– U nas objawowi zawodnicy nie grają w meczach, tak jak się zdarza w innych drużynach, tylko są kierowani na izolację, kwarantannę i do wymazu. Przebadaliśmy cały klub już kilkakrotnie. Pieniądze, które otrzymaliśmy z Ekstraklasy, już dawno zostały spożytkowane na testy. Badaliśmy pierwszą drużynę, zespół rezerw, pracowników klubu: dział techniczny, panie sprzątaczki. Wszystkich. Żeby się czuć bezpiecznie między sobą – mówi Marek Joźwiak, dyrektor sportowy Wisły Płock. W niedzielę gruchnęła informacja, że u Nafciarzy wykryto aż 31 zakażeń koronawirusem. Jak do tego doszło i czy można było zrobić coś więcej? Zapytaliśmy.
Przede wszystkim: jak zdrowie?
Na razie jest okej, oby tak dalej.
To się tyczy wszystkich pracowników klubu?
Niestety nie, nie wszyscy przechodzą tę cholerną chorobę tak samo. Jedni ciężej, drudzy lżej. Każdy ma swój system odpornościowy. Na razie dzięki Bogu nie trzeba było nikogo hospitalizować. Wszyscy otrzymali pakiet lekarstw od lekarza klubowego i kontrolujemy stan zdrowia poprzez wypełnianie ankiet, ale przede wszystkim poprzez kontakt lekarza i pielęgniarki klubowej. Ogarniamy to.
31 zakażeń, sporo. Można było transmisję wirusa zatrzymać wcześniej?
Patrząc na to, co się dzieje na świecie, na wiadomości z Ajaksu, gdzie jest jedenastu zakażonych, kadrę piłkarzy ręcznych, czy inne kluby Ekstraklasy… Wirus się niestety rozchodzi. Nam się to zdarzyło pierwszy raz od sześciu miesięcy, kiedy zawodnik wrócił z wakacji i pomylił objaw bólu głowy z kacem alkoholowym. Czasem tak bywa. Teraz wszystko było pod kontrolą, ale pamiętajmy: najgorzej jest z kwestią młodych zawodników, którzy przechodzą to bezobjawowo. Pierwszym zakażonym był młody zawodnik, który nie miał objawów i do dzisiaj nie ma. Jak posłuchać ekspertów, profesora Simona czy innych, to młodzi roznoszą wirusa, nie mając niczego zaznaczonego w tych naszych ankietach. Ciężko się przed tym ochronić.
Jak na co dzień wyglądały u was reżim sanitarny?
Zgodnie z wytycznymi. Dezynfekcja rąk, maseczki w klubie. Przy pierwszym przypadku mieliśmy treningi z zamknięciem budynku klubowego od dwóch tygodni. U nas objawowi zawodnicy nie grają w meczach, tak jak się zdarza w innych drużynach, tylko są kierowani na izolację, kwarantannę i do wymazu. Przebadaliśmy cały klub już kilkakrotnie. Pieniądze, które otrzymaliśmy z Ekstraklasy, już dawno zostały spożytkowane na testy. Badaliśmy pierwszą drużynę, zespół rezerw, pracowników klubu: dział techniczny, panie sprzątaczki. Wszystkich. Żeby się czuć bezpiecznie między sobą. Robiliśmy badania na okrągło i dalej je będziemy robić. Dzisiaj testy przejdzie akademia oraz zdrowi zawodnicy z pierwszego zespołu. Chcemy zgasić transmisję tego wirusa. Naprawdę – robimy wszystko, jak należy, a nawet więcej. Już cztery miesiące temu wdrożyliśmy nakaz noszenia maseczek w klubie.
Zdrowie jest najważniejsze, ale taka przerwa może być sportowym kłopotem dla Wisły.
Właściwie każdy ma problemy w Ekstraklasie, a co dopiero w niższych ligach, gdzie tych badań nie ma, choć my młodych zawodników z drugiej drużyny testujemy. Oni są bezobjawowi, do niedawna chodzili do szkoły, co potęgowało zagrożenie i myślę, że stąd przyszedł ten wirus. Jeżeli chodzi o przygotowania, to pierwsza grupa, która skończy izolację domową, będzie miała wnikliwe badania kardiologiczne w łódzkiej klinice Esse Dla Zdrowia, z którą podpisaliśmy umowę. To jest pokłosie tego, że wzmacniamy sztab medyczny. Dopiero po tych badaniach zawodnicy zostaną wpuszczeni do treningu, żeby nie zrobić nikomu krzywdy. Teraz każdy jest monitorowany, jakie ma objawy, jak je przechodzi. Potem zawodnicy będą grupowani tak, żeby ci, którzy przeszli chorobę lżej, trenowali razem, a ci, którym wirus sprawił więcej problemów, też razem.
Sądzi pan, że ten pierwszy mecz Wisły po przerwie reprezentacyjnej się odbędzie?
My przygotowujemy się do meczu z Jagiellonią Białystok. Jesteśmy na łączach w sprawie przełożonego meczu z Pogonią Szczecin, ponieważ 19 listopada to spotkanie wydaje się nie do rozegrania. Druga grupa skończy kwarantannę siedem dni przed tym meczem. Musimy uzyskać jeszcze zgody od Sanepidu i zrobić testy, czy wirus jest jeszcze aktywny, czy nie. Także najpierw testy, potem badania kardiologiczne i wejście w treningu. Dlatego złożyliśmy pismo, by poszukać innego terminu na mecz z Pogonią niż ten 19 listopada, jaki został podany przez Ekstraklasę.
Dogramy ten sezon?
Tak, spokojnie. Wszystkie kluby będą chciały grać. Uważam jednak, że terminy Ligi Mistrzów i Ligi Europy nie powinny być brane pod uwagę jak te, że wówczas nie możemy grać. Musimy wtedy grać. Oczywiście, UEFA rygorystycznie przestrzega tych terminów i nie chce wtedy meczów ligowych, ale termin Ligi Europy jest już bardziej odpuszczany i powinniśmy to wykorzystywać. To samo z przerwą reprezentacyjną. Jeżeli drużyny są zdrowe i obie nie mają kadrowiczów, powinniśmy grać. Trzeba szukać wyjścia z tej sytuacji i kompromisów, tak, żeby na linii kluby-Ekstraklasa-PZPN-Canal + wszystko było na jednym poziomie komunikacyjnym.
Rozmawiał PAWEŁ PACZUL
Fot. FotoPyk