Jakub Moder zdążył już zadebiutować w Premier League, ale jego Brighton w pięciu ostatnich meczach zdobył zaledwie dwa punkty i jest poważnie zagrożone spadkiem. Polski pomocnik opowiedział o tym redaktorom programu “Football, bloody hell”, nadawanego na Kanale Sportowym. Zdradził także, jakie ma pierwsze odczucia po spotkaniu z Paulo Sousą i czy ma wkalkulowany wariant negatywny, w postaci spadku do Championship.
Duże rozczarowanie po meczu z Leicester? Gol stracony w końcówce i to w takich okolicznościach, że bramkarz Robert Sanchez musiał was pewnie trochę przepraszać.
Rozczarowanie było na pewno. To już nie pierwszy mecz, który przegrywamy w taki sposób, gdzieś w końcówce, a to nie było złe spotkanie w naszym wykonaniu. Robert Sanchez trochę pewnie zawalił przy tym golu, ale wcześniej kilka sytuacji wyjął. Nie ma co zrzucać na niego winy. Czuło się rozczarowanie w szatni, bo znów graliśmy dobrze i nie mamy z tego punktów.
Bolączka Brighton w tym sezonie to tracenie punktów z pozycji drużyny prowadzącej w meczu. Tak samo było z Burnley, od tego remisu zaczęła się wasza seria meczów bez wygranej. Trener szczególnie zwraca wam na to uwagę?
No tak, na to i brak skuteczności, problemy z wykańczaniem sytuacji. My tych okazji mamy naprawdę bardzo dużo w każdym meczu. Może nie zawsze są stuprocentowe, ale na pewno mogły zakończyć się golem. Coś więc w tym jest. Menedżer jednak powtarza, że dobrze gramy w piłkę i musimy uwierzyć, że możemy znacznie lepiej punktować. Pokazaliśmy to w poprzednim miesiącu, mieliśmy fajną serię, wygrywaliśmy z najlepszymi w Premier League. Tą drogą powinniśmy iść. Z rywalami do utrzymania niestety przegrywaliśmy lub remisowaliśmy.
Zadebiutowałeś w Premier League przeciwko West Bromwich. Przypominasz sobie, żebyś wcześniej miał mecz, w którym twoja drużyna dwukrotnie trafia w obramowanie bramki i marnuje dwa rzuty karne? Do tego sędzia sprawdzał przez VAR czy zagwizdał czy nie.
Bardzo dziwna sytuacja. Cały ten mecz był trochę dziwny. Nie mówiąc już o rzutach karnych, tak samo ten rzut wolny, przy którym sędzia popełnił duży błąd, sprawił, że przegraliśmy, a mogliśmy spokojnie wygrać. Czegoś nam ostatnio brakuje. Czego? Sam nie umiem określić.
Nie boisz się, że skoro Brighton stało się poważnie zagrożone spadkiem, to Graham Potter zacznie teraz bardziej stawiać na doświadczonych piłkarzy?
Nie boję się. Nie jestem tutaj w Brighton bez powodu. Mam pomóc drużynie w walce o utrzymanie, a nie ustępować miejsca bardziej doświadczonym kolegom. Nie patrzę w ten sposób. Wiadomo, swoje już pograli, mają wiele meczów w Premier League, ale cały czas ich naciskam, pokazuję się z dobrej strony na treningach. Myślę, że debiut z West Bromwich – gdy musieliśmy gonić wynik – pokazał, że trener będzie mnie potrzebował również w takich ciężkich momentach. Sytuacja jest trudna, ale ja mogę się tylko uczyć na treningach i meczach. Mimo naszej nie do końca bezpiecznej sytuacji w tabeli, pierwsze dwa miesiące tutaj jak najbardziej mogę sobie zapisać na plus.
Brighton po styczniowej wygranej z Liverpoolem miało 10 punktów przewagi nad strefą spadkową. Zakładałeś wtedy, że jeszcze możecie drżeć o utrzymanie? Co, jeśli – hipotetycznie – Brighton spadnie do Championship? Myślisz już o tym?
Jesteśmy w takiej a nie innej sytuacji i nie ma co ukrywać: będziemy się bili o utrzymanie. Raczej nie wybiegam w przyszłość. Skupiam się na tym, co jest teraz. To jedyna droga. Co by mi dało rozmyślanie o przyszłym sezonie? Może teraz złapiemy serię kilku kolejnych zwycięstw i sytuacja znów może się odwrócić, tak, jak miesiąc temu.
W ciągu tych dwóch miesięcy zdążyłeś poprawić u siebie jakiś element piłkarski, albo na przykład Graham Potter powiedział ci coś otwierającego oczy na jakieś aspekty w twojej grze?
Trudno powiedzieć, czy w jakimś elemencie mocniej się poprawiłem. Mam szersze spojrzenie na siebie jako zawodnika. Spotkałem się z najlepszymi zawodnikami w Europie grającymi w najlepszej lidze na świecie, więc mam się czego i od kogo uczyć. Tak ogólnie czuję, że staję się lepszym piłkarzem niż w Lechu Poznań.
Jak wygląda twoja droga do wyjściowego składu? Rywalizujesz z Bissoumą i Mac Allisterem, jesteś konkretnie przypisany do pozycji w środku pola czy ta wymienność jest większa i tak naprawdę rywalizujesz ze wszystkimi środkowymi pomocnikami?
Bardziej rywalizuję ze wszystkimi środkowymi pomocnikami. Nie jestem konkretnie przypisany jako “szóstka” czy “ósemka”. W naszym systemie gry takiego sztywnego podziału nie ma. Wymienność ról w środku pola jest bardzo duża. Bissouma, Gross, Lallana – to są zawodnicy, z którymi w pierwszej kolejności walczę o plac.
W obliczu kontuzji Krystiana Bielika i Jacka Góralskiego czujesz, że mógłbyś w reprezentacji powalczyć z Grzegorzem Krychowiakiem czy jednak swobodniej byś się czuł bliżej “dziesiątki”.
Myślę, że pokazałem już i w Lechu, i w reprezentacji, że czuję się dobrze zarówno jako “szóstka”, jak i “ósemka”. Grałem wtedy trochę wyżej, więc jak najbardziej mogę powalczyć o skład na tych dwóch pozycjach. Dawno nie grałem już na “dziesiątce” i sądzę, że selekcjoner raczej też będzie mnie widział niżej.
Danny Welbeck i Adam Lallana to dwie najbardziej znane postaci w Brighton. Prywatnie jacy to goście?
Bardzo normalni. Swoje już w Anglii pograli, wielkie nazwiska, ale prywatnie są mega sympatycznymi osobami. I nie tylko oni. Cała szatnia to bardzo mili ludzie, zostałem ciepło przyjęty. Z kimkolwiek rozmawiam, to każdy jest przyjaźnie nastawiony. Absolutnie nie ma czegoś takiego, że patrzą na nas z góry. Mamy normalne koleżeńskie relacje.
Temat meczu Anglia – Polska już się w szatni pojawia?
Chyba jeszcze za wcześnie. Nie wydaje mi się, żeby jacyś zawodnicy Brighton ostatnio byli powoływani do angielskiej kadry, więc bezpośrednio ten temat ich nie dotyczy.
Jakie masz wrażenia po pierwszych rozmowach z Paulo Sousą? Uczestniczyłeś w tym spotkaniu online z kadrowiczami.
Zrobił dobre wrażenie. Widać, że jest porządnie przygotowany i mocno zmotywowany, żeby osiągnąć coś z reprezentacją i stara się to przenosić na nas. Zobaczymy, co przyniosą pierwsze treningi i mecze. Trudno na zapas stwierdzić, że raczej trzeba się spodziewać tego czy tamtego.
Z Michałem Karbownikiem chociaż raz puściliście jakąś polską piosenkę w szatni? Wprowadzacie polskie tradycje czy jeszcze siedzicie cicho w kącie?
Mamy dwie szatnie, przez te obostrzenia obowiązują podziały. Akurat w naszej tego odtwarzacza nie ma. Jedynie czasem poleci tam jakiś mecz Premier League.
Fot. FotoPyK