Tak, to prawda, tegoroczne europejskie puchary są trochę absurdalne. Z jednej strony dopiero co Barcelona odprawiła z kwitkiem Napoli, z drugiej dzień później Legia Warszawa poznaje potencjalnych rywali w grze o Ligę Mistrzów. Ale cóż, narzekać nie będziemy. I mistrzowie Polski raczej też nie, bo w Nyonie wylosowano im najlepszą z możliwych opcji. Legia zagra bowiem ze zwycięzcą rundy preeliminacyjnej.
Co to dokładnie oznacza? Legia trafiła na najlepszego wśród najsłabszych. Na kogo konkretnie, jeszcze nie wiadomo, bo w finale barażów o awans do pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów zmierzą się Drita Gnjilane i Linfield FC. Co to za ananasy? Ci pierwsi to zawsze groźny mistrz Kosowa. Ci drudzy to potentat z Irlandii Północnej. Tak, wiemy, że w naszej sytuacji lepiej nie śmiać się przed czasem z poziomu rywali, bo nie wiadomo, kiedy szydera pokaże nam lustro. Ale z drugiej strony zerkamy na mistrza Kosowa i widzimy ekipę, w której 3/4 ofensywnych zawodników przekroczyło już trzydziestkę.
I jeśli mamy obawiać się 33-letnich weteranów z Kosowa, to już naprawdę zwątpimy w stan naszej piłki.
A Linfield? Cóż, to 51-krotny mistrz Irlandii Północnej. Aż dziw, że nasze kluby nigdy na tę ekipę nie trafiły. I choć Legia Warszawa ma w swojej historii wstydliwy remis z ich rodakami – Glenovan Lurgan – sprzed ponad 20 lat, to jednak też drżeć przed Wyspiarzami nie trzeba. Co prawda mają oni w składzie reprezentanta kraju, ale… Nie no, szanujmy się. Nie będziemy nawet silić się na to, żeby znaleźć jakieś powody, dla których mistrz Polski miałby z nimi problemy. To drużyna, która męczyła się z mistrzem San Marino.
Drużyna wypisz – wymaluj z tego kawałka Kamila Pivota.
Nie ma co ukrywać, warszawianie trafili najlepiej, jak mogli. Pozostali rywale, którzy byli “dostępni” w pierwszej rundzie to mistrzowie Islandii – KR Rejkavik oraz Djurgardens IF ze Szwecji. Pewnie, chcąc grać w Europie, nie ma co się bać takich zespołów. Nie przesadzimy, mówiąc, że w obydwu starciach Legia byłaby faworytem. Natomiast wiadomo, że okoliczności są wyjątkowe. Nie dość, że sezon był trudny, odpoczynku było mało, to jeszcze o awansie decyduje tylko jedno spotkanie. Więc znacznie lepiej trafić w nim na amatorów niż na gości, którzy kopią zawodowo.
Aha, właśnie. O awansie zadecyduje jedno spotkanie, które na dodatek odbędzie się w Warszawie. Czyli wszystkie karty są w ręku mistrza Polski. Panowie, tego nie da się spierdolić.
Co jeszcze o pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów warto wiedzieć? Zobaczymy w niej kilka polskich akcentów. Nie licząc nawet ex-ligowców, bo od tej rundy zmagania zaczyna wspomniany Celtic, a więc Patryk Klimala oraz CFR Cluj, w którym występuje Grzegorz Sandomierski.
Pary I rundy eliminacji Ligi Mistrzów
Legia Warszawa – Drita Gnjilane/Linfield FC
Ferencvaros (Węgry) – Djurgardens (Szwecja)
Celtic Glasgow (Szkocja) – KR Rejkjavik (Islandia)
Sheriff Tiraspol (Mołdawia) – Fola Esch (Luksemburg)
Connah’s Quay Nomads (Walia) – FK Sarajevo (Bośnia i Hercegowina)
Crvena Zvezda Belgrad (Serbia) – Europa FC (Giblartar)
Buducnost Podgorica (Czarnogóra) – Łudogorec Razgrad (Bułgaria)
Ararat Erewań (Armenia) – Omonia Lefkossias (Cypr)
Floriana FC (Malta) – CFR Cluj (Rumunia)
Maccabi Tel Awiw (Izrael) – Riga FC (Łotwa)
Karabach Agdam (Azerbejdżan) – FK Sileks (Macedonia)
Dinamo Tbilisi (Gruzja) – KF Tirana (Albania)
Dinamo Brześć (Białoruś) – FK Astana (Kazachstan)
Molde FK (Norwegia) – Kuopion Palloseura (Finlandia)
NK Celje (Słowenia) – Dundal FC (Irlandia)
KI Klaksvik (Wyspy Owcze) – Slovan Bratyslava (Słowacja)
Fot. FotoPyK