Reklama

Leeds porozstawiało Arsenal po kątach, ale nie potrafiło go wypunktować

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2020, 19:54 • 3 min czytania 2 komentarze

Grali szybko, grali efektownie, grali oczywiście na wskroś ofensywnie, ale nie wariacko. Po prostu metodycznie, atakiem pozycyjnym spychali przeciwników pod ich pole karne, nie dając im chwili wytchnienia. No i… zremisowali. Leeds United kolejny raz traci punkty, tym razem w starciu z Arsenalem. I choć teoretycznie ekipa Marcelo Bielsy powinna się cieszyć z remisu wywalczonego z – cokolwiek powiedzieć – mocnym rywalem, to trudno uwierzyć, by Argentyńczyk po końcowym gwizdku tryskał optymizmem. “Pawie” powinny były zgarnąć pełną pulę.

Leeds porozstawiało Arsenal po kątach, ale nie potrafiło go wypunktować

Dominacja gospodarzy

Ekipa Leeds właściwie od samego początku dzisiejszego spotkania była lepsza od Arsenalu. I to nie minimalnie lepsza, ale co najmniej o klasę, albo i o dwie. Poważnie. Widz średnio obeznany w realiach Premier League mógłby pomyśleć, że to “Pawie” są zespołem aspirującym do miejsca w czołówce Premier League, a zupełnie zdominowani “Kanonierzy” to beniaminek liczący na jak najniższy wymiar kary.

Wprawdzie podopieczni Mikela Artety razy czy drugi zagrozili bramce gospodarzy w pierwszej połowie, mieli swoje sytuacje po stałych fragmentach gry, ale to były naprawdę incydenty. Gra prawie przez cały czas toczyła się na połowie Arsenalu. Piłkarze Leeds miażdżyli swoich oponentów w ataku pozycyjnym i kreowali sobie sporo niezłych sytuacji bramkowych. Może nie mówimy o jakichś wielce klarownych setkach, ale nieco więcej precyzji przy strzałach, nieco więcej spokoju przy ostatnim podaniu i zespół Marcelo Bielsy z całą pewnością schodziłby do szatni z prowadzeniem. Kto wie, czy nie dwubramkowym. Momentami aż trudno było uwierzyć, że Arteta wypuścił na boisko tak wielu piłkarzy kreatywnych, lubujących się w ofensywnej grze. Przyjezdni w ataku niemalże nie istnieli.

Leeds – Arsenal – statystyki pierwszej połowy
Reklama

“Pawiom” do szczęścia brakowało tylko kropki nad i.

Festiwal zmarnowanych okazji

Czy Arteta znalazł jakiś sposób na poprawę gry swojego zespołu w drugiej odsłonie spotkania? W sumie trudno stwierdzić, ponieważ już po kilku chwilach jego plan taktyczny – jakikolwiek był – legł w gruzach. Panowanie nad sobą stracił bowiem Nicolas Pepe, który po dość intensywnej szarpaninie stuknął głową w czoło Ezgjana Alioskiego. Macedończyk sprytnie wykorzystał sytuację, teatralnie upadł, no i nie pozostawił arbitrowi żadnych wątpliwości. Pepe wyleciał z boiska z czerwonym kartonikiem.

Wydawało się, że Arsenal znalazł się w potrzasku. Już przed przerwą goście kompletnie nie radzili sobie z intensywnością gry Leeds, a teraz jeszcze przyszło im walczyć z rywalami w osłabieniu.

Leeds – Arsenal, heatmapy

Ale futbolówka ewidentnie nie chciała dzisiaj wpaść do bramki strzeżonej przez Bernda Leno.

Reklama

Próbowali szczęścia chyba wszyscy ofensywni piłkarze United. Doskonałe sytuacje strzeleckie partaczył Patrick Bamford, nieskuteczny był Mateusz Klich, mylili się Rodrigo, Raphinha, Poveda czy Dallas. Właściwie to nawet nie można powiedzieć, by niemiecki golkiper “Kanonierów” prezentował jakąś nieziemską formę. Gospodarze oddali aż 25 strzałów na bramkę rywali, ale tylko cztery uderzenia były celne. Defensorzy Arsenalu popisali się wieloma skutecznymi blokami, a kilka razy pomogło im też obramowanie bramki. Mało zresztą brakowało, a Leeds w końcówce straciłoby gola na 0:1. Doskonałą sytuację sknocił jednak Bukayo Saka.

Nie ma usatysfakcjonowanych

Jeżeli wspominaliśmy o Klichu, to wypada odnotować kolejny bardzo przyzwoity występ Polaka na tle renomowanego rywala. Gdyby Mateusz lepiej nastawił celownik, pewnie byłby dziś bohaterem swojej drużyny. Precyzji mu niewątpliwie zabrakło, lecz “Pawie” na niewiele pozwoliły rywalom w środkowej części boiska i duża w tym zasługa Polaka.

Tylko cóż z tego, skoro spotkanie kończy się bezbramkowym remisem? Leeds na pięć ostatnich meczów ligowych zdołało wygrać tylko jeden i efekt jest taki, że podopieczni Marcelo Bielsy coraz bardziej oddalają się od czołówki, a zbliżają do strefy spadkowej.  Choć Mikel Arteta ma chyba jeszcze więcej powodów do zmartwień. Arsenal po po prostu cierpi w ofensywie. Nie potrafił dziś odepchnąć zagrożenia spod własnej, choć na kilkanaście minut przejąć inicjatywy. Trzeba powiedzieć jasno – mogą się “Kanonierzy” cieszyć, że mają po tym starciu chociaż punkt. Niespecjalnie na niego zasłużyli.

LEEDS UNITED 0:0 ARSENAL FC

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

2 komentarze

Loading...