ciężar rozgrywania), ale zabójczo nieustępliwy, świetny w powietrzu.

Jest zatem Stones, jest Maguire. Kolejne nazwisko to już kwestia dyskusyjna, ale warto mieć z tyłu głowy, że Anglicy dysponują: Erikiem Dierem (Tottenham), Tyronem Mingsem (Aston Villa), Benem Godfreyem (Everton), Lewisem Dunkiem (Brighton), Fikayo Tomorim (AC Milan), czy Michaelem Keanem (Everton). Oni wszyscy walczą o wyjazd na Euro, oni wszyscy mogą z powodzeniem grać w pierwszym składzie Trzech Lwów. Robi wrażenie, tak jakby sam Stones i Maguire nie byli już wystarczającym problemem.

Reklama

Warto tutaj odnotować, że Anglicy są wobec swoich zawodników dość krytyczni i przynależność klubowa nie gra tam najważniejszej roli. Wspomnienia ze wciskania kolanem samych przedstawicieli Big Six są świeże. Coraz częściej pojawiają się zatem głosy, bo odesłać wspomnianego Diera, grającego – jakby nie patrzeć – w potężnym klubie. W większości reprezentacji taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, a tutaj postuluje się, aby wyżej w hierarchii ustawić lewonożnego gościa z Aston Villi.

The Guardian szukając ostatnio trzeciego z muszkieterów wymienił aż ośmiu potencjalnych zawodników, którzy z powodzeniem mogliby wolne miejsce. Brzmi to dość zatrważająco, szczególnie jeśli popatrzymy na to przez pryzmat naszej reprezentacji. W końcu jeszcze dzisiaj dywagowaliśmy o tym, czy mamy problem ze stoperami. 

Komfort na bokach obrony

Środek to jedno, bramka to drugie, ale dopiero boki obrony są nam w stanie naświetlić kłopot bogactwa. Nie ma chyba bardziej newralgicznej i trudniejszej do obsadzenia pozycji, niż lewa obrona. Widać to nie tylko przez pryzmat Polski, gdzie Kuba Wawrzyniak był zmiennikiem piłkarza, którego nie ma, Bartosz Bereszyński biegał nie po tej stronie, zaś Arkadiusz Reca miał wielkie kłopoty w meczach ze zorganizowanym rywalem.

Z podobnymi problemami zmaga się kilka innych, naprawdę dobrych reprezentacji. Wiele swobody nie mają przecież Niemcy, zaś w Hiszpanii Luis Enrique musiał przeprosić się z Jordim Albą.

A Southgate? A Southgate swoje.

Ostatnio grał Ben Chilwell, zawodnik Chelsea. Wskoczyć może jednak Luke Shaw (z San Marino na ławce), zawodnik Manchesteru United, prawdopodobnie najlepszy lewy obrońca w całej Premier League. W tym roku kalendarzowym tylko dwóch zawodników wykreowało więcej sytuacji, niż defensor Czerwonych Diabłów – są to Filip Kostić oraz Jadon Sancho, jego kolega z kadry. Na tym nie koniec – w razie ustawienia w wahadłowymi, z powodzeniem może tam grać Bukayo Saka. Trzech gości na jedną pozycję, trzech na bardzo zbliżonym do siebie poziomie.

A w odwodzie czeka choćby Matt Targett (Aston Villa). Podopieczny Deana Smitha jest szósty pod względem odbiorów (72), siódmy pod względem bloków (55) i enty w kolejce do gry. Powołania na bieżące zgrupowanie reprezentacji Anglii nawet nie dostał, podobnie jak Aaron Cresswell (WHU).

Bardzo byśmy chcieli, móc się doczepić do drugiej strony boiska, ale i to nie jest zadaniem łatwym.

Kyle Walker – wybór oczywisty, ale tylko pozornie. Gracz Manchesteru City musi walczyć o miejsce w składzie z takimi gościami jak Reece James – bardzo dobrze przystosowany do systemu z wahadłowymi. Aaron Wan-Bissaka – najlepiej odbierający piłkę zawodnik w Premier League. Do tego pozostający w nieco słabszej formie Trent Alexander-Arnold, Kieran Trippier oraz dwie rewelacje sezonu – Matty CashLuke Ayling.

Chociaż dysproporcja między ostatnią dwójką a Walkerem jest bardzo duża, to w reszcie stawki panuje ścisk jak w japońskim metrze. Nic więc dziwnego, że Southgate, który chce to wszystko upchać, często decyduje się na grę zawodnikiem Manchesteru City jako jednym ze stoperów. Wariant ten wprowadził do Polski ostatnio Paulo Sousa, ale raczej nie wynikał on z nadmiernego bogactwa.

Mistrzowie karuzeli

Ostatni mecz naszej reprezentacji, dobrze pokazał nam to, co wiedzieliśmy od dawna. Nasi obrońcy nie radzą sobie, gdy przychodzi im gonić rywala lub mierzyć się z gościem uzdolnionym technicznie. Bednarek nie potrafił dogonić Węgra, który holował piłkę. Glik zadziwiająco grał na alibi i trzymał zdecydowanie zbyt duży dystans. Helik zaś rozczarował, nie pokazywał zwrotności, którą ma w cotygodniowych zmaganiach Championship.

Madziarzy byli w stanie wsadzić nas na karuzelę i kręcić nią bez mała przez kilkadziesiąt minut. Co zatem stoi na przeszkodzie, aby byli w stanie uczynić to także Anglicy? Ano niewiele. Z plusów – nie zagra wspomniany na samym początku tercet, przez co Jan Bednarek może nieco odetchnąć. Grealish, Rashford i Saka są bowiem świetnymi dryblerami:

  • Rashford – 12 dryblingów, które prowadziły do strzału (drugi wynik w lidze)
  • Grealish – 61 udanych dryblingów
  • Saka – 55% skutecznych prób przedryblowania

Z minusów – wystąpi cała zgraja innych gości, którzy mają – jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi – luz w grze do przodu. Mówi się, że Jadon Sancho ma za sobą przeciętny sezon w Bundeslidze. Chłop w tym roku wykreował najwięcej szans ze wszystkich piłkarzy w Europie i ogólnie strzelił 6 goli i zanotował 11 asyst. Pod względem gry jeden na jednego, top – udanych dryblingów więcej niż Grealish. Fajny kryzys.

Nie inaczej jest z Masonem Mountem. Chłopak nazywany dzieckiem Franka Lamparda, staje się także ukochanym synkiem Thomasa Tuchela. To najlepszy zawodnik Chelsea w tym sezonie – nie zawodził nawet wtedy, gdy jego drużynie nie szło. Zatrzymanie młodego Anglika to naprawdę nie będzie łatwe zadanie, posłał już 69 podań otwierających drogę do bramki.

Problematyczny z pewnością będzie też Phil Foden. Niby chucherko, niby dzieciak, niby Guardiola obchodził się z nim jak z jajkiem. Rzeczywistość jest jednak taka, że gracz Manchesteru City to jeden z najlepszych strzelców The Citizens w tym sezonie, a sam Jan Bednarek boleśnie przekonał się, że przestawić go, to wcale nie jest taka łatwa sztuka.

A przecież do tej wyliczanki można jeszcze dołożyć wracającego w wielkim stylu Lingarda, kreatywnego Maddisona, młodziutkiego Bellinghama, piekielnie szybkiego Sterlinga.

Top Guns

Prawdziwy cyrk zaczyna się jednak, gdy przychodzi do ustalenia, jakim atakiem wyjdą Anglicy. Napastnicy w reprezentacji Synów Albionu zawsze byli mocni, ale tym razem Southgate dysponuje najbardziej nie jednowymiarową mieszanką.

Lider jest oczywisty – Harry Kane. Jedyny gość, który ma jakiekolwiek szanse na dogonienie rekordu Alana Shearera. Ale kto poza nim? Najbardziej oczywistą odpowiedzią wydaje się Marcus Rashford. Stwarza to jednak problem ze znalezieniem miejsca dla Raheema Sterlinga, który może nie grzeszy skutecznością, ale potrafi wprawić w osłupienie niemal każdego defensora. Znowu walka na noże i trudna sztuka kompromisu, rozciągnięta także na rezerwowych.

Bo przecież w odwodzie jest Calvert-Lewin, czyli gość idealny do zamykania dośrodkowań, walki przy stałych fragmentach gry, młodsza, wyższa wersja Pippo Inazghiego (14 bramek, wszystkie z pola karnego); nierówny Patrick Bamford, który chociaż marnuje najwięcej sytuacji w Premier League, to strzelił 14 goli; Ollie Watkins, jeden z liderów Aston Villi, który ostatnio został dowołany i który w debiucie sieknął San Marino; Tammy Abraham – odsunięty nieco przez Thomasa Tuchela, ale wciąż pożyteczny napastnik.

Do tego garnka próbuje się dostać jeszcze Danny Ings, ale nie będzie to dla zawodnika Southampton łatwe. Prawdopodobnie zostanie on w domu, tak jak Callum Wilson (10 bramek w Premier League) oraz emerytowany reprezentant – Jamie Vardy.

Niewiele jest rzeczy, które dobitniej wskazują na możliwości Anglików, niż to, że zupełnie nie płaczą po napastniku Leicester City. Vardy ma już 12 bramek, prowadzi się najlepiej w swojej karierze, mógłby dać legendarny gaz, pociągnąć z wątroby. Ale nie musi. Inni są w stanie go wyręczyć.

Jaką głębią dysponuje reprezentacja Anglii?

W swoich rozważaniach nieco pominęliśmy temat środkowych pomocników, bo i o nich trzeba by przygotować osobny tekst. Dość powiedzieć, że o de facto jedno miejsce walczy James Ward-Prowse, Kalvin Phillips, Harry Winks, czy Ross Barkley.

Declan Rice ma bowiem zagwarantowane wyjazd, podobnie jak Jordan Henderson, którego jednak trapią kłopoty zdrowotne. Southgate nie będzie jednak załamywać rąk, jeśli kapitan Liverpoolu mu się z Euro wysypie, bo chociaż jest jedną z ważniejszych postaci reprezentacji, to selekcjoner Anglików ma komfort, o jakim można tylko marzyć.

Ich skład to tunel, który można drążyć bez końca. Głębia składu Anglików zachwyca, a ich przeciwników przeraża. Dzisiejsze stracie z Albanią nie da nam żadnej odpowiedzi na to, jak silna – pod względem możliwości – jest to reprezentacja. Prawdziwy test czeka ją z Polską, pierwszym silnym przeciwnikiem od listopadowego meczu z Belgami.

A jest co testować.

Fot.FotoPyk

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

12 komentarzy

Loading...