Kozak, Belgia, liga angielska. Obrońcą się zabawi, asystę rzuci, bramką nie pogardzi. Logika podpowiada, że mowa o Kevinie De Bruyne. Drodzy państwo – otóż nie. Niedzielni kibice mogą tego jegomościa nie kojarzyć, wybaczamy, ale koneserzy Fantasy Premier League liczą na jego punkty właściwie co tydzień. Ba, to w końcu przyszły kolega z szatni Jakuba Modera, o którym nie mówi się tak wiele, jak powinno. To Leandro Trossard.
Belg buduje solidną markę na Wyspach od lipca ubiegłego roku, a poza tym jest jednym z pierwszych piłkarzy w kolejce do zastąpienia Edena Hazarda lub Driesa Mertensa w reprezentacji narodowej. 25-latek przerósł Jupiler League o dwie głowy, a dziś, po rozpoczęciu drugiego sezonu w barwach Brighton, udowadnia, że transfer Anglików opiewający na 20 mln euro to świetny interes.
Do Belgii warto wpaść nie tylko na smaczne frytki i czekoladę
Gdy z Chelsea żegnał się Eden Hazard, rynek transferowy Beneluksu mógł zakrzyczeć z radości, bo kilka klubów angielskiej ekstraklasy wparowało tam niczym my sami, kiedy dajemy ponieść się gorączce świątecznych prezentów. Biorę, płacę, wychodzę. Kolega sprawił sobie nówkę-sztukę Xboxa, kuzyn za półdarmo wyhaczył pojemne PlayStation, a ja, to znaczy Brighton, wyszedłem z marketu z imponującym dronem pod pachą.
W lipcu 2019 roku trzy najlepsze kluby belgijskie (kolejno Genk, Club Brugge i Standard Liege) zainkasowały ponad 90 mln euro jedynie z pięciu transferów. Jeśli dorzucimy zyski Anderlechtu, pęka bariera setki i notujemy średnią 17,5 mln za jednego piłkarza w wieku 21-25 lat. Zresztą, patrząc na pieniądze rzędu 26 mln wykładane w ostatnim czasie przez Francuzów, nie tylko oni widzą, że w Belgii warto się zakręcić po coś więcej niż dobrą czekoladę.
Wchodzą, biorą najciekawsze kąski z pocałowaniem ręki, a później na ogół nie narzekają, bo na ogół kozak w skali ligi belgijskiej sprawdza się na boiskach Premier League w mniejszym lub większym stopniu. Paragon można wyrzucać, zwroty są rzeczą zbędną.
Belgijski zaciąg z 2019 roku plamy nie daje
Rzućmy okiem na poczynania zaciągu z ligi belgijskiej od początku sezonu 2019/2020.
Co widzimy? No, z pewnością grupę piłkarzy, której udało się wylądować na czterech łapach. Nie wszyscy co prawda mieli to szczęście, żeby przeżyć “akt przejścia” bez szwanku, o czym w sposób brutalny przekonał się Wesley mający L4 do stycznia 2021 roku, ale, sumując, nie ma na co narzekać. Nikt po wkroczeniu na angielskie ziemie nie przepadł, a niektórzy budzą wręcz uznanie.
Gdy zawęzimy ocenę wyłącznie do graczy ofensywnych, Leandro Trossard będzie numerem 1. Tuż za nim Moussa Djenepo, a gdzieś na horyzoncie, dopiero po wyleczeniu zerwanych więzadeł krzyżowych, może Wesley. Piłkarz “Mew” stoi zatem na czele wewnętrznej rywalizacji, której temat, tak swoją drogą, podejmowali belgijscy eksperci jeszcze przed transferem do Anglii. Wówczas zastanawiano się, który ze skrzydłowych, Djenepo czy Trossard, lepiej poradzi sobie w realiach Premier League.
Wtedy statystyki przemawiały za kapitanem Genku, co ma swoje potwierdzenie w aktualnej rzeczywistości.
Najlepszy Belg w Premier League po “Rudym”
Gdy mówimy o konkretnej nacji, wiadomo, że na renomę Belgów w Premier League przez lata pracowali Eden Hazard i Kevin De Bruyne. Inni również, lecz nie w tak dużym stopniu jak wymieniona dwójka, a że skrzydłowego Chelsea w Anglii już nie ma, na naszych oczach rozpoczął się swego rodzaju konkurs.
Do “Rudego” z City nie ma podjazdu cała liga, kiedy jest w optymalnej formie, ale drugi stopień podium tylko czeka na nowego właściciela. W poprzedniej kampanii walczyli o to miano Youri Tielemans z Leandro Trossardem i póki co nie zapowiada się, żeby w najbliższym czasie było inaczej. No, chyba że weźmiemy pod uwagę Timothego Castagne, która wjechał do Premier League tak, jakby nie imały się go żadne ograniczenia prędkości.
- Trossard ma na koncie 10 kluczowych podań (De Bruyne – 14)
- W tym sezonie zdążył już cztery razy strzelić w słupek lub poprzeczkę
- Póki co gol i asysta, 13 oddanych strzałów i 14 dośrodkowań
- W sezonie 2019/2020 średnio 23 podania na mecz, teraz 33
Statystyki podpowiadają, że to skrzydłowy Brighton dzierży w tej chwili pałeczkę faworyta. Ba, może i finalnie lidera, jeśli koledzy z zespołu będą skorzy do częstszego wykorzystywania podań Belga, a on sam nie będzie trzykrotnie lutował w obramowanie bramki podczas jednego meczu, jak robił to niegdyś Cristiano Ronaldo.
Sam zawodnik podkreśla, że kluczem do jego dobrych występów jest system, jaki Graham Potter naniósł na grę Brighton. – Sposób, w jaki rozgrywamy mecze, daje mi dużo swobody. Znam swoją rolę na boisku i czuję, że odnalazłem się w tej lidze, drużynie, i we współpracy z trenerem. Rozumiemy się. Wierzę, że będziemy mieli dobry sezon – powiedział Trossard na łamach strony klubowej.
KAMIL WARZOCHA