Ktoś mógł lekceważąco powiedzieć, że Real pojechał na teren ogórkowy po zgarnięcie kompletu punktów. Wiecie, na pewniaku, bo to meczyk z drużyną wiszącą nad strefą spadkową, czyli dość łatwa i przyjemna przeprawa. Oj, nic bardziej mylnego. Przed dzisiejszym spotkaniem Eibar dzierżył status niepokonanej ekipy od sześciu spotkań i nawet na tle Królewskich sprawiał wrażenie ekipy, która tanio skóry nie sprzedaje. Trochę kąsał, stawiał się jak słabszy do silniejszego, ale, cytując Mariusza Pudzianowskiego, to nie dałoby nic. Benzema, ekhm, to znaczy Goliat zrobił swoje. Wygrał mecz, choć kwestia wyniku wisiała na włosku do samego końca.
Paradoksalnie pierwszy kwadrans meczu zapowiadał, że przed Realem mały spacerek. Szybko poszło, bo już w 6. minucie Karim Benzema wpakował piłkę do siatki po świetnej asyście lobem Rodrygo. Coś nam się wydaje, że Francuz wolałby właśnie tego Brazylijczyka za swoimi plecami, niekoniecznie tego z gorącą głową. Vinicius nie daje okejki.
Kilka minut później napastnik Królewskich wcielił się w rolę kreatora. Odzyskał piłkę w bocznym sektorze pola karnego, skręcił jednego obrońcę Eibaru i wysunął, jak na tacy, futbolówkę Modriciowi na szesnastym metrze. Strzału atomowego Chorwat co prawda nie oddał, ale bramkę zdołał strzelić, ten gol był warty jakieś 68 lat. Chwilę później Benzema zmarnował taką setkę, tu po asyście Modricia, że gdyby wynik meczu zależał od jednej sytuacji, kibice Realu zapewne nie zostawiliby na swoim piłkarzu suchej nitki.
Nitki, to znaczy nitki w bramce Courtois, mógł poważnie uszkodzić Kike Garcia.
Ów 31- letni jegomość, w tej chwili najlepszy strzelec Eibaru, stwierdził w pewnym momencie, że jego drużyna w końcu musi wziąć się do roboty. Dobra, to mało powiedziane. Panie i panowie, Hiszpan popełnił bramkę stadiony świata. Najpierw przyjął piłkę przed polem karnym Realu, momentalnie obrócił się w kierunku bramki i fenomenalnie przylutował po długim słupku w samo okienko. Uderzenie zewnętrzną częścią stopy, tor lotu piłki nieosiągalny nawet dla takiego kolosa jak Thibaut Courtois. Klasa sama w sobie, kunszt, palce lizać.
Niedługo później Real mógł ponownie sprowadzić swojego rywala do pionu, kiedy Toni Kroos rzucił ciasteczko z połowy boiska do Benzemy. Ten popisał się perfekcyjnym przyjęciem, wparował z piłką w pole karne i fałszem wpakował ją do siatki. Gol z serii tych, które wyróżniają najlepszych napastników na tle dobrych, lecz tym razem pozostanie on bez historii. Spalony.
W końcówce pierwszej połowy Benzema postanowił zabawić się w Toniego Kroosa, naprawdę, Francuz był wszędzie. Z koła środkowego rzucił Vazquezowi piłę na nos, idealnie w pole karne. Hiszpan dobitnie pokazał, że z rasowym strzelcem ma niewiele wspólnego, ot, jego strzał nawet nie dotoczył się do pustej bramki.
Po zmianie stron niemiecki pomocnik Realu kontynuował swoje popisówki, a Benzema raz po raz przypominał, że jest kimś więcej niż napastnikiem. Strzelał, rozgrywał, wpływał na tempo poszczególnych akcji. On, Kroos i Modrić – bezapelacyjnie najlepsi piłkarze gości, z których tym wybitnym okazał się Francuz.
-
Karim Benzema otrzymał ocenę 8,8 według SofaScore (najlepsza w meczu)
-
Strzelił gola, zanotował dwie asysty
-
Miał trzy kluczowe podania, 91% celności podań i 100% udanych dryblingów
Eibar przez większość spotkania był o krok od remisu, Real nie grzeszył skutecznością, aż w 92. minucie sprawy w swoje ręce wzięli ci sami goście, którzy nie zrobili bramki w końcówce pierwszej połowy. Benzema znów zagrywał do Vazqueza, a ten za drugim podejściem sytuacji już nie zmarnował.
Cóż, ten zespół, być może jak nikt inny w Hiszpanii, niepostrzeżenie potrafi przeobrazić się w maszyną do nabijania zwycięstw. Jasne, nie zawsze w efektownym stylu, ale, jakby nie patrzeć, ostatnimi czasy największym atutem “Królewskich” jest ich efektywność. Dość powiedzieć, że wygrali oni piąty mecz z rzędu, czwarty w lidze, co pozwoliło zrównać się liczbą zdobytych punktów z liderującym Atletico. Oznacza to, że najlepsze prezenty pod choinką znajdą w Madrycie. Jak widać, sprawy potrafią mieć naprawdę szybki obrót, bo jeszcze miesiąc temu wielu kibiców poważnie wątpiło w Zidane’a. Chyba niepotrzebnie.
SD Eibar – Real Madryt 1:3 (1:2)
Kike 28’ – Benzema 6’, Modrić 13’, Vazquez 90+2’
Fot. Newspix