Jan Bednarek to właściwie modelowy przykład, jaki chcielibyśmy oglądać częściej przy przenosinach polskiego zawodnika do Premier League. Wiadomo, że to cholernie wymagająca liga, jakieś miliard razy bardziej niż polska, więc przeskok jest – trzeba się wdrożyć, okrzepnąć i tak dalej. Problem polega na tym, że nasi piłkarze na tym etapie już toną i potem albo grają ogony ogonów, albo nie grają wcale. Bednarek sobie poradził i dzisiaj dostaje kolejną nagrodę. Nowy kontrakt.
Umowa obowiązuje do 2025 roku. Bednarek mówi na oficjalne stronie Southampton: – Czuję, że w tej chwili jest to dla mnie właściwe miejsce. Naprawdę mogę się z tego cieszyć. Wciąż widzę siebie jako piłkarza, który może zrobić tutaj postęp, więc mogłem podjąć tylko jedną decyzję. Podpisać nowy kontrakt i pomóc Southampton w staniu się jeszcze lepszym klubem.
Jasne, nic odkrywczego, ale wypada zauważyć, że Southampton to rzeczywiście odpowiednie miejsce dla stopera.
Po pierwsze – ufają mu. Bednarek gra wszystko, w tym sezonie opuścił tylko 45 minut, w tamtym ledwie cztery mecze.
Po drugie – poziom sportowy jest odpowiedni. Święci naturalnie nie są żadnym potentatem, ale w tym sezonie trzymają się blisko strefy pucharowej, są na szóstym miejscu. Tabela jest płaska jak stół, bo piętnaste Crystal Palace ma ledwie cztery oczka straty, ale można wierzyć, że ekipa Bednarka nie spuści z tonu, a gra o wyższe cele też buduje piłkarza.
Po trzecie – z Southampton można się wybić. Naczelny (i oczywisty dla Bednarka) przykład to Van Dijk, ale nazwiska pokroju Mane czy Shawa, też działają na wyobraźnię. Angielskie kluby wiedzą, że od tych Świętych to warto brać i kto wie, być może niedługo postawią na Bednarka.
Zresztą taki jest plan.
Tomasz Magdziarz, który ze swoją Fabryką Futbolu prowadzi Bednarka, mówił u nas niedawno: – Ma być liderem drużyny, ma ciągnąć zespół w górę tabeli Premier League, a jeśli ktoś będzie chciał go pozyskać, to tylko topowy klub za olbrzymie pieniądze. On jest w niesamowitym gazie. Znakomite statystyki, kibice zachwyceni, w klubie cmokają. To jest chłopak z innej bajki pod względem profesjonalizmu. U nas są sami piłkarze, którzy chcą trenować poza zajęciami w klubie i którzy mają ciśnienie na samodoskonalenie. Ale Janek jest… Naprawdę, nie poznałem piłkarza z taką obsesją własnego rozwoju i dążenia do perfekcji. Przykłada uwagę do absolutnie każdego detalu. Więc gdy słyszę od Southampton, że to jest facet, który zaraz będzie gotowy do gry w najlepszych klubach w Anglii, to nie zaprzeczam. Bo po prostu wiem, że tak będzie.
Nowy kontrakt to „po prostu” stabilizacja, ale i nagroda, moment docenienia, bo stoper musiał dostać podwyżkę. Następny krok wydaje się oczywisty. Podtrzymać dobrą formę, wypromować się jeszcze mocniej i dalej podbijać Anglię. W mocniejszym klubie.
Fot. Newspix