Lech Poznań II wyeliminował dziś w rundzie wstępnej Pucharu Polski toruńską Elanę. Na papierze – nic szczególnego. „Dwójka” Lecha utrzymała się przecież w drugiej lidze, Elana to spadkowicz.
Ale rzecz w tym, że z Elaną w zasadzie w ogóle nie grali ci, którzy niedawno rywalizowali na trzecim poziomie rozgrywkowym. Żadnego Sobola, Bartkowiaka, Szymczaka, Kaczmarka. Nie mówiąc o doświadczonych rodzynkach w kadrze Lecha II. Rezerwy Lecha ograły Elanę mając średnią wieku na poziomie – mniej więcej, licząc cały mecz – 16.8.
Zerknijmy na tych, którzy zagrali dzisiaj w Lechu II.
Bąkowski (rocznik 2003). Borowski (2003). Karwacki (2004). Tomal (2003). Waliś (2003). Palacz (2003). Wilak (2003). Stochniałek (2003). Sommerfeld (2004). Kozubal (2004, urodziny 18 sierpnia, nieskończone 16 lat!). Prałat (2003). Marszałkiewicz (2003). Zaręba (2003). Strózik (2003). Pacławski (2004). Ratajczyk (2002).
Żaden z dzisiejszych piłkarzy Lecha II nie może jeszcze legalnie pić alkoholu, żaden nie może jeszcze wziąć udziału w wyborach. Najbliżej jest jeden tylko Adrian Ratajczyk, który osiemnastkę będzie obchodził za dwa dni.
Jeśli dobrze czytamy, to – za 90 minut – jedyne doświadczenie w ligowym Lechu II ma Wilak, który rozegrał wiosną całe dwa mecze. Powiedzieć, że to nieopierzony zespół, to nic nie powiedzieć. A przecież i Lech II to, delikatnie mówiąc, nie są rówieśnicy Mirosława Okońskiego, tylko najmłodsza drużyna w lidze.
Tak, Elana Toruń to nie jest potęga. Tak, też w jej barwach wystąpiło kilku młodych. Ale nawet szesnastoletni Kuchnicki na bramce przynajmniej ma doświadczenie drugoligowe, siedem wiosennych meczów. Było też kilku – musimy to powiedzieć – piłkarzy dorosłych, którzy choćby dojrzałością fizyczną mogliby zrobić różnicę. Przecież to zazwyczaj jest podnoszone przy dyskusji o tym, dlaczego próg między piłką juniorską a seniorską bywa dla wielu talentów tak bolesny.
Coś nawet mogło być na rzeczy, bo młodzież Lecha po godzinie prowadziła 3:0. Gole Wilaka, Prałata, Pacławskiego, oczywiście debiutanckie w seniorskim graniu. Skończyło się na 3:2. Możliwe, że pod koniec fizyka i upał zaczęły robić swoje.
No cóż, nie będziemy pisać, że idzie złote pokolenie albo coś w tym rodzaju. Na razie to dla każdego z tych chłopaków jedna jaskółka, nawet jeśli intrygująca. Ale jakby ktoś miał mało dowodów by sądzić, że w Lechu na Moderze, Kamińskim czy Jóźwiaku świat się nie kończy, to ma dowód kolejny.
W kolejnej rundzie Lech II zagra z Olimpią Grudziądz – sami ciekawi jesteśmy jakim składem, ilu z tych, którzy dzisiaj dali awans, znowu dostanie szansę.
Fot. FotoPyK
