Reklama

Wymiana Arthur-Pjanić. Kto tutaj jest wygrany?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

29 czerwca 2020, 20:10 • 6 min czytania 26 komentarzy

Arthur za Pjanicia, Pjanić za Arthura. Potentaci światowej piłki wymienili się kreatorami gry. Kasa się zgadza. Juventus zapłaci za 72 miliony euro + 10 milionów zmiennych. Barcelona zapłaci 60 milionów euro + 5 milionów zmiennych. O to chodziło w pierwszej kolejności. Ale, wiadomo, tak to już jest, że na finansowe kwestie patrzy się z przymrużeniem oka, w najlepszym razie w drugiej kolejności, a na pierwszym planie o słuszności jakiegoś transferu zawsze decydować będzie wartość sportowa. A tu wydaje się, że wygrany jest Juventus.

Wymiana Arthur-Pjanić. Kto tutaj jest wygrany?

Żeby jednak nie było, to zaznaczymy już na samym początku, że aktualnie Pjanić i Arthur są na podobnym poziomie. Trudno wskazać, który z nich jest wyraźnie lepszy, bo we współczesnej piłce jest tyle kategorii, tyle gatunków, tyle zmiennych, tyle uwarunkowań, że dalece pysznym byłoby jednoznaczne osądzanie takiego problemu. Ale dobra, pokuśmy się o jakieś porównanie.

Jakim piłkarzem jest Miralem Pjanić?

30-letnim. I to najważniejsza informacja. Bez dwóch zdań jest bardzo dobry technicznie, świetnie egzekwuje stałe fragmenty gry, potrafi podać, potrafi rozegrać, potrafi uderzyć. Kiedy cztery lata temu zamieniał Romę na Juventus, ESPN pisał o nim tak: „posiada kreatywność i stałe fragmenty gry Pirlo, a rok temu o inteligencję taktyczną Marchisio, o tyle Bośniak posiada wszystkie te cechy”. To był też absolutnie najlepszy okres w jego karierze. Prime. Złote dni. W Rzymie robił furorę, błyszczał, strzelał, asystował.

Przez dwa pierwsze lata w Juventusie było podobnie. Nadawał drużynie rytm, prowadził grę, robił swoje. Pierwszy rok? 8 goli, 13 asyst, finał Ligi Mistrzów. Drugi rok? 7 goli, 11 asyst. Ale od dwóch lat, może trochę mniej, to nie jest już ten sam zawodnik. Ok, miewa przebłyski, miewa lepsze mecze, ale przy tym coraz częściej irytuje, człapie, nic nie wnosi.

Jakim piłkarzem jest Arthur?

23-letnim. I to też najważniejsza informacja. Przy tym wydaje się, że jest może nawet lepszy technicznie od Pjanicia, jeszcze szybciej myślącym, jeszcze szybciej organizującym nieszablonową grę w środku pola, ale za to przy wykończeniach akcji jest u niego sporo deficytów. Całe życie szkolony do tego, żeby grać w stylu Barcelony, choć wszystko to działo się w Brazylii. Marzący o Dumie Katalonii, przygotowujący się do niej, stworzony jakby wprost dla niej. Kiedy spełniał swój sen i przychodził na Camp Nou, Messi mówił o nim tak: „zaskoczył mnie, nie znałem go za dobrze przed przyjściem do nas, ale stylem gry bardzo przypomina Xaviego. Zawsze chce piłkę, gra krótkimi podaniami, nie traci futbolówki. Po prostu wiem, że mu ją dam, a on jej nie straci”. Niezła laurka, co?

Reklama

Arthur zaczął naprawdę dobrze. Aktywny, pokazujący się, z oczami dookoła głowy. Faktycznie taka mini-wersja Xaviego. Imponowały statystyki z niektórych meczów – mnóstwo podań do przodu, do tego przeważająca liczba celnych, pasował do kodu genetycznego tego klubu. Miał trochę problemów ze zdrowiem, trochę z kondycją, trochę z przygotowaniem motorycznym, spędził trochę czasu w gabinetach lekarskich, trochę na ławce rezerwowych, ale generalnie pokładano w nim spore nadzieje. Optykę zmienił jego drugi sezon na Camp Nou. Arthur po prostu zawodził. Grał słabo. Leczył urazy. Sprawiał problemy pozaboiskowe. Tak jakby nie dojeżdżał mentalnie. Sezon na straty.

Krótko: Arthur był już lepszy, ale może być jeszcze lepszy. Pjanić lepszy już był, ale już nie będzie. A teraz panowie zamieniają się miejscami.

Co ta wymiana piłkarsko oznacza dla obu klubów?

Barcelona nie podejmuje wielkiego ryzyka na tu i teraz. Pjanić jest uniwersalny. Od lat dostosowuje się do różnych preferencji swoich trenerów. W ofensywnym, opartym na podaniach, systemie, ale też bez konieczności bycia głównym i najważniejszym rozgrywającym, może poradzić sobie całkiem przyzwoicie. Dysponuje też niezłym uderzeniem z dystansu, może zwolnić Messiego z części stałych fragmentów, przede wszystkim tych z bocznych stref boiska, a przy tym jest dużo bardziej zaangażowany w grę defensywną niż Arthur. Inna sprawa, że zaczerpnęliśmy opinii u świrków włoskiego calcio i wszyscy są zgodni, że Bośniak poczynił niezły zjazd w ostatnich latach i jeśli ktoś będzie oczekiwał po nim cudów, to może się mocno na tym przejechać.

Tym bardziej, że cholerka, Barcelona przeżywa kryzys tożsamościowy. Od dłuższego lata z La Masii nie wyszedł nikt, o kim można byłoby powiedzieć, że z miejsca wzmacnia zespół, który rok w rok ma walczyć o najwyższe cele. Znaczy, okej, czasami akademia wypluje kogoś, kto ma talent, potrafi błysnąć, dać element ekstra, ale zaraz, zaraz, to Barcelona – tutaj nie wystarczy być bardzo dobrym, tutaj cały czas jest oczekiwania na kogoś, kto będzie wybitny. A Pjanić to całkowite koncepcyjne odejście od takiej długofalowej strategii klubu. Gość bez żadnego związku z Katalonią, trzydziestoletni, kupiony za grubą kasę i po swoim primie.

W którą stronę zmierza więc Blaugrana?

Coś nam się wydaje, że nikt tam tego nie wie. Ostatnie miesiące, a może nawet lata, w tym klubie to ciągłe spory, kłótnie, dyskusje. Wydatnie pokazał to okres pandemii koronawirusa. W Barcelonie wrzało. Każdy krytykował każdego. Przecieki do mediów, wzajemne oskarżenia i jedno wielkie wrażenie, że nie dość, iż Messi stał się większy niż klub, a władze kompromitują się na każdym kroku, to ostatnie lata wielkości Argentyńczyka są po prostu marnowane.

I choć ten Pjanić jest tutaj bogu ducha winny, to na jego transfery, choć sportowo przyzwoity, trudno patrzeć z katalońskiej perspektywy z jakimkolwiek optymizmem.

Reklama

Prawdopodobnie taka jest też perspektywa Arthura, który z Barcelony odchodzi, choć bardzo, ale to bardzo tego nie chciał. Jego przygoda w jego wymarzonym (to niepodważalne, on naprawdę robił wszystko, żeby tam być) klubie bardzo szybko dobiegła końca. I – w dużej mierze ze swojej winy – nie może uznać jej za udaną. Ale przed nim właściwie cała kariera. Jest stosunkowo młody, ma niezłe doświadczenie i wielki potencjał.

Juventus małym zwycięzcą

Maurizio Sarri dostaje do środka pola zawodnika, który gwarantuje kreatywność, pomysłowość, nieszablonowość, ale nie gwarantuje tego, że będzie pasował do jego koncepcji. To też nie jest idealny transfer Juve na miarę potrzeb tego klubu. Druga linia mistrza Włoch w tym sezonie nie spełnia oczekiwań, pozostawia sporo do życzenia, a od dłuższego czasu wiadome było, że Sarriemu marzył się Jorginho, który profil jest jednak nieco inny niż ten Arthura.

Tak czy inaczej, nie będziemy się czepiać, oprócz kilkunastu milionów, aż tak dużo Juventus na tym nie traci. Jeśli się sprawdzi (czyli będzie kimś w rodzaju połączenia Pirlo z Xavim)? Super, tego chyba chcieliby wszyscy i na to Arthura naprawdę stać. Jeśli się nie sprawdzi? Minie trochę czasu, będzie czas na weryfikację, dalej będzie o wiele młodszy niż Pjanić teraz, więc będzie można go za niezłą kasę sprzedać.

Na delikatny plus wychodzi więc Juventus, choć podkreślamy: w Turynie też nikt nie ma gwarancji, że sportowo to będzie antidotum na każdą wadę pomocy tej drużyny i nie ma żadnej gwarancji, że włoska taktyczna obsesja podpasuje Brazylijczykowi. A Barcelona? Barcelona cały czas tkwi w jakimś niezrozumiałym marazmie, właśnie oddała piłkarza, który wydawał się dla niej stworzony i wymieniła go na gościa, który nie dość, że wcale nie jest dla niej właściwszy, to jeszcze o wiele starszy i z dużo mniejszym potencjałem na jakikolwiek rozkwit.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Hiszpania

Hiszpania

Lewandowski przyznaje, że jest gotowy. “Za dwa, trzy lata moja kariera się skończy”

Antoni Figlewicz
45
Lewandowski przyznaje, że jest gotowy. “Za dwa, trzy lata moja kariera się skończy”

Komentarze

26 komentarzy

Loading...