To był po prostu doskonały występ w wykonaniu Chelsea. Musimy zacząć od takiego prostego i banalnego stwierdzenia, żeby to nam się nie rozmyło przy opisie kolejnych sytuacji meczowych. Thomas Tuchel wsiadł za kierownicę londyńskiego klubu i od razu docisnął gaz do deski. Po czterech zwycięstwach z rzędu Chelsea zagościła w TOP 4, przeskakując po drodze Liverpool. Ale przede wszystkim – grała tak, że dzisiaj Newcastle nie miało absolutnie nic do powiedzenia.
Gdy w końcówce Timo Werner bawił się już zagraniami piętą, a w finezyjną klepankę zaangażował się nawet N’Golo Kante, było jasne – Tuchel uwolnił potencjał. Nie trzeba tu było jakiejś potężnej rewolucji, bardziej pewnie chodziło o nową energię, korekty taktyczne, wpuszczenie trochę wiatru do szatni. Wystarczyło. Dzisiaj momentami The Blues grali prawdziwy koncert.
MECZ ZAMKNIĘTY PO KWADRANSIE
Tak, wiemy, w 15. minucie wciąż było 0:0, jak tu mówić o zamknięciu. Cóż, naszym zdaniem wystarczyło, by sędzia pofatygował się do monitorka, a kibice Chelsea mogliby odetchnąć z ulgą już po kwadransie gry. To właśnie wtedy Tammy Abraham został brutalnie wykoszony w polu karnym “Srok”. Zastanawialiśmy się, czy tutaj nie będzie czasem czerwonej kartki i rzutu karnego, bo faul nie dość że przy klarownej sytuacji sam na sam, to jeszcze trochę od tyłu, na nogi, brutalny i nierozważny. Tymczasem arbiter… nawet nie użył gwizdka. Abraham pięć minut później musiał zejść z boiska, bo cały czas odczuwał skutki tego starcia, a ani VAR, ani sędzia główny nie raczyli przysiąść nad całą sytuacją.
Być może chwilę wcześniej Abraham był na spalonym, to mogłoby być jakieś wytłumaczenie, ale znów – powtórki pokazywał, że ruszył do prostopadłego podania w tempo, bez złamania przepisów.
Jedyne przekonujące wytłumaczenie dla pobłażliwości sędziego, to chyba dysproporcja w klasie obu drużyn, która już wtedy była bardzo widoczna. Szalał na lewej flance Alonso, po jednej z sytuacji obrońcy Newcastle wybijali piłkę niemal z linii bramkowej, potem doszła ta sytuacja Abrahama, który z odrobinę lepszym przyjęciem nie dałby się doścignąć. Już wtedy było czuć – Chelsea jest dziś mocna.
PRZEBUDZONY WERNER
I jeśli mówimy o przebudzeniu Chelsea, to przynajmniej dziś firmował je twarzą Timo Werner. Gość był kluczowy przy obu bramkach. Trafienie Giroud to przede wszystkim efekt udanej szarży na lewej stronie boiska i nieprzyjemnego dogrania w pole bramkowe gości. Giroud musiał tylko odnaleźć się w tym tłoku i zasunąć do pustej bramki. Drugi gol? Tym razem to sam Werner domknął dośrodkowanie, uderzył może trochę nieporadnie, ale tłumaczy go fakt, że dość długo był zasłonięty. Zresztą – liczy się to, co w sieci. Szczególnie dla Niemca, dla którego był to pierwszy ligowy gol od listopada.
Kogo jeszcze wypada pochwalić? Giroud, który zastąpił kontuzjowanego Abrahama, po prostu zrobił swoje. Kovacić grał świetne zawody, szczególnie przed przerwą, doskonale rozrzucając piłki. Bardzo dobrze wyglądała współpraca Mounta z Hudsonem-Odoi, którzy regularnie szarpali prawym skrzydłem, tworząc przeciwwagę dla Wernera i Alonso.
To w ogóle wydaje się majstersztyk taktyczny – ustawienie 3-4-3, w którym wahadłowi bardzo aktywnie współpracują z dwoma ofensywnymi pomocnikami. Newcastle nie miało kompletnie recepty na ataki Chelsea, a pod drugą bramką zaoferowało głównie kapitalne podanie Haydena (z asysty sezonu okradł go Almiron) oraz kontrowersję przy upadku Carrolla (nie wykluczamy, że tu też sędzia mógł się pokusić o jedenastkę).
No za mało, za mało nawet na kontaktowego gola. Szczególnie, że gdy już padały jakieś strzały, to świetnie spisywał się Kepa. Tak, ten Kepa.
GDZIE JEST SUFIT?
Na murawie było czuć, że Chelsea już nie forsuje tempa, być może po to, by uniknąć kolejnych urazów. Ale to było jak trzymanie w szachu, 3 punkty ani przez moment nie wydawały się zagrożone. A wydaje się, że rozsądne rozłożenie sił będzie dla podopiecznych Tuchela konieczne. Dość niespodziewanie okazało się, że awansowali do TOP 4, łykając m.in. Liverpool. Ale do pozycji wicelidera raptem 4 punkty.
Z takim efektem nowej miotły można mierzyć naprawdę wysoko.
CHELSEA – NEWCASTLE 2:0 (2:0)
Giroud 31′, Werner 39′
Fot.Newspix