Jeśli nie byliście z lekturami szkolnymi na bakier, z pewnością pamiętacie postać o imieniu Werter. Wiecie, to był taki gagatek, który wpakował się w nieszczęśliwą miłość niechybnie prowadzącą do autodestrukcji. Co tu dużo mówić, analogie nasuwają się same, choć Riquiego Puiga o masochizm posądzać oczywiście nie będziemy. Prędzej o to, że chłop ma prawdziwe cojones i duże pokłady cierpliwości, skoro czeka i czeka, aż film z jego udziałem rozkręci się na dobre. Śmiało możemy wysunąć tezę, że w Barcelonie od dawna nie było wychowanka budzącego tak wiele emocji, ba, mówimy przecież o nazwisku, które stanowi swego rodzaju kość niezgody między kibicami a trenerem. Trzeba tu głosu rozsądku.
Niby wszystko się zgadza, ale…
Powiedzmy sobie wprost: jeden z najlepszych produktów La Masii z ostatniej dekady stał się piątym kołem u wozu. Przyznacie, że nie brzmi to nader optymistyczne, ale nie byłoby w tym nic, o czym warto napisać tekst, gdyby nie fakt, że Riqui Puig znalazł się w dość osobliwym położeniu. Kiedy wchodzi na boisko – właściwie nigdy nie zawodzi, cholera, mało powiedziane, bo momentalnie potrafi rozwiązać mankamenty, z którymi Barcelona boryka się dosłownie od odejścia Andresa Iniesty. Nie ma tu głębokiej filozofii, ot, 21-letni Hiszpan jest po prostu najbardziej energicznym pomocnikiem w kadrze Barcy od dłuższego czasu, piłkarzem, który widzi na boisku więcej niż Vidale, Rakiticie czy Pjanicie. Ma zmysł kreowania i łatwość w znajdowaniu wolnych przestrzeni. To gość nadający na tych samych falach, co Messi, obok czego nie można przejść obojętnie. Ta chemia nie jest dziełem przypadku, ot, tacy zawodnicy jak Pedri, Fati, Puig czy Messi są ulepieni z podobnej gliny. Myślą o grze do przodu, unikają asekuranctwa, szukają nieoczywistych opcji. Nic dziwnego, że w meczach dobrze się rozumieją , co ostatnio widzimy choćby na przykładzie Pedriego.
Samego Puiga zaś można podpiąć pod wdzięcznie brzmiąca nazwę “progressive midfielder”, czyli środkowego pomocnika z naturalnym ciągiem na bramkę przy każdym możliwym zagraniu. Bez strachu, może nawet z nutą arogancji, o której napomknął dwa lata temu trener Barcelony B, García Pimienta, kiedy jego podopieczny dopiero zaznajamiał się z realiami pierwszego zespołu: – Uważam, że to wszystko spadło na niego zbyt szybko, ale pod względem techniki wyróżnia się na tle innych. Ma wrodzony talent, drybling, wizję gry. Riqui jest bezczelny w takim sensie, że bardzo wierzy w swoje umiejętności. Nie boi się niczego ani nikogo. Wszystko mu jedno, kiedy naprzeciwko staje przed nim zawodnik mierzący 195 centymetrów wzrostu, ponieważ wierzy w siebie i ma DNA Barçy (za fcbarca.com).
W składzie Barcy najczęściej występują poruszający się jak wóz z węglem Busquets, dość często chimeryczny De Jong czy wciąż nieprzekonujący Pjanić. Cóż, wnioski nasuwają się same. Nie chodzi o to, że Puig powinien otrzymać coś za darmo, a też nikt nie kreuje go na zbawiciela, tym raczej nie będzie, jednak rezygnowanie z profilu gracza, który jak ulał pasuje pod ofensywne potrzeby drużyny i gwarantuje ciekawą opcję do rotacji – zakrawa o głupotę.
- Minuty Puiga w tym sezonie: 3, 25, 25, 24, 1
- W 15 meczach Barcelony Puig nawet nie wstał z ławki rezerwowych
Dobra, my tutaj możemy sobie dyskutować, a rudy Holender na ławce i tak będzie wiedział i robił swoje, dlatego czas na obalenie kilku mitów. Wysnujmy pewien tok logiczny, odrzućmy opcje, które na zdrowy rozum mogą mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Mit nr 1: Puig nie gra u trzeciego trenera z rzędu, czyli jest za słaby
W dyskusjach o Puigu czasami brakuje uściślenia pewnych kwestii. Tą flagową jest teoria, że piłkarz Barcelony posiada na tyle poważne defekty, że tak jak odpala go obecnie Ronald Koeman, tak robili podobnie Ernesto Valverde czy Quique Setien ze względów sportowych.
Czyżby?
Okej, pod wodzą Valverde Puig za wiele nie pograł, bo zebrał tylko dwa występy od 1. minuty w końcówce sezonu 2018/2019, ale uznajmy ten okres za “zapoznawczy”. Później, już przed styczniowym zwolnieniem w 2020 roku, Andaluzyjczyk rzeczywiście z jego usług nie korzystał, czemu trudno się dziwić, skoro w środku pola młody Hiszpan miał przed sobą świeżo kupionego De Jonga, ulubieńca trenera-Vidala czy nowego Xaviego-Arthura. Sytuacja Puiga uległa gruntownej poprawie dopiero w chwili, gdy w Barcelonie pojawił się Setien, który potrafił posłać swojego podopiecznego choćby na boiskową bijatykę z Thomasem Parteyem. Tę 21-latek wygrał, jak kilka innych na przestrzeni rundy wiosennej. Wówczas ani gra w defensywie, ani mikra budowa ciała, który budziły przecież największe wątpliwości, nie sprawiały mu większych problemów.
Występy Puiga za kadencji Setiena
Mit nr 2: Skoro Fati i Pedri grają już pierwsze skrzypce, Puig już nie odpali, bo ma 21 lat
Kiedy na dobre do pierwszego składu Barcelony weszli Xavi, Iniesta czy Sergi Roberto? No, właśnie. Para legend później niż Fati i Pedri, a skoro Roberto mógł poczekać do 22. roku życia na pierwszy poważny sezon z większą liczbą minut, to i Puig ma czas. Ameryki nie odkryjemy, ale tak, piłkarze rozwijają się w różnym tempie. Ostatni sezon był dla Riquiego kluczowy, pokazał, że na poziomie La Liga fuszerki nie odstawia, dlatego na drodze jego progresji może stanąć albo kontuzja, albo trener. W przypadku tej drugiej opcji nie pozostaje nic innego, jak czekać, niestety. Jest na co, jeśli przypomnimy sobie najlepsze występy Puiga w poprzednim sezonie.
- Mecz z Atletico: 100% udanych dryblingów, 64% skuteczności pojedynków, 91% celności podań, trzy odbiory, jedno kluczowe podanie
- Mecz z Alaves: dwie asysty, cztery kluczowe podania, trzy stworzone setki, 100% udanych dryblingów, 40% skuteczności pojedynków, 90% celności podań, dwa odbiory
Mit nr 3: Puig ściągnął na siebie ten los za bycie kretem
Nikt z klubu tego oficjalnie nie potwierdził, ale jeśli połączymy kropki, można uznać, że taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. Tak, Puig w geście frustracji mógł podzielić się z mediami informacją, że Koeman chce zepchnąć go na boczny tor, to brzmi legitnie. Ale czy to był gwóźdź do trumny? Niekoniecznie, skoro Holender już od samego początku nie patyczkował się z 21-latkiem.
Doniesienia z Hiszpanii mówią, że Puig nie wpisuje się w schemat wzorowego nastolatka z La Masii, bywa zbyt pewny siebie, trochę lansuje się pieniędzmi, co może utrudniać potencjalne relacje np. ze szkoleniowcem. To zgadzałoby się z faktem, że akurat za kadencji Quique Setiena, który, lekko mówiąc, nie słynął z twardego podejścia do zawodników, Puig grywał najwięcej. Logika podpowiada, że tak dwie różne sytuacje Puiga na przestrzeni jednego roku wynikają z podejścia danego trenera do charakteru zawodnika. Setien akceptował, patrzył bardziej na aspekty boiskowe. Czy można zatem powiedzieć, że Holender się na Puiga uwziął? Wydaje się, że nie, on po prostu taki jest. Nie toleruje pewnych zachowań i jeśli mówi komuś, że coś ma odbyć się na jego zasadach, to tak być musi. Raczej nie ma tutaj wiele miejsca na wyrozumiałość
W analogicznej sytuacji znalazł się niegdyś Oumar Niasse, któremu Koeman pewnego dnia powiedział, że nie widzi go w zespole Evertonu. – Kiedy o czymś mówił, musiało tak zostać. Powiedział mi krótko: nie jesteś wystarczająco dobry, nie chcę cię w moim zespole. Zranił mnie. Próbował złamać, chciał, żebym się poddał i zrobił coś głupiego. Nie zważałem na to, za każdym razem tylko się śmiałem albo w ogóle nie reagowałem – opowiadał Senegalczyk.
Brzmi znajomo, prawda?
Wypożyczenie prostą drogą do marnotrawstwa talentu
No i o tu zrobić z tym Puigiem… Cóż, pewne jest jedno: wychowankowie Barcelony na ogół tracą na wypożyczeniach. Wystarczy spojrzeć na historię takich transferów, żeby zrozumieć, że rady w postaci “Idź pograć do Arsenalu lub Betisu!” mają tę gorszą stronę medalu. Ci piłkarze zazwyczaj nie wracają z uniesioną głową pod łukiem triumfalnym, stają się balastem, a co najwyżej dostają obietnice ponownej szansy, znów próbują swoich sił w Barcelonie, żeby w ostatecznym rozrachunku wylądować w innej lidze, w innym klubie, w zupełnie innej rzeczywistości.
Przykłady wypożyczonych piłkarzy Barcelony i ich dalszych dróg w ostatnich latach:
- Sezon 2019/2020: Cucurella (teraz piłkarz Getafe), Miranda (wypożyczenia sezon po sezonie, obecnie Schalke), Carles Alena (podobna sytuacja jak z Puigem, obecnie dalekie rezerwy)
- Sezon 2018/2019: Palencia (piłkarz Bordeaux),
- Sezon 2017/2018: Rafinha (piłkarz PSG), Samper (piłkarz Vissel Kobe)
Jasne, może taka przyszłość nauczyłaby Hiszpana większej pokory, obycia w trudniejszych warunkach i boiskowego doświadczenia, ale – nie łudźmy się. Pierwszą rzecz, którą Barca powinna zrobić, to wykorzystać klauzulę i przedłużyć kontrakt z Puigiem o dwa lata. Potem spróbować załagodzić sprawę z Koemanem, który w obliczu tak wybrakowanej kadry po prostu musi w końcu sięgnąć po 21-latka w większym wymiarze. To da się jeszcze naprostować, bo gdyby tak nie było, Puig wylądowałby w rezerwach, a na jego miejsce przyszedłby ktoś inny. Naprawdę trudno uwierzyć w scenariusz, w którym Koeman robi swojemu zawodnikowi zamrażarkę w pierwszym zespole. Nie, on najwyraźniej doskonale zdaje sobie sprawę, że Puig jest po prostu za dobry. Może to teza na wyrost, ale dla samego zainteresowanego to jakieś światełko w tunelu.
Fot. Newspix