Jeśli oglądałeś mecze Manchesteru City w tym roku, z pewnością zwróciłeś uwagę na Pepa Guardiolę. Ten kataloński szkoleniowiec zawsze słynął z eleganckiego, nieco dandysowatego ubioru. Ostatnio jednak 50-latek porzucił koszule, garnitury i płaszcze na rzecz bluzy. Bluzy z napisem Open Arms.
Jak można się domyślić – nie jest to bluza zwyczajna, ani tym bardziej desygnowanej firmy odzieżowej. Guardiola w ubraniu z gigantycznym logiem Versace albo Philippa Pleina wyglądałby po prostu komicznie, niczym wielki baner reklamowy. W gruncie rzeczy Hiszpan takim banerem trochę jest, lecz czyni to w szlachetnej sprawie.
Open Arms nie jest marką odzieżową. Open Arms jest organizacją, która zajmuje się pomaganiem uchodźcom. Powstała w 2016 roku, sześć lat po rozpoczęciu masowej ucieczki ludności z Syrii. Najważniejszym pretekstem dla Oscara Camposa była zaś śmierć Alana Kurdiego.
Trzyletni chłopiec i piętnaście innych osób płynęło na grecką wyspę Kos. Morze przemierzali za pomocą gumowego pontonu, który mógł pomieścić maksymalnie ośmioro ludzi. Jak można się domyślić, nikt z Syryjczyków nie miał kamizelki ratunkowej. Gdy ponton przewrócił się i szesnaście osób zostało pochłoniętych przez wodną otchłań, było wiadomo, że szanse na przeżycie są minimalne.
Alan Kurdi zmarł, tak samo jak jego matka i pięcioletni brat. Jednakże to zdjęcie trzylatka obiegło cały świat. Jego ciało wypłynęło na nam brzeg piaszczystej plaży. Chłopiec leżał twarzą zwróconą ku ziemi, głową skierowaną ku Morzu Czarnemu.
Fotografia przedstawiająca maleńkie ciało, ubrane w niebieskie szorty i czerwony t-shirt z kosmonautą, wstrząsnęła opinią publiczną. Głos w sprawie zaczęły zabierać wówczas takie postacie jak Papież Franciszek, prezydent Turcji – Recep Erdoğan, a także całe grono piłkarzy.
Organizacja Open Arms, która na początku swojej działalności miała tylko jedną łódź, należącą do wspomnianego Oscara Camposa – byłego katalońskiego ratownika – stała się ogólnoświatową sprawą.
W rozmowie z portalem The Athletic, Pep Guardiola powiedział: – Praca, którą wykonuje Open Arms, jest niesamowita. Pomagają chronić niektóre z najbardziej wrażliwych osób w społeczeństwie. Tak wielu z tych, którzy szukają schronienia przed wojną, ubóstwem i prześladowaniem, nadal znajduje się w niewyobrażalnie trudnej sytuacji. Często cierpią z powodu rozłąki, chorób, śmierci. Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić kontynuację ich cennej pracy.
Nie tylko Guardiola pomaga Open Arms
Chociaż obecnie największą uwagę przyciąga Katalończyk, który zaczął nosić bluzę z nazwą organizacji, to nie jest jedyną osobą ze świata futbolu, jaka wsparła Open Arms. Wielu ludzi ma jednak spory problem z przyznaniem się do tego, że popierają działalność Oscara Camposa i jego ludzi.
Prezes organizacji stwierdził, że chociaż mają wiele wpłat od zawodników z włoskich lig, to wolą oni zachować anonimowość. Boją się, że chęć pomocy uchodźcom może wpłynąć na ich image w środowisku kibiców, ale także wpłynąć na wartość medialną.
Niektórzy jednak nie mają takich obaw. Jednym z osób, które wspomagają Open Arms niemal od początku ich istnienia, jest były kapitan Barcelony – Carles Puyol. Podobnie uczynił były szkoleniowiec Dumy Katalonii – Ernesto Valverde oraz Andres Iniesta.
Ich klubowy kolega – Xavi – też przekazał spore fundusze na dalsze funkcjonowanie organizacji. Legendarny pomocnik przekazał na aukcję charytatywną swój jacht – La Pelopinę, nazwany oczywiście na cześć zwodu, z którego słynął Hiszpan za czasów swojej gry.
Sam Guardiola oczywiście nie ogranicza się do noszenia bluzy i reklamowania Open Arms w bardziej komercyjny sposób. To rzecz jasna bardzo ważne, a sam Campos stwierdził, że nikt nie zrobił dla promocji ich działania tyle, co Katalończyk. Wszak jeszcze w 2017 roku organizował wewnętrzne wykłady dla zawodników Manchesteru City, które miały na celu uświadomienie ich w skali problemu, jaki dotyczy osób, zmuszonych do wyjazdu ze swojego kraju.
– Poszliśmy do szatni, gdzie wygłosiliśmy krótkie przemówienie. Później włączyliśmy film z misji ratunkowej. Wielu piłkarzy płakało, w szczególności jeden piłkarz ze środowisk imigracyjnych. Chwilę później większość z nich zadeklarowała chęć finansowej pomocy, ale cały czas w duchu anonimowości. Nie każdy jest taki, jak Pep, który nosi bluzę i wspiera nas na każdym kroku – powiedział założyciel organizacji.
Kataloński trener zdecydował się też na pokrycie blisko 150-tysięcznych kosztów naprawy stareńkiej Proactivy. Statek służył Open Arms do transportu osób, ale został poważnie uszkodzony podczas wyprawy na somalijskie wybrzeże. Groziło mu wyłączenie z użytku, ale dzięki dofinansowaniu Guardioli, Proactiva dalej kursuje po morzach.
Jednocześnie jednak ta charytatywna działalność nie jest wspierana przez rządy wszystkich krajów. Chociaż udało im się otworzyć specjalny ośrodek na greckiej wyspie Lesbos, to spotkali się z krytyką rządów Hiszpanii, a przede wszystkim Włoch. Campos wspomina, że ich łodzie były często blokowane właśnie przez nich, co zmieniła dopiero… interwencja Pepa Guardioli.
Niemniej, założyciel Open Arms dobrze wie, że ciężko wymóc zmianę w jakimkolwiek społeczeństwie, przede wszystkim w okresie wyborów. Pomoc dla osób, które uciekają ze swoich krajów, często budzi kontrowersje i nie przekłada się na poparcie polityczne. Campos twierdzi, że bardzo mocno przekonał się o tym na przykładzie Niemiec, Holandii i Polski.
Trener zaangażowany politycznie
Chociaż wielu zawodników, trenerów i działaczy – słusznie lub niesłusznie – stroni od zabierania głosu w tematach społeczno-politycznych, to Guardiola zdecydowanie do nich nie należy. Chyba musi być coś wyjątkowego w Barcelonie, która wychowała całe grono osób zaangażowanych w pomoc innym.
Wspominany Puyol, Xavi i Iniesta to tylko przykład skromnych, ale widocznych działań. A jest przecież jeszcze Gerard Pique, walczący medialnie o niepodległość Katalonii, podobnie zresztą jak obecny szkoleniowiec Manchesteru City.
Chociaż Angielski Związek Piłki Nożnej zabrania noszenia symboli politycznych pod groźbą kary finansowej, 50-letni trener zdecydował się na taki ruch już kilka razy. Na klapach jego swetra pojawiła się żółta wstążeczka, czyli znak poparcia dla katalońskich polityków niepodległościowych. Na Guardiolę została nałożona grzywna w wysokości 20 tysięcy funtów, ale chyba nie zrobiło to na nim jakiegokolwiek wrażenia.
Tak samo jak nikogo nie dziwi już, że jeden z najlepszych trenerów na świecie regularnie włącza się w promocję wydarzeń przeciwko dyskryminacji. Podobnie jak Jurgen Klopp – Guardiola wspierał akcję Rainbow Laces, która miała zwrócić uwagę na różne przejawy homofobii.
Był również jedną z twarzy kampanii, skierowanych ku pomocy dzieciom z syndromem Downa.
To najdzielniejsza drużyna, jaką znam
Chociaż Pep Guardiola prowadził już Barcelonę, Bayern Monachium oraz Manchester City, żaden z klubów nie doczekał się miana, którym Katalończyk określił Open Arms. “Znam pewną drużynę, drużynę najdzielniejszą na całym świecie”.
Nie są to słowa aż tak na wyrost, jak niektórym może się wydawać. Członkowie tej charytatywnej organizacji często ryzykują swoje zdrowie, o czym bezpośrednio przekonał się Marc Gasol. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych europejskich koszykarzy, który zrobił świetną karierę na boiskach NBA, miał czynny udział w misjach ratunkowych. Wpłynął na morze w 2018 roku.
Niewykluczone, że niebawem dołączy do niego Pep Guardiola. 50-latek deklaruje bowiem, że chce wspomóc Open Arms bardziej bezpośrednio, niż kiedykolwiek wcześniej. Chce dołączyć do ponad 600 wolontariuszy, którzy pływają na statkach Astral, Golfo Azzurro oraz Proactiva.
Wygląda na to, że po zakończeniu swojej przygody z Manchesterem City, Katalończyk będzie chciał poprowadzić inny zespół do zwycięstwa. Będzie to potencjalnie najtrudniejsze wyzwanie w jego dotychczasowej karierze.
Fot. Newspix