– Gra Standardu Liege nie opiera się na posiadaniu piłki, natomiast bardzo poprawił grę w defensywie za kadencji trenera Montaniera. W ostatnich latach bardzo dobrze grał w ofensywie, ale tracił sporo bramek. Francuz został zatrudniony po to, by właśnie tę grę w obronie poprawić, jego zespoły w przeszłości słynęły z dobrej organizacji w tyłach. Porównuje się dziś obronę Standardu do tej chociażby, którą ma Club Brugge. Ale kontuzja kapitana Zinho Vanheusdena na pewno bardzo wyraźnie osłabi tę formację – mówi Mariusz Moński, ekspert od ligi belgijskiej oraz holenderskiej.
Przed meczem z Charleroi mówiłeś, że ta ekipa jest gorsza od Genku, z którym Lech Poznań mierzył się w sezonie 2018/19. Sprawdziło się. Zatem jak w tych porównaniach plasuje się Standard Liege?
Gdzieś pośrodku – lepszy od Charleroi, słabszy od ówczesnego Genku.
Charleroi grało mało belgijską piłką. Jak jest ze Standardem?
Nie bazują na posiadaniu piłki. Natomiast bardzo poprawili grę w defensywie za kadencji trenera Montaniera. W ostatnich latach bardzo dobrze grali w ofensywie, ale tracili sporo bramek. Francuz został zatrudniony po to, by właśnie tę grę w obronie poprawić, jego zespoły w przeszłości słynęły z dobrej organizacji w tyłach. Porównuje się dziś obronę Standardu do tej chociażby, którą ma Club Brugge. Ale kontuzja kapitana Zinho Vanheusdena na pewno bardzo wyraźnie osłabi tę formację.
Dwanaście milionów euro zapłacił Standard za tego zawodnika. On decydował o jakości defensywy rywala Lecha?
Oczywiście zachowując wszelkie proporcje, ale poważny uraz Zinho jest czymś takim dla Standardu, czym długa absencja Virgila van Dijka dla Liverpoolu. Kapitan, lider, od niego w Standardzie wszystko się zaczynało. Już zadebiutował w reprezentacji Roberto Martineza i Belgowie wiążą z nim ogromne nadzieje. To ma być taka opoka, na której będzie budowana obrona kadry na następne lata.
Standard ma go kim nastąpić?
Na szczęście ma. Transfer Konstantinosa Laifisa do Serie A nie doszedł do skutku i dzięki temu Cypryjczyk pozostał w Liege. Ale to nie jest zastępstwo jeden do jednego [kilka godzin po rozmowie okazało się, że ten zawodnik wypada przez koronawirusa]. W kontekście Zinho nie chodzi bowiem tylko o jakość piłkarską. On był sercem tej drużyny, liderem szatni, wychowankiem Standardu. Nie da się go zastąpić z marszu kimś innym. To nie ten przypadek.
Powiedziałeś, że Standard poprawił grę w defensywie, natomiast z Benfiką dostali gładkie 0:3. Wypadek przy pracy czy realne odzwierciedlenie ich siły w starciu z lepszym przeciwnikiem?
Musimy pamiętać, że w Standardzie w ostatnim czasie miał sporo przypadków zarażenia koronawirusem. W starciu z Benficą nie mogli zagrać chociażby Raskin, Lestienne i Balikwisha. To było widać po Belgach. Do tego kontuzji doznał Muleka, napastnik będący rewelacją poprzedniego sezonu w Afrykańskiej Lidze Mistrzów. Standard liczył, że on będzie kimś takim jak Samatta, którego na pewno pamiętasz z Genk w starciu z Lechem. Te wszystkie osłabienia spowodowały, że Standard nawet nie za bardzo miał kim tych Portugalczyków postraszyć. Liczyli na to, że uda się to 0:0 utrzymać, ale nie udało się i wynik się posypał. Standard nie spodziewał się, by tam tę Benfikę nastraszyć. Nie było kim.
Jak wygląda sprawa z koronawirusem w Standardzie? [rozmawialiśmy z Mariuszem we wtorek popołudniu, gdy nie było jeszcze informacji o kolejnych zarażeniach w ekipie rywala Lecha, m.in. wspomnianego Konstantinosa Laifisa]
Ta trójka piłkarzy, o których wspomniałem, wróciła już do treningów. Raskin i Lestienne wrócili już do gry. Pozostali zarażeni to z kolei piłkarze rezerwowi, nie kluczowi dla podstawowe jedenastki. Natomiast w Belgii trenerzy mówią o tym, że brak jakichkolwiek graczy zaburza rytm treningowy. Dezorganizuje zajęcia. A akurat w tamtejszej lidze tych przypadków zarażeń jest sporo, więc wydaje się, że trenerzy wiedzą o czym mówią.
Czy wobec problemów kadrowych, potrzebie gonienia w lidze, dwóch porażkach w grupie jest taka możliwość, że Standard odpuści nieco Ligę Europy?
Może tak być. Oni po obu meczach z Lechem mają bardzo ważne mecze ligowe – teraz z Antwerpią, a później z Anderlechtem. Może też być tak, że chociaż w tym pierwszym meczu będą chcieli zagrać dla Zinho. Po to, by odnieść jakiś sukces dla przyjaciela. Natomiast nie wykluczam, że będzie tak jak mówisz – że w Europie wywieszą białą flagę i skupią się na lidze. Na pewno mądrzejsi będziemy po tym, jak poznamy już wyjściowy skład na czwartkowe spotkanie. Wtedy będziemy wiedzieć – czy trener dał czytelny sygnał ku temu, że Liga Europy dla Standardu się już nie liczy.
Gdyby zadzwonił do ciebie Dariusz Żuraw i zapytał “na kogo tam trzeba uważać?”, to kogo byś wskazał?
Przede wszystkim – Nicolas Raskin. To jest gość, który jest rewelacją tego sezonu w Belgii. Miał teraz Covid, pewnie jego forma trochę spadła, ale ten 19-latek zachwyca wszystkich w Belgii. Jego rozwój można porównać do tego, co robi Moder w Lechu. Chłopak co chwilę jest wybierany graczem meczu. Pomocnik od wszystkiego – biega od pola karnego do pola karnego, jest świetny w odbiorze, bardzo dobrze drybluje. Nastawiam się na jego starcie z Moderem w środku pola. Ponadto trzeba zwrócić uwagę na skrzydłowych. Pytanie – którzy zagrają? Standard ma sześciu piłkarzy, którzy mogą grać na bokach pomocy. Natomiast boczni obrońcy Lecha muszą grać uważnie – tam tkwi siła Belgów. Każdy z nich jest świetnie wyszkolony technicznie, potrafią dryblować, często schodzą do środka i uderzają na bramkę.
Jeszcze jakiś czas temu sporo mówiło się o finansowej pomocy Witsela czy Fellainiego. Faktycznie finansowo było tak źle, że Standard ledwo zipał?
Nie, nie, to kompletnie nie tak, że Standard miał jakieś gigantyczne długi i musiał je pospiesznie spłacać. Po prostu właściciel Standardu założył firmę deweloperską, która wykupiła stadion klubu. By dostać licencję firma musiała przedstawić gwarancje bankowe w wysokości bodaj kilkunastu milionów euro. Trzeba było zatem znaleźć inwestorów, którzy wpłaciliby swój wkład w tę firmę. Stąd te pożyczki Fellainiego i Witsela – to nie pomoc na zasadzie “macie, nie musicie oddawać”. To raczej inwestycja, która ma im się zwrócić w przyszłości, gdy stadion zostanie już przebudowany.
Czyli Standard nie ma żadnych problemów finansowych?
Nie, zresztą wystarczy spojrzeć na to, za ile pieniędzy kupili zawodników i ilu ich sprowadzili. Nie ma mowy o tym, by byli jakoś potężnie zadłużeni, by potrzebowali wsparcia ze strony swoich byłych zawodników.
Mówisz, że Standard jest lepszy od Charleroi. Lecha stać na punkty w tych meczach czy bardziej spodziewasz się takiego dwumeczu, jak z Genk za kadencji Ivana Djurdjevicia?
Zdecydowanie Lecha stać na walkę o punkty. Gdyby to był dwumecz o awans do fazy grupowej Ligi Europy czy Ligi Mistrzów, to szanse Lecha widziałbym dużo gorzej. Standardowi by wówczas znacznie bardziej zależało. A tak? Kluby belgijskie nie podchodzą do Ligi Europy na sto procent. Bardziej skupiają się na rozgrywkach krajowych, bo tam mistrzostwo daje miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a wicemistrzostwo prawo do gry w eliminacjach. Liga Europy oznacza z kolei dużo mniejsze przychody, zwłaszcza teraz, gdy nie można na stadiony wpuszczać kibiców. Ważniejsze paradoksalnie są sukcesy w kraju. Zatem tak, Lech ma szanse, podobne jak miał w starciu z Charleroi.
rozmawiał Damian Smyk