Karol Linetty przed sezonem miał szansę na odbicie się we Włoszech. W Sampdorii po całkiem sytych latach nadszedł regres, więc zamiast bić się ponownie o utrzymanie, Polak odszedł do Torino. Teoretycznie ta sama półka, ale jedni szykowali się do drogi w dół, a drudzy w górę. Tyle że gdy spojrzymy w tabelę, to wychodzi, że Linetty pomylił pociągi. Granata przegrywa bowiem wszystko jak leci. Mało tego, że przegrywa – robi to w kompromitującym stylu.
Grali jak nigdy, przegrali jak zawsze – można powiedzieć o dzisiejszym meczu z Interem. Scenariusz był turyńczykom dobrze znany. Prowadzą, jest już 2:0, pojawia się światełko w tunelu, nadzieja na przerwanie złej passy. A potem już jak w rundzie trach-trach-trach naszych quizów: cztery stracone gole w pół godziny, w tym dwa ostatnie w sześć minut. Z 2:0 robi się 2:4 i na konto Torino wpada kolejna porażka. Można się wkurzyć? Można. Choć w przypadku Granaty pozostaje już tylko się załamać.
Frajerzy roku
Bo wypuszczenie punktów rzutem na taśmę nie zdarzyło się ekipie Marco Giampaolo po raz pierwszy. W tym sezonie jest to właściwie norma.
- Fiorentina – 0:1, gol stracony w ostatnim kwadransie
- Cagliari – 2:3. Prowadzili 1:0, potem wyrównali na 2:2, stracili bramkę w 73. minucie meczu
- Sassuolo – 3:3, dwie bramki stracone w ciągu minuty (84. i 85. minuta spotkania)
- Lazio – 3:4, dwa gole stracone w doliczonym czasie gry
- Inter – 2:4, cztery bramki stracone w 30 minut przy stanie 2:0
NAPOLI WYGRA Z MILANEM – KURS 2.22 W SUPERBET!
Czyli na osiem meczów w sezonie Torino pięć razy frajersko traciło punkty. Jeśli doliczymy do tego fakt, że z Atalantą też prowadzili (1:0) i przegrali (2:4), a Genoa władowała im bramkę w doliczonym czasie gry i nie zdążyła już dołożyć drugiej, jest źle. A jeszcze gorzej robi się, gdy dodamy, że Torino to jedyny klub, który nie strzelił gola Crotone Arkadiusza Recy. Jeśli uwzględnimy to wszystko, wyjdzie nam, że w zasadzie w każdym spotkaniu Granaty znajdziemy solidny pierwiastek frajerstwa.
W takich okolicznościach miejsce Torino w tabeli nie jest chyba żadną niespodzianką.
„Potrzebujemy egzorcysty”
Co z tym fantem zrobić? Najłatwiej powiedzieć: zwolnić trenera. Ale faktycznie Marco Giampaolo i jego specyficzne metody oraz taktyka mogą być problemem. Nie jest przecież możliwe, żeby zespół po solidnych wzmocnieniach, z napastnikiem pokroju Andrei Belottiego, grał aż tak słabo. A przede wszystkim – regularnie wypuszczał z rąk punkty rzutem na taśmę. Po wpadce z Lazio szkoleniowiec zwracał się już do sił najwyższych. – To absolutne szaleństwo. Nie można przegrywać w ten sposób. To nie zależy od umiejętności, a mentalności. Takie porażki zabijają, nie powiedziałem nawet nic drużynie w szatni. Przydałby się nam egzorcysta – stwierdził w „Sky Sport” Giampaolo.
PRZEŁAMANIE TORINO Z SAMPDORIĄ – KURS 2.45 W SUPERBET!
Cóż, chyba nie udało się go ściągnąć, bo Torino nadal punktuje koszmarnie. Współczujemy Linettemu, że w tym uczestniczy, choć pewnie i on mógłby zrobić więcej, żeby do takiej sytuacji nie dopuścić. Nie bez powodu „La Gazzetta dello Sport” apelowała ostatnio do niego, żeby wziął ten zespół na swoje barki.
Coś nam się jednak wydaje, że sprawy w swoje ręce prędzej weźmie Urbano Cairo, właściciel klubu. Znając włoskich prezydentów, Cairo nie tyle przegląda już listę wolnych trenerów, co ma umówione pięć spotkań na poniedziałek.
Fot. Newspix