Było w tym meczu wszystko. Sporo dobrej ofensywy, wielka dramaturgia, awantura na murawie, czerwona kartka dla głównego bohatera całego widowiska. No i wisienka na torcie – piękny gol w ostatnich sekundach. Kto skusił się dzisiaj na derby Mediolanu, ten na pewno nie żałuje. Ostatecznie górą Inter. Nerazzurri pokonali Milan 2:1 i meldują się w półfinale Pucharu Włoch, gdzie zmierzą się z Juventusem albo ze SPAL.
Ibra bohaterem…
Już w pierwszej połowie było widać, że lepiej dysponowanym dzisiaj zespołem jest Inter. Może nie przekładało się to na ogrom konkretnych, bramkowych sytuacji, ale podopieczni Antonio Contego znacznie częściej gościli pod bramką Milanu, dostępu do której strzegł dziś Ciprian Tatarusanu. Doświadczony rumuński golkiper tylko w pierwszej połowie musiał się popisać kilkoma interwencjami, napastnicy Interu nie pozwalali mu się nudzić. Gospodarze ( wiadomo, formalni) przed przerwą mieli też aż cztery rzuty rożne. Gracze Milanu nie wykonali ani jednego. To niby tylko statystyczne ciekawostki, ale wiele mówią o przebiegu pierwszej części spotkania. Milan wyszedł na boisko z zamiarem zaskakiwania oponentów kontratakami. Swój styl i swoje warunki próbował narzucać Inter.
No i Nerazzurri się na tym przejechali.
Nadziali się na jeden z nielicznych ofensywnych wypadów Milanu. W 31 minucie gospodarze oddali jedyny w całym spotkaniu celny strzał na bramkę i wyszli na prowadzenie. Do siatki trafił, a jakże, Zlatan Ibrahimović. Szwed wykorzystał opieszałość obrońców rywali i płaskim, precyzyjnym strzałem pokonał Samira Handanovicia. Nie jesteśmy pewni, czy Słoweniec mógł w tej sytuacji zachować się lepiej, ale zastanawiające jest to, że praktycznie nie interweniował. Ostatnio włoska prasa konsultowała zdumiewające zachowania golkipera Interu nawet z neurologiem i wydaje się, że ten gol Ibry będzie kolejnym zapalnikiem krytyki względem Handanovicia.
Końcówka pierwszej połowy przyniosła jeszcze emocje, lecz niekoniecznie czysto piłkarskie. Doszło bowiem do grubej scysji pomiędzy dwiema największymi gwiazdami obu ekip. Starli się ze sobą Zlatan i Romelu Lukaku.
Na zdecydowanie bardziej rozjuszonego wyglądał Belg. Podobno – choć to na razie tylko spekulacje pojawiające się na profilach społecznościowych mediolańskich dziennikarzy – Ibra znieważył matkę snajpera Interu. Szwed na widok furii Lukaku ewidentnie się rozweselił, do szatni schodził z uśmiechem na ustach. Romelu opuszczał murawę w eskorcie kilku kolegów, którzy powstrzymywali go przed wszczęciem bijatyki.
… albo jednak antybohaterem
Stare powiedzonko mówi, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. W 58 minucie gry Ibrahimovicia już na boisku nie było. Obejrzał drugą żółtą kartkę za zupełnie niepotrzebny faul. Pierwszą został ukarany za swoje prowokacje względem Lukaku. Karma.
Milan, który już przed przerwą z trudem odsuwał zagrożenie spod własnej bramki, grając w dziesiątkę znalazł się w naprawdę poważnych opałach. A sytuacja stała się już zupełnie dramatyczna, gdy w 70 minucie gry sfaulowany w szesnastce Rossonerich został Nicolo Barella. Arbiter wprawdzie przewinienia nie wychwycił (co, swoją drogą, nie najlepiej o nim świadczy), ale interwencja VAR-u rozwiała wszelkie wątpliwości. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lukaku i kopnął ją pod poprzeczkę z taka mocą, jak gdyby celował nie w futbolówkę, ale w dupę Ibrahimovicia. Tak czy owak, na szczęście dla Interu nie przestrzelił.
Podopieczni Stefano Piolego nie mieli dosłownie żadnego pomysłu na to, jak przetrwać to spotkanie i nie przegrać go jeszcze w trakcie podstawowego czasu gry. Po prostu głęboko się cofnęli i liczyli na nieskuteczność Interu. Co okazało się taktyką całkiem nieźle pomyślaną, bo Nerazzurri rzeczywiście mieli wielkie problemy z oddawaniem precyzyjnych strzałów.
Statystyki drugiej połowy są absurdalne. Inter oddał w sumie 20 (!) uderzeń, w tym 11 celnych. Milan – 0.
Słownie: zero.
Nie mogli się z tego Rossoneri wywinąć bez szwanku, no i się nie wywinęli. Jak na ironię, gola na wagę awansu do kolejnej rundy władował lokalnym rywalom zawodnik już właściwie w Mediolanie skreślony – Christian Eriksen. Duńczyk w ósmej minucie doliczonego czasu gry (w drugiej połowie kontuzji doznał arbiter, stąd taka obsuwa) przepięknie przymierzył z rzutu wolnego i definitywnie wywalił Milan za burtę.
INTER MEDIOLAN 2:1 AC MILAN
(R. Lukaku 71′, C. Eriksen 90+8′ – Z. Ibrahimović 31′)
fot. NewsPix.pl