Reklama

Łukasz Fabiański: Za mną najtrudniejszy rok w karierze

redakcja

Autor:redakcja

01 września 2020, 08:58 • 7 min czytania 2 komentarze

Wtorkowa prasa to już przede wszystkim zgrupowanie reprezentacji Polski. Jakub Kwiatkowski mówi o wstrzymanych wyjazdach Buksy i Frankowskiego, Łukasz Fabiański mówi o najtrudniejszym roku w karierze, Kamil Kosowski o niekoniecznie złym braku Roberta Lewandowskiego, a Grzegorz Krychowiak opowiada o swoich pozaboiskowych sprawach.

Łukasz Fabiański: Za mną najtrudniejszy rok w karierze

PRZEGLĄD SPORTOWY

Rzecznik prasowy PZPN Robert Kwiatkowski mówi o powołaniach, które kluby zawodników chciały torpedować. Tym z MLS się to udało, tym z Europy nie.

ROBERT BŁOŃSKI: Dlaczego amerykańskie kluby nie puściły na zgrupowanie reprezentacji Polski Adama Buksy oraz Przemysława Frankowskiego?

JAKUB KWIATKOWSKI (RZECZNIK PRASOWY PZPN I REPREZENTACJI POLSKI): Bo, niestety, miały takie prawo. W ubiegły wtorek FIFA zaktualizowała przepisy dotyczące zwolnień piłkarzy z klubów na mecze zespołów narodowych. Powołania zawsze trzeba wysyłać minimum piętnaście dni przed ustalonym terminem i kluby mają obowiązek puścić zawodnika. W zeszłym tygodniu, tymczasowo, zmieniono przepis – aktualizacja dotyczy tylko tego terminu wrześniowego. Znalazł się w niej zapis mówiący, że jeśli piłkarz, wracając do klubu ze zgrupowania swojej reprezentacji, będzie musiał iść na obowiązkową kwarantannę, klub ma prawo odmówić zwolnienia go bez żadnych konsekwencji. Kluby dostały narzędzie i zespoły Adama oraz Przemka z niego skorzystały. Rozmawiałem z menedżerem New England Revolution, w którym gra Buksa, i powiedział, że bardzo cieszą się z pierwszego w życiu powołania do dorosłej reprezentacji dla Adama i on chciałby, żeby poleciał do Polski, ale było to niemożliwe. Władze ligi MLS wprowadziły wewnętrzny przepis, mówiący o tym, że zawodnicy wracający z Europy muszą przejść dziesięciodniową kwarantannę. Oznaczałoby to, że nasi kadrowicze opuszczą aż cztery mecze ligowe, na co oczywiście kluby nie chciały się zgodzić. MLS była nieugięta w kwestii kwarantanny. Dostaliśmy oficjalne pisma z USA, w których jasno wytłumaczono, dlaczego Frankowski z Buksą nie mogą przyjechać do Polski. MLS powołała się na ten tymczasowy zapis FIFA.

Reklama

Łukasz Fabiański przyznaje, że za nim najtrudniejszy sezon w karierze.

(…) Tamten mecz z Austrią był pana ostatnim w reprezentacji. Teraz wraca pan do kadry po dwunastu miesiącach. Jaki to był to dla pana rok?

Jeden z trudniejszych, jak nie najtrudniejszy z tych, które przeżyłem w piłce. Uraz, sytuacja w klubie, czyli walka o utrzymanie, pandemia. Trudny, inny, bardzo wymagający sezon. I pod względem fizycznym i psychicznym.

Aż tak? Przecież miał pan w karierze poważniejsze, dłuższe urazy. Choćby z udziału w mistrzostwach Europu w 2012 roku wykluczyła pana kontuzja barku.

Zgadza się, ale kiedy w styczniu wróciłem po kontuzji, czułem się bardzo dobrze i nagle, w trzecim spotkaniu po powrocie, uraz lekko mi się uraz. Wybiło mnie to z rytmu, nie pozwoliło później swobodnie funkcjonować. Miałem świadomość, że może nie jestem jeszcze na takim poziomie, na jakim bym chciał. Musiałem być ostrożny. W sumie może i dobrze się stało, że nastąpiła przerwa związana z pandemią, bo miałem czas, by fizycznie wrócić na właściwe tory. Ale z drugiej strony ona też sporo zakłóciła. Potem była próba odnalezienia się w nowych realiach, gra przy pustych trybunach. To też zupełnie nowe doświadczenie. Inne realia, ciągła ostrożność. Mnóstwo nowych doświadczeń, do których trzeba było się przyzwyczaić, nauczyć. Tak jak powiedziałem: generalnie był to bardzo wymagający i trudny rok.

Czy nieoczekiwana przerwa w futbolu zmieniła zasady w kadrze, czy pierwszy bramkarz nadal ma być wybierany raz na pół roku?

Nie mam pojęcia. Ale mam świadomość, że Wojtek Szczęsny jest dziś w lepszym położeniu niż ja. Z tego co się orientuję, ma za sobą naprawdę dobry sezon, grał w tych ostatnich meczach eliminacyjnych. Na pewno startuje z lepszej pozycji, ale ja ze swojej strony, jak zawsze będę naciskał, walczył. Swojego podejścia nie zmieniam.

Najmłodsi ligowcy rozpoczynają dzisiaj kolejny rok szkolny, ale na innych zasadach niż dotychczas. Jak piłkarze będą łączyć naukę z grą w PKO Ekstraklasie?

Reklama

Trójmiejskie kluby również mają uczniów w szeregach pierwszej drużyny. Jakub Kałuziński i Kacper Urbański debiutowali już w poprzednim sezonie ekstraklasy. Wygląda na to, że w obecnym Piotr Stokowiec będzie na nich stawiał jeszcze częściej, na co z pewnością wpływ ma możliwość dokonania pięciu zmian. Obaj lechiści chodzą do gdańskiego liceum z oddziałami sportowymi. Kałuziński ma indywidualny tok nauczania, co oznacza, że będzie się uczył zdalnie, a bezpośredni kontakt z nauczycielem będzie miał tylko podczas sprawdzianów.

Grająca na zapleczu ekstraklasy Arka Gdynia również posiada w kadrze wielu młodych zawodników.

– Mamy ten komfort, że nasi zawodnicy uczą się w gdyńskim liceum autorskim, co jest dla nas sporym ułatwieniem. W szkole jest około 80. uczniów. Każdy z nich posiada aplikację i codziennie wypełnia ankietę na temat stanu swojego zdrowia. Na bieżąco monitorujemy wszelkie objawy – wyjaśnia Robert Wilczyński, trener drugiej drużyny gdynian.

Kamil Kosowski uważa, że brak Roberta Lewandowskiego we wrześniowych meczach kadry niekoniecznie musi jej zaszkodzić.

Bardziej mnie zastanawia, jak nasza reprezentacja pokaże się po takim czasie na boisku, jak będzie wyglądała bez swojej największej gwiazdy, czyli Roberta Lewandowskiego, który uzgodnił z selekcjonerem, że nie weźmie udziału w tym zgrupowaniu. Zespoły w takiej sytuacji różnie reagują. Patrzę na Górnika Zabrze, który latem pożegnał najlepszego strzelca ostatnich lat: Igora Angulo. Okazuje się, że bez Hiszpana zespół Marcina Brosza wygląda jeszcze lepiej. Jego odejście uwolniło innych piłkarzy, przede wszystkim Jesusa Jimeneza, który strzela jak na zawołanie, nie musi już za każdym razem podnosić głowy, szukać Angulo i do niego podawać, spokojnie może sam zakończyć akcje. To pokazuje, że taka strata nie zawsze musi odbić się na drużynie negatywnie. Zobaczymy, jak będzie w kadrze. Przy Lewandowskim dotychczas wszyscy szukali do niego podania, ale co najważniejsze: czuli większą pewność siebie. Mieli na boisku gościa, który wiedzieli, że zawsze wywalczy stały fragment gry, uderzy z rzutu wolnego, strzeli gola. Na nim spoczywała największa odpowiedzialność. Teraz tego nie będzie i zobaczymy, jak funkcjonuje ten mechanizm bez Roberta.

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Grzegorzem Krychowiakiem o jego modowym biznesie i podróżniczej pasji.

„Super Express”: – Świetnie grasz w piłkę, ale i prowadzisz biznesy. Trudno to połączyć?

Grzegorz Krychowiak: – Nie. To kwestia organizacji, jedno nie wyklucza drugiego. Oczywiście, skupiam się na piłce nożnej, bo to jest dla mnie najważniejsze, ale staram się również robić inne rzeczy, bo mam na nie czas.

– Twoje biznesy to trochę początek tego, co będziesz robił po zakończeniu kariery?

– Uprawiam ten sport, który kocham, który dał mi bardzo wiele. Trudno mi powiedzieć, co będę robił. Czy nie będzie mi zwyczajnie brakowało piłki. Może będę chciał zostać w futbolu? Wcześniej najdłuższy okres, kiedy nie uprawiałem tego sportu, to był miesiąc, a teraz dwa miesiące po koronawirusie.

– Wsparcie żony Celii jest przy biznesach bardzo przydatne?

– Dla kariery piłkarza dwa momenty w życiu są kluczowe: ten, w którym poznaje żonę i kiedy ma dzieci. Jak trafi na inteligentną kobietę, która rozumie piłkę nożną, to pomoże zrobić jeszcze większą karierę. Zdanie Celii jest dla mnie oczywiście bardzo ważne, również w kwestiach biznesowych.

GAZETA WYBORCZA

Przerwa w grze była potwornie długa, więc czujemy niepewność, co będzie – mówi trener Jerzy Brzęczek. W piątek startuje Liga Narodów. Polacy grają w Holandii.

Ponowne sklejanie drużyny narodowej będzie się odbywało w ścisłym reżimie sanitarnym. Kibice nie mają po co wystawać pod warszawskim hotelem Double Tree, bo piłkarze tym razem prześlizgują się do wewnątrz tylnym wejściem. Zamieszkali w osobnych, dezynfekowanych codziennie pokojach (zamiast parami, jak dotychczas), na odizolowanym od reszty hotelu piętrze (wcześniej poruszali się swobodnie, np. schodzili do kawiarni w lobby, by spotkać się ze znajomymi lub udzielić wywiadu), są zobowiązani do noszenia maseczek podczas wszystkich kontaktów ze sobą i członkami sztabu. Nie spotkają się z dziennikarzami, a tradycyjną, otwierającą zgrupowanie konferencję prasową selekcjonera zorganizowano online – pytania należało przysyłać wcześniej. – Najbardziej doskwierało mi to, że przez tyle czasu kontakt z piłkarzami ograniczał się do telefonicznego. Tylko Wojciech Szczęsny, gdy po sezonie w Juventusie był w Warszawie, poprosił o zajęcia z trenerem Andrzejem Woźniakiem – mówił Brzęczek.

Czasu na to, by zorientować się, kto w jakiej jest formie, i przypomnieć piłkarzom, jak powinni współdziałać na boisku, dostanie absolutne minimum. Zdąży przeprowadzić dwa normalne treningi w Polsce oraz jeden w Amsterdamie – ale to będzie raczej rozruch, przedmeczowe zapoznanie się z obiektem. Badania sprawdzające, czy nie zainfekowali się koronawirusem, przejdą piłkarze dwukrotnie – przed spotkaniem zarówno z Holandią, jak i Bośnią. To wymóg UEFA, która zresztą nadzoruje testy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
7
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

2 komentarze

Loading...