– Jurek po prostu sobie nie radzi. Milczenie Lewandowskiego, komentarz Bońka skłaniają do jednego wniosku: po meczu z Holandią musi nastąpić zmiana selekcjonera. Mówimy tylko o czerwcowym Euro, ale przecież drużyna musi być przygotowana już na marzec, kiedy będą eliminacje do MŚ! – mówi Jan Tomaszewski na łamach “Super Expressu”. Co poza tym dziś w prasie?
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Analiza tego, dlaczego na tle Włochów biało-czerwoni wyglądali aż tak źle. Wydaje się, że Lewandowski ma sporo racji mówiąc o niedociągnięciach taktycznych.
Znaleźliśmy dwa główne powody, dla których różnica między Włochami i naszymi piłkarzami stała się przepaścią. Pierwszym gwoździem do trumny okazał się fakt, że nasi zawodnicy nie byli przygotowani na to, jak bronić się przed Włochami, gdy ich ustawienie 4-3-3 w momencie atakowania stawało się asymetryczne. Za rozgrywanie odpowiadało wtedy trzech obrońców, a jeden z bocznych stawał się wahadłowym. Polacy zaczęli z zamiarem wysokiego pressingu, sygnał dawał Lewandowski. Niestety nasi piłkarze kompletnie nie wiedzieli, za kogo mają odpowiadać. To było widać zwłaszcza po skrzydłowych: Kamilu Jóźwiaku i Sebastianie Szymańskim. Jest to o tyle dziwne, że to nie był p i e r w s z y mecz Włochów z zastosowaniem takiego ustawienia przy rozegraniu. To rozwiązanie pokazali również w Gdańsku. I tu można mieć największe zastrzeżenia do Jerzego Brzęczka, który nie przygotował swoich piłkarzy na taką grę Włochów. Albo też, jeżeli selekcjoner odrobił pracę domową, trzeba obwiniać zawodników, że nie potrafi li zastosować zaproponowanego przez niego antidotum. Ustawienie z trójką rozgrywających obrońców mocno polskich piłkarzy zaskoczyło, co widać w wielu sytuacjach z tego meczu. Gdy piłkę dostawał półlewy stoper, nasi gracze nie wiedzieli, kto ma go zaatakować. Grzegorz Krychowiak patrzył na Szymańskiego, Szymański na Krychowiaka zdezorientowani, kto ma do niego wyjść. Lewandowski, gdy już mówił, a nie milczał, tłumaczył w TVP. – Taktycznie wyglądaliśmy słabo w ataku i w obronie. Mało co funkcjonowało, więc grało się ciężko. Baliśmy się podejść do pressingu. Umiejętności to jedna rzecz, ale taktycznie nawet nie mogliśmy spróbować Włochom przeszkadzać albo przeszkodzić, żeby przynajmniej powalczyć o coś więcej.
Obsesja doskonałości Jana Bednarka. Nad jego rozwojem czuwa cały sztab specjalistów, szuka możliwości dołożenia do swojego arsenału jeszcze kilku broni.
Nagle Austriak w swoim debiucie postawił na piłkarza, który wcześniejsze 12 z 15 kolejek w Premier League spędził na trybunach. I w podstawowej jedenastce trzyma go do dziś. – W tamtej sytuacji Janek pokazał, co robił w czasie, gdy w ogóle nie grał. Nie marudził, nie narzekał, tylko po prostu cały czas ciężko pracował. Mało który piłkarz w takich okolicznościach tak do tego podchodzi. To nie jest proste, gdy w ogóle nie występujesz. Trzeba w takim momencie wykazać się ogromnym samozaparciem, chwycić byka za rogi, by być gotowym na to, że w każdej chwili możesz otrzymać szansę. Dlatego przygotowanie mentalne Janka jest na najwyższym poziomie – mówi Łukasz Trałka, kolega reprezentanta Polski z Lecha Poznań. Tak jest zresztą do dziś. Bednarek to tytan pracy, nad swoim rozwojem pracuje praktycznie całą dobę. Oprócz treningów w klubie, ma regularne spotkania z całym sztabem ludzi (m.in. dietetykiem i trenerem personalnym).
Kamil Kosowski krytykuje Roberta Lewandowskiego za to, jak ten obszedł się z Jerzym Brzęczkiem. “Kapitan tak nie robi”.
Gdybyśmy nie dysponowali świetnymi bramkarzami, nasza sytuacja wyglądałaby fatalnie. Zupełnie inne odczucia mam w odniesieniu do drugiej pozycji, na której mamy zawodnika klasy światowej. Tym razem Robert Lewandowski dostosował się do reszty zespołu. Nie widziałem, żeby przetrzymywał piłkę. Nie można powiedzieć, że Robert grał dobrze, a reszta słabo. Byli tylko obrońcy i bramkarz, reszta nie istniała. Nie wiem, czy w taki sposób Lewandowski manifestował, że jeśli nie będzie doceniany, to tak będzie wyglądać nasza gra. Inna sprawa to jego zachowanie po meczu – ta wymowna cisza, nad którą wszyscy pieją z zachwytu, ale która mi się nie podobała. Robert nauczył się dyplomacji, lecz takie rzeczy mówi się prosto w twarz. Wyszło gorzej, niż gdyby powiedział trenerowi wprost, że nie zna się na piłce. Kapitan tak nie robi.
“SPORT”
Holandia przyjeżdża do Polski z jasnym nastawieniem – podtrzymać dobrą formę ze starcia z Bośnią. Rywale biało-czerwonych wciąż mają szansę na wygranie grupy Ligi Narodów.
Do Chorzowa Holendrzy jadą po drugie zwycięstwo z Polską, bo innej opcji nie ma. Remis to dla nich porażka, mają punkt mniej od Włoch i gorszy bilans bezpośrednich spotkań (1:1, 0:1). Na razie cieszą się z pierwszego od ponad dwóch miesięcy zwycięstwa i pierwszego pod kierunkiem selekcjonera Franka de Boera. Trener chwalił zespół za grę w I połowie, znakomite tempo gry przez 20-25 minut, współpracę między formacjami. Jego zdaniem piłkarze wykonali fantastyczną robotę. Na pytanie, dlaczego to nie zadziałało w czterech pierwszych meczach pod jego kierownictwem, odparł ze śmiechem: – Gdybym to wiedział, byłbym najlepszym trenerem na świecie. Po komplementach De Boer zwrócił jednak uwagę na niedociągnięcia. Mimo zdobycia trzech bramek wykończenie akcji nie było najlepsze, brakowało celnych strzałów z dystansu, były przestoje po przerwie i potknięcia w obronie. Zapowiadając spotkanie zwracaliśmy uwagę, że po przegranych barażach o finały Euro Bośniacy stracili motywację i było to widać już w meczu z Polską. Jeszcze słabiej zagrali z Holandią, pozwalali jej na wiele i pewnym paradoksem jest, że uzyskali z nią lepszy wynik zdobywając gola.
Chwilowe problemy Anglików czy głębszy kryzys? Od 2016 to być może najtrudniejszy okres dla selekcjonera Souhtgate’a.
W 2018 roku Anglicy przegrali w półfinale mundialu z Chorwacją po dogrywce, a następnie – w meczu o trzecie miejsce – ulegli Belgom. W inauguracyjnym meczu pierwszej edycji Ligi Narodów drużyna prowadzona przez Garetha Southgate’a była gorsza od Hiszpanii. Jeżeli chodzi o wyniki, był to najgorszy okres „Synów Albionu” pod wodzą zatrudnionego w 2016 roku szkoleniowca. Jednak kto wie czy teraz nie jest gorzej? Wprawdzie Anglia poniosła drugą, a nie trzecią porażkę z rzędu, ale w obu spotkaniach nie strzeliła gola, a co najważniejsze dwie kolejne przegrane oznaczają, że zespół nie zagra w turnieju finałowym Ligi Narodów.
Mówi się, że wobec problemów kadrowych w defensywie, Raków Częstochowa może sięgnąć po Adama Dźwigałę.
Oczywiście Papszun ma w odwodzie chociażby Igora Sapałę, który w ostateczności może zagrać jako środkowy obrońca. Jest również w składzie Petar Mamić, który do tej pory nie otrzymał szansy debiutu. Jednak jest to wahadłowy. Postawienie na niego w środku defensywy, szczególnie bez ani jednej minuty na boiskach ekstraklasy byłoby dość ryzykownym posunięciem, choć z drugiej strony ma on większe szanse niż Oskar Krzyżak. Defensor rezerw ekipy spod Jasnej Góry jest jednym z największych talentów klubowej akademii, jednak do tej pory nie dostał poważnej szansy w pierwszej drużynie. Poza kilkoma zgrupowaniami z kadrą pierwszego zespołu, próżno szukać jego nazwiska na ławce rezerwowych, także w meczach o Puchar Polski, gdzie przecież trenerzy często dają szansę zawodnikom z zaplecza. Raków ma jeszcze jedną możliwość, jest nią zakontraktowanie zawodnika z zewnątrz. Jedna z plotek mówi o Adamie Dźwigale. 25-latek od sierpnia jest wolnym zawodnikiem po rozwiązaniu kontraktu z portugalskim Deportivo Aves. Ma także duże doświadczenie w ekstraklasie, w której rozegrał 114 spotkań. Na razie jednak brak informacji, by Dźwigała pojawił się w Częstochowie
“SUPER EXPRESS”
Zaległe oceny za mecz z Włochami. Niemal wszyscy z jedynkami – poza Glikiem, Lewandowski, Szczęsnym, Grosickim i Zielińskim. A no i Reca dostał notę “poza skalą”.
Jan Bednarek 1
Koszmarnie niepewny, co chwila wolniejszy od Włochów. Aż dziw, że tak grający piłkarz całkiem dobrze radzi sobie w angielskiej Premier League.
Arkadiusz Reca poza skalą
Specjalnie dla niego wprowadziliśmy osobną notę – poza skalą. Bo przecież Reca za mecz z Włochami nie zasłużył nawet na jedynkę. Nie powinien podnosić się z ławki rezerwowych.
Sebastian Szymański 1
Kolejny, który w klubie gra bardzo dobrze, a w reprezentacji traci formę. Zupełnie nie stwarzał zagrożenia dla Włochów, nie był też wsparciem dla Bereszyńskiego. Tęsknimy za Kubą Błaszczykowskim na tej pozycji.
Grzegorz Krychowiak 1
Miał trudne zadanie zdominowania środka pola, ale od tak doświadczonego zawodnika możemy tego wymagać. Niestety, zaliczył koszmarny występ. Sprokurował rzut karny, ciągle był „elektryczny”.
Jak co jakiś czas – Jan Tomaszewski wzywa do zwolnienia Jerzego Brzęczka, krytykuje atmosferę w zespole, ustawienie biało-czerwonych. Zmiana ma nastąpić już po meczu z Holandią.
Robert Lewandowski na pytanie reportera TVP Sport o plan gry milczał przez 8 sekund. To chyba milczenie, które mówi więcej niż potok słów.
–Bardzo wymowne milczenie. To sygnał dla Zbyszka Bońka, który również ostro ocenił grę Polaków. To była kompromitacja. Mieliśmy kilku zawodników, którzy na co dzień mierzą się z Włochami w Serie A i radzą sobie dobrze. W niedzielę walczyli z tymi samymi Włochami w kadrze i grali o klasę gorzej. Dlaczego tak jest? Ano dlatego, że w klubach mają poukładany system gry. Mamy najlepszych piłkarzy w historii naszego futbolu, a w reprezentacji grają beznadziejnie słabo. Kiedyś Kazimierz Górski, który był papieżem polskiej piłki, tchnął w nas ducha zwycięstwa i myśmy w to uwierzyli. A dzisiejsza kadra nie ma bodźca. Jurek po prostu sobie nie radzi. Milczenie Lewandowskiego, komentarz Bońka skłaniają do jednego wniosku: po meczu z Holandią musi nastąpić zmiana selekcjonera. Mówimy tylko o czerwcowym Euro, ale przecież drużyna musi być przygotowana już na marzec, kiedy będą eliminacje do MŚ!
Pomiędzy piłkarzami a Brzęczkiem skończyła się piłkarska chemia?
– Nie ma tej chemii! Niedawno jeździł po klubach i gasił pożary. Dziś wystawia dwóch bramkarzy. Nie ma drugiego zespołu na świecie, który by tak funkcjonował. To samo zgraniem dwoma dziewiątkami! Kto tak gra? To chyba tylko u nas w lidze przejdzie.
“GAZETA WYBORCZA”
Kapitan sformułował wszystkie zarzuty wobec trenera. I słowem, i milczeniem. Jak Lewandowski brutalnie zrecenzował Brzęczka?
Popis niewerbalnej komunikacji krąży od wczoraj w internecie jako kandydat na cytat roku w polskim futbolu, ale lider reprezentacji nie przemawiał wyłącznie między słowami. Miniwywiad podsumował wypowiedzią konkretną, zbierającą wszystko, co wcześniej sugerował. – Musimy wyciągnąć wnioski, żeby każdy trening był efektywny i nas przygotowywał do meczu. Szczególnie od strony taktycznej. Wtedy będziemy sobie mogli powiedzieć: spróbowaliśmy wszystkiego, byliśmy słabsi – oznajmił Lewandowski. Rozbiór każdego wyartykułowanego przezeń zdania byłby grubą przesadą, gdyby nie dotyczyła akurat gwiazdora Bayernu, który zazwyczaj wie, co (publicznie) mówi, chce osiągnąć zamierzony efekt i lubi wywierać nacisk na trenerów oraz prezesów – nawet w monachijskim klubie, gdzie szefostwo raczej nie toleruje przekraczania swoich kompetencji przez zawodników. W niedzielę Lewandowski bezpardonowo – choć nie wprost, nie użył niczyjego nazwiska – zrecenzował Jerzego Brzęczka. Jeśli taktyka jest słaba, zajęcia na zgrupowaniu nie są efektywne, a piłkarze nie zostali przygotowani do meczu, to znaczy, że trener całkiem zaniedbał obowiązki, ewentualnie całkiem się nie nadaje. A kapitan sformułował wszystkie te zarzuty.