Reklama

Reca dośrodkowuje, Walukiewicz wyprowadza, czyli włoska ziemia potwierdza talenty Polaków

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

25 października 2020, 15:11 • 3 min czytania 2 komentarze

Południe. Serie A. Cagliari kontra Crotone. Gdyby nie Polacy w obu ekipach, nigdy nie odpalilibyśmy tego meczu. Ciekawsza wydaje się nawet setna powtórka opolskiego festiwalu sprzed dziesięciu lat. Ale skoro już Arkadiusz Reca i Sebastian Walukiewicz spotkali się na włoskiej ziemi, to okej, postanowiliśmy zobaczyć, jak chłopakom pójdzie. Efekt? W sumie to nawet zabawne, że nie dowiedzieliśmy się niczego, czego wcześniej byśmy nie wiedzieli, a i tak całkiem nieźle spędziliśmy czas. 

Reca dośrodkowuje, Walukiewicz wyprowadza, czyli włoska ziemia potwierdza talenty Polaków

Rozbrajające było to, jak komentator Eleven Sports, jakoś po godzinie gry, przyznał, że na początku spotkania nie chciał mówić, że to starcie drużyn, które stwarzają zatrważająco mało sytuacji podbramkowych i rzadko strzelają na bramkę rywali. Że przemilczał ten wątek, bo nie chciał robić antyreklamy widowiska. Niesłusznie się krygował. Cagliari i Crotone stworzyły przyjemny spektakl.

Bramka Lykogiannisa z rzutu wolnego – palce lizać, Leo Messi nie powstydziłby się precyzji i siły uderzenia. Bomba Moliny przed końcem pierwszej połowy – też pierwszorzędnej jakości, mało nie urwał siatki. Poza tym jeszcze cztery bramki. Giovanni Simeone, oprócz swojego trafienia, mógł mieć jeszcze ze dwa gole. Skuteczności brakowało też Nwankwo, który wszystko robił dobrze, ale tylko do momentu, kiedy przypadkiem nie przyszło mu po prostu wykończyć fajną akcję. Tak było chociażby wtedy, kiedy wziął sobie na plecy Diego Godina (dał się porobić, jak jakiś uczniak, a nie stoper wielkiej klasy) i mógł tylko zapytać Alessio Cragno, z której strony chce wyciągać piłkę z siatki, ale zamiast tego wpakował futbolówkę wprost w 26-letniego golkipera.

Tak meczu wygrać się nie dało.

Crotone, czerwona latarnia ligi, robiło wszystko, żeby nawiązać walkę z Cagliari, ale brakowało jakości. Kiedy wyszli na prowadzenie, to zaraz je stracili. Kiedy wyrównali, to zaraz znowu przegrywali. Nawet po czerwonej kartce walczyli, gryźli murawę, mieli swoje okazje, ale za każdym razem czegoś brakowało. W konsekwencji Cagliari wygrało wysoko, choć niespecjalnie przekonująco, nie umiejąc stłamsić i zdominować słabszych przeciwników.

Ale dobra, my tu pitu-pitu o meczu, który, umówmy się, nikogo nie obchodzi, a przecież grali Polacy i to oni są w tej całej historii najważniejsi. Jak wypadali? Tak jak sygnalizowaliśmy na początku: niczym nie zaskoczyli, co wcale nie znaczy, że nie zagrali przyzwoicie.

Reklama
Wprost przeciwnie.

Tylko weźmy to na zdrowy rozum.

Doskonale wiedzieliśmy, że Sebastian Walukiewicz dobrze czuje się w wyprowadzaniu piłki, a Arkadiusz Reca jest szybki i umie pociągnąć skrzydełkiem. I właśnie to obaj panowie zaprezentowali.

Reca był prawdopodobnie najjaśniejszym punktem Crotone. Jego rola zmieniła się trochę względem tego, czego wymagano od niego w SPAL. Mniej udzielał się w defensywie, nie ganiał od bramki do bramki, dużo więcej wymagano od niego w ofensywie. Niezłą dyspozycję zasygnalizował już, kiedy wypracował dobrą pozycję strzelecką Ahmadowi Benaliemu, który strzelił wprost w Cragno, a potem było już dużo konkretniej. Polak uczestniczył przy obu bramkach swojej ekipy. Przy pierwszej pociągnął skrzydełkiem i dorzucił wprost pod nogi Messiasa, a przy drugiej wykonywał aut, od którego zaczęło się całe zamieszanie pod bramką Cagliari, zakończone huknięciem Moliny.

Szarpał, starał się, dawał element ekstra, a przy tym grał bardzo odpowiedzialnie.

Szkoda, że Serie A na razie umieszcza go w drużynach, które szorują po dnie tabeli po zanosi się na to, że będzie miał na koncie dwa spadki.

A Walukiewicz? Przede wszystkim zaliczył 95% celnych podań przy czterdziestu przekazaniach piłki kolegom. Dobry wynik. Tym bardziej, że wypada świetnie na tle Diego Godina (74%), a zazwyczaj unikał bezpiecznych rozwiązań, napędzając drugą linię. W ogóle młody polski stoper był solidniejszy niż Urugwajczyk, popełnił mniej błędów, ale trudno powiedzieć, żeby w defensywie był skałą nie do przejścia. Przy obu bramkach Crotone mógł być lepiej ustawiony, co nie znaczy, że na nim spoczywa odpowiedzialność za te trafienia.

Nie, absolutnie.

Reklama

I to tyle. Polacy wstydu nie przynieśli, potwierdzili swoje talenty, oby tak dalej.

Cagliari 4:2 Crotone

Lykogiannis 25′, Simeone 35′, Sottil 45′, Pedro 84′ – Messias 21′, Molina 43′

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

2 komentarze

Loading...