Polscy piłkarze w La Liga mogą tylko pomarzyć o reputacji, jaką mają starzy Słowacy w Ekstraklasie. W XXI wieku jedynym graczem z pola, który sporo znaczył, był Grzegorz Krychowiak, a nie oszukujmy się – Hiszpanie traktowali go jako francuski produkt szkolenia, z tamtejszego nadania. Poza tym klęska Smolarka, epizody Wilka, Dudki, Pawłowskiego. Jeśli szukać ofensywnego piłkarza, który w La Liga robił dym, trzeba wracać do prehistorycznych czasów Ziobera, Urbana, Kowala.
Dlatego choć widzieliśmy bardziej hitowe transfery Polaków tego lata, tak wyjątkowo ciekawi byliśmy jak sobie poradzi Damian Kądzior w Eibar. Mierzył się nie tylko z nowym wyzwaniem czy z rywalami, ale także negatywnym stereotypem. Pytanie brzmiało: czy Kądzior uchyli furtkę Polakom, zapisując – jak to się modnie mówi – success story. Czy jednak ugruntuje niekorzystną opinię. Początek, niestety, bliższy jest temu drugiemu scenariuszowi.
Powody, by sądzić, że będzie to wyglądać od razu inaczej, były rozsądne. Po pierwsze i najistotniejsze: Damian Kądzior był transferem gotówkowym, w zasadzie jedynym tego lata. Kosztował dwa miliony euro, a Eibar to nie jest klub, który jak na hiszpańskie warunki szasta forsą – jego rekord transferowy wynosi cztery bańki. Taka jest prawda, że w klubie zawsze będzie presja by postawić na piłkarza, na którego swoje się wydało, bo jego porażka jest też porażką tych, którzy go sprowadzali – w zasadzie nawet większą.
Na ten moment jego bilans wygląda jednak tak:
- 30 minut z Celtą Vigo (0:0)
- 6 minut z Villarreal (1:2)
- 45 minut z Bilbao, Kądzior zdjęty w przerwie (1:2)
- 17 minut z Elche (0:1)
- ława z Valladolid (2:1)
- ławka z Osasuną (0:0)
- ława z Sevillą (1:0)
- 15 minut z Cadiz (0:2)
Łącznie więc raptem 113 minut. Zwraca też uwagę, że Eibar w tym sezonie wygrywał tylko bez Kądziora w składzie.
O sytuacji Kądziora rozmawiamy z najlepiej zorientowanym w sprawach Eibar człowiekiem w Polsce: szefem oficjalnego, rozpoznawanego przez działaczy fanklubu SD Eibar Polonia, Michałem Ratajczykiem.
Ratajczyk został kibicem Azulgranas po ich awansie do La Liga. Iskrą była romantyczna historia, którą napisali. Najmniejszy budżet, nikt na nich nie stawiał, a jednak im się udało. Od tamtej pory Ratajczyk nie tylko kibicuje Eibar, ale zorganizował sympatyków, a gdy wybrał się na mecz Eibaru, spotkali się z nim działacze, wręczając mu również koszulkę z podpisami wszystkich zawodników.
Ratajczyk: – Zobaczyć Polaka w Eibarze to spełnienie marzeń. Natomiast abstrahując ode mnie, pamiętam poruszenie jego transferem wśród również hiszpańskich kibiców. Miał świetne statystyki w Dinamie Zagrzeb, które ma w Hiszpanii renomę, wielu piłkarzy stąd radziło sobie w La Liga. Hulały po sieci fragmenty akcji Kądziora, jego bramki, asysty… Mówiono „ale grajka ściągnęliśmy”. Ostatnio to ucichło. Oczekiwania wobec Damiana wciąż są duże, umiejętności widać, że ma, natomiast z początku przygody w Eibarze zadowolony być nie może.
Przypomnijmy, że również Kądzior w Weszlo.fm podkreślał determinację Eibaru przy jego transferze.
– Eibar wyszedł z oficjalną ofertą, a my musieliśmy się troszkę napracować z menadżerem jeśli chodzi o Dinamo, bo nie chcieli mnie łatwo puścić. Przepychanki trwały pięć dni. Mój menadżer przyleciał do Zagrzebia, prowadziliśmy negocjacje. Ale jak to w życiu bywa, po negatywnych rzeczach wychodzi słońce i kluby się dogadały. Ja byłem dogadany wcześniej. Na końcu rozchodziło się o porozumienie między klubami. Jak mówisz – spełniłem swoje marzenie, trafiłem do jednej z najlepszych lig na świecie. Pozostaje iść tą drogą dalej. Ale nie zadowalam się tylko tym, że tu trafiłem. Poprzeczka idzie w górę. Jest wyższy poziom, lepsza liga. Gdy rywalizujesz z lepszymi, to sam stajesz się lepszy.
Skoro miało być tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Ratajczyk: – Mendilibar mówił na jednej z konferencji o nowych zawodnikach, a więc również o Kądziorze, że nie rozumieją za bardzo tego co chce grać Eibar. To nie jest drużyna, która gra piękną piłkę. Zdaniem Mendilibara nie ma na świecie stopera, który nie miałby problemów z dobrą wrzutką. Poradzi sobie raz, drugi – wszystkich nie wybije. To jest trochę prymitywne, ale zdaje egzamin. Kądzior w pierwszych meczach bardziej szukał klepki, krótkiej gry. To nie mogło zdać egzaminu. Kądzior stracił nawet przez wyjazd na zgrupowanie reprezentacji Polski. W Eibar na przerwę reprezentacyjną zostali wszyscy poza nim i Dmitroviciem. Wszyscy mieli okazję popracować nad adaptacją do stylu, Kądzior nie. Plus taki, że w ostatnim meczu z Cadiz, kiedy zagrał kwadrans, wyglądało to lepiej. Jakby bardziej łapał. Lepsze ustawienie, pewniejsze rozgrywanie – to tym ważniejsze, że przecież wracał do składu po przerwie.
O tym jednak, jak trudna jest sytuacja Polaka, najlepiej świadczy fakt z kim przegrał rywalizację o prawe skrzydło, gdzie przegrał… z lewym obrońcą.
Ratajczyk: – Kądzior na prawej ma konkurencję w postaci Pedro Leona, ale to jest dziś cień piłkarza. Niegdyś świetny piłkarz, dziś mający najgorszy czas w swojej karierze. Kontuzje go wyniszczyły, nie ma szybkości, celności, podań, czegokolwiek. Ale i tak zagrał prawie dwa razy więcej minut niż Kądzior. Ostatnio Leon też stracił miejsce w składzie na rzecz Kevina Rodriguesa, który stanowi niespodziewaną konkurencję, bo to lewy obrońca. Nie jest nawet tak, że na lewą wyskoczył ktoś niesamowity: wypadł tu Jose Angel, który zerwał więzadła, więc za Rodriguesa na lewej obronie gra Anaitz Arbilla, środkowy obrońca.
Inna sprawa, że odnajduje się tu świetnie. Rodrigues wygląda nieźle na prawym skrzydle, ale widać czasem, że to nie jest optymalne rozwiązanie. Tu Kądzior ma więc większe szanse powalczyć. Na lewym skrzydle, gdzie też był próbowany, będzie trudniej – wcześniej grał tu Inui, który zszedł do środka, ale znakomicie wygląda tutaj Bryan Gil, który ma świetne wyjście. Nie sądzę, by Kądzior mógł go wygryźć.
Szanse na to, by było lepiej, na pewno więc są, choć jeśli do grudnia Kądzior nie dawałby jakości, mogłoby się to potoczyć różnie. Najbliższe zgrupowanie jednak znowu nie pomoże zbudować pozycji w oczach Mendilibara.
Liczymy jednak, że Damian odpali, a Eibaru po prostu musiał się nauczyć. Na pewno bardzo chce:
Ratajczyk: – Eibar zawsze miał mocno hiszpańskojęzyczną szatnię, co w La Liga nie jest zawsze takie oczywiste, bo bywa, że gdzieś jest tylu obcokrajowców, że wiodący jest angielski, lub funkcjonuje niemal na równi. W Eibar tak nie ma. Kądzior pierwszego wywiadu udzielał po angielsku, także mógł mieć również problem z dogadaniem się. Wiem jednak, że intensywnie pracuje nad językiem, by tę barierę zniwelować.
Nie da się natomiast nie zauważyć kumulacji problemów z polskimi skrzydłami: Kądzior ma problem z minutami, Grosicki jeszcze większy, a jeszcze Jóźwiak kontuzjowany. Frankowski – no był taki zawodnik, faktycznie, kiedyś przyjeżdżał, ostatnio nie może. Jak zwykle jednak: problemy jednych są szansą dla innych. Tak, patrzymy w tym momencie między innymi na mapę Wielkopolski.
Fot. FotoPyK