Reklama

Mączyński i Wieteska powinni wylecieć. Guldanowi znów się upiekło

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 czerwca 2020, 12:23 • 4 min czytania 13 komentarzy

Mączyński powinien wylecieć z boiska. Wieteska powinien dostać drugą żółtą kartkę. Korona powinna mieć rzut karny po faulu Guldana. Tak w telegraficznym skrócie można streścić pomyłki sędziowskie z ostatniej kolejki. Ale przecież nie będziemy się ograniczać do trzech zdań i klarownie rozpiszemy co, jak i dlaczego. Zapraszamy na 33. w tym sezonie wydanie “Niewydrukowanej Tabeli”.

Mączyński i Wieteska powinni wylecieć. Guldanowi znów się upiekło

Sporo działo się we Wrocławiu. Jeszcze więcej działo się w kontekście sędziowskim po tym meczu na Twitterze, ale nie będziemy już roztrząsać wypowiedzi Krzysztofa Mączyńskiego. Niemniej sędzia w przypadku kapitana wrocławian popełnił błąd i powinien odesłać go na trybuny za drugą żółtą kartkę. Pierwsza z gatunku tych pomarańczowych skończyła się napomnieniem. Mączyński najpierw trafia korkami w kolano Ramireza, a dopiero później zagrania piłkę. Gdyby Kwiatkowski dał czerwoną, to nie zmienialibyśmy tej decyzji, ale żółta kartka też się broni.

Dwie minuty później Mączyński znów atakuje Ramireza. Tym razem stawia stempel na stawie skokowym Hiszpana. I to też klasyka nierozważności, które zawsze karze się żółtą kartką. W efekcie Śląsk powinien przez ponad pół godziny grać w osłabieniu. A według naszych zasad jest to równoznaczne z dopisaniem gola rywalowi. Dlatego też wynik weryfikujemy na zwycięstwo lechitów.

Reklama

W kwestii rzutu karnego dla gości – wszystko tu odbyło się prawidłowo. Brak spalonego, brak przyjęcia piłki ręką przez Kamińskiego, klarowne zagranie ręką Puerto. Ręka powyżej linii barku, nienaturalnie ułożona powiększa obrys ciała. Klarowne wapno.

Kontrowersje wywołał jeszcze faul Puchacza na Markoviciu z końcówki spotkania. Chodzi o ten atak.

Tu również mamy do czynienia z klasyką nierozważności. Gdyby Puchacz zaatakował rywala na tej wysokości korkami lub trafiłby korkami w piszczel czy staw skokowy, wtedy wykluczenie za “flying attack” byłoby klarowne. Ale – na całe szczęście wrocławianina – takim kopniakiem może mu tylko nabić guza, dlatego nie ma tu mowy o zagraniu rażąco wykraczającym poza przepisy gry. Nie ma też DOGSO, czyli zatrzymania szansy bramkowej, więc żółta kartka broni się jak najbardziej.

Zostajemy przy górnej ósemce i przyglądamy się temu, co działo się w Warszawie. Chronologicznie – druga żółta kartka dla Rymaniaka. Tak, nam też nie podoba się to wywrócenie się Luquinhasa w drugie tempo. Natomiast obrońca Piasta został minięty i nieroztropny sposób łapie przeciwnika za koszulkę, co widać tutaj.

Reklama

Odruch po minięciu, często niekontrolowany. Natomiast zobaczmy, że Rymaniak zatrzymuje dobrze zapowiadającą się akcję rywali.

Luquinhas wykłada się w drugie tempo, ale nie zmienia to faktu, że obrońca gości wpływa tym szarpnięciem za koszulkę na jakość akcji. Druga żółta kartka się broni. Zatem przechodzimy do drugiej spornej sytuacji – karny dla Piasta. Najpierw sprawdzamy, czy ta akcja powinna w ogóle się wydarzyć. I pytamy – czy Hateley popełnił faul przy tym przechwycie?

No nie popełnił. To zwykłe wygranie pojedynku – zawodnik Piasta jest szybszy, przechwytuje piłkę. A że atakuje piłkę korkami – nie jest to zabronione. To nie jest nakładka, gdzie atak podeszwą ułatwia przejęcie piłki lub powoduje, że rywal boi się włożyć tam gdzieś stopę. Gramy dalej i dochodzimy do faulu Wszoła.

Nie wiemy, czy jest to kontakt powodujący upadek, natomiast jeśli nie jest, to przewrócenie się zawodnika Piasta jest jakimś totalnym majstersztykiem. Ale kontakt jest – stopa Wszołka nawet na slow-motion reaguje na to pacnięcie. Nieroztropne zachowanie, taka mijanka w dynamicznej sytuacji to zawsze problem dla zawodnika, który mija się z piłką. Ale rzut karny w naszej ocenie jest słuszny.

No i na koniec sytuacja o małym ciężarze gatunkowym, bo to już ostatnie minuty meczu. Czy Wieteska powinien zobaczyć drugą żółtą kartkę? Mieliśmy w tej kolejce identyczną sytuację z Gytkjaerem we Wrocławiu. Nikłe zainteresowanie piłką, łokieć wbity gdzieś w obręcz barkową czy szyję – tam była żółta kartka. I tu też powinna. Zatem w samej końcówce siły powinny na się wyrównać. Ale wyniku nie weryfikujemy, bo nie ma tu naszych regulaminowych 20 minut czasu na grę w dziesiątkę.

Przenosimy się zatem do Lubina. Tutaj znów upiekło się Guldanowi. Jakiś czas temu – też w meczu z Koroną – powinien wylecieć z boiska za DOGSO. Tym razem popełnił faul w polu karnym, a gwizdek sędziego milczał. Kompletnie niesłusznie, bo trącenie jest tu ewidentne. Dziwimy się też braku interwencji VAR – bo przy drugich żółtych kartkach dla Wieteski czy Mączyńskiego VAR interweniować nie mógł. Ale tutaj? Jedenastka jak się patrzy. Dopisujemy gola Koronie i weryfikujemy wynik na remis.

Zastanawialiśmy się ponadto, czy w Białymstoku gospodarze powinni grać niemal cały mecz w osłabieniu. Chodzi o ten faul z drugiej minuty – w roli głównej Taras Romanczuk.

Dynamika tego wejścia jest duża, natomiast zawodnik Jagi trafia w piłkę, a i późniejsze wejście w Ze Gomesa nie jest wycięciem go podeszwą w piszczel. Mieliśmy tydzień temu taką sytuację z Kuveljiciem – tam było klarowne wycięcie korkami pod kolanem. Tu nie ma porównania. Żółta za nierozważność i tyle.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

13 komentarzy

Loading...