
weszlo.com / Weszło

Opublikowane 07.03.2021 09:43 przez
Damian Smyk
To nie była „po prostu pierwsza obrona pasa”. Jan Błachowicz walczył na gali, w której na szali leżały trzy pasy mistrzowskie. Był w walce wieczoru. I ostatecznie skradł show Israelowi Adesanyi. Pokrzyżował wszystkie plany Dany White’a, prezydenta organizacji, na stworzenie nowej ikony prącej przez drugą kategorię wagową. Zagrał na nosie bukmacherom, ekspertom, ale i samemu rywalowi, który miał budować swoją legendę.
Nie mam wątpliwości – dzisiejsze zwycięstwo księcia Cieszyna będziemy po latach wspominać jak najważniejsze skoki Małysza, jak triumf Świątek na French Open, złoto Kowalczyk na IO, dominacja Włodarczyk w rzucie młotem…
To był chyba najbardziej wzruszający moment tamtej wrześniowej gali. Dana White wiesza pas na biodrach Błachowicza. Polak trzyma ręce w geście triumfu, napina bicepsy, szczerzy zęby. I nagle czuje, że pas został zawieszony. Patrzy w dół i przez moment, może przez pół sekundy, zawiesza się… Uśmiech zastępuje niedowierzanie. Jakby Błachowicz w tamtym momencie uświadomił sobie, że naprawdę to zrobił.
Był równie zszokowany, gdy na lotnisku w Polsce zobaczył tłum ludzi biegnących w jego kierunku i skandujący „Janek Błachowicz!”. Późno dojrzewający mistrz wrócił z pasem i pokazał go Polsce. Był zmęczony walką, lotem, procedurami. Ale był też… no, jak na fazie. Wyglądał jeszcze na faceta, który nadal nie wierzy.
Nie znam osobiście tego gościa. Na ogół daleko mi do wyciągania jakichś wniosków po samej mimice. Ale odnoszę nieodparte wrażenie, że do Błachowicza skala sukcesu wywalczenia pasa mistrzowskiego dotarła dopiero w Cieszynie. Gdy wrócił do siebie, gdy zobaczył tłum swoich krajanów. Widać to na zdjęciach. Zresztą przyznawała też to później jego narzeczona, Dorota, że gdy wrócili z rynku w Cieszynie, to poleciały im łzy wzruszenia.
I tak jak Błachowicz nie dowierzał w tamto zdobycie pasa, tak pewnie zdecydowana większość świata MMA nie dowierza, że dzisiaj zdołał go obronić.
Trzeba uświadomić skalę dzisiejszego sukcesu Polaka. Nie brakowało bowiem głosów, że zdobycie pasa po zwakowaniu go przez Jona Jonesa było „niepełne”. I że to był „tylko” Dominick Reyes. A przecież to był Reyes, który parł przez dywizję półciężką jak szalony i który postawił bardzo, bardzo trudne warunki Jonesowi. Ale przyjmijmy punkt widzenia tych, którzy czekali na weryfikację Błachowicza z prawdziwą gwiazdą UFC.
I ta prawdziwa gwiazda stanęła naprzeciw Polaka. Niepokonany Israel Adesanya. 20-0 w bilansie. Gigantyczne doświadczenie kickbokserskie, wygrane nad Costą, Romero, Gastelumem, Silvą, Whittakerem w CV. Łatka profesora oktagonu. Jeden z najbardziej oryginalnych stylów walki w historii tego sportu. Faworyt bukmacherów, większości ekspertów. Również pupilek Dany White’a, który miał już pewnie w notesie rozpisaną dalszą karierę „Izzy’ego”. Jestem przekonany, że White widział już Adesanyę, który na zmianę broni pasy kategorii średniej i półciężkiej, rozkręca gigantyczne zyski z PPV…
Jest coś wyjątkowego, że pierwsza obrona pasa Błachowicza przypadła właśnie na takie wyzwanie. Może wreszcie Błachowicz zostanie realnie doceniony? Wpisanie tej jedynki po stronie porażek Adesanyi znaczy bardzo, bardzo dużo. Dla Polaka najważniejszy jest oczywiście pas, ale smak przerwania tej imponującej passy zwycięstw Nigeryjczyka też musi smakować wyjątkowo.
– Co z tego, że znów to rywal był faworytem w typach? Cóż, nie interesuje mnie to, co ludzie mówią przed walką. Interesuje mnie to, co mówią po walce. Jeśli chcecie zarabiać kasę, to stawiajcie na mnie. Po walce z Rockholdem do hotelu przyszedł taki facet i powiedział „Jan, dzięki tobie jestem bogatym człowiekiem, stawiałem na ciebie”. Wygrał 50 tysięcy dolarów – mówił dziś Błachowicz w rozmowie z Brettem Okamoto.
Czy fakt, że świat MMA w dużej mierze sprzyjał Adesanyi, jest zrozumiały? Oczywiście. MMA lubi takie osobowości. Ekstrawaganckich gości, czarodziejów oktagonu, showmanów. Ale świat MMA powoli też zakochuje się w Błachowiczu. Widziałem komentarze pod zagranicznymi tekstami zapowiadającymi walkę, przejrzałem też komentarze na filmach na kanale UFC, które podgrzewały emocje w ostatnich dniach przed galą. Kibice MMA spoza Polski doceniali, że Jan nie pajacuje. Że jest pewny siebie, ale pokorny. Nie stosuje taniego trash-talku, nie podgrzewa sztucznie konfliktu. W tej prostocie opartej na zasadzie „rywal jest znakomitym zawodnikiem, ale ja jestem lepszym” jest coś niecodziennego w tym środowisku, gdzie najgorętszymi nazwiskami na rynku są ci najgłośniejsi.
Błachowicz nie gada. On – jakkolwiek banalnie to brzmi – robi swoje. W ostatnich dziesięciu walkach dziewięciokrotnie był underdogiem, bukmacherzy typowali do zwycięstwa jego rywali. Tylko raz w tych ostatnich dziesięciu walkach przegrał.
Jeśli dojdzie faktycznie do starcia z Gloverem Teixeirą („sto procent, Glover jest następny” – mówił Dana White po gali), to pewnie tym razem Błachowicz będzie już faworytem. Trudno go nie docenić po tym, jak przywitał „legendarną polską siłą” Adesanyę w kategorii półciężkiej.
Ale czy zostanie na tyle doceniony w Polsce, na ile zasługuje? Cóż, to trudny temat. Nie mam przed nosem liczb, nie mam takich danych, ale obstawiam, że więcej osób oglądało w sobotę freak-fighterów w FameMMA niż nocny popis Błachowicza. Ostatnio w plebiscycie na sportowca roku „Przeglądu Sportowego” zajął dopiero siódme miejsce. Dzisiaj news o jego zwycięstwie będzie pewnie na czołówce większości portali – nawet tych niesportowych. Ale czy to wystarczy, by stworzyć błachowiczomanię? Jano-manię?
Nie wiem. Po prostu nie wiem.
Natomiast wierzę, że tak. Bo ten gość na to zasługuje. Późny profesjonalny debiut, późne przejście do UFC, bilans 2-4 w pierwszych sześciu walkach. I nagle pas najważniejszej organizacji MMA na świecie, obrona tego pasa, zatrzymanie Adesanyi.
Jeśli to nie jest historia, która zasługuje na wybuch popularności MMA w Polsce, to nie wiem, co taką historią jest.
fot. NewsPix

Damian Smyk
Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupuntkowiec.

Opublikowane 07.03.2021 09:43 przez
Smyku nie zesraj się
Szkoda, że kiedyś Twoja rodzicielka, przy całym szacunku do Twojej rodzicielki, ale się zesrała i niestety efektem tego jesteś Ty sam.
jak można mordobicie w ogóle uznawać za sport?
Jak można uważać granie w szachy to czemu nie? I czym się to mordobicie w zasadzie różni od zapasów? Trochę inne zasady i tyle
POLSKA GUROOOOM!!!!
Czemu nie mogę zagłosować na swój komentarz?
bo to jak masturbacja ?
Chciałem dać minusa
Irena Szewińska, Robert Korzeniowski, Adam Małysz, Justyna Kowalczyk, Jan Błachowicz. Panteon gwiazd polskiego sportu.
„Nie mam wątpliwości – dzisiejsze zwycięstwo księcia Cieszyna będziemy po latach wspominać jak najważniejsze skoki Małysza, jak triumf Świątek na French Open, złoto Kowalczyk na IO, dominacja Włodarczyk w rzucie młotem” – nieźle wam, Smyk, odwaliło. Mordobicie w klatce porównujmy z medalami olimpijskimi. Na szczęście fakty są takie, że „po latach” nikt z nikim nie będzie Błachowicza porównywał, bo po prostu nikt nie będzie o nim pamiętał.
Smyku zapomniał napisać o swojej pierwszej masturbacji 😀
Pierwszej, ale nie ostatniej, bo ton tego artykułu wskazuje, że Smykowi było na widok Błachowicza dobrze co najmniej klika razy. Jano-mania, niezłe grzanie.
gratuluje bycia zjebem 🙂
Jesteś zjebem i zerem
Ale za to ile mam rozrywki z zagotowania paru miłośników napierdalanki. Zapytałbym was, miłośnicy, za pięć lat jak tam wam idzie pamiętanie Błachowicza, ale ponieważ jutro zapomnę o tej głęboko fascynującej dyskusji, to niestety nie zapytam.
Nie możemy o „tym” forumowiczu niżej i jego stwierdzeniu, poco to wpisał skoro nic nie rozumie? Mówmy o Janku. To co zrobił jest osiągnięciem światowym, Polak mistrzem UFC. Na dodatek Adesanyi zafundował pierwszą porażkę! Niesamowite! Nie chcę prorokować, ale oby nie okazało się, że rozpoczął serię porażek „niepokonanego”! Brawo Mistrzu!!!
„dzisiejsze zwycięstwo księcia Cieszyna będziemy po latach wspominać jak najważniejsze skoki Małysza, jak triumf Świątek na French Open, złoto Kowalczyk na IO, dominacja Włodarczyk w rzucie młotem…”
Smyku, wolne żarty… Nie, nie, i jeszcze długo nie.
Nie masz racji booker!
*bomer
Nie rozśmieszaj mnie… Zrób sondę uliczną. Zaręczam, że połowa Polaków myśli, że UFC to coś związanego z KFC, a Blachowicz to ten psycholog od Małysza (Jan Blecharz).
Jakiej nocy? Przecież ta walka była dzisiaj rano
Ciekawa laurka ale poważnie Janek rozbiłeś bank i dzięki ,że pokazałeś małpie gdzie jego miejsce.Lewary na siłę promują i ułatwiają kariery czarnuchom i innym wynalazkom ,a tu przyjeżdża Błachowicz i ustawia pajaca do pionu.Walcz Janek bo Ciebie po tyłku nikt klepał nie będzie ,plan jest taki żeby odpalić polaczka ,20 lat temu przerabialiśmy to w boksie . Już da się zauważyć rosnącą popularność Jana i wierzę ,że przy następnej walce cała Hala zakrzyczy Janek !!!! Olbrzymi szacunek za upór ,ciężką pracę i kulturę osobistą ,bo jak kończą krzykacze i szury już niejednokrotnie widzieliśmy ,np. bokser Szpilka.Życzę zdrowia i kolejnego pasa !
Marek, wytrzyj zolc i rasistowskie pomyje z wiejskiej japy bo ci pocieka wartkim strumieniem.Poruchaj, popodruzuj, przeczytaj ksiazke lub dwie, a potem zabieraj glos w kwestiach koloru skory folwarczny prostaku.
Z pierwsza częścią się zgadzam, ale „popodruzowanie” i zaraz obok czytanie książek nie daja dobrego swiadectwa o tobie, gdyz tych ksiazek sam nie czytasz 😉
Znowu jakieś cymbały podważają sukces polskiego sportu. Lewy cały czas pod krytyką debili, teraz Janek. Kuźwa, skąd wy się bierzecie?! Jak was czytam to zaczynam popierać aborcję. I taką do 30 roku życia.
Trochę Was poniosło . Ilu ludzi wie co to UFC a ilu oglądało Małysza . Sama walka była tylko dla koneserów . Nudy i taktyka . To już lepszy był Andrju i jego obijanie Bowa po jajcach w wygranej walce o mistrza wagi ciężkiej
Żadna walka Gołoty z Bowe’em nie była o pas
Zagrał na nosie bukmacherom ?
A to kurwa ciekawe 😉
Dzięki niemu zarobili miliony $
70-80% stawiało na przegraną Błachowicza.
dokladnie tak, to tylko my w Polsce bylismy takimi optymistami co do walki
„Sport” dla sebiksów i innych troglodytów porównywany do narciarstwa, tenisa, lekkiej atletyki. Jezuuu…
Biedna intelektualnie amebka w okraglych okularkach na podstawie urojonych stereotyow pod kopula wydala werdykt… MMA to sport dla Sebixów… Szkoda tylko, ze te MMA oglada wiecej osob niz Twoje narciarstwo, tenisa i lekka atletyke razem wziete, Ty intelektualny troglodyto xD
Narciarstwo? Może. Tenis i lekką? Tu bym sie tak nie rozpędzał.
„Bogaci intelktualnie” Sebixy z argumentami „a moje napierdalanki to wincyj ludziów oglunda” tylko potwierdzają to co mówi przedmówca. I jeszcze ta „ambebka” i „troglodyta”. Spójrz w lustro, mądralo. Kult przemocy i tępego tłuka ma się dobrze.
Weszło, zróbcie cos z komentarzami – jakiś Disquss czy FB czy cokolwiek aby ogarnąć ten chlew.
Panie Damianie, z racji małej popularności tego sportu nie będzie wspominania jak Małysza, Korzeniowskiego, itp. Ponadto sam Błachowicz nie jest na tyle popularny, żeby przetrwać na lata w świadomości przeciętnego widza, który woli celebryckie fejmy MMA niż PPV na profesjonalne gale, jak choćby KSW.
Mnie śmieszy jedno: mistrz Błachowicz wchodzi do oktagonu i jest tym gościem który na starcie przegrywa, to on miał coś udowadniać, czy jego rywal ?
A wyglądało to tak jakby role były odwrotne.
Biznes walki w klatkach chciał przegranej Błachowicza, szef federacji oburzył się na słowa Janka po walce: „ nie wierzysz we mnie”
Zwycięzca w tej walce miał być jeden, wygrana Janka cieszy tylko nas Polaków i to nie wszystkich.
A Błachowicz zrobił wszystkim psikusa i mają problem 🙂
Ogladalem walke… Wygral I tyle a Bialy moze sapac, z pewnoscia Janek jest na jego „kiss my ass list” I to pewnie w czolowce ale kogo to obchodzi na pewno nie Mistrza!!!
Z kąd ten hejt, że to mało popularna dyscyplina? Czy komentujący na tym portalu przespali ostatnie lata? MMA jest ostatnio niesamowicie popularne, samo UFC generuje ogromne zyski i jest w ogólnej świadomości ludzi na świecie.
Jak w ogóle porównać Stocha, Zmarzlika, Kowalczyk, Korzeniowskiego czy innych polskich championów z suuuuper niszowych dyscyplin do Błachowicza z mega popularnego MMA (ostatnio bardziej popularne od Boksu). Smyk nic kontrowersyjnego nie napisał.
Tak bardzo jest mega popularne, że najwyższą wypłatę zawodnik mma wziął za walkę w boksie zawodowym. Jasne, że jest popularne ale nie wszędzie. W Stanach jest popularne, w Azji, ale tylko w części Azji (w Japonii jego popularność ostatnio spada, a ONE jest podobno mocno deficytowe), w Skandynawii i na Wyspach. W Europie Zachodniej to raczej nisza. Płace gwiazd boksu zawodowego mężczyzn (u kobiet jest inaczej, mma kobiece nakrywa czapką boks) są wykładniczo wyższe niż w mma. W Polsce oglądalność jest wyższa oczywiście, ale w Polsce martial arts nie UFC i poziomem sportowym stoi tylko freak fightami. Popkiem, Pudzianowskim, Najmanem, teraz celebrytami YT bijącymi się. W USA i na Wyspach wciąż boks jest popularniejszy. Nie wiadomo jak będzie. Pamiętam jak kick profesjonalny w formule full contact robił w latach 80tych i na początku 90tych karierę. W USA doszedł mniej więcej do siódmego miejsca popularności.Czyli jak teraz mma. Z dnia na dzień się to skończyło. Po prostu z dnia na dzień koło 95 czy 96 roku. Potem walki o topowe pasy ISKA czy WAKO PRO odbywały się np. w kinie w Koszalinie za gaże typu 2tysiące marek z kolesiami z pięcioma walkami w rekordzie typu 4 wygrane 1 przegrana. I można było równocześnie być amatorem i zawodowcem (do dziś w kicku można).
Po latach wspominać? Ale co ? He he, ależ redaktorku odpłynąłeś