Zimowe okno transferowe potrwa w Polsce od 25 stycznia do 24 lutego. Prezesi będą musieli więc wyjątkowo się streszczać, żeby zdążyć podpisać zawodników, którymi się interesują. W obliczu tych terminów, pozyskanie i wkomponowanie piłkarza przed pierwszym wiosennym meczem (o ile ten nie ma karty na ręku) jest w zasadzie niemożliwe. Mimo to spodziewamy się, że będzie nam dane przeżyć jakieś emocje transferowe. Pokusiliśmy się tym samym o ściągawkę dla włodarzy polskich klubów – na jakie pozycje poszczególne ekipy najbardziej potrzebują wzmocnień?
Jeśli mamy strzelać, to wydaje nam się, że większość klubów postawi raczej na kosmetyczne działania. To nie czas na rewolucję kadrową, zwłaszcza, że…
- niewielu mamy w lidze piłkarzy gotowych na wyjazd tu i teraz (co wiąże się z ewentualnym zastrzykiem gotówki, którą można zainwestować w grubszy transfer),
- spada tylko jedna drużyna, więc dół tabeli nie musi stawiać wszystkiego na jedną kartę.
No dobra, nie przedłużamy. Zasady są jasne – w każdym klubie znajdujemy jedną pozycję, której najbardziej przydałoby się trochę odświeżenia. Lecimy od ostatniego zespołu w tabeli aż do pierwszego, a wy możecie dyskutować o naszych wyborach w komentarzach.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: obrońca
Dopiero pierwszy klub w naszej zabawie, a my już odkrywamy Amerykę na nowo. Ale choćbyśmy bardzo chcieli, nie jesteśmy w stanie wskazać innej formacji, która – nawet w przekroju całej ligi – bardziej wymaga doposażenia. O obronie Podbeskidzia napisaliśmy już wszystko, więc nie ma sensu po raz kolejny przytaczać tych kompromitujących dla bielszczan faktów. No, może poza jednym – nikt w XXI wieku nie tracił w Ekstraklasie bramek tak „ochoczo”, jak właśnie podopieczni Kasperczyka, a wcześniej Bredego. Mówimy o naprawdę dużej skali pierdołowatości.
Żaden z obrońców Podbeskidzia nie spisuje się dobrze (poza Osyrą, który szybko się posypał), a nie ma sensu szukać pozytywów na siłę i chwalić za przeciętność czy brak kompromitacji. Wystarczy rzucić okiem na nasze noty:
- Szymon Mroczko: 3,67
- Bartosz Jaroch: 2,50
- Filip Modelski: 3,57
- Aleksander Komor: 3,25
- Dmitro Baszłaj: 3,13
- Kornel Osyra: 5,50
- Milan Rundić: 2,86
- Kacper Gach: 3,25
Przyznacie – są spektakularne. „Górale” potrzebują zatem i stoperów, i prawych obrońców, i lewych. Jeśli mielibyśmy wskazać na to najważniejsze wzmocnienie, nasz palec powędrowałby w kierunku środka defensywy. Choćby przyjście Michala Frydrycha do Wisły pokazuje, że czasem prawdziwy lider może sprawić, że cała formacja automatycznie gra dużo lepiej. A w Podbeskidziu lidera w tyłach raczej nie widzimy.
Stal Mielec: napastnik
Liga jest, jaka jest, więc skuteczny napastnik przydałby się co drugiemu zespołowi. Ale Stali w szczególności, bo trójka napastników podkarpackiej ekipy (Tomczyk, Wróbel, Zjawiński) zdobyła przez całą rundę dwa gole. Nawet, jeśli dorzucimy do tego dwie bramki grającego incydentalnie na szpicy Prokicia, i tak wychodzi nam słabiutki bilans. Swoją drogą – Łukasz Zjawiński jest na dobrej drodze do wyrównania bilansu innego z rodu Zjawińskich, Dariusza, który został zapamiętany z tego, że powyżej bilansu dwóch bramek się nie wychylał.
Ale nie chcemy przekreślać tego chłopaka. Choćby w meczu z Legią pokazał, że może jest w stanie się rozwinąć na tyle, by stanowić wartość w zespole Ekstraklasy. Tomczyk dochodzi do sytuacji, lecz musi poprawić skuteczność. Ciekawym przypadkiem jest natomiast Wróbel – dostał swoją trzecią szansę w Ekstraklasie, mimo że nigdy nie zdobył na tym poziomie bramki. No cóż, ktoś do rywalizacji by się przydał.
Warta Poznań: zapchajdziura
Czyli ktoś w rodzaju Dariusza Dudki albo Adama Frączczaka, kto jest w stanie obskoczyć kilka pozycji. A to dlatego, że nikt w Ekstraklasie nie ma tak wąskiej kadry jak Warta Poznań. Wymowny był chociażby mecz z Rakowem Częstochowa, na który Piotr Tworek – poza wyjściowym składem – zabrał dwóch bramkarzy i trzech młodych chłopaków.
Wielokrotnie zdarzało się, że trener Warty czekał ze zmianami do samego końca, bo po prostu nie miał kogo wprowadzać. Dlatego poznaniacy mogą rozejrzeć się za wzmocnieniami w stylu Jana Grzesika, który obskoczy i prawą obronę, i skrzydło, a w razie konieczności pewnie także na lewej stronie by sobie poradził.
Piast Gliwice: młodzieżowiec
Trochę nieładnie mówić, że ktoś ściąga piłkarzy „na pozycję młodzieżowca”, ale mamy wrażenie, że w Piaście zachodzi dokładnie taka sytuacja. Zamiast myślenia „kto może nam dać najwięcej?” jest inne: „kto może zepsuć najmniej?”. Być może z tego powodu przesunięto w zeszłym sezonie Milewskiego na skrzydło, a teraz uparcie stawia się na Steczyka, który zupełnie się nie broni. Ale przynajmniej niczego nie zawali w tyłach.
Dlatego Piast powinien rozejrzeć się na rynku młodych chłopaków, bo ze Steczykiem – grającym dodatkowo na skrzydle – daleko się nie zajedzie. A nawet jeśli Waldemar Fornalik ceni umiejętności tego piłkarza, to i tak za rok przestanie on być młodzieżowcem, więc znowu zacznie się szukanie młodych zawodników. Dlatego uważamy, że warto uprzedzić fakty.
Wisła Kraków: środkowy pomocnik
W idealnym świecie wystarczyłoby po prostu obudzenie Żukowa (zjazd od początku pandemii), Bashy (podobnie) czy Chuci (piłkarz momentów). Ale to Ekstraklasa, a nie idealny świat, więc być może wymienieni piłkarze potrzebują nowego bodźca w postaci rywalizacji. Plewka daje radę, ale to jeszcze nie ten kaliber, by stanowić o sile zespołu. Kuveljić raczej nie pokazał się ze zbyt dobrej strony. Ewidentnie przydałaby się więc świeża krew na pozycję sześć/osiem.
Wisła Płock: skrzydłowy
Lidera środka pola płocczanie nie muszą szukać, bo przecież – nawiązując do słów byłego dyrektora sportowego – Lesniak oferuje wyższy poziom niż Furman. Naturalnym wskazaniem byłby „skuteczny napastnik”, ale przecież…
- Cabrera został zakontraktowany w październiku,
- Lewandowski i Tuszyński w sierpniu,
- Sheridan w lutym.
Wyglądałoby to więc trochę komicznie, gdyby teraz ściągnięto piątego napastnika na przestrzeni roku. Dlatego stawiamy na skrzydłowego. Żaden z grona Kocyła, Pyrdoł, Merebaszwili, Gjertsen niczego nam nie urywa, więc trochę wiatru na tej pozycji by nie zaszkodziło. Choć pamiętajmy – Wisła dziś najbardziej potrzebuje nie tyle transferów do klubu, co odchudzenia kadry.
Cracovia: napastnik
Alvarez daje radę, ale gra jako dziesiątka. Być może Michał Probierz przesunie go na szpicę, bo trudno wierzyć w to, że Rivaldinho się ogarnie. A jeśli nie, apelujemy: warto kogoś kupić!
Brazylijczyk to sporego kalibru rozczarowanie. Gość, który miał wnieść do naszej ligi jakość, stał się drugim Fabianem Serrarensem. Niestety, inni także są daleko od formy życia. Piszczek wykonuje niby pożyteczną robotę, ale zapracował tylko na jednego gola. Vestenicky… Dziwny to przypadek – jest w tej Cracovii od lat, a ciągle czekamy na moment, aż odpali. Piłkarz pojedynczych przebłysków i nic więcej. Dlatego z miłą chęcią obejrzelibyśmy w drużynie „Pasów” napastnika, który sieknie chociaż tyle goli, co Rafa Lopes.
Lech Poznań: środek pomocy
To pozycja, na której „Kolejorz” dokonał już jednego transferu, ściągając Jespera Karlstroma ze szwedzkiego Djurgardens. Ale na jednym wzmocnieniu nie może się skończyć, zwłaszcza, że Jakub Moder przygotowuje się do wiosny w Brighton. To właśnie przez brak alternatyw młodzieżowiec Lecha był tak zajechany. Momentami mieliśmy wrażenie, że jedzie na oparach. Ale jednocześnie rozumieliśmy Dariusza Żurawia. Bo kogo miał wystawić – Muhara, który nie dojeżdża do poziomu Lecha? Marchwińskiego, który nie jest ósemką i daleko mu do dobrej formy?
Czas poszerzyć kadrę do zadowalających rozmiarów, bo obecna – patrząc na kilka pozycji – może nie starczyć nawet na ligę. Kolejną z nich jest pozycja stopera, gdzie są Satka, Crnomarković, Rogne i Dejewski. A więc czterech gości na dwie pozycje, z czego jeden szklany, a drugi niepewny.
Lechia Gdańsk: środkowy pomocnik
Lechia ściągnęła już młodego Jana Biegańskiego. I brawo. Raz, że ma problem z młodzieżowcami, dwa – środek pola gdańszczan to jedna z najmniej kreatywnych formacji w całej lidze. A od środka pola raczej wymaga się kreatywności.
Gajos już od dłuższego czasu przypomina nam gościa, który jest w Ekstraklasie tylko przez zasiedzenie. Makowski nie ma żadnych atutów ofensywnych poza podaniem do najbliższego. Kubicki też jawi nam się bardziej jako gość od rozbijania ataków, poza tym – miewał lepsze sezony niż obecny. Całe szczęście, że z przodu sytuację ratuje Saief, który z kolei kompletnie nie notuje liczb. Choć na jego usprawiedliwienie musimy zaznaczyć, że często jest zwyczajnie okradany z asyst. Tak czy siak, jakiś kreatywny piłkarz do gry z Saiefem by się przydał. Choć nie sądzimy, że Lechia się na takiego zdecyduje – klub prowadzi teraz politykę zaciskania pasa.
Jagiellonia Białystok: lewy obrońca
Latem opuszczą klub Runje i Pospisil, a więc Jaga będzie musiała przygotować sobie odpowiednie zastępstwa. A kto wie, może powróci też temat transferu Tarasa Romanczuka. To jednak melodia niedalekiej, ale jednak przyszłości. Do załatania jest na tu i teraz inna dziura – lewa obrona.
Od kiedy pożegnano Guilherme, większą szansę dostał Bodvarsson, ale… No cóż – widzieliśmy w tej lidze lepszych fachowców na lewej defensywie. Widziano w nim gościa, który może nie jest tak efektowny jak Brazylijczyk z przodu, ale znacznie lepiej broni. Wyszło tak, że z przodu się nie przydaje, a z bronieniem ma spore kłopoty. Podobnie jak Bartłomiej Wdowik, którego mocno weryfikuje Ekstraklasa. Jakiś fachowiec na tę pozycję byłby mile widziany.
Zagłębie Lubin: napastnik
Jeśli „Miedziowi” zdecydują się na zatrudnienie kolejnego napastnika, prezesowi zadrży ręka przy podpisie. Za chwilę może to zakrawać o defraudację pieniędzy spółki skarbu państwa. Sirk i Mraz – rany, co to jest za duet! Jeden lepszy od drugiego, choć do Mraza powinniśmy mieć jeszcze jakiekolwiek nadzieje.
Zagłębie nie będzie poważnym klubem, jeśli ciężar zdobywania bramek będzie spoczywał na obrońcach. W zeszłym sezonie wózek z przodu ciągnął jeszcze Bohar, w tym piłkę do siatki pakują głównie defensorzy. Czas to zmienić.
Górnik Zabrze: środkowy pomocnik
Górnikowi przydałyby się wzmocnienia tak naprawdę na każdej pozycji. Ale nie dlatego, że piłkarze z Zabrza nie nadążają. Jest ich po prostu… stosunkowo niewielu. I być może to jeden z czynników, dla których ekipa Brosza nie jest w stanie ustabilizować dobrej formy na dłużej, to być może dlatego ucieka Raków, a nie właśnie Górnik.
Jeśli już mielibyśmy wybrać konkretną pozycję, postawilibyśmy na środkowego pomocnika. Do Nowaka i Manneha trudno mieć zastrzeżenia, ale już Prochazka, który spędził w Polsce dwie rundy, wciąż rozczarowuje. Może nie gra wielkiego piachu, ale po gościu z takim CV spodziewaliśmy się trochę więcej. Dlatego ktoś do środka pola powinien zawitać do Zabrza. Zwłaszcza, że młodzież nieszczególnie naciska na tę pozycję.
Śląsk Wrocław: napastnik
Śląsk ma mądrze zbudowaną, zbilansowaną kadrę. Być może przydałby się ktoś pewniejszy na prawą stronę obrony (zagrało tam czterech piłkarzy – Celeban, Musonda, Cotugno i Janasik), być może przydałoby się lepsze zastępstwo dla Stigleca, ale ogólnie – jest nieźle. Dość stwierdzić, że gwiazda poprzedniego sezonu I ligi, Rafał Makowski, przy tej rywalizacji pograł tylko przez… 20 minut.
Dostałby ich zapewne więcej, gdyby był napastnikiem. Exposito trafił do siatki trzy razy, Piasecki dwukrotnie. To nie jest jeszcze sytuacja z gatunku „czas bić na alarm, grają w dziesiątkę”, ale cóż – od momentu odejścia Robaka, skuteczny napastnik jeszcze się w Śląsku nie pojawił.
Pogoń Szczecin: skrzydłowy
W obronie nie ma co kombinować, skoro nikt nie traci mniej bramek w lidze. Napastnik przyszedł stosunkowo niedawno i choć jeszcze nie rozbił banku, to można zamknąć go w klamrę „obiecujący”. W środku też jest nieźle, zwłaszcza po wejściu w ligę Kozłowskiego. Zostają nam więc skrzydła, które powinny dawać znacznie lepsze liczby. Spójrzmy:
- Michał Kucharczyk: 2 gole (jeden z karnego), 0 asyst
- Sebastian Kowalczyk: 2 gole (jeden z karnego), 0 asyst
- Santeri Hostikka: 0 goli, 0 asyst
Słabo. To o tyle paląca pozycja, że Pogoń straciła na przestrzeni rundy Pawła Cibickiego. Wydaje się, że będzie trzeba kogoś pozyskać.
Raków Częstochowa: stoper
W Rakowie podoba nam się to, że na wielu pozycjach jest duża rywalizacja. I nawet wtedy, gdy nie ma pilnej potrzeby, częstochowianie ściągają kolejnych piłkarzy do rotacji, dzięki czemu wszyscy w zespole są pod prądem. Na ten moment najmniejsza rywalizacja jest na środku obrony, gdzie do obsadzenia są aż trzy pozycje. W obliczu kontuzji Petraska, jedyną alternatywę z jakimkolwiek ograniem stanowił Daniel Mikołajewski.
Dlatego jesteśmy pewni, że Raków kogoś pozyska. Jak na nasze, pójdą bardziej w stronę półlewego, bo Wilusz nie jest tak spektakularny, jak Piątkowski czy Petrasek. Ale możliwe też, że zaczną szykować zastępstwo dla Kamila Piątkowskiego, który odejdzie z ligi raczej prędzej niż później.
Legia Warszawa: stoper
William Remy wypadł z Legii Warszawa tanecznym krokiem. Jędrzejczyk z Lewczukiem młodsi już nie będą, a co więcej, pierwszy z wymienionych w porównaniu z zeszłym sezonem zaliczył lekki zjazd. Jest jeszcze w odwodzie Wieteska, ale nie mamy wątpliwości – jeśli Legia ma gdzieś szukać wzmocnień to na środku defensywy. Nawet, jeśli nie pod kątem “tu i teraz”, to po to, by zabezpieczyć się na przyszłość. Zwłaszcza, że na innych pozycjach jest wręcz nadkomplet.
Fot. FotoPyK