W idealnym świecie pisalibyśmy regularnie o postępach Krystiana Bielika, o tym, jak gra profesurę w Championship, potem o jego udanym występie na Euro, a na końcu pewnie o transferze gdzieś wyżej, bo chłopak ma wielki potencjał. Niestety – świat nie jest idealny, a dla Bielika jest wręcz najgorszym sukinsynem. Potwierdzają się najgorsze przypuszczenia. Jak podaje Sport.pl, Krystian zerwał więzadła krzyżowe.
Po raz kolejny. W tym samym kolanie. Dramatyczna historia. Przecież szczęście w nieszczęściu Bielika polegało na tym, że Euro 2020 zostało przesunięte i on miał tego turnieju nie stracić. Przypomnijmy: na początku poprzedniego roku Krystianowi przytrafiło się to samo, stracił cały, mocno przedłużony sezon i wrócił do grania w październiku. Wydawało się więc, że choć pandemia to najgorsze gówno, to jednak da mu szansę na udział w turnieju. Cóż… Nic z tych rzeczy.
A nie mówimy o chłopaku, który miałby jechać na turniej w roli statysty, zawodnika 20.-21.. Przy dobrym zdrowiu i utrzymaniu formy, Bielik mógłby być naszym podstawowym piłkarzem środka pola. Można zakładać, że Sousa nie chce mieć w tej strefie typowych przecinaków, którzy owszem, zrobią wślizg, ale z podaniem już gorzej, tylko gości bardziej kumających dlaczego ten sport ma w nazwie słowo „piłka”.
I Bielik taki jest. W ostatnim czasie należał do najlepszych – jeśli nie był najlepszym – piłkarzem Derby, które odbiło się od dna. Trzy ostatnie mecz to trzy zwycięstwa Baranów, ogólnie pod Rooneyem mówimy o bilansie 6-4-5, kiedy przed jego przejęciem sterów Cocu wygrał tylko raz w sezonie 20/21. Polak brał w tym wszystkim spory udział, strzelił nawet zwycięską bramkę z Bournemouth, ale to tylko suchy konkret, gdyż jego samą grę oglądało się cholernie przyjemnie. Brał na siebie odpowiedzialność w środku pola, nie panikował, jego „niepolska” technika pozwalała mu momentami bawić się z rywalami. Wyglądało to świetnie.
Przyznawał to sam Rooney gdy nie wiadomo było jeszcze, jak poważny jest uraz: – Po dzisiejszych badaniach będziemy wiedzieć, jak poważna jest jego kontuzja. Ale to nie wygląda dobrze. Wszyscy boimy się najgorszego. Wszystko inne niż najgorsze byłoby bonusem. Krystian grał najlepszą piłkę nożną w swojej karierze.
Ostatnie zdanie z ust faceta, który tyle wygrał w swojej karierze brzmi kapitalnie, ale niestety, jest tylko już marnym pocieszeniem dla Bielika, bo powrót do takiej dyspozycji zajmie miesiące. Najpierw trzeba wrócić do zdrowia, potem odbudować pewność piłkarską i psychiczną, a przecież to drugie też nie musi być łatwe. Tym bardziej jeśli tak poważną kontuzję Bielik „potrafi” złapać w podobnej sytuacji:
Moment, w którym Krystian Bielik doznał kontuzji. Sytuacja boiskowa. Ogromny pech 😔 pic.twitter.com/rPX31iu4Ke
— SkauciUK – futbol na Wyspach (@SkauciUK) January 30, 2021
Właściwie bez ataku rywala. Wiadomo, murawa nie pomogła, mówił o tym sam Rooney, ale niestety – okoliczności potwierdzają szklane zdrowie Bielika. Oczywiście nie brakuje przykładów, które pokazują, że po takich ciosach można się podnieść. Ba, Polak ma je na wyciągnięcie ręki, bo wystarczy przedzwonić do Milika i spytać, jak sobie z tym wszystkim poradził, a przecież gra wciąż na wyższym poziomie niż Bielik. Ta kariera na pewno jest do uratowania.
Ale nigdy nie dowiemy się, o ile wyżej mogłaby szybować, gdyby nie kontuzje. I to jest być może w tym najsmutniejsze.
Fot. FotoPyk