Nie wiemy, czego zażyczył sobie Angelino na rok 2021, lecz istnieje całkiem duże prawdopodobieństwo, że wizja o udanym powrocie do szatni Pepa Guardioli była dość mocno rozważana przy sylwestrowej lampce szampana. Czy zasadnie? A jakże. Może to zabrzmi kiczowato, ale Red Bull dodał Hiszpanowi skrzydeł, ba, mówimy dzisiaj o najlepszym fachowcu w swojej kategorii na poziomie Bundesligi. Nieodzowną w tym rolę odegrał oczywiście Julian Nagelsmann, który zrobił coś, czego nie potrafił trener Manchesteru City. Szkoleniowiec Lipska stworzył maszynę i niewykluczone, że w czerwcu nie będzie musiał jej oddawać.
Dwa gole głową z Schalke i Augsburgiem, kapitalny rzut wolny w meczu z Freiburgiem, bramka z Bielefeldem jak z podręcznika dla napastników, dublet w Lidze Mistrzów, skalp na Manchesterze United, tytuł piłkarz miesiąca. Kto mógłby kojarzyć się z takim opisem? No, z pewnością jakiś niezły ofensywny pomocnik, skrzydłowy, może nawet napastnik, ale nie, to nie to. Mowa właśnie o Angelino, który właśnie rozgrywa sezon życia. Niech świadczy o tym fakt, że ledwo minęła połowa kampanii, a lewy obrońca “Byków” przebił swój najlepszy okres w PSV przed transferem na Wyspy.
Angelino – lewy obrońca na miarę naszych czasów?
Nie od wczoraj “Baby Mourinho” sprawia wrażenie trenera, który chce wymyślić futbol na nowo, a akurat na przykładzie Angelino udowodnił, że na profil nowoczesnego lewego obrońcy można nanieść kilka dodatkowych szlifów. Mówiąc wprost, 23-latek w ostatnich miesiącach stał się istnym kozakiem, piłkarzem kompletnym na miarę swoich boiskowych zadań. Nie bez kozery zresztą, bo o ile jeszcze rok temu miewał mniej lub bardziej poważne problemy z grą w defensywie, o tyle na przestrzeni rundy jesiennej zmył to wrażenie, wyraźnie poprawił ten aspekt, wyrastając na gościa, którego, trochę z szyderką, możemy nazwać wyrzutem sumienia Pepa Guardioli.
LIPSK WYGRA ZE STUTTGARTEM? KURS: 1,80 W TOTOLOTKU!
Zdrowy jak koń, wystarczająco dobry w destrukcji, wybitny pod bramką rywala, kompatybilny w różnych formacjach. Jasne, Hiszpanowi sposobem gry bliżej do wahadłowego, ale właśnie o to tutaj chodzi, proszę państwa. Tak się gra dobry futbol, ofensywny futbol na modłę Nagelsmanna, gdzie jeden boczny obrońca potrafi być środkowym, ot tak, a inny znajdować się częściej pod przeciwnym polem karnym jako skrzydłowy, nie, błąd, w polu bramkowym w gotowości do oddania strzału. Przy tym bez problemu dzierżyć w rękach pałeczkę najlepszej defensywy w lidze, bo tak, bo się da.
Statystyki Angelino z obecnego sezonu Bundesligi mówią same za siebie. Nie trzeba nawet rzucać światła na wszystkie rozgrywki, żeby przekonać się, o jakim poziomie zawodów tutaj mowa.
- Średnio na mecz: 25 sprintów, dziewięć udanych odbiorów, trzy celne dośrodkowania, dwa strzały na bramkę, przebiegniętych prawie 11 km
- Cztery gole, dwie asysty, 26 kluczowych podań
- Najlepszy strzelec zespołu, czwarty najlepszy piłkarz ligi pod względem celnych dośrodkowań, nr 9 w dotknięciach piłki (78 na mecz)
Gdy spojrzymy jeszcze na średnią ocen poszczególnych piłkarzy Bundesligi, naszym oczom ukaże się ciekawy obrazek w skali nie tylko niemieckiego futbolu. Pierwsze miejsce okupuje, tu bez zaskoczeń, Robert Lewandowski, tuż za jego plecami znajduje się Erling Haaland, natomiast ostatni stopień podium przypada właśnie Angelino z oceną 2,72 według Transfermarktu. Wymowne.
Inny gracz na podobnej pozycji i przyzwoitych osiągach to choćby Raphael Guerreiro, też regularny w notowaniu liczb, sześć asyst i dwa gole, ale wciąż nie tak dobry jak Hiszpan. Ten bowiem ma coś, czego nie posiada nikt inny w rankingu lewych obrońców ligi niemieckiej, czyli stempel jakości na każdym froncie. Łącznie, na przestrzeni 20 meczów, aż osiem goli i sześć asyst, a to tym bardziej imponujące, że od października tylko w sześciu występach Angelino bezpośrednio nie przyłożył ręki do wyniku. Skąd wynika ten fenomen? No, tutaj trzeba przywołać postać Nagelsmanna, który kilka tygodni temu wręcz rozpływał się nad swoim piłkarzem. – Jest typem piłkarza, który kocham. Angelino może zagrać na kilku pozycjach, jego czas adaptacji przebiega niebywale szybko. To dla mnie skarb, bo mogę zmienić system gry bez konieczności wprowadzania nowego zawodnika. On jest jedynym nowym nabytkiem Lipska, który zrozumiał moją filozofię, szczególnie w ofensywie, tak błyskawicznie. Nie myśli za dużo, wiele rzeczy robi intuicyjnie, wdraża każdy aspekt, którego wymagamy.
REMIS STUTTGARTU Z LIPSKIEM? KURS: 4,15 W TOTOLOTKU!
Sam Angelino podkreśla zaś, że świetne występy wynikają ze swobody działań, jaką posiada na połowie przeciwnika. Brak ograniczeń, można hasać, strzelać i asystować do woli, byle tylko decyzje broniły się kreatywnością. – Trener mnie nie ogranicza, mam jego pełne zaufanie, decyzje w fazie ofensywnej podejmuję sam. Na początku sezonu dał mi nawet do zrozumienia, że wymaga ode mnie strzelenia siedmiu-ośmiu goli w całym sezonie. Odpowiedziałem, że to dość dużo, ale widzę, że to zmierza w dobrym kierunku.
Zastanówmy się nad ostatnim zdaniem. Tak, Angelino już wyrobił normę na cały sezon i to z nawiązka. Wsłuchując się w wywiady trenera “Byków’, można się spodziewać, że licznik będzie wykręcony do jakiegoś niebotycznego poziomu, nawet jak na ofensywnego wahadłowego. – Na treningach strzela bardzo dużo bramek, najczęściej z ostrych kątów. On to po prostu ma – powiedział Nagelsmann dla bundesliga.com.
Barcelona marzeniem, Nagelsmann przeznaczeniem
Bardzo możliwe, że powyższe słowa w najbliższych miesiącach spotkają się z prawdą. Nie od dziś bowiem wiadomo, że żona i syn piłkarza żyją w stolicy Katalonii, a Angelino już nie raz na łamach mediów zdradzał, gdzie najchętniej widziałby siebie w przyszłości. Wiele wskazuje jednak na to, że nad dużą sympatią do konkretnego klubu przeważy miłość do Juliana Nagelsmanna. Nie do Guardioli, nie do City, gdzie Hiszpan planowo miałby wrócić w czerwcu, a właśnie do niemieckiego szkoleniowca. – Szczerze mówiąc, wciąż jestem w Lipsku ze względu na trenera. Chciałem tutaj trafić na wypożyczenie po raz drugi, bo wszystko, co robi, jest dla mnie perfekcyjne. Czuję się szczęśliwy – przyznał we wrześniu Angelino.
Czy Barcelona byłaby odpowiednim miejscem dla 23-latka w perspektywie najbliższego roku czy dwóch? Można zaryzykować tezę, że tak, profil piłkarza pasuje, jak ulał. Łatwo wyobrazić sobie układ, w którym Barca operuje Sergino Destem na prawej, a Angelino na lewej obronie, cóż, w wizji wirtualnej – wszystko się zgadza, konfiguracja-marzenie.
Angelino
Czy Barcelona jest obecnie lepszym miejscem na prowadzenie kariery niż Lipsk? No, tutaj już tak kolorowo dla kibiców “Dumy Katalonii” nie będzie. Nie dość, że trener jest faktorem decydującym, to jeszcze śmiało można by postawić duże pieniądze na fakt, że w bezpośrednim pojedynku RB Lipsk odpaliłby hiszpańską ekipę z Ligi Mistrzów. Z perspektywy samego zawodnika nie ma zatem najmniejszego powodu, żeby zmieniać obecne otoczenie, a jest to wskazane, ba, Nagelsmann powinien stanąć na głowie, byle tylko zatrzymać Angelino u siebie.
ZWYCIĘSTWO STUTTGARTU NAD LIPSKIEM? KURS: 4,11 W TOTOLOTKU!
Niemiecka prasa dywaguje, że odpowiednią klauzulę w kontrakcie aktywuje rozegranie określonej liczby spotkań, a chyba nie ma takiej opcji, no, naprawdę musiałaby się wydarzyć jakaś katastrofa, żeby Angelino nagle wylądował gdzieś indziej, niż na wprost bramki Bayernów czy Liverpoolów. Kartoteka piłkarza mówi jasno: to chłop nie do zdarcia, można żyłować na maksa.
- W sezonie 2017/2018 Angelino zagrał komplet minut w barwach NAC Breda (35 spotkań)
- Sezon później, już w PSV, opuścił tylko 10 minut (43 spotkania)
- Sezon 2019/2020 mocno wybrakowany, bo jesienią w City głównie ławka i dopiero na wiosnę regularna gra w Lipsku aż do dzisiaj
Bez poważnej kontuzji, zawsze świetnie przygotowany fizycznie, z potencjałem na topowego gracza do wielkich klubów. Gdyby nie wyboiste pół roku w Manchesterze City, można by powiedzieć, że Hiszpan notuje idealny, regularny rozwój z roku na rok, co w szczególności pokazuje minione 12 miesięcy. Tym bardziej więc wielkimi krokami zbliża się moment, kiedy Pep Guardiola będzie musiał uderzyć się w pierś. Patrząc na to, że w strefie boiska, w której operuje hiszpański obrońca, w składzie “Obywateli” pojawia się Nathan Ake czy Mendy, jeśli się oczywiście nie połamał, i czasami Cancelo, to aż dziw bierze, że były trener Barcy właściwie zgodził się odpuszczenie tego piłkarza.
Jasne, 23-latek mógł nie spełniać określonych wymagań, a my jesteśmy mądrzy po fakcie, ale trudno nie odnieść wrażenia, że najlepszego zawodnika na pozycję, która w City nie jest wybitnie obstawiona od lat, nie ma nawet w klubie. “Baby Mourinho” dziękuje i pozdrawia.
fot. NewsPix.pl