W dzisiejszej prasie sporo o odwołanych meczach i nic dziwnego. “Sport” informuje, że Polonia Bytom po czterech kolejka nie będzie miała żadnego rozegranego spotkania na koncie. W środę w trzeciej lidze Siarka miała zagrać z Podhalem, ale mecz odwołano przez niepewne wyniki badań. – Jeśli zdarzają się piłkarze, którzy nie są w stu procentach pewni swojego stanu zdrowia, na wszelki wypadek odwołujemy ligowe spotkania – tłumaczy “Przeglądowi Sportowemu” Łukasz Wachowski z departamentu rozgrywek PZPN. Co poza tym? Sporo pochwał pod względem Lewandowskiego, kilka słów o Lidze Mistrzów i Pucharze Polski, Cezary Kulesza o transferze Cernycha oraz spowiedź “Świra”, który rozlicza się z Sandecją Nowy Sącz.
Przegląd Sportowy
Atletico Madryt po potężnej przebudowie zaskakuje Europę. Miał być rok przejściowy, a jest walka półfinał Ligi Mistrzów. Ziarna rzucone na słońce jednak zaskoczyły.
Latem na Wanda Metropolitano doszło do rewolucji. Zawodników ze starej gwardii trenera Simeone (Diego Godin, Filipe Luis, Juanfran, Antoine Griezmann) zastąpiono młodszymi. Mającymi może i nie mniej talentu, ale potrzebującymi czasu na rozwinięcie skrzydeł i dostosowanie się do wymagań szkoleniowca. Argentyńczyk praktycznie na każdej konferencji prasowej podkreślał, że nie warto robić sobie nadziei na sukcesy, bo piłkarze muszą nauczyć się stylu. – Jeśli ktoś uważa, że przez rok przejściowy mam na myśli wyrzucenie ziaren na słońce i czekanie na kwiatki, to kompletnie mnie nie zna – mówił 50-latek. – Niech będzie jednak jasne, że spokój zapewni nam wygrywanie, a nie granie pięknie w piłkę. My kochamy pizzę. Jeśli kochasz pizzę, nie szukasz innego jedzenia – mówił obrazowo Simeone.
Niemcy podgrzewają atmosferę przed meczem z Barceloną. Lothar Matthaus uważa, że Leo Messi spotka swojego następcę na tronie najlepszego piłkarza świata – Roberta Lewandowskiego.
– Żeby odpaść z Barcą, Bayern musiałby naprawdę się postarać i popełnić mnóstwo błędów – stwierdził Lothar Matthäus, legenda niemieckiego futbolu. Na tym 59-latek nie poprzestał. – Leo Messi spotka się ze swoim następcą na tronie najlepszego piłkarza na świecie, czyli z Robertem Lewandowskim. Polak jest już nie tylko najlepszym napastnikiem, jest po prostu najlepszy – dodał były piłkarz, który zdobył z monachijczykami siedem tytułów mistrza Niemiec. Swoje trzy grosze dorzucił Karl-Heinz Rummenigge. – My, Niemcy, jesteśmy szczęściarzami, że mamy dwóch tak znakomitych bramkarzy, jednak Manuel Neuer to zawodnik klasy światowej, a Marc-Andre ter Stegen dopiero do tego miana aspiruje – uważa dyrektor generalny Bayernu.
Leszek Ojrzyński mówi o swoim dawnym asystencie, Piotrze Tworku, w samych superlatywach. Wspomina, jak pomógł mu rozpocząć samodzielną pracę trenera.
Mogę mówić o nim same dobre słowa. Był moim asystentem w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Później pomogłem Piotrowi podjąć pracę w Kotwicy Kołobrzeg. Dostałem telefon z klubu z zapytaniem, czy mam kogoś godnego polecenia. Od razu przekazałem telefon Piotrkowi, bo siedział obok mnie. Następnego dnia pojechał do Kołobrzegu i zaczął samodzielną pracę. Cieszę się, że wywalczył z Wartą awans, bo jest to dobry trener i świetny człowiek. Zresztą piłkarze go lubią, widzą, że daje z siebie wszystko. Piotrek nie toleruje dziadostwa, nie jest fałszywy, kieruje się tym, co ma w sercu. Jest sprawiedliwym trenerem i dba o atmosferę. Miał kilku doświadczonych zawodników, zwłaszcza w środku pomocy. Łukasz Trałka jest przedłużeniem ręki trenera. Równie dobrze, co na boisku, radzi sobie w mediach, w których prowadzi program. Sam miałem okazję gościć u niego i muszę przyznać, że razem z kolegami tworzą ciekawy projekt. Szkoda, że w przyszłym sezonie Warta będzie rozgrywała swoje mecze w Grodzisku Wielkopolskim.
“Jeśli zdarzają się piłkarze, którzy nie są w stu procentach pewni swojego stanu zdrowia, na wszelki wypadek odwołujemy ligowe spotkania” – mówi Łukasz Wachowski z departamentu rozgrywek PZPN. Tłumaczy w ten sposób, dlaczego odwołano mecz Siarki z Podhalem.
W środę w Tarnobrzegu miał się odbyć trzecioligowy mecz miejscowej Siarki z Podhalem Nowy Targ, które w niedzielę w pucharowym starciu podejmuje Pogoń Szczecin. Siarka poinformowała, że goście nie przyjechali, bo testy na COVID-19 wykazały,że kilku zawodników Podhala ma wynik dodatni. – To jest zbyt duże uproszczenie. Jeśli zdarzają się piłkarze, którzy nie są w stu procentach pewni swojego stanu zdrowia, na wszelki wypadek odwołujemy ligowe spotkania. Ludzie z Podhala zostali teraz poddani badaniom wymazowym i jeśli w czwartek pojawią się wyniki pozytywne, będzie można dopiero mówić o zachorowaniu – wyjaśnia Wachowski. Przypomina, że gdy późną wiosną wracały na boiska zespoły od drugiej ligi do ekstraklasy, po badaniach przesiewowych były przypadki wyników pozytywnych. – W każdym klubie chodziło o minimum pięciu ludzi, a zdarzył się taki, w którym było nawet ponad dwudziestu. Dopiero badania wymazowe weryfikowały te wyniki. Pod tym względem teraz jest nawet lepiej, bo mamy kilka klubów, w których badania przesiewowe nie dały ani jednego niepokojącego sygnału – informuje dyrektor Wachowski.
Piotr Wołosik porozmawiał z Piotrem Świerczewskim. “Świr” twierdzi, że po utrzymaniu Sandecji chętnie zostałby w klubie, jednak nie stworzono mu optymalnych warunków pracy. Teraz chciałby objąć stabilny klub, w którym będzie mógł wdrażać swoją wizję.
Co dalej?
Dziś nie mam już nic wspólnego z Sandecją. Wycofałem się. Nie bez żalu zresztą, bo planowałem poświęcić czas i pracę, by klub bliski sercu podążał w kierunku rozwoju, a nie niedorozwoju. Nie widzę przed nim przyszłości. Dryfuje w kierunku zaścianka, a mnie działanie w organizacyjnej partyzantce już nie bawi. Z Marcinem utrzymaliśmy klub, który w zakończonym sezonie, porównując z poprzednim, miał o przeszło 30 procent niższy budżet. A poziom rozgrywkowy się nie zmienił. Mało tego – w pewnym momencie byliśmy blisko awansu do baraży o ekstraklasę. Kiedy dowiedziałem się, że w przyszłości pieniędzy znowu ma być mniej, dałem sobie spokój.
Mógł się pan zniechęcić. Kiedyś podjął się pan za darmo utrzymania ŁKS w ekstraklasie i niewiele zabrakło. Nie miał pan jednak powodu do wstydu, bo dziś zespół z Łodzi ma wszystko, a z ekstraklasy wyleciał z hukiem.
Za chwilę wrócę do tamtych czasów. Kontynuując temat Sandecji, nie tylko ponownie obcięte pieniądze przez właściciela klubu, czyli miasto, są kłopotem. Nie ma podgrzewanego boiska, a kiedy spojrzałem na wizualizację nowego stadionu, to… czegoś podobnego nie widziałem. To ma być nowy stadion, ale wyglądający jak stary. W sprawach sportowych też klapa. Zaznaczałem, iż jeśli zostanę w klubie, trzeba odważniej postawić na młodzież. Z Marcinem daliśmy minuty młodym chłopakom. Sandecja miała inne plany, bo zlikwidowała drugą drużynę. To gdzie ci chłopcy, a większość jest z Nowego Sącza, mają się podziać? Nie da się wszystkich upchnąć do pierwszego zespołu.
Czy po doświadczeniach z Łodzi i Nowego Sącza nie zniechęcił się pan do pracy w roli trenera?
Przypomnę, że w Lublinie zostawiłem Motor nad strefą spadkową, lecz tamci działacze i milion ich doradców chciało pucharów. Poszło w drugą stronę, bo w kolejnym sezonie Motor spadł. Chciałbym zostać przy trenerce, lecz pracować w klubie z perspektywą, stabilnymi finansami, bez użerania się o każdy grosz, z ludźmi i wizją pokrywającą się z moją – rozwojem.
Super Express
Tekst o seksownym zgrupowaniu Grosickich i Sobiechów spróbujemy wyrzucić z głowy, choć łatwo nie będzie. Wolimy jednak oddać głos Cezaremu Kuleszy. Prezes Jagiellonii uważa, że klubu nie stać na powrót Fedora Cernycha.
– Z Bogdanem Zającem szybko się pan dogadał, czy stawiał jakieś warunki co do sztabu trenerskiego?
– Rozmowy nie były jakoś specjalne długie i skomplikowane. Ważne, że mamy skompletowany sztab szkoleniowy i ruszamy z nowym sezonem. Już w czwartek pierwsze koty za płoty, czyli mecz w Pucharze Polski, w którym chcemy zaistnieć.
– Pozyskaliście m.in. doświadczonych Błażeja Augustyna i Pavelsa Steinborsa. Fiodor Czernych może wrócić do Jagiellonii?
– Z tego co mi wiadomo, to Czernych ma ważny kontrakt z Dynamem Moskwa. Trudno wykupić piłkarza z ligi rosyjskiej, bo w grę wchodzą gigantyczne pieniądze i nie stać nas na to. Nie podejmujemy rozmów z piłkarzami, którzy mają ważny kontrakt.
Bayern zabiega o to, by “Złota Piłka” w tym roku została przyznana. FIFA może zorganizować galę zamiast “France Football” i nagrodzić Roberta Lewandowskiego.
Planowana na koniec roku prestiżowa gala plebiscytu „France Football” została niedawno odwołana. Francuski magazyn ogłosił, że rezygnuje z przyznania Złotej Piłki zpowodu pandemii koronawirusa. Dyrektor generalny Bayernu Karl-Heinz Rummenigge już od dawna otwarcie twierdzi, że Lewandowski wtym roku jak nikt inny zasłużył na to wyróżnienie. I robi wszystko, żeby je otrzymał. – Rozmawiałem zprezydentem FIFA Giannim Infantino. Organizacja poważnie rozważa zorganizowanie swojej gali i przyznanie Złotej Piłki. Lewandowski był wżyciowej formie. Zasłużył na nią – powiedział Rummenigge.
Sport
Atalanta nie dała rady PSG. Włosi przedstawili się całemu światu i napędzili strachu paryżanom, ale ostatecznie żegnają się z Ligą Mistrzów.
Raz na jakiś czas zdarza się w Champions League debiutant, który wchodzi pośród najlepszych i staje z nimi w szranki jak równy z równym. Włosi już od jakiegoś czasu wiedzieli, że Atalanta może namieszać, ale dopiero po ich spotkaniach poza Serie A nazwę tego klubu poznała cała piłkarska Europa. Nieskuteczny Neymar Robin Gosens, wahadłowy zespołu z Bergamo, w trakcie jesiennej fazy grupowej mówił w jednym z wywiadów, że jego drużyna zrobi wszystko, aby ostatecznie zająć chociaż trzecie miejsce w fazie grupowej – które dałoby Ligę Europy. Nikt nie myślał wtedy o tym, że niepozorni, acz niezwykle efektowni Włosi sprawią tyle problemów wielkiemu PSG! Temu samemu PSG, które ostatnio sam słynny Arsene Wenger wymienił – obok Manchesteru City – jako głównego faworyta do wygrania Ligi Mistrzów. Jednak to paryski bramkarz Keylor Navas musiał się nieźle nagimnastykować w pierwszej połowie, bo Atalanta miała kilka bardzo dogodnych szans. […] W ostatnim kwadransie Mbappe zaczął nabierać rozpędu, ale tak jak Neymar – był mocno nieskuteczny. Odwagi i zaangażowania Włochom nie można było jednak odmówić, bo byli dla bogaczy z Paryża godnym rywalem, nawet mimo faktu, że Francuzi potrafili zagrozić ich bramce. W samej końcówce gracze Tuchela w końcu trafili jednak do siatki – i to dwukrotnie.
Zagłębie Lubin rozpoczyna rywalizację w Pucharze Polski od meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. “Miedziowi” nie chcieliby powtórzyć tego, co przytrafiło im się w rywalizacji z Huraganem Morąg.
Zagłębie jest oczywistym faworytem, więc z tego punktu widzenia losowanie było dla niego łagodne, choć nie oznacza to, że III-ligowca można lekceważyć. Jest to bowiem drużyna, która na szczeblu wojewódzkim triumfowała także w latach 2016-17, więc poznała smak „centralnej” rywalizacji. Przed trzema laty Świt pokazał siłę, kiedy w I rundzie rozbił Odrę Opole – wówczas beniaminka I ligi – aż 5:0, a wyeliminowało go – dopiero w 1/16 finału – Podbeskidzie (1:3). Z tego też powodu lubinianie nie mogą czuć się zbyt pewnie, ponieważ piłkarze z Nowego Dworu Mazowieckiego tworzą bardzo doświadczony kolektyw, choć w ich szeregach występuje także wielu młodych graczy. Niewiele brakowało, a Świt wywalczyłby awans do II ligi. W momencie gdy sezon został przerwany przez pandemię, do liderującego Sokoła Ostróda tracił tylko 4 punkty. Na Dolnym Śląsku doskonale pamiętają natomiast pucharową przygodę z sezonu 2018/19, kiedy lubinianie wylosowali innego III-ligowca, Huragan Morąg, który… wyeliminował Zagłębie (3:2).
Niedawno informowaliśmy, że Maksymilian Sitek i Dominik Frelek zostaną piłkarzami Podbeskidzia. “Sport” twiedzi, że finalizacja tych ruchów jest coraz bliższa. Młodzi piłkarze negocjują kontrakty indywidualne i będą jednymi z ostatnich wzmocnień “Górali”.
Maksymilian Sitek i Dominik Frelek, dwaj młodzieżowcy, którzy na początku tego tygodnia przyjechali do Bielska-Białej, rozmawiali wczoraj odnośnie kontraktów indywidualnych. Przypomnijmy, że zarówno zawodnik warszawskiej Legii, jak i gracz Olimpii Grudziądz, mają trafić do Bielska-Białej na zasadzie transferów definitywnych. Klub spod Klimczoka za nich zapłaci. Ile? Tego nie wiemy, ale nie będą to wielkie pieniądze. W najbliższych dniach należy spodziewać się finalizacji obu tematów i – tak przynajmniej wynika z logiki – będą to jedne z ostatnich, o ile nie ostatnie ruchy transferowe ze strony Podbeskidzia. Przypomnijmy, że jak dotąd „górale” zrealizowali dwie transakcje. Wzmocniono linię obrony, pozyskując Węgra Gergoe Kocsisa, a także Serba Milana Rundicia. Pierwszy ma ten atut, że może grać w środku pola, a drugi, jeżeli taka konieczność zaistnieje, może występować na lewej stronie defensywy. Niemniej za lewym obrońcą dział sportowy Podbeskidzia nadal się rozgląda.
Wieżowiec z Czarnogóry szykuje się do debiutu w GKS-ie Tychy. Nemanja Nedić opowiada o swoim stylu gry.
Kibice natomiast najciekawsi są debiutu nowych piłkarzy, wśród których największą – i to dosłownie – niespodzianką wydaje się Nemanja Nedić. 25-letni stoper, mierzący 195 cm, trafił do Tychów z czarnogórskiego FK Sutjeska Niksic, w którym – grając trzy lata – dwukrotnie zdobył mistrzostwo, a w minionym sezonie wicemistrzostwo oraz uczestniczył w europejskich pucharach. – Wystarczy popatrzeć na mój wzrost, by stwierdzić, jakiego typu jestem zawodnikiem – powiedział Nedić. – Po pierwsze, jako obrońca zostałem nauczony, że najważniejsze jest wykonywanie zadań defensywnych. W tej strefie nie można kombinować; trzeba grać prosto i przede wszystkim skutecznie. Ponadto nauczono mnie, że bramkarz i stoperzy powinni ze sobą bardzo dużo rozmawiać na boisku i dyrygować zawodnikami, którzy są przed nami. W zadaniach ofensywnych wszystko zależy od systemu, jakim będziemy grali. Jeżeli będę miał zadanie gry do przodu i posyłanie piłki otwierającej akcję, to jestem na to gotowy i do tego przyzwyczajony, a pod bramką rywala moim głównym walorem będą warunki fizyczne. Widziałem, że GKS ma dobrych wykonawców stałych fragmentów gry. To jest także dla mnie szansa i myślę, że będę groźnym zawodnikiem.
Zakażenia w Miedzi II Legnica sprawiły, że Polonia Bytom nie wybiegła na boisko. Co więcej, nie wybiegła na nie po raz trzeci i w najbliższy weekend też nie zagra. Po 4. kolejkach klub z Bytomia będzie miał na koncie 0 spotkań.
– Gdy po 11.00 na telefonie wyświetlił mi się numerpana Piotra Głowackiego z Wydziału Gier Opolskiego ZPN, przeszły mnie ciarki, bo domyśliłem się, o co może chodzić – opowiada Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy Polonii. – Po prostu brak mi słów. Trudno poczuć to, co my teraz. Trzeba by usiąść z chłopakami w szatni, zobaczyć ich miny, posłuchać, co mówią. Muszę też otwarcie dodać, że mam duży żal do klubu z Legnicy. Rano dowiedział się o wynikach testów, a my informację uzyskaliśmy dopiero przed południem. Brak współpracy między klubami to dla mnie skandaliczna sytuacja, bo naraziliśmy się na pewne koszty, jak organizacja obiadu, których można było jeszcze uniknąć. Tak na tym szczeblu rozgrywkowym nie powinno to wyglądać – dodaje Stefankiewicz. Po czterech kolejkach bytomianie będą zatem mieli rozegrane… okrągłe zero spotkań! W 1. kolejce pauzowali, w 2. ich mecz z Gwarkiem Tarnowskie Góry został przełożony wskutek stwierdzenia zakażenia w drużynie gości, w 3. nie pojechali do Legnicy, a w najbliższy weekend nie zagrają z Pniówkiem, który nie dość, że przed tygodniem borykał się z jednym zakażeniem, to jeszcze ma przed sobą występ na szczeblu centralnym Pucharu Polski z Sokołem Ostróda.
Gazeta Wyborcza
Krótka zapowiedź meczu Atletico z Lipskiem, wiele nowego – względem cytowanego tekstu z “Przeglądu” – w niej nie znajdziemy, więc odpuszczamy.
Fot. Newspix