Milan, Inter, Juventus. Co łączy te drużyny. Wiadomo lata rywalizacji oraz to, że w końcu do tej rywalizacji wrócili. W obecnym sezonie ta trójka jest faworytem do tytułu. Walka jest nerwowa, mimo że etap sezonu wciąż wczesny. Nikt jednak nie chce pozwolić sobie na najmniejsze wpadki. Co więc zrobiła ta trójka w obliczu wymagającego terminarza? W obliczu bezpośredniego starcia Juventusu z Interem? Ano postanowiła urządzić sobie dwugodzinne ciężary w Pucharze Włoch w środku tygodnia. Wszyscy. Jak jeden mąż.
Początkowo myśleliśmy, że to Milan sobie przechlapał. Co prawda Rossoneri grali wczoraj, a kolejny mecz mają zaplanowany na poniedziałek, więc czasu na odpoczynek jest sporo. Ale jednak – przy problemach kadrowych każda minuta w nogach ma znaczenie. Zwłaszcza jeśli jest ich 30. Natomiast dziś Inter i Juventus postanowiły wyświadczyć rywalom przysługę.
Ekipa Piolego trochę się namordowała? To my wyrównamy szanse.
Inter cudem uniknął karnych
Najpierw trudną przeprawę z Fiorentiną miał Inter. W pierwszej połowie zespół z Mediolanu dominował na murawie, jednak żeby trafić do siatki, potrzeba było rzutu karnego. A przy nim interwencji VAR-u. Kiedy już zdawało się, że Nerazzurri po prostu dowiozą skromną przewagę do końca meczu, Fiorentina odpowiedziała. I wtedy zaczęło się show, bo jedni i drudzy stwierdzili, że pójdą na całość. Oglądaliśmy więc bombardowanie w wykonaniu Eriksena, pudła autorstwa Lautaro i wszelkie inne próby zaskoczenia rywala przez 117 minut.
INTER WYGRA Z JUVENTUSEM? KURS 2.48 W TOTOLOTKU!
Co stało się w 117 minucie? To, co zwykle się dzieje, gdy Interowi nie idzie. Antonio Conte sięgnął po Romelu Lukaku, a ten na chwilę przed zakończeniem dogrywki zdobył zwycięskiego gola. Piłkarze z Florencji protestowali, domagali się faulu, jednak sędzia nic sobie z tego nie robił (i słusznie). Belgijski czołg wjechał jak po swoje, choć w Lombardii z tego wyniku na pewno zadowoleni nie byli.
Genoa skuteczna do bólu – dwa strzały, dwa gole
Ale jeszcze bardziej pluli sobie w brodę w Turynie. Juventus odstawił to, co najlepiej mu w tym sezonie wychodzi. Wypuścił z rąk prowadzenie. Tyle że dziś zrobił to w naprawdę kuriozalnych okolicznościach. Bianconeri od początku spotkania podporządkowali sobie rywala. Gol po niespełna 120 sekundach, potem jeszcze poprawka. Było 2:0, był duży spokój i rosnąca liczba okazji. A potem stała się katastrofa.
- 28. minuta gry. Pierwszy celny strzał Genoi w tym meczu. Gol, w dodatku całkiem ładny gol
- 74. minuta gry. Drugi celny strzał Genoi w tym meczu. Gol, w dodatku całkiem ładny gol
A MOŻE JEDNAK JUVE? KURS NA ICH ZWYCIĘSTWO W SUPERBET – 2.90!
Juventus postawił na ilość, Genoa na jakość. Juventus pudłował na potęgę, obijał bramkarza, marnował dogodne okazje. Genoa na zupełnym czilku wyczekała swoich szans i dwukrotnie posłała takie strzały, że Gianluigi Buffon mógł co najwyżej pokrzyczeć na swoich kolegów z zespołu. Oczywiście krzyczeć miał prawo, bo to bezczynność i pewność siebie “Starej Damy” doprowadziła do nerwówki mistrza Włoch. Kolejny raz w sezonie, bo to żadna anomalia, a stały punkt programu – Juve prowadzi, odpuszcza i pakuje się w kłopoty.
CR7 na pomoc
A wiadomo, co się dzieje, gdy masz kłopoty. Wzywasz superbohatera. I tak Juventus, który liczył na spacerek i ogranie kilku rezerwowych, musiał posłać w bój Cristiano Ronaldo. CR7 żeby ratować mecz z Genoą. Też trochę przebudowaną, bo choćby bez najlepszego strzelca na murawie. To nawet brzmi kuriozalnie. Ale cóż, cytując klasyk – no, tak było. Nie zmyślam.
Portugalczyk być może o wygranej Juventusu nie przesądził, ale biorąc pod uwagę, że taktyka genueńczyków opierała się głównie na defensywie, mocno ją rozerwał w momencie, gdy ta jechała na oparach. Zwłaszcza że z sobie tylko znanych powodów Davide Ballardini nie decydował się na zmiany. Niby ławkę miał słabą, ale… No, niecodzienna taktyka. W każdym razie “Stara Dama” ostatnie dopięła swego. Paleari dwoił się i troił, jednak gdy Hamza Rafia miał za zadanie walnąć przed siebie, nawet na ślepo, z jakichś siedmiu metrów, pomylić się po prostu nie mógł.
REMIS W MECZU INTER – JUVENTUS. KURS 3.45 W TOTALBET!
Inna rzecz, że potem Genoa mogła to jeszcze odwrócić, bo strzał Nicolo Rovelli zatrzymał się równo na linii bramkowej, dzięki ofiarnej interwencji piłkarza Juventusu. Zresztą, moglibyśmy doliczyć jeszcze kilka sytuacji z tych 120 minut, w których Genoa mogła, a nawet powinna zachować się lepiej.
Nie ma jednak co roztrząsać. Juventus awans do mety dowiózł. Czujemy jednak w kościach, że w niedzielę i turyńczycy i Inter będą przeklinać na to, co dzisiaj zrobiły.
Juventus – Genoa 3:2
Kulusevski 2′, Morata 23′, Rafia 104′ – Czyborra 28′, Melegoni 74′
W innych meczach
Fiorentina – Inter 1:2
Kouame 57′ – Vidal 40′, Lukaku 117′
Napoli – Empoli 3:2
Di Lorenzo 18′, Lozano 38′, Petagna 76′ – Bajrami 33′, 68′