Udało się! Po latach oczekiwań już wiemy, że przynajmniej dwa polskie zespoły nie skompromitują się w tym sezonie europejskich pucharów. Czyhali groźni Łotysze, skradali się podstępni Białorusini, ale nie tym razem, nie z nami te numery. A potem jeszcze udało się ograć i Szwedów, i Austriaków. Rok 2020 rzeczywiście jest niesamowity!
W ogóle to dość zabawne, że do trzeciej rundy dostali się Żuraw z Fornalikiem, czyli goście raczej niepozujący na największych mędrców polskiego trenerstwa, a Probierz znowu wyleciał przy pierwszym rozdaniu. Oczywiście można zauważyć, że Malmoe było dość niewdzięcznym losowaniem, natomiast jeśli chodzi o przygody Probierza w pucharach, losowanie zawsze okazuje się niewdzięczne. Kazachstan był niewdzięczny, Słowacja też, słowem: ma trener niezwykłe pecha.
Choć moim zdaniem nie o pech się tu rozchodzi, tylko na przykład o budowanie drużyny wokół przeciętnych obcokrajowców. Ale to temat tak zgrany, że nie ma sensu się rozwodzić.
W każdym razie wręcz szokująca jest postawa Lecha i Piasta w pucharach, bo ja nie pamiętam, kiedy ostatnio dwa polskie zespoły strzeliły po trzy bramki w Europie. Że tyle dostawały to jasne, jak najbardziej, natomiast strzelać? Sensacja. Raczej jak kogoś przechodziliśmy, to męczyliśmy 1:0, ewentualnie 2:0, gdy przeciwnik szedł wszystkim, co miał do ataku i nie zostawiał nic w tyłach, a wtedy pojedynek z pustą bramką udawało się wygrać (przypadek Żyry pokazuje, że nie jest to oczywistość). A tutaj trójka na wyjeździe, trójka u siebie. Nieprawdopodobne.
Bonus na start do 5000 PLN w TOTALbet
Tym bardziej że w lidze jest z obiema drużynami kiepskawo. Delikatnie mówiąc. Piast jeszcze nie strzelił gola, Lech nie wygrał meczu. Muszę się przyczepić, sami wiecie, no i dziwi mnie nieustannie ta impotencja w graniu co trzy dni, a przecież mieliśmy jeszcze przerwę na kadrę, więc nogi raczej powinny być świeże. Nie wiem, jaki problem ma ekstraklasowy piłkarz, czy to jest genetycznie zakodowane, czy on ma to wpisane w kontrakcie, ale co trzy dni grać nie umie. A przecież rywale w lidze są słabsi niż ci w pucharach. Kupy się to nie trzyma.
Żeby się nie okazało, że Piast i Lech zawalą ligę przez Europę. Po pierwsze – tam fazy grupowej wcale nie musi być. Ja wiem, że jest euforia i teraz przejdziemy każdego, natomiast kolejni rywale obu drużyn nie są żadnymi ogórkami, te lecą raczej w pierwszych rundach (dlatego poleciała Cracovia). Po drugie sezon jest krótszy i Piastowi grozi na przykład dziewięć oczek straty do podium po czterech kolejkach. Przy grupie mistrzowskiej byłoby to do odrobienia, przecież tak Piast robił mistrzostwo, przy jej braku może nie być tak różowo.
Aha, chciałem przypomnieć piłkarzowi Czerwińskiemu, że przy akcji ofensywnej przeciwnika, nie powinien regularnie cofać się za bramkarza. Istnieje coś takiego jak przepis o spalonym. Austriacy byli zbyt słabi, żeby to wykorzystać, natomiast Wilczek walnie dwie i wszyscy zapomnimy o sukcesikach.
Ale dobrze, róbmy punkty, grajmy dalej. Może teraz pierwszy krok, to znaczy brak kompromitacji w pucharach, a za dwadzieścia lat drugi, czyli nauka gry co trzy dni. Trzymam kciuki.