Reklama

“Swojska banda” znów chce namieszać. Na co stać Wartę Poznań?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

21 sierpnia 2020, 16:29 • 15 min czytania 9 komentarzy

Warta Poznań – ku zaskoczeniu wszystkich – znalazła się w Ekstraklasie. Nieliczni piłkarze w jej składzie mieli choćby kilkanaście meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej, “Zieloni” wzięli nieoczywistego trenera oraz dyrektora sportowego pracującego do tej pory tylko w II lidze. I co? I udało się. “Swojska banda” spróbuje znów pokrzyżować plany tym, którzy w nią nie wierzą. Warta przebudowuje swój skład po awansie do Ekstraklasy, ale chce zrobić to tak, by nie stracić swojej tożsamości.

“Swojska banda” znów chce namieszać. Na co stać Wartę Poznań?

OCENA ROZDANIA (W SKALI 1-5): 3

Warta tego lata stała i nadal stoi przed dość trudnym dylematem. Z jednej strony „Zieloni” musieli realnie wzmocnić zespół po awansie do Ekstraklasy, bo nie ma co ukrywać – awans urodził się w bólach i dopiero po barażach, choć po prawdzie poznaniacy przez większość sezonu zajmowali miejsce premiowane awansem bezpośrednim. Ale nadszedł też czas rozstań. I to druga strona tego medalu – przemodelować zespół na tyle, by nie zaburzać swojskiego charakteru tej drużyny.

Dyrektor sportowy Robert Graf musiał więc działać w białych rękawiczkach, by czasem swoimi decyzjami nie wyplenić z drużyny jej ducha. Trzeba było odciąć ogon, na którym znajdowali się piłkarze po prostu nie nadający się w tym momencie na Ekstraklasę. Ale i uzupełnić braki oraz najzwyczajniej w świecie wzmocnić ten zespół.

Warta miała i nadal ma, bo przecież okienko jest wciąż otwarte, bardzo czytelny profil zawodników, których chce w zespole. Głodnych, ambitnych, przede wszystkim młodych. Takich, dla których przyjście do Poznania nie będzie kolejnym etapem w karierze, na którym można odciąć kupony i złapać kilka występów w Ekstraklasie do CV. Dla każdego nowego piłkarza Warta ma być trampoliną do jeszcze większej piłki – jeśli młodziak, to z potencjałem i z perspektywą rozwoju. Jeśli zawodnik nieco starszy, to tylko taki, który ma coś do udowodnienia.

No i z tego klucza do Warty zawitali chociażby Mateusz Czyżycki i Konrad Handzlik. Czyżycki wiosną był jednym z najlepszych pomocników I ligi – szybki, mobilny, z dobrym podaniem otwierającym drogę do bramki. Warta znała go jeszcze z występów w Siarce Tarnobrzeg, ale dopiero w barwach Odry Opole błysnął na tyle, że trafił na poziom Ekstraklasy. Handzlik to z kolei jeden z tych chłopaków, o których głośno było za sprawą jego potencjału – trafił z Wisły Kraków do Legii Warszawa, tam nie do końca dźwignął presję i oczekiwania. Odbudował się w Olimpii Grudziądz i w tym sezonie ma rywalizować z Robertem Janickim o miejsce na „dziesiątce”.

Reklama

Rywalizację w ataku ma zwiększyć Mateusz Kuzimski. To wicekról strzelców I ligi poprzedniego sezonu w barwach Chojniczanki Chojnice. Nie jest już młody, w tym roku stuknęło mu 29 lat, ale w przeszłości miał też różne zawirowania życiowe – np. pracował fizycznie w Anglii. Ale w zeszłym sezonie pokazał, że potrzebuje naprawdę niewiele sytuacji strzeleckich, by zdobyć bramkę. Wiosną forma ataku Warty była kiepska – Spławski strzelił dwa gole, Jaroch tylko jednego. I wydaje się, że Kuzimski przy swoim tylu gry może dobrze wpasować się w zespół, który nie będzie kreował tuzina okazji bramkowych co mecz.

Poza tym do „Zielonych” trafili piłkarze, których kojarzyć możemy z Ekstraklasy. Michał Kopczyński, były piłkarz Arki i Legii, docelowo może być zmiennikiem Łukasza Trałki w środku pola (Trałka w I lidze wyglądał bardzo dobrze, ale ma już swoje lata), ale i w razie potrzeby obsadzi pozycję stopera. Poza tym to jedyny piłkarz w barwach Warty, który ma doświadczenie z Ligi Mistrzów. Może w Arce w zeszłym sezonie nie wyglądał spektakularnie, ale to wciąż solidny ligowiec. Ponadto prawą obronę obsadzi Mateusz Spychała. To wychowanek Lecha, prawy obrońca, który w Ekstraklasie grał w barwach Korony Kielce. Kiedyś Spychała zapowiadał się na klasowego prawego obrońcę i wydawało się, że to nie Robert Gumny, a właśnie on zostanie etatowym defensorem Kolejorza. Ale talent Gumnego rozbłysnął, dla Spychały nie było miejsca i robi kolejne podejście do Ekstraklasy – tym razem w barwach Warty. Na bramkę został wypożyczony też młodzieżowiec – Daniel Bielica.

Jeśli chodzi o odejścia – Warta rozstała się z Michałem Grobelnym, w przeszłości środkowym pomocnikiem, który w poprzednim sezonie rał na boku obrony. Ponadto wraz z końcem kontraktu odeszli Patryk Stępiński, Łukasz Spławski, Tomasz Laskowski, do Sandecji odszedł też Tomasz Boczek, do Chojniczanki z kolei Sergij Napołow. Właściwie poza Grobelnym żaden z nich nie był zawodnikiem wyjściowej jedenastki. Spławski był zadaniowcem w ataku, Stępiński okazał się za słaby, Laskowski przesiedział rok na ławce, Napołow wchodził z ławki na skrzydło, Boczek nie wygrał rywalizacji z Ławniczakiem i Kielibą. Trudno w kontekście Warty mówić o jakichś poważnych ubytkach. Niektórzy mogli obawiać się wyprzedaży zespołu po dobrym sezonie, ale właściwie nikt z istotnych piłkarzy nie pożegnał się z klubem – ani Lis, ani Janicki, ani Trałka, ani Kupczak, ani Jakóbowski.

W Warcie wszyscy też podkreślają, że okienko jest jeszcze otwarte do października i możemy spodziewać się kolejnych ruchów. Z tego co słyszymy, to „Zieloni” chcą sprowadzić jeszcze przynajmniej jednego skrzydłowego (tu jest ciekawa opcja zagraniczna), kolejnego stopera (też z zagranicy), prawego defensora oraz – jeśli będzie taka okazja – również kolejnego napastnika. Trwają rozmowy z Rakowem Częstochowa na temat wykupienia Jakuba Apolinarskiego, który jest wychowankiem Warty.

NOWY AS W TALII: Mateusz Kuzimski

Kiedyś w Gryfie Tczew strzelił 42 gole w jednym sezonie – miał wtedy osiemnaście lat. Pograł chwilę w Młodej Ekstraklasie Arki Gdynia, trafił na wypożyczenie do Miedzi, gdzie próbowano z niego zrobić skrzydłowego. Postanowił przenieść się do Anglii. Grał w szóstej i siódmej lidze, ale to wszystko po godzinach, bo domyślnie pracował w hali przy pakowaniu warzyw.

Wrócił do Polski, w Bałtyku Gdynia w III lidze znów strzelał jak najęty – 26 goli w 33 meczach. Wreszcie przebił szklany sufit, trafił do Bytovii w I lidze. Znowu dwucyfrowa liczba goli, ale i spadek. Transfer do Chojniczanki, tytuł wicekróla strzelców I ligi, dwucyfrowa liczba goli. I wreszcie awans do Ekstraklasy – może nie ze swoim klubem, ale Warta też nie była jedynym zespołem, który chciał sprowadzić Kuzimskiego do siebie podczas tego lata.

Reklama

W ekipie „Zielonych” zacznie sezon pewnie jako rezerwowy, ale ma spore szanse na grę. W Chojniczance czy Bytovii pokazał, że jest typem snajpera dobrze odnajdującego się w polu karnym – potrafi wyczarować gola z ćwierć sytuacji strzeleckiej. I niewykluczone, że Warta jako beniaminek nie będzie tworzyć wielu okazji bramkowych, więc taki Kuzimski na pewno się przyda. Jest też cholernie zdeterminowany, by błysnąć na poziomie Ekstraklasy – trudne doświadczenia z przeszłości nauczyły go pokory, ale i pokazały, że kariera piłkarza to nie tylko blichtr i sukcesy, ale i częste kopy w tyłek.

BLOTKA: Boki obrony

Właściwie jeśli do czegoś można się było przyczepić w Warcie w poprzednim sezonie, to do obsady na bokach defensywy. Już same decyzje trenera Tworka pokazywały, że nie ma tam piłkarza, który miałby niepodważalną pozycję w drużynie. No, może poza Jakubem Kiełbem, który najdłużej grał na lewej obronie.

Problem był za to z prawą stroną defensywy. Jakub Kuzdra dobrze radził sobie z atakowaniem, ale miewał problemy przy samym bronieniu. Patryk Stępiński kompletnie zawiódł oczekiwania, pozyskany zimą w opcji „last-minute” właściwie od początku nie dawał spodziewanej jakości. Etatowym prawym defensorem został zatem Michał Grobelny, nominalny środowy pomocnik.

Czy Grobelny grał źle? Grał okej. Po prostu okej. Ale to wystarczało na poziom I ligi. Jego statusu w zespole nie podniósł nawet świetny występ w ostatnim starciu barażowym z Radomiakiem Radom. Na listę transferową trafił też Kuzdra, ale ostatecznie póki co został w klubie i zagrał w pierwszej rundzie Pucharu Polski.

Warta podpisała już umowę z Mateuszem Spychałą, ale musimy pamiętać, że ten w poprzednim sezonie nie miał pewnego miejsca w składzie spadkowicza z Kielc. Na lewej obronie pozostał póki co Kiełb i Nikodem Fiedosewicz. Zawodnicy w sensie liczebności są, ale czy wystarczy im jakości? Musimy przecież pamiętać, że w Ekstraklasie skrzydłowi potrafią kręcić rywalami kilka razy lepiej niż ich koledzy z I ligi.

ROZDAJĄCY: Piotr Tworek

Gdyby w I lidze wybierano trenera sezonu, to chyba nikt nie miałby wątpliwości, że nagroda powinna trafić właśnie w ręce Tworka. Dla Warty był trenerem nieoczywistym. Generalnie zmiana na stanowisku szkoleniowca była zaskakująca dla wielu kibiców i ekspertów – bo przecież Petr Nemec awansował z „Zielonymi” do I ligi, a później jeszcze ich na tym poziomie utrzymał. A jednak klub zakończył tę współpracę, bo chciał zmienić swój styl gry. A Nemec grał piłkę na wskroś reaktywną, której często nie dało się oglądać. Defensywka, wybieganie, długie piłki na napastnika, stałe fragmenty gry.

Warta rozstała się z trenerem kojarzonym na poziomie Ekstraklasy czy I ligi, a wzięła – co tu dużo mówić – szkoleniowca anonimowego dla przeciętnego kibica. Tworek do tej pory prowadził zespoły w niższych klasach rozgrywkowych, był asystentem u Bogusława Banika czy Macieja Bartoszka. W przeszłości pracował też w Warcie i wydawało się, że to ruch z cyklu „kiedyś u nas był, coś tam poprowadził, niech się sprawdzi, zobaczymy”.

Gdy Warta pojechała na pierwszy obóz przed poprzednim sezonem, to Tworek na zajęciach miał tuzin piłkarzy. Nie miał w kim wybierać. Wyglądało to katastrofalnie pod względem kadrowym. Kto by wtedy przypuszczał, że Warta rok później będzie cieszyła się z awansu do Ekstraklasy?

Każdy w klubie podkreśla, że najcenniejszą postacią tej drużyny jest właśnie trener ze swoim sztabem. Tworek ma bogaty warsztat coachingowy, świetnie zarządza szatnią, potrafi zainspirować piłkarzy. Tak jak wtedy przed barażem z Radomiakiem.  Pomysł był prosty – sztab miał pozbierać od rodzin piłkarzy nagrania ze słowami wsparcia przed meczem z Radomiakiem Radom. Trener Piotr Tworek miał tylko jedną prośbę do żon, narzeczonych, dziewczyn, rodziców swoich piłkarzy – przed puszczeniem filmiku w szatni nic, ale to absolutnie nic nie może dostać się do zawodników. – To bardzo ważne. Nagrajcie kilka słów otuchy, ale nie mówcie o tym nic chłopakom – prosił szkoleniowiec.

Proces nagrywania udało się dochować w tajemnicy. Rodziny nie musiały chować się po kątach w domu, bo piłkarze stacjonowali na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Zbieranie nagrań trwało właściwie do ostatnich godzin przed odprawą. Nikt nie miał zostać pominięty, każdy zawodnik miał zobaczyć na wideo kogoś bliskiego. Jeśli nie mogła podesłać nagrania żona, to robił to kolega z juniorów. Do sztabu Warty dotarły m.in. nagrania od aktualnych reprezentantów Polski.Sztab puścił zmontowany film w dniu meczu z Radomiakiem. Każdy mógł zobaczyć swoich bliskich, usłyszeć od nich kilka ciepłych słów. Najbardziej wzruszające były słowa od Marty Kieliby, żony Bartosza, kapitana warciarzy. To małżeństwo, które wiele już przeszło. Ich córka Maja cierpi na bardzo poważną chorobę – rdzeniowy zanik mięśni. Przez ostatnie dwa lata rodzina Kielibów albo walczyła o jej życie, albo była w rozłące, bo Marta z Mają i starszym synem przebywały we Włoszech na nowatorskiej terapii leczeniowej.

– Kochanie, wiesz, że dla nas nie ma rzeczy niemożliwych – mówi Marta Kieliba na nagraniu.

Część zespołu kończyła oglądanie tej odprawy z łzami w oczach.

Tworek ma też zaufany sztab ludzi. Adam Szała, młody asystent, pracuje w klubie jeszcze od czasów gry „Zielonych” w III lidze. Dominik Kubiak, trener bramkarzy, stoi za eksplozją formy Adriana Lisa. Zimą do drużyny dołączył asystent-analityk Patryk Czubka. Dorywczo pomaga im też Wojciech Tomaszewski, nominalnie dyrektor akademii Warty. To oni wycisnęli maksimum z zespołu, który początkowo miał zająć bezpieczne miejsce w środku tabeli.

DŻOKER: Robert Janicki

Swego czasu w Lechu Poznań mówiło się, że w roczniku 1997 są trzy wielkie talenty – Dawid Kownacki, Miłosz Kozak i Robert Janicki. Ostatecznie w pierwszym zespole Kolejorza karierę zrobił tylko ten pierwszy, Kozak odbił się od Legii, a Janicki po niemieckich wojażach wrócił do Polski. Kto wie – może gdyby został w Lechu, to prędzej trafiłby do Ekstraklasy? A może zostałby na kilka sezonów w rezerwach i dzisiaj odbudowywałby się gdzieś w II lidze?

W Hoffenheim liznął trochę wielkiego świata. Trenował u Juliana Nagelsmanna, trenował na Footbonaucie, jego drużyna nieźle radziła sobie w rozgrywkach młodzieżowych. Ale nie widział szans na grę w pierwszym zespole. Wrócił do Polski, przez Siedlce i Grudziądz trafił do wówczas jeszcze drugoligowej Warty. Odbudował się, choć u Nemca miał trudno, bo styl gry zespołu kompletnie nie pasował do tego, jak on lubi grać – po ziemi, technicznie, a nie laga na napastnika i szukanie drugich piłek.

W zeszłym sezonie miał znakomitą jesień i nieco gorszą wiosnę. Łącznie strzelił osiem goli i zaliczył osiem asyst. Widać było w wielu meczach, że rywale wiedzą co to za gość – od pierwszych minut skrobali go po kostkach, traktowali bardzo twardo przy każdym zwarciu. W Ekstraklasie też na pewno się musi tego spodziewać.

Niemal cały urlop poświęcił na pracę indywidualną na siłowni i z trenerami personalnymi. Długo walczył o to, by wreszcie zagrać w Ekstraklasie. Ale jego ambicje sięgają wysoko – jeszcze rok temu opowiadał nam, że ma starannie zaplanowaną karierę. Za rok – Ekstraklasa. W ciągu kolejnych kilku lat – Serie A. Awans do polskiej elity wywalczył, teraz poprzeczka wisi już zdecydowanie wyżej.

ŚWIEŻAK: Aleks Ławniczak

Wychowanek Warty. Wskoczył do składu w zeszłym sezonie i miejsca już nie oddał. Ciekawy stoper, bo w zalewie tych “dobrze wyprowadzających piłkę od tyłu” Ławniczak cechuje się tym, że przede wszystkim broni. Nieźle wyglądał w starciu bark w bark, woli krycie koszulka w koszulkę niż na trzymetrowy radar, wygrywał sporo pojedynków główkowych. Z nim Warta traciła średnio mniej bramek i zdobywała więcej punktów, gdy go brakowało – defensywa się rozregulowała.

W Warcie podkreślają, że Ławniczakowi sodówka nie grozi, bo to jeden z najskromniejszych chłopaków w klubie. Na treningi przy Drodze Dębińskiej często dojeżdżał rowerem. Ale na boisku grał bez kompleksów. Na pewno szwankuje u niego kilka elementów. Zdarzało mu się paskudnie machnąć przy próbie przecięcia wykopem czy wślizgiem lecącej piłki, miewał problemy przy przejmowaniu prostopadłych podań za linię obrony Warty. Ale przy bryndzy wśród młodych stoperów warto przyjrzeć się obrońcy “Zielonych”.

POTENCJALNY SKŁAD:

OKIEM SZATNI: Gracjan Jaroch

Przygotowania do tego sezonu – ciężkie nogi czy szlifowanie formy?

Szlifowanie formy. Czasu było niewiele, mieliśmy najkrótsze urlopy ze wszystkich zawodników. Nie było kiedy nam dokręcić śruby.

Piłkarz, który zrobił na tobie największe wrażenie w trakcie przygotowań.

A mogę wymienić siebie?

Jak jesteś taki mocny…

Nie no, tak poważnie, to Łukasz Trałka. Znacie go doskonale, nikogo nie zaskoczę. Pan piłkarz.

Warta Poznań utrzyma się w Ekstraklasie, ponieważ…

Mamy dobrych zawodników, którzy mają coś do udowodnienia i są po prostu głodni. To była nasza siła już w I lidze, gdzie czasami samą determinacją byliśmy w stanie w tych ważnych momentach przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Baraże też w pewnym sensie to pokazały. Mamy dobrych piłkarzy, ale myślę, że ten mental będzie naszą siłą.

A najbardziej obawiasz się przed tym sezonem, że…

Że wpadniemy w jakąś spiralę porażek. Boję się, że coś takiego może się pojawić – że przegramy trzy mecze z rzędu i będzie problem. Dzisiaj możemy mówić, że jesteśmy pewni siebie i tak dalej, ale tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Mam nadzieję, że jeśli taki moment przyjdzie, to będziemy w stanie się dźwignąć z takiego gorszego okresu.

Której miejsce na koniec sezonu sprawi, że z poczuciem satysfakcji i poczuciem zadowolenia odkapslujesz piwko?

Takie, że będzie bardzo szczęśliwy i z przyjemnością będę świętował? Hmmm… Górna ósemka! Wiem, że to może brzmi odważnie, ale pytałeś o zadowolenie, odkapslowanie piwka. Ale tak realnie, to myślę, że każde miejsce dające nam utrzymanie będzie odebrane jako satysfakcjonujące. Oczywiście im wyżej, tym lepiej. Im wcześniej zaklepiemy sobie utrzymanie, tym będziemy spokojniejsi. Ale celem jest utrzymanie – jeśli uda nam się to osiągnąć, to będziemy mogli sobie pogratulować.

OKIEM EKSPERTA: Szymon Mierzyński (SportoweFakty/WP)

Przed startem sezonu w kontekście Warty masz więcej obaw czy jednak czujesz optymizm?

Obawy są zawsze. To jednak zespół, na który nikt nie liczy. Ale to taki zespół, który zahartował się w tych wyzwaniach. Myślę, że Ekstraklasa nie jest straszna “Zielonym”. Warta na pewno nie idzie taką drogą jak ŁKS w zeszłym sezonie. Sporo zmian kadrowych w letnim oknie transferowym, przed nami jeszcze kolejne ruchy. W tym kontekście liczę na to, że te wzmocnienia będą na tyle solidne, że uda się zająć przynajmniej przedostatnie miejsce.

Rozumiesz te odejścia z Warty – chociażby Michała Grobelnego czy Łukasza Spławskiego?

To są rozstania bardzo bolesne. Zawsze przy sukcesie sportowym klub staje przed dylematem, gdzie na szali leżą wyzwania w wyższej lidze, ale i zasługi niektórych piłkarzy. Więc to rozstania, które bolą, ale które są zrozumiałe. Michałowi i Łukaszowi trzeba podziękować za ta lata. Łukasz przecież spędził tu siedem lat. Ale trzeba pamiętać, że on od pewnego czasu miał problemy ze zdrowiem, a ponadto był zadaniowcem, który nie był piłkarze wyjściowej jedenastki. Michał Grobelny nie miał szans na grę w środku pola, trener przesunął go na bok obrony, zagrał świetnie w barażu. Te ruchy będziemy mogli miarodajnie ocenić po tym, jak Robert Graf zakończy budowę tej kadry.

Kto z Warty daje największą gwarancję tego, że poradzi sobie w Ekstraklasie? Na kogo zwrócić uwagę?

Na pewno dobry sezon ma za sobą Mateusz Kupczak i jestem spokojny o środek pola, bo tam pewnie z Łukaszem Trałką to ogarną. Ciekaw jestem wejścia do Ekstraklasy Michała Jakóbowskiego i Roberta Janickiego. Oni wykręcali bardzo fajne liczby w I lidze. Jakóbowski strzelił sześć goli i zaliczył dziesięć asyst, to sporo mówi. Janicki czekał na to wejście do Ekstraklasy i sam jestem ciekaw tego, jak się w niej spisze. Dla nie to też istotne, że sam wywalczył ten awans z drużyną, a nie wchodzi do zespołu, który już tam gra. Ciekaw jestem formy Bartosza Kieliby, bo on z Wartą jest od III ligi i mówił swego czasu, że już po awansie do I ligi myślał, że straci skład. A go zachował i zagrał niezły sezon.

Które letnie wzmocnienie może być najbardziej wartościowe?

Mocno liczę na Mateusza Kuzimskiego. Warta w przeszłości miała w ataku piłkarzy, którzy dobrze grali na ścianę, potrafili wziąć rywala na plecy w ataku pozycyjnym, ale strzelali mało goli. Kuzimski to z kolei typ napastnika, który przede wszystkim zdobywa bramki. Nie potrzebuje wielu sytuacji do wstrzelenia się. Byłem na meczu Chojniczanki z Wartą, gdy Kuzimski strzelił “Zielonym” gola i było widać, że ma to coś. Z tego co słyszałem, to na treningach też jest bardzo skuteczny.

OKIEM ANKIETOWANYCH:

 

Kto zagra więcej udanych meczów w sezonie 2020/21?

Karlo Muhar
Łukasz Trałka

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIF-EM:

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY aIM:

Walkę o utrzymanie. Z jakim skutkiem? Też chcielibyśmy to wiedzieć, Stefan. Większość osób typuje Wartę do spadku, ale przecież podobnego psikusa wywinęła im w zeszłym sezonie w I lidze. Oczywiście nie wieszczymy „Zielonym” walki o puchary, ale wygląda na to, że w Poznaniu wyciągnęli wnioski z przykładu ŁKS-u i nie chcą atakować Ekstraklasy tym samym składem, który dał im awans do Ekstraklasy. Siłą tego zespołu będzie charakter, atmosfera i Piotr Tworek. Jeśli jakościowo nowi piłkarze wniosą do drużyny coś więcej i jeśli będzie w lidze inny rywal do lania, to Warta ciułając punkty może spłatać figla tym, którzy stawiają dziś domy na spadek poznaniaków.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry
Ekstraklasa

Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Bartosz Lodko
8
Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Komentarze

9 komentarzy

Loading...