David Tijanić nie powinien był zagrać ostatnio w krótkim odstępie czasu dwóch świetnych spotkań przeciwko Wiśle Kraków. Nie, bo on dla tejże Białej Gwiazdy miał przecież występować. W Krakowie jednak z jego transferu zimą 2019 roku ostatecznie się wycofano. Dziś wydaje się to być potężny błąd Wisły i jednocześnie duże zwycięstwo Rakowa.
Przeszkoda zdrowotna
Jak było, opisywał wówczas na łamach „Gazety Krakowskiej” Bartosz Karcz:
„„Biała Gwiazda” miała zapłacić nieduże pieniądze – 80 tysięcy w pierwszej racie i 60 tysięcy w drugiej. Środki na ten transfer zadeklarował wyłożyć właściciel sieci aptek „Słoneczna” Wojciech Kwiecień, który od dłuższego czasu pomaga Wiśle. Gdy Tijanić zjawił się w Krakowie, wydawało się, że pozostały już tylko ostatnie formalności do załatwienia i kontrakt zostanie szybko podpisany. Piłkarz przeszedł badania medyczne, lekarz wystawił mu zgodę na grę, więc wydawało się, że już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Słoweniec związał się umową z Wisłą. Problem w tym, że we wspomnianej zgodzie lekarskiej na grę, pojawił się również zapis, który zwracał uwagę na specyficzną budowę zawodnika i fakt, że może to w przyszłości grozić – choć nie musi – kontuzją. To wystarczyło, żeby władze Wisły zaczęły jednak zastanawiać się, czy kontrakt ze Słoweńcem podpisać.”
Przeszkoda meksykańska
Później doszedł jeszcze inny temat. Meksykański. Wiśle został zaproponowany Carlos Peña, były piłkarz między innymi Rangersów. Miał grać, ale też być żywą promocją meksykańskiego regionu Puebla. Ostatecznie i na niego się nie zdecydowano, wylądował w GKS-ie Tychy. Do tematu Tijanicia już jednak nie powrócono.
Ale to, co zniechęciło Wisłę, nie odrzuciło rok później Rakowa. Tijanić ostatecznie przedłużył wygasający wraz z czerwcem 2019 roku kontrakt z NK Triglav, ale pozwolono mu zimą 2020 roku spróbować czegoś nowego. Beniaminek oczywiście dokładnie Tijanicia przebadał, przeciwwskazań dla jego podpisania nie było. Albo nie było ich tyle, by ryzyko miało się okazać zbyt duże.
Kozak na pokładzie
No i Tijanić za zaufanie odpłaca się w wielkim stylu. Znacie nas, unikamy hajpowania zawodnika po jednym dobrym spotkaniu. Ale gdy weźmiemy pod lupę pięć ostatnich kolejek – Tijanić jest nie tylko czołowym zawodnikiem Rakowa, ale i jednym z najlepszych piłkarzy w lidze. Zerkamy do wystawianych przez nas not i tak wygląda czołówka zawodników z pola za ostatnich pięć serii gier (bierzemy pod uwagę tylko piłkarzy z co najmniej 3 rozegranymi i ocenionymi meczami w tym czasie):
-
Jakub Moder (Lech Poznań) – 6,50
-
David Tijanić (Raków Częstochowa) – 6,40
-
Paweł Bochniewicz (Górnik Zabrze) – 6,33
Marko Vesović (Legia Warszawa) – 6,33
-
Jakub Czerwiński – 6,20
Pedro Tiba (Lech Poznań) – 6,20
Dani Ramirez (Lech Poznań) – 6,20
-
Jewhenij Baszkirow (Zagłębie Lubin) – 6,00
Erik Janża (Górnik Zabrze) – 6,00
Rafael Lopes (Cracovia) – 6,00
Jakub Łabojko (Śląsk Wrocław) – 6,00
-
Petteri Forsell (Korona Kielce) – 5,80
Przemysław Płacheta (Śląsk Wrocław) – 5,80
Ivan Runje (Jagiellonia Białystok) – 5,80
Lubomir Satka (Lech Poznań) – 5,80
-
Igor Lewczuk (Legia Warszawa) – 5,75
Mateusz Wieteska (Legia Warszawa) – 5,75
-
Jakub Błaszczykowski (Wisła Kraków) – 5,60
Walerian Gwilia (Legia Warszawa) – 5,60
Mikkel Kirkeskov (Piast Gliwice) – 5,60
Robert Pich (Śląsk Wrocław) – 5,60
Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok) – 5,60
Petr Schwarz (Raków Częstochowa) – 5,60
Początek po przerwie spowodowanej pandemią był jeszcze w wykonaniu Tijanicia dość niemrawy. Nie grał tragicznie, ale daleko było tamtemu Tijaniciowi jeszcze do Tijanicia z ostatnich kilku starć:
-
1:1 ze Śląskiem: nota 4
-
1:1 z ŁKS-em: nota 3
Zaufania Marka Papszuna jednak nie stracił. No i przyszło starcie z tą samą Wisłą Kraków, która go odstrzeliła. Mecz przegrany, więc zemsta nie była tak słodka, jak pewnie chciałby tego Tijanić. Ale spotkanie zagrane przez niego koncertowo, okraszone asystą do Petra Schwarza. Taką, że trzeba było tylko dobrze uderzyć, bo Słoweniec sam wykonał kawał dobrej roboty. Zresztą mógł mieć w tym meczu asyst więcej, dwa jego błyskotliwe podania zostały jednak zmarnowane.
Na kolejne liczby nie trzeba było jednak długo czekać. Od tamtego czasu Tijanić mecz w mecz był jedną z najbardziej podobających się nam postaci Rakowa, dopiero z Arką zaliczył pusty liczbowo przebieg. A i tak grał bardzo dobrze.
-
2:3 z Wisłą Kraków: asysta, nota 7
-
2:1 z Zagłębiem Lubin: asysta i asysta drugiego stopnia, nota 7, piłkarz meczu
-
3:1 z Wisłą Kraków: gol i asysta drugiego stopnia, nota 6, piłkarz meczu
-
1:0 z Koroną Kielce: asysta drugiego stopnia, nota 6
-
3:2 z Arką Gdynia: asysta, nota 6
Jasne, można się czepiać, że nie było wśród ostatnich rywali Tijanicia nikogo z górnej ósemki. Że z jedynym takim przeciwnikiem – Śląskiem we Wrocławiu – zagrał tak sobie. Tylko że wtedy, to w ogóle był taki sobie mecz. Pierwszy po wznowieniu, nie powalający tempem i poziomem. A gdy już rytm meczowy wjechał na dobre – no widzieliście „topkę” not – absolutna ligowa czołówka.
Dlatego też formułując pytania przed kolejnym sezonem, przy Rakowie na pewno trzeba będzie postawić to: jak na tle najmocniejszych ekip ligi sprawdzi się Tijanić. Na dziś wygląda bowiem na to, że z nim i rewelacyjnym Petrem Schwarzem (o ile uda się go zatrzymać, skoro ma rok do końca kontraktu) częstochowianie mogą mieć naprawdę bardzo mocny i efektowny środek pola.
fot. NewsPix.pl