Reklama

“Debiut w Lidze Mistrzów? Dotarło to do mnie po meczu. Teraz inaczej mnie odbierają”

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2020, 12:47 • 8 min czytania 7 komentarzy

– Debiut był jak mgnienie oka. Felipe Caicedo złapał kontuzję. Przybiegłem prosto z rozgrzewki. Usłyszałem, co mam robić przy stałych fragmentach gry i już wchodziłem na boisko. Nie miałem nawet chwili, żeby pomyśleć sobie, że „o kurde, zaraz wchodzę na boisko w Lidze Mistrzów”. Dopiero po meczu doszło do mnie to wszystko. Zawodnicy i trenerzy inaczej mnie teraz odbierają. Nie czuję, że jestem chłopakiem, który ma przyjść na trening pierwszej drużyny, kiedy kogoś brakuje, tylko jako pełnoprawny członek tego zespołu – mówił na antenie Weszło FM piłkarz Lazio, Szymon Czyż. Zapraszamy do zapisu tekstowego tej rozmowy. 

“Debiut w Lidze Mistrzów? Dotarło to do mnie po meczu. Teraz inaczej mnie odbierają”
Niecodziennie debiutuje się w Lidze Mistrzów. Doszedłeś już do siebie?

Sporo się działo. Sam się tego nie spodziewałem. Mega fajne przeżycie. Oby więcej takich meczów.

Co poczułeś, kiedy Simone Inzaghi dał ci sygnał, że wchodzisz na 22 minuty w meczu Ligi Mistrzów w Club Brugge?

Mgnienie oka. Felipe Caicedo złapał kontuzję. Przybiegłem prosto z rozgrzewki. Usłyszałem, co mam robić przy stałych fragmentach gry i już wchodziłem na boisko. Nie miałem nawet chwili, żeby pomyśleć sobie, że „o kurde, zaraz wchodzę na boisko w Lidze Mistrzów”. Dopiero po meczu doszło do mnie to wszystko.

Byłeś zaskoczony tym debiutem czy widziałeś, że kadra jest przetrzebiona, więc jeśli coś się wydarzy, to wejdziesz na boisko?

Liczyłem na to. Wiedziałem, jaka jest sytuacja w zespole, że dziesięciu zawodników otrzymało wyniki pozytywne na obecność koronawirusa w organizmie. Chciałem tego debiutu, tym bardziej, że byłem trzecim najstarszym zawodnikiem na ławce rezerwowych. No, może czwartym, ale to nieważne, nie?

I co, Liga Mistrzów nie taka straszna?

Wszedłem na jednego z najlepszych skrzydłowych w lidze belgijskiej. Tak przynajmniej mówili mi chłopaki. Mega drybling. Nie było łatwo. W pierwszych minutach po wejściu dostałem żółtą kartkę, więc potem już musiałem bardziej uważać. Poziom – bardzo wysoki. Intensywność – bardzo wysoka.

Reklama
Trener Inzaghi miał jakieś uwagi?

Pamiętajmy, że to był mój debiut, więc siłą rzeczy lżej mnie oceniali. Mankamenty były, sam o tym wiem, ale zespół miał problemy, mnożyły się zakażenia, więc nikt nie oceniał mnie surowo.

LAZIO WYGRA Z ZENITEM? KURS: 2,82 W EWINNER!

Jakieś pamiątki, zdobycze z tego meczu?

Zabrałem koszulkę, wiadomo! Niesamowite uczucie.

Bardziej doświadczeni koledzy w szatni dawali wsparcie?

Na przedmeczowym treningi starsi koledzy śmiali się, żebyśmy szykowali się na debiut. Śmiechy śmiechami, ale podświadomie każdy na to właśnie liczył. Nawet na pojedyncze minutki. A po meczu, to już oczywiste gratulacje od trenerów, chłopaków, fizjoterapeutów. Miło się czułem.

Był jakiś szczególny telefon?

Po meczu rozmawiałem z tatą. Pewnie bardziej przeżył to spotkanie niż ja. Dziadek tak samo, może nawet jeszcze dwa razy bardziej niż my razem wzięci z tatą. Dwa najważniejsze telefony.

Reklama
Jak to się stało, że zremisowaliście z Club Brugge?

Przeważaliśmy w pierwszej połowie, ale Belgowie mieli karny po VAR, osłabliśmy, Brugge zaczęło dominować. Mieli bardzo szybkich skrzydłowych. Robili wiatr na skrzydłach. A w drugiej połowie przycisnęli jeszcze bardziej, choć nie powiem, żeby całkowicie nas zneutralizowali. Też mieliśmy jedną sytuację w drugiej połowie, której nie wykorzystaliśmy, a powinniśmy. Jeśli po niej byłoby 2:1, to wszystko ułożyłoby się inaczej. Inna sprawa, że przy takich absencjach remis, to dobry wynik.

Teraz czujesz, że jesteś bliżej pierwszego składu Lazio?

Zawodnicy i trenerzy inaczej mnie odbierają.

Nie czuję, że jestem chłopakiem, który ma przyjść na trening pierwszej drużyny, kiedy kogoś brakuje, tylko jako pełnoprawny członek tego zespołu.

Jakie największe różnice zaobserwowałeś między Lechem a Lazio?

Intensywność treningów. Kiedy pojechałem na pierwszy obóz przygotowawczy, nie było mi łatwo – zaliczaliśmy ponad dwugodzinne treningi. Czasem to było nawet suche bieganie.

Długo się przestawiałeś?

Jakiś miesiąc. Przeskok był ogromny. Sezon w Lechu skończyłem w czerwcu, a na obóz z Lazio pojechałem w sierpniu. Nigdy nie miałem tak długich wakacji, co też zrobiło swoje.

Torsje ze zmęczenia się zdarzyły?

Nie!

Czyli może chodzenie po schodach tyłem?

Może już bardziej, ale nie pamiętam.

REMIS ZENITU Z LAZIO? KURS: 3,35 W TOTALBET!

Jak trafiłeś do Lazio?

Mój kontrakt w Lechu się kończył. Chciało mnie parę zespołów, nie będę opowiadał o szczegółach, ale Lazio spodobało mi się najbardziej. Urzekł mnie ośrodek treningowy – pod Rzymem, mnóstwo boisk, dwa baseny. Bajka, tylko trenować.

Duże wrażenie?

Olbrzymie.

Zdarzyło ci się już rozegrać młodzieżowe derby Rzymu przeciw Nicoli Zalewskiemu i Wiktorowi Pleśnierowiczowi?

Dało się odczuć derbowe emocje. Sporo ludzi przyszło. Jeszcze wtedy mogli. Na taki mecz czeka się pół sezonu. Dyrektor Lazio przyszedł do nas i powiedział:

– Pamiętajcie, że to nie jest pierwszy lepszy mecz.

Miał rację.

We Włoszech mają obsesję na punkcie taktyki?

Trochę tak, trafiłem w Lazio na takich trenerów, którzy dużą uwagę zwracają na taktykę, na ustawienie przy utrzymywaniu się przy piłce i na ustawienie, kiedy tę piłkę ma rywal. Kontrola tego, co ma się za sobą, tak, przykładają do tego dużo uwagi.

Bardzo się rozwinąłeś w Lazio?

Rozwinąłem się taktycznie. Mocno poszedłem do przodu. Wiadomo, że piłkarsko, technicznie, fizycznie też poczyniłeś progres, ale najbardziej właśnie taktycznie. Przepaść między tym, co było, a co jest.

Jakim trenerem jest Simone Inzaghi?

Bardzo zżytym z drużyną. Doskonale było to widać w meczu z Torino. Strzeliliśmy dwa gole na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry, odwracając losy spotkania, a Inzaghi cieszył się razem ze wszystkimi. Trener jest świetnie przygotowany taktycznie do każdego meczu, ale nie będę o tym gadał, bo to oczywistość.

Jest ciepły, serdeczny czy bywa też chłodny?

Przed treningami, w hotelach, zawsze z kimś porozmawia, ale też nie jest tak, że jest naszym bliskim kumplem.

Zapamiętałeś coś szczególnego z jego odpraw?

Nie, wszystko normalnie.

Jakbyś określił swoją pozycję na boisku?

Od zawsze jestem środkowym pomocnikiem. Trochę zabawne, że w Lidze Mistrzów udało mi się zadebiutować na lewym wahadle, ale przecież nie będę narzekał.

Lepiej czujesz się w pressingu czy z piłką przy nodze? Bardziej szóstka czy ósemka?

Najlepiej czuję się z piłką przy nodze. Mezzala. Ósemka.

Trochę Piotr Zieliński. 

Coś w tym jest, ale nie chcę się do nikogo porównywać, bo byłoby to nieskromne.

Mówisz biegle po włosku?

Po pierwszych sześciu miesiącach zacząłem więcej rozumieć i coś tam rozmawiać, a po całym sezonie w Rzymie jestem w stanie dogadać się z każdym. Kumam większość, jeśli nie wszystko. Teraz mija trzeci rok, idę do banku i nie muszę brać kogoś ze sobą, żadnego tłumacza, więc jest naprawdę dobrze.

W szatni pierwszej drużyny czujesz się swobodnie?

Fajne jest to, że jest u nas wielu chłopaków z zagranicy, więc jeśli czegoś nie wiedziałem, to mogłem się podpytać po angielsku. Ale Włosi też fajnie załapali, że staram się mówić po włosku. Wiadomo, że trochę się podśmiewali na początku, ale raczej to były żarty, który do tego jeszcze wtedy nie rozumiałem!

Dobrze ci się żyje we Włoszech?

Sporo rzeczy zostawianych jest na jutro. Ostatnio musiałem porozmawiać z dyrektorem Lazio o kadrze U-21. Na początku zwróciłem się do trenera, czy nie mógłby pogadać, i powiedział, że to żaden problem. Tylko, że minęło kilka dni, a on dalej nie spełnił obietnicy. Jak pytałem, to mówił:

– Tak, tak, dzisiaj pogadam.

I tak dalej, i tak dalej, aż w końcu do niego poszedłem.

– Trenerze, jak rozmowa?

– Wiesz co, najlepiej będzie, jak sam do niego pójdziesz.

Zamarło we Włoszech życie przez koronawirusa?

Nie, bez przesady. Wiadomo, że trzeba było wchodzić do zamkniętych pomieszczeń w maseczkach, ale w miarę normalnie wszystko przebiegało. W centrum Rzymu nic się nie zmieniło, dalej było sporo ludzi.

A teraz?

Teraz już się zaczyna zmieniać. W niektórych miastach zaczęły się protesty. Że ludzie nie mają pracy, że siada gospodarka, nie chcę się w to zagłębiać.

Fani Lazio są fanatyczni?

Przed wirusem sporo ludzi stało pod bramą wjazdową do ośrodka treningowego. Przychodzili tylko po to, żeby zobaczyć zawodników, jak wjeżdżają autami na jego teren.

Masz kontakt z gwiazdami pierwszej drużyny?

Wszyscy są mega w porządku. Fajnie mnie przyjęli. Zobaczyli, że coś tam potrafię, że nie jestem pierwszym lepszym, który przyszedł na trening, bo kogoś brakowało. Coś tam potrafiłem zrobić. Normalni ludzie.

ZENIT POKONA DZIŚ LAZIO? KURS: 2,37 W TOTOLOTKU!

Ktoś szczególnie ci zaimponował?

Więcej czasu poświęcił mi Milinković-Savić. Rozmawialiśmy po angielsku, łatwiej to przyszło. Jest też Denis Vavro, który na analizie raz próbował do mnie mówić coś po polsku. Niezły kontakt złapałem też z chłopakami z Bałkanów. Nie jest tak, że z jednym chłopakiem trzymam się jakoś szczególnie. Wszyscy są zainteresowani, wszyscy są pomocni, wszyscy chcą się czegoś o mnie dowiedzieć. Pogadać chociaż chwilę.

Kto jest największym żartownisiem w zespole?

Specyficzna atmosfera panuje w szatni. Niewiele mamy czasu. Właściwie tylko na przebranie się i udanie się na siłownię, więc konkretnych żartów nie zapamiętałem, albo ich nie było.

Jaka muzyka dominuje?

Iberyjskie rytmy. Hiszpanie puszczają.

Twoje klimaty czy jak będziesz bardziej doświadczony, to pozmieniasz?

Na razie niech leci. Potem zobaczymy!

Jak zareagowałeś na powołanie na kadrę U-21?

Wielkie wyróżnienie. Rozmawiałem z trenerem Stolarczykiem i powiedział mi, że mogę mieć szansę na powołanie. Udało się. Nawet nie wiem, co powiedzieć, byłem bardzo szczęśliwy.

Powiedział ci, że widzi się jako mezzala?

Jeszcze będzie czas, żeby o tym porozmawiać.

To ustalmy: czujesz się pełnoprawnym członkiem zespołu Lazio, który będzie jeździł na mecze pierwszej drużyny?

Szanse są. Będę robił wszystko, żeby dostawać swoje minuty i przekonywać do siebie trenera. Jak nie będę grał w jedynce, to będę zbierał minuty w Primaverze. Najważniejsze jest, żeby grać.

ROZMAWIAŁ WOJCIECH PIELA

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Liga Mistrzów

Inne kraje

Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Antoni Figlewicz
17
Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Komentarze

7 komentarzy

Loading...