Reklama

Superpuchar Hiszpanii poziomem przypomina polską pierwszą ligę

redakcja

Autor:redakcja

15 stycznia 2021, 17:12 • 3 min czytania 14 komentarzy

Nie mam zamiaru iść z kijem na czołgi, kasa w futbolu jest potrzebna, kto twierdzi inaczej albo zazdrości, bo sam nigdy nie ma pieniędzy, albo jest głupi. Gdyby nie pieniądze, futbol nie rozwijałby się tak szybko, poziom nie rósłby w równie imponującym tempie, gdyż jednak łatwiej wyszkolić dobrego zawodnika w zajebistej bazie niż na kartoflisku z workami zamiast słupków. Oczywiście, bywają też i takie przypadki, ale to jednak wyjątki. Natomiast do czego zmierzam – warto, by kasa nie przesłaniała wszystkiego. A w Hiszpanii tak się właśnie dzieje.

Superpuchar Hiszpanii poziomem przypomina polską pierwszą ligę

Superpuchar nie dość, że jest durnie skonstruowany, to jeszcze stoi na katastrofalnym poziomie. Naprawdę nie da się tego oglądać, przypomina mi to polską pierwszą ligę i to jej średnie stany. Gra bez ładu i składu, na dwa kontakty: przyjęcie i strata. Bez wiary, że gramy o jakąś wielką stawkę, bez specjalnej ambicji. No, kazali pobiegać, to biegamy, ale wolelibyśmy być gdzie indziej.

Choćby dogrywka w meczu Barcelony z Sociedad. Mimo że było choć trochę ciekawsza niż 90 minut (żadna sztuka), to przecież wynikało to ze zmęczenia i kuriozalnych błędów taktycznych. Januzaj to nie jest tak dobry piłkarz, by przebiec kilkadziesiąt metrów z piłką i uderzyć w kierunku bramki. A tu mógł, ponieważ Miłosz Przybecki też by mógł.

A karne niech będą podsumowaniem, skoro pierwsze cztery z pięciu skończyły się pudłem, a potem Griezmann strącił satelitę.

Samo ułożenie tego wszystkiego też jest durne, bo drugi raz z rzędu wygra ekipa, która w zeszłym sezonie nie wygrała nic. Wcześniej był to Real, teraz będzie to albo Barcelona, albo Athletic. No to, muszę powiedzieć, zajebisty Superpuchar. Mnie to się zawsze kojarzyło ze starciem dwóch drużyn, które coś osiągnęły w poprzednim sezonie (lub na przykład jedna z nich wzięła dublet), ale nie, tutaj musi być po chińsku, a właściwie po arabsku.

Reklama

Tam przecież pierwotnie mieli grać, ale wiadomo – pandemia. W każdym razie, skoro termin był arabski, to przypadł na styczeń, czyli też idiotycznie. Jeden sezon w pełni, więc kończymy drugi. Gratuluję. Trzeba nie mieć rozumu, tylko worek z kasą.

Natomiast ja chciałbym zadać pytanie, na co te wszystkie pieniądze idą? Real nie ma środków, by sprostać warunkom Ramosa, Barcelona nie ma nawet tyle, by ściągnąć kogokolwiek z prawą i lewą nogą (a umówmy się, że kadry nie posiadają dziś najsilniejszej). Z kolei Valencia, która grała rok temu, kręci się na krawędzi bankructwa.

No to jak wydajecie, panowie, te pieniądze? Chyba nie najlepiej. A jeśli tak, nie ma potrzeby grać w styczniu na innym kontynencie, tylko można normalnie – w Hiszpanii, w sierpniu, dwumecz, pucharowicz z mistrzem. Może będzie mniej pieniędzy, ale może nauczycie się je rozsądniej wydawać.

A cudować za trochę euro więcej… Nie ma potrzeby. Kompromitujecie trofeum, którego nie wymyśliliście. Nieładnie.

WOJCIECH KOWALCZYK

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Klub Zero. Najbardziej doświadczeni ligowcy, którzy nigdy nie grali w pucharach

Michał Trela
8
Klub Zero. Najbardziej doświadczeni ligowcy, którzy nigdy nie grali w pucharach

Komentarze

14 komentarzy

Loading...