Reklama

Manchester City dokonał egzekucji Wilków

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2021, 23:50 • 4 min czytania 2 komentarze

Manchester City jest ostatnio w takim gazie, że nawet gdyby miał zagrać mecz w niedzielę rano, a jego piłkarze wyszliby na boisko z syndromem dnia poprzedniego, to i tak spotkanie zakończyłoby się ich wygraną. Dziś po prostu wybrali się na polowanie, ustrzelili Wolverhampton, choć wcale nie była to dla nich przyjemna rozgrywka. W drugiej odsłonie Wilki ukąsiły “Obywateli” i przez moment pachniało sensacją, lecz ostatecznie Riyad Mahrez i Gabriel Jesus zapewnili ekipie Pepa Guardioli trzy punkty.

Manchester City dokonał egzekucji Wilków

City od samego początku zamknęło rywala w hokejowym zamku. Piłkarze z Manchesteru cierpliwie podawali sobie piłkę. Lewa strona do środka, środek do prawej strony, prawa do środka i następnie zawodnik z centralnej strefy  długim zagraniem szukał wahadłowych. Aż w pewnym momencie trochę szkoda nam się zrobiło gości. Tylko rozpaczliwie biegali za futbolówką. Gdy już udało im się na moment ją odzyskać, The Citizens od razu zakładali wysoki pressing. To było wręcz pewne, że prędzej czy później The Wolves skapitulują. Zawodnicy Nuno Espirito Santo wyglądali bowiem na tak przerażonych i zagubionych, jakby ich profesją był crossfit i za karę ktoś kazał im wyjść na murawę.

W drugiej połowie może i przez moment napędzili strachu gospodarzom. Jednak gdy przyszło co do czego, to “Obywatele” włączyli tryb walec i przejechali się po nich.

JEDNOSTRONNE WIDOWISKO

Wolverhampton wytrzymał raptem kwadrans. Na dobrą sprawę wystarczyło, że City wbiło wyższy bieg, a ich rywale byli zmuszeni rozpocząć grę od środka boiska. Riyad Mahrez otrzymał znakomite krzyżowe podanie z głębi pola, wjechał w pole karne niczym własną furą do garażu i zagrał w ciemno do jednego z nadbiegających kolegów.  Natomiast niefortunną interwencją wykazał się Leander Dendoncker – zaliczył swojaka. W sumie to nie wiemy, na co liczyli goście. Że postawią autokar we własnej szesnastce, poprzeszkadzają przeciwnikowi i jakoś uda się im psim swędem wyrwać punkt? To ewidentnie nie był dobry plan. Co najlepsze, sami siebie skarcili.

Tuż przed przerwą gospodarze postanowili wymierzyć kolejny cios. Mahrez zaczarował obrońców w polu karnym, dośrodkował do Aymerica Laporte, który z łatwością pokonał bramkarza, ale w tym momencie objawił się nam jego wysokość VAR. Oczywiście angielscy spece od analizy musieli na milimetry wymierzyć, czy przypadkiem bark Francuza nie przekroczył linii spalonego. No, i sędziowie doszukali się złamania przepisów.

Reklama

Czy jest coś bardziej irytującego od VAR-u w Premier League? Śmiemy wątpić.

WILKI POSTRASZYŁY CITY, ALE NA NIC SIĘ TO IM ZDAŁO

City nie miało zamiaru dopuścić do nerwówki. Po wyjściu z szatni goście nie zdążyli się jeszcze dobrze ustawić na boisku, a “Obywatele” z impetem ruszyli na ich bramkę. Nie było już kołysanki, tylko szybka wymiana podań i z łatwością kreowali sobie sytuacje. Natomiast w znakomitej dyspozycji był Rui Patricio. Dwoił się i troił, by jego koledzy  dalej mogli łudzić się, że będą w stanie sprawić niespodziankę.

I w 60. minucie całkowicie zmienił się obraz meczu. Przede wszystkim wynik uległ zmianie. Joao Moutinho dośrodkował z rzutu wolnego, do piłki dopadł Conor Coady i tym samym Wilki niespodziewanie wyrównały stan rywalizacji. Podrażniona ekipa Guardioli wściekle ruszyła do przodu, a to spowodowało, że senne spotkanie, w którym jedna strona tylko sobie klepie i bawi się z rywalem, zmieniło się w emocjonujące widowisko. Goście raz po raz wychodzili z kontratakiem i byli bliscy, by znowu zrobić krzywdę gospodarzom.

Nic, kompletnie nic nie zapowiadało na to, że The Wolves wrócą do gry. Można było narzekać na ich minimalizm w pierwszej odsłonie, jednak miks szczęścia, kapitalnych parad golkipera oraz skuteczności sprawił, że ich przeciwnikom skoczyło ciśnienie i musieli się trochę napocić.

Pep Guardiola mógł odetchnąć z ulgą w 80. minucie. Jego gracze rozmontowali zasieki obronne gości, jeden z pomocników zaadresował płaską piłkę po ziemi w pole karne, obrońcy jeszcze próbowali ją wybić, ale ostatecznie dopadł do niej Gabriel Jesus i wszystko wróciło do normy. Tuż przed ostatnim gwizdkiem The Citizens za sprawą trafienia Mahreza i kolejnego gola Jesusa znokautowali rywala. Rezultat w pełni zasłużony, choć należy pamiętać, że przez dziesięć minut stracili kontrolę nad meczem.

Kataloński szkoleniowiec wskrzesił potwora. Jego zespół wygrał dwudzieste pierwsze spotkanie z rzędu (licząc wszystkie rozgrywki). Tylko kataklizm może odebrać mu mistrzostwo Anglii.

Reklama

Manchester City – Wolverhampton 4:1 (1:0)

L. Dendoncker (sam.) 15′, G. Jesus 80′, 90+3′, R. Mahrez 90′ – C. Coday 60′

fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
8
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Anglia

Anglia

Manchester United z potencjałem na najgorszy sezon w erze Premier League

Bartosz Lodko
7
Manchester United z potencjałem na najgorszy sezon w erze Premier League
Anglia

Leeds otrzymało oficjalne przeprosiny. Przez ten błąd stracono punkty

Patryk Stec
1
Leeds otrzymało oficjalne przeprosiny. Przez ten błąd stracono punkty

Komentarze

2 komentarze

Loading...