Reklama

PRASA. „Jak ktoś nie ceni Zielińskiego, to kompletnie nie zna się na piłce”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

16 października 2020, 08:48 • 9 min czytania 21 komentarzy

Reprezentacja bez „Ziela”? Powiem krótko: Piotrek jest jednym z najlepszych piłkarzy naszej kadry. Jeśli ktoś uważa inaczej, z przykrością muszę stwierdzić: kompletnie nie zna się na piłce – mówi Jacek Góralski w „Przeglądzie Sportowym”. Co poza tym dziś w prasie?

„SPORT”

Kłopot bogactwa w kadrze. Dopuszczona świeża krew i przyjemny ból głowy selekcjonera po ostatnim zgrupowaniu.

PRASA. „Jak ktoś nie ceni Zielińskiego, to kompletnie nie zna się na piłce”

Przed meczami październikowymi martwiliśmy się o środek pola naszej drużyny. Grzegorz Krychowiak, co się zresztą potwierdziło, nie jest w najwyższej dyspozycji. Zabrakło, bo się zaraził koronawirusem, Piotra Zielińskiego. Tymczasem postawa tych, którzy wystąpili na środku pomocy to jeden z niewątpliwych plusów tego zgrupowania. Po meczach z Finami i Włochami zachwycaliśmy się Jakubem Moderem. Tymczasem na Bośniaków do wyjściowej jedenastki wskoczył Jacek Góralski i… pozamiatał. Dobrze, a momentami bardzo dobrze prezentowali się Mateusz Klich i Karol Linetty. Czy można powiedzieć, że Jerzy Brzęczek ma kłopot bogactwa w środku pola? Może na takie stwierdzenie jest jeszcze za wcześnie, ale nie sposób nie mieć powodów do optymizmu. Podobnie jak w przypadku Sebastiana Walukiewicza, bo wiele wskazuje na to, że nie będzie już musiał się martwić trener Brzęczek w sytuacji, kiedy z gry wypadnie któryś z pary Jan Bednarek – Kamil Glik.

Marcin Brosz przed hitem kolejki, czyli przed meczem z Rakowem. O odwołanym sparingu ze Spartą, dawaniu radości kibicom w trudnych czasach i nieobecności Koja.

– Staraliśmy się wykorzystać ten czas najlepiej jak umieliśmy, rozgrywając choćby sparing wewnętrzny. Jaki ta przerwa miała wpływ, odpowie już sobotnie spotkanie. Na wszystko patrzymy pozytywnie. To, co wiemy przed meczem z Rakowem to fakt, że czeka nas bardzo interesujące spotkanie. Wchodząc na salę konferencyjną mignęła mi zapowiedź na jednym z portali, jak ważny jest to mecz. My tylko się z tego cieszymy. Cieszymy się, że możemy trenować i grać, bo wszyscy widzimy, co dzieje się w kraju. Każdy trening, każdy mecz to dla nas radość, bo możemy robić to, co lubimy. Dostarczamy ludziom pozytywnych emocji i to jest dla nas najważniejsze. Tych emocji w sobotę nie powinno zabraknąć – mówi trener Marcin Brosz. Przygotowania do gry z liderem komplikuje brak Michała Koja. Przypomnijmy, że tydzień temu na treningu doszło do fatalnego wypadku. „Koju” zderzył się w powietrzu ze sprowadzonym niedawno Grekiem Stefanosem Evangelou, doznając złamania nosa i wstrząśnienia mózgu. Teraz czeka go dłuższy rozbrat z piłką. Sztab szkoleniowy górniczego klubu bardzo żałuje, że nie ma tego zawodnika do swojej dyspozycji.

Reklama

27 zarażeń koronawirusem w Zagłębiu Sosnowiec. Mecz z Resovią został rzecz jasna odwołany.

Wspólne treningi piłkarzy zostały zawieszone już w poniedziałek, kiedy podejrzewano pierwsze przypadki zakażeń. Najprawdopodobniej musiało do nich dojść po sobotnim meczu w Bełchatowie. – Wszystkie zakażone osoby czują się dobrze i przebywają w domowej izolacji. Pracujemy zdalnie – przekazał Robert Tomczyk, dyrektor sportowy Zagłębia. – Zdecydowana większość osób, które zostały zakażone, nie ma żadnych objawów, pewnie gdyby nie test nawet nie wiedziałyby, że „złapały” koronawirusa. Piłkarze są w domach, ale to nie znaczy, że mają wolne. Trenerzy przygotowali rozpiski z zajęciami, każdy wie co ma robić. Wiosną już to przerabialiśmy, oczywiście wtedy była inna sytuacja, zamknięty był niemal cały kraj, teraz możemy powiedzieć, że mamy swój mały lockdown – dodaje Tomczyk, który w tej trudnej sytuacji stara się znaleźć pozytywy. – Najważniejsze, że piłkarze nie mają groźnych objawów i oby wirus nie zostawił po sobie śladów w organizmie.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Rozmowa z Jackiem Góralskim. O budowaniu swojej pozycji w kadrze, szacunku do Piotra Zielińskiego i… prezentach od Lewandowskiego.

Po meczu z Bośnią i Hercegowiną komplementowano: Nie do wiary! Góralski – „pan piłkarz”. Po spotkaniu we Wrocławiu również również pan tak sobie pomyślał?

Lodu! Powtarzam, jest rywalizacja i nikt, także ja, nie ma zamiaru spuszczać z tonu. Chcę zapracować na swoje miejsce w tej reprezentacji. Chłopa do grania nie brakuje: Grzesiek Krychowiak, Karol Linetty, Mateusz Klich, Kuba Moder, za chwilę wrócą Krystian Bielik i Piotrek Zieliński. Na dalszym planie zapewne też ktoś czeka na swoją szansę.

Reklama
Skoro jesteśmy przy Zielińskim. Zabrakło go na zgrupowaniu ze względu na zakażenie koronawirusem.
I bez niego reprezentacja sobie poradziła. Może jego brak – o czym też rozmawiali między sobą sympatycy piłki – nie musi być aż tak dokuczliwy? Nie chodzi o brak powołania, bo to byłoby absurdem, ale o podstawowy skład.

No nieee… Nie mogę słuchać takich historii. Reprezentacja bez „Ziela”? Powiem krótko: Piotrek jest jednym z najlepszych piłkarzy naszej kadry. Jeśli ktoś uważa inaczej, z przykrością muszę stwierdzić: kompletnie nie zna się na piłce.

Z kumplem, bramkarzem reprezentacji Łukaszem Skorupskim pozowaliście do zdjęcia w koszulkach Bayernu Monachium. Skąd ta akcja?

Na początku zgrupowania zapytaliśmy ze „Skorupem” Roberta Lewandowskiego, czy nie sprezentowałby nam po koszulce Bayernu. Mówisz: masz! Zadzwonił do kogoś i jeszcze przed spotkaniem z Finlandią koszulki z Warszawy dotarły do Gdańska. Takie z pozoru małe rzeczy budują atmosferę, a wobec Roberta mam wielki, nieustający szacunek.

Antolić za drogi na Legię. Ważny punkt zespołu w poprzednim sezonie pożegna się w przyszłym roku z Legią, bo tej po prostu nie stać na tak dobrze zarabiającego zawodnika.

Pierwszym i najważniejszym argumentem są pieniądze. Antolić zarabia w Legii 400 tysięcy euro rocznie i całkiem niedawno na bardzo podobnych warunkach (co bywa rzadkością – zwykle piłkarze dostają podwyżkę, podpisując nowy kontrakt) zgodził się przedłużyć umowę. Stary i nowy kontrakt różnił się detalami, takimi jak m.in. opłaty za wynajem samochodu czy mieszkania, ale biorąc pod uwagę jego bazową wysokość, były to niewielkie kwoty. Kiedy na początku sezonu strony wreszcie doszły do porozumienia w sprawie dwuletniej umowy, Legia wstrzymała rozmowy i na jakiś czas przestała nawet kontaktować się z przedstawicielami zawodnika. W klubie czekano do rozstrzygnięć w europejskich pucharach. Brak awansu do fazy grupowej Ligi Europy oznaczał budżet niższy o kilkadziesiąt milionów złotych. A to z kolei oznaczało oszczędności. W obecnej sytuacji Legii zwyczajnie nie będzie stać na opłacanie Antolicia. Piłkarz nie zamierza odpuszczać, na boisku postara się udowodnić trenerowi przydatność, ale zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda sytuacja.

Paweł Tomczyk stoi na dobrymi transferami Rakowa Częstochowa. Człowiek z cienia, ale i człowiek Papszuna.

Jego zatrudnienie na stanowisku dyrektora było sporym zaskoczeniem, bo jesienią ubiegłego roku z Rakowem łączono m.in. byłego reprezentanta Polski Jakuba Wawrzyniaka. Okazuje się, że Tomczyk dostał bardzo mocne poparcie od trenera Papszuna. Obaj pracowali ze sobą w Legionovii, kiedy obecny dyrektor częstochowian był jeszcze czynnym piłkarzem. – Nie jest tajemnicą, że Paweł trafi ł do klubu z mojego polecenia. Został jednak normalnie poddany procesowi rekrutacji. W Rakowie mamy takie standardowe procedury. Jesienią ubiegłego roku właściciel klubu pan Michał Świerczewski szukał osoby na posadę dyrektora sportowego. Wówczas nie zdecydował się stworzyć takiego stanowiska, ale zaproponował Pawłowi rolę szefa skautów. Najwidoczniej się w niej sprawdził i rozwinął na tyle, że od sierpnia jest już dyrektorem – mówi Papszun. – Paweł okazał się po prostu najlepszych kandydatem, który pojawił się u nas na rozmowach – podkreśla Świerczewski. – Jego pracę oceniam jak najbardziej pozytywnie. Ma odpowiednie doświadczenie, zna realia i znakomicie rozumie to, co dzieje się na boisku. Potrafi dostrzec wiele aspektów, których inni nie widzą – mówi o Tomczyku właściciel Rakowa.

Dzisiaj też lig Magazyn Lig Zagranicznych. Jest trochę o Evertonie – rewelacji początku sezonu w Anglii. O kryzysie Schalke, który może się skończyć bolesnym spadkiem z Bundesligi. Ale i o tym, jak upada Valencia – klub, którzy jeszcze przecież nie tak dawno z powodzeniem występował w Lidze Mistrzów.

W letnim oknie transferowym w Walencji dokonano wyprzedaży. Lim uznał, że dziewiąte miejsce w LaLiga to wynik niewspółmierny do wydatków na drużynę i zadecydował, że ta ma stać się zdecydowanie tańsza i że jej głównym celem ma być przygotowywanie piłkarzy do dalszych sprzedaży. Odeszło ośmiu zawodników, w tym pięciu graczy podstawowej jedenastki – kapitan Dani Parejo, lider środka pola Francis Coquelin, kluczowy obrońca Ezequiel Garay czy dwaj reprezentanci Hiszpanii Rodrigo Moreno oraz Ferran Torres. Zarobiono 59,5 mln euro, a kolejnych 22 mln może zostać zapłaconych po spełnieniu tzw. zmiennych. Szefowie zatrudnili dobrego trenera, Gracię. Hiszpański szkoleniowiec kontrakt podpisał w lipcu, ale pierwsze sygnały jego frustracji pojawiały się już miesiąc później. Na konferencjach prasowych regularnie krytykował klub za brak obiecanych transferów. Nie można mu się dziwić – nawet gdy sam wynegocjował warunki kontraktu z Etienne Capoue, to kazano mu czekać na zielone światło od Lima. To nigdy nie nadeszło.

„SUPER EXPRESS”

Oceny za mecz z Bośnią – w skali od 1 do 6 najlepsze noty zebrali Linetty, Góralski i Lewandowski.

5 Jacek Góralski

Bulterier Brzęczka. W meczu z Bośniakami pokazał się z trochę innej strony. Nie tylko kasował rywali, lecz także próbował rozgrywać. Świetny występ.

5 Karol Linetty

Wreszcie dostał więcej czasu od trenera Brzęczka i odpłacił się doskonale. W meczu z Bośniakami wyrósł na lidera środka pola. Piękny gol po cudownej asyście Lewandowskiego.

4 Kamil Grosicki

Tym razem bez gola i asysty, ale znów bardzo dobry występ. Grosicki w West Bromwich Albion siedzi na ławce, ale w kadrze udowadnia trenerowi Slavenowi Biliciowi, że warto na niego stawiać.

Brzęczek nie wyobraża sobie kadry bez Zielińskiego i mówi, że graczowi Napoli należy się trochę szacunku.

– Piotrek jest genialnym piłkarzem – powiedział selekcjoner na konferencji prasowej po meczu z Bośnią i Hercegowiną we Wrocławiu. – Bardzo cieszę się z tego, że w listopadzie będę się mógł z nim spotkać. Będzie znowu cieszył nas swoimi umiejętnościami. Należy mu się troszeczkę szacunku, bo to piłkarz, który gra w jednej z najlepszych lig na świecie. Jest podstawowym zawodnikiem, ma genialne umiejętności. Jestem pewien co do tego, że w tej reprezentacji będziemy mieli dużo radości. Mam cierpliwość. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł powiedzieć, że on ma nie grać w reprezentacji. To jest dla mnie nie do zaakceptowania.

„GAZETA WYBORCZA”

Najlepsze zgrupowanie za kadencji Brzęczka. Są pozytywy, jest sporo odpowiedzi na temat tej kadry, wreszcie wiemy, że istnieją w tym zespole rezerwy.

Bo odkryliśmy, że kadrami dysponujemy głębszymi, niż przypuszczaliśmy. Gdy COVID-19 zatrzymał w kwarantannie Piotra Zielińskiego uchodzącego za najzdolniejszego od dekad rozgrywającego w naszym futbolu, to kreatywnością w środku pola błysnął cały tercet piłkarzy, po których niekoniecznie byśmy tego oczekiwali – Jakub Moder, czyli 21 letni kompletny żółtodziób; Karol Linetty, od początku przez selekcjonera ignorowany; Jacek Góralski, defensywny pomocnik z reputacją prymitywnego fizola, który woli trafiać w nogi rywala niż w piłkę. A Mateusz Klich, ulubieniec trenerskiego guru Marcelo Bielsy, który nigdy nie potrafił zademonstrować w kadrze narodowej tego, co spowodowało, że stał się graczem niezastąpionym w Leeds? We Wrocławiu współpracował z Lewandowskim tak, jakby w życiu nie zaznał większej przyjemności. Co jeszcze bardziej uderzające, mecz z Bośnią w rezerwie przesiedział również Grzegorz Krychowiak, który jako najbardziej doświadczony specjalista od rozbijania ataków przeciwnika od lat daje poczucie bezpieczeństwa partnerom chcącym skupić się na ofensywie. Tym razem go nie było i, brutalnie mówiąc, nikt za nim nie tęsknił. Podobnie jak za Zielińskim. Zmiennicy – czy raczej: konkurenci – zagrali dojrzale, śmiało, aktywnie, bez strachu przed ryzykiem. Przynajmniej na chwilę zapomnieliśmy, że piłkarze Brzęczka cierpią zwłaszcza wtedy, gdy muszą wykazać się inicjatywą, napaść na głęboko cofniętego rywala.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

21 komentarzy

Loading...