Jak na dziś wygląda stan węgierskiej piłki? Moglibyście się zdziwić. Węgrzy do europejskich pucharów startowali z 33. pozycji w rankingu UEFA. To znaczy, że my śmialiśmy się, że sąsiadujemy z Liechtensteinem, natomiast oni oglądali jego plecy. Ale wkrótce to my będziemy dreptać za Węgrami, próbując dotrzymać im kroku. Bo oni właśnie zaczynają trzeci rok z rzędu z zespołem w fazie grupowej. Z tym że z małą różnicą względem ostatnich lat: wtedy była to grupa Ligi Europy, dziś Ferencvarosi dostało się do Ligi Mistrzów.
Mistrz Węgier po drodze do raju absolutnie pozamiatał. Pokazał, że nawet nie mając atutu w postaci rozstawienia, można zajść daleko. Drabinka Ferencvarosi wyglądała jak droga przez piekło.
- Djurgarden w I rundzie
- Celtic Glasgow w II rundzie
- Dinamo Zagrzeb w III rundzie
- Molde w IV rundzie
Efekt? Trzy zwycięstwa i dwa remisy. Nie chodzi o to, żeby się samobiczować, ale przyznajmy to szczerze – my zawierzylibyśmy naszą przyszłość bożej opatrzności już przy okazji pierwszego meczu. A oni po prostu zrobili swoje. Jak? I to jest dobre pytanie, bo Zöld Sasok wyglądają na takich, z których warto brać przykład. Do Ligi Mistrzów wracają po 25 latach, jako drugi węgierski zespół w XXI wieku, który zdołał otworzyć wrota do raju.
Polityka
Nie mogło być inaczej. Wszystko, co dzieje się w węgierskim futbolu od lat, ma w tle polityczny podtekst. Wystarczy spojrzeć na układ sił w tamtejszej lidze. Jest Fehervar, mocno wspierany przez potentata na rynku paliw i gazu, jakim jest MOL. Puskas Akademia? Należy do najbogatszego Węgra i przyjaciela Viktora Orbana, Lorinca Meszarosa. Honved? Nie tak dawno przejęła go grupa Reditus Equity Zrt, należąca do – a jakże – polityka Fideszu, Zoltana Bozo. No i w końcu Ferencvarosi, którego prezydentem jest Gabor Kubatov, jeden z wiceprezesów partii rządzącej. Czy to przypadek, że wszystkie te kluby reprezentują Węgry na arenie międzynarodowej? Zapewne taki sam, jak fakt, że za kadencji Fideszu lepiej i dostatniej zaczęło żyć zagranicznym klubom wspieranym przez mniejszość węgierską, jak chorwackie NK Osijek, słowackie DAC Dunajska Streda i Komarno, serbska Backa Topola, ukraińskie Użhorod, rumuńskie Sf. Gheorge.
AWANS FEHERVARU DO LIGI EUROPY? KURS 3.90 W TOTALBET!
Budżetu klubu tak łatwo odnaleźć się nie da, natomiast sporo możemy wywnioskować po liście sponsorów. Fradi mają wśród nich:
- MVM Group, czyli węgierskiego potentata energetycznego
- T-Mobile, a więc międzynarodową sieć komórkową
- Groupamę, czyli międzynarodowe towarzystwo ubezpieczeniowe
- Penny Market oraz Lidl – dwie ogromne sieci supermarketów
- Mercarius, a więc firmę dysponującą największą flotą samochodową na Węgrzech
- HungaroControl, czyli ogromną firmę odpowiedzialną za nawigację ruchu powietrznego
- TIGRA Informatik – węgierskiego lidera na rynku informatyki
- Tippmix, a więc firmę z branży bukmacherskiej, należącą do największego państwowego koncernu
- OTP Bank, czyli jeden z największych banków w Europie Centralnej i Wschodniej
- Volkswagen – chyba nie musimy przybliżać
Wybaczcie za te długą wyliczankę, natomiast pokazuje ona dobitnie, o kim mówimy. Nie oznacza to rzecz jasna, że Ferencvarosi obracają setkami milionów euro. Natomiast jeśli chcą coś zrobić, to mają ku temu zaplecze. I nie można powiedzieć, że im to w niczym nie pomaga.
Trener
Przykład? 2018 rok, Ferencvarosi potrzebują nowego szkoleniowca, który zastąpi Thomasa Dolla. Wybór padł na Serhija Rebrowa. Czemu o tym wspominamy? Bo w tym samym roku agencja menedżerska oferowała tego szkoleniowca… Legii Warszawa, na zastępstwo dla Deana Klafuricia. Temat nie wypalił i – jak wieść niesie – chodziło głównie o oczekiwania finansowe. Specjalnie nie dziwi nas, że Rebrow się cenił. W CV miał pracę w Dynamie Kijów i Arabii Saudyjskiej, na Ukrainie wygrał wszystko i wyszedł z grupy Ligi Mistrzów. Kiedy zaczął rządzić we Fradich, ci nagle przestali odpadać w rundach eliminacyjnych – a zwykle kończyli swoje przygody na drugiej – i zapukali do bram Europy. W poprzednim sezonie, jako mistrzowie kraju, do Ligi Mistrzów się nie dostali. Ograli Łudogorec, ograli Valettę, ale odpadli z Dinamem Zagrzeb. Natomiast udało im się wejść do Ligi Europy, gdzie z bilansem wygrana, porażka i cztery remisy, zajęli trzecie miejsce w grupie.
LECH POKONA CHARLEROI? KURS 3.08 W EWINNER!
Jak w Europie radziła sobie Legia, która w 2018 roku odrzuciła Rebrowa? Ano tak, jak Ferencvarosi przed jego zatrudnieniem. Co za niespodzianka.
Rebrow nie szuka na siłę kwadratowych jaj. Ok, nie będziemy udawać, że oglądamy każdy mecz węgierskiej ekstraklasy. Natomiast widzimy, że stosuje ustawienie 4-2-3-1, czyli rewolucji w tym nie ma. Widzimy także, że Zöld Sasok w poprzednim sezonie aż 10 z 33 meczów kończyli wygraną 1:0. Łącznie jedną bramką wygrali 16 spotkań, do tego dorzucamy siedem remisów i wychodzi na to, że nie był to zespół, który po mistrzostwo sięgnął, rozjeżdżając każdego jak leci. Ale 13 punktów przewagi nad drugim zespołem było. Dla porównania – Legia w poprzednim sezonie zaliczyła zaledwie dziewięć wygranych różnicą jednego gola, a rozegrała o cztery mecze więcej. Wnioski wyciągnijcie sami.
Zespół
A jak zaplecze finansowe przekłada się na transfery? Również nie pozostaje niezauważone. Ferencvaros po ubiegłorocznym niepowodzeniu postanowił zainwestować cztery bańki we wzmocnienia. Nie, nie sprzedali wcześniej największych talentów za dwie ciężarówki kasy. Po prostu ją mają, więc wyłożyli na stół. Przykłady?
- Myrto Uzuni, 17 goli i asyst w Chorwacji – 1.8 miliona euro
- Oleksandr Zubkov, sprawdzony na wypożyczeniu, wykupiony – milion euro
Do tego dwaj piłkarze wyskautowani w okolicznych ligach – na Słowenii i w Rumunii, za 1.3 miliona euro. No i Adnan Kovacević, wyciągnięty z Korony za darmoszkę, który w eliminacjach zaliczył trzy występy. Mamy więc cztery bańki wydane na zbrojenia, ale mamy też dowód na to, że Węgrzy nie palą pieniędzmi w piecu. Nie rzucają się na podstarzałe gwiazdy, nie robią też transferów, które niesamowicie przebijają to, co robi taka Legia. Nie wmówicie nam, że obydwa zespoły dzieli przepaść, której nie da się zasypać. Widzimy przecież skład ekipy Rebrowa a w nim Gergo Lovrencsicsa, Laszę Dwaliego czy Adnana Kovacevicia. Kadrowo to zespół na poziomie mistrza Polski, jednak – najzwyczajniej w świecie – lepiej funkcjonujący.
LEGIA W GRUPIE LIGI EUROPY? WYGRANA PO KURSIE 1.88 W TOTOLOTKU!
Widać to zresztą po meczach eliminacyjnych. Wiadomo, że skróty pełnego obrazu nam nie oddadzą, natomiast patrzymy na gole zdobyte przez Węgrów i tak – to jest niezły futbol.
- Djurgarden – wysoki pressing i odzyskanie piłki; szybki atak
- Celtic – wysoki pressing, strzał z dystansu; szybka kontra
- Dinamo – błyskawiczny atak, 2. minuta gry, wejście w pole karne i skuteczne dogranie; wysoki pressing, odbiór, konterka
- Molde – szybki atak; celna wrzutka; rzut karny
Ferencvaros potrafił stracić prowadzenie z Molde, przegrywać 2:3 mimo wcześniejszego prowadzenia 2:0, a i tak podniósł się i wywalczył remis, który finalnie okazał się zwycięski. Wczoraj bowiem pokazali inne oblicze i dowieźli 0:0.
***
Węgrzy powoli spełniają swoje marzenia o odbudowie tamtejszego futbolu. Nie zamierzamy iść w populizm i ogłaszać, że teraz to już będzie kraina mlekiem i miodem płynąca. Natomiast widzimy, że działania centrali przynoszą swoje efekty. Następstwem pompowanej kasy i reformy ligi, która zmniejszyła rozgrywki z 16 do 12 drużyn, jest to, że po raz trzeci z rzędu węgierski zespół gra w Europie. A być może dołączy do niego drugi, bo MOL Fehervar czeka mecz ze Standardem Liege. W rankingu UEFA Węgrzy już nam odskakują.
https://twitter.com/JS_rankingUEFA/status/1311047815288819714
Czas więc wziąć się w garść. Jak? Podpowiemy ciekawostką. Nagrodą dla Serhija Rebrowa za awans do Ligi Mistrzów jest… ponad 2 miliony euro premii. Bo za dobrą robotę się płaci.
SZYMON JANCZYK
Fot. Newspix