Arkadiusz Milik wrócił do gry i od razu strzelił gola z karnego. Fajnie. Naprawdę fajnie. Szczerze cieszymy się, bo im bliżej do Euro, tym częściej wypatrujemy oznak, że kluczowi reprezentanci znajdują się w formie. W przypadku 27-letniego snajpera jest to też o tyle ważne, że ostatnie klubowe pół roku spędził poza murawą. Trafienie z Lyonem trudno więc rozpatrywać inaczej niż w kategoriach małego sukcesiku. I nieważne, że to nie był oszałamiający występ, że Marsylii jeszcze bardzo daleko do wyleczenia się ze wszystkich swoich problemów i kłopotów, że to na razie tylko dziewięćdziesiąt minut. Po prostu się cieszymy i kij z tym, że się powtarzamy.
Milik pokazał kolegom z drużyny, co to znaczy piłkarz, któremu egzekucja jedenastek nie jest obca. Skąd takie twierdzenie? Ano stąd, że Marsylia miała cztery karne w tym sezonie Ligue 1, z czego zmarnowała aż trzy – Florian Thauvin pomylił się z Bordeaux i Nimes, a Dimitri Payet. Trafił tylko Dario Benedetto z Nantes. Polakowi nie zadrżała noga. Anthony Lopes nie miał żadnych szans. Nawet gdyby wyczuł intencje strzelca i rzucił się w kierunku strzału, pewnie musiałby uznać wyższość Milika, bo ten ze swojego zadania wywiązał się naprawdę perfekcyjnie – silnie, w mierzony sposób, w boczną siatkę wnętrza bramki.
🇵🇱 @arekmilik9 precyzyjnym strzałem z rzutu karnego pokonuje bramkarza Olympique Lyonnais! ⚽️
Idealny prezent urodzinowy dla reprezentanta Polski! 👏🔥 #modanafrancję 🇫🇷 pic.twitter.com/3muUscQ972
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) February 28, 2021
Takie trafienie zawsze buduje napastnika. Trzy spotkania w Ligue 1, dwa gole. Ładny start.
Jak poza tym prezentował się Arkadiusz Milik?
Szału nie było, dramatu też nie. Oddał jeszcze jeden celny strzał na bramkę Lyonu, ale za lekki i Lopes nie miał żadnych problemów ze skuteczną interwencją. Kilka razy uprzedzali go Marcelo i Denayer, przede wszystkim w pojedynkach powietrznych. Raz umiejętnie znalazł pozycję Thauvinowi, który niezłą sytuację w polu karnym rywali koncertowo spartaczył i choć do tej decyzji Milika nie sposób się przyczepić, to mamy wrażenie, że więcej dobrego wyszłoby, gdyby sam próbował strzelać z obrzeża pola karnego. Co więcej, pewnie gdyby miał futbolówkę na lewej nodze, a nie na prawej, nawet nie zastanawiałby się nad podaniem i niewykluczone, że mielibyśmy dublet. Ale wiadomo, gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem.
Mecz był nieco zamknięty, nieco chaotyczny, więc też przez wiele minut Milik biegał gdzieś na trzydziestym-czterdziestym metrze od bramki Lyonu i nie za wiele sensownego mógł zdziałać. Grę – na zmianę – robili ofensywni piłkarze Lyonu i ofensywni piłkarze Marsylii. Dwa razy na poważnie swoich sił próbował Memphis Depay. Na początku jeszcze całkowicie niecelnie, ale potem tylko minimalnie po płaskiej próbie. Inna sprawa, że mieliśmy wrażenie, że Mandanda, który wyciągnął się jak struna, kontroluje sytuację. Więcej szczęścia miał za to Karl Toko Ekambi, który najpierw spudłował z narożnika pola karnego, a potem wpakował gola po podaniu Thiago Mendesa. Maryslia odpowiedziała próbami Floriana Thauvina – niecelnym strzałem zza pola karnego i spudłowaną główką. Boczną siatką Saif-Eddine Khaouiego. I paroma akcjami Payeta. Konkrety za tym nie poszły.
Musiał paść remis, choć pod koniec porządnie zawrzało.
Drugą żółtą kartkę za faul na Payecie i w konsekwencji czerwoną otrzymał Lucas Paqueta. Paqueta, który już wcześniej skutecznie zapracował sobie na miano antybohatera spotkania po tym, jak zagraniem ręką sprokurował karnego, którego na gola zamienił Milik. Inna sprawa, że żeby nie było tak jednostronnie, to Alvaro też starał się z Depayem – ni to go przytulił, ni to go złapał za głowę, w konsekwencji dostał żółtą kartkę, a coś nam się wydaje, że czerwona też mogła wejść w grę i nikt nie byłby zdziwiony. Dalej mamy w pamięci jego odpały z Neymarem: niezły z Hiszpana jest ancymon i prowokator.
Ale dobra, to marginalia.
Ważne, że Arkadiusz Milik strzelił gola. Już o tym pisaliśmy? Ano tak, wiemy, ale zawsze warto przypomnieć. Przetarcie w Ligue 1 już ma. Teraz do Maryslii przychodzi Jorge Sampaoli i dopiero za jakiś czas powinniśmy zobaczyć ten zespół w ciekawszym wydaniu. Na razie Milik zapalił świeczkę w ciemnym tunelu. A to już coś.
Olympique Marsylia 1:1 Olympique Lyon
Milik 44′ z karnego – Ekambi 21′
Fot. Newspix