Reklama

Górnik – Wisła. Mecz, który kocha dramatyczne scenariusze

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

27 czerwca 2020, 11:17 • 8 min czytania 9 komentarzy

Górnik Zabrze i Wisła Kraków w ostatniej dekadzie miały swoje wielkie wzloty i upadki. Górnicy zdążyli w tym czasie zlecieć z ligi i wrócić po ćwierć wieku do europejskich pucharów. Wisła – zostać mistrzem Polski, zaznać smaku walki o utrzymanie, a także w ogóle o klubowy byt. Różne były w tym czasie miejsca w tabeli, przez oba kluby przewinęło się wielu trenerów, wagony lepszych, gorszych zawodników. Nie zmieniało się jedno. Dość regularnie scenariusze tych starć wyglądały na pisane przez hollywoodzkich mistrzów suspensu.

Górnik – Wisła. Mecz, który kocha dramatyczne scenariusze

Wybraliśmy siedem takich, których przebieg był doprawdy dramatyczny i którym nie brakowało nieoczekiwanych zwrotów akcji. Trzeba jednak zaznaczyć, że i w pozostałych spotkaniach było na co popatrzeć. Dość powiedzieć, że przez ostatnich dziesięć lat w meczach Górnika z Wisłą tylko raz padł bezbramkowy remis. Za to w aż dziewięciu przypadkach padały cztery lub więcej goli.

17.10.2010: Górnik – Wisła 1:0 (Kwiek 83′)

Biała Gwiazda przez ostatnich dziesięć lat nie miała z Górnikiem lekko. Również w sezonie mistrzowskim, gdy zabrzanie byli ligowym beniaminkiem. I to nawet nie mistrzem I ligi, bo tę zwyciężył w sezonie 09/10 łódzki Widzew.

Aż do spadku w 2009 roku, w XXI wieku Wisła lała zabrzan regularnie i patrzyła, czy równo puchnie. Między 2001 a 2007 rokiem Górnik przegrał z Białą Gwiazdą piętnaście (!!!) meczów z rzędu. Trzykrotnie po 4:0, dziewięciokrotnie nie będąc w stanie zdobyć choćby pojedynczego gola.

Karta odwróciła się, gdy Górnik przeszedł pierwszoligowe katharsis i wrócił do ekstraklasy z Adamem Nawałką. Jakże inny jest to bilans od wtedy do dziś. 12 zwycięstw zabrzan, 4 remisy, 7 wygranych wiślaków. Zaczęło się od wygranej symbolicznej, bo później jeszcze parę ładnych razy Górnik rozstrzygał starcia z Wisłą w końcówkach.

Reklama

Zabrzanie mieli fart – Biała Gwiazda prowadzona przez Roberta Maaskanta notowała właśnie najgorszą serię w erze Bogusława Cupiała. Holender później odwrócił ze swoimi podopiecznymi negatywną tendencję, został mistrzem kraju. Ale wówczas w Zabrzu po raz piąty z rzędu nie potrafił wygrać.

Nawet grający w Wiśle Mariusz Pawełek przyznał wtedy między wierszami, że jego zespół przeszedł obok meczu. — Górnik grał nieustępliwie, nikt z nich nie odstawiał nogi. My chcieliśmy grać pięknie, grać piłką, ale nam to nie wychodziło. Górnik doszedł do zwycięstwa zaangażowaniem, bieganiem, walczeniem. Nie pokazywali może indywidualnych umiejętności, ale wszyscy walczyli i nadrabiali charakterem — powiedział.

A tamten Górnik potrafił być bezlitosny. Wygrał trzy z rzędu mecze u siebie zdobywając w każdym zaledwie po jednym golu. Aleksander Kwiek, który ledwie kolejkę wcześniej z Jagiellonią zaliczył jedno z najgorszych pudeł sezonu, tym razem w 83. minucie trafił w zagraną przez Tomasza Zahorskiego piłkę idealnie.

20.11.2011: Wisła – Górnik 0:1 (Jonczyk 87′)


Wisła? Urzędujący wówczas mistrz Polski. Pozbawiony niedawnoj marzeń o Lidze Mistrzów przez gol APOEL-u Nikozja w samiutkiej końcówce starcia na Cyprze.

Górnik? Rewelacyjny beniaminek z poprzedniego sezonu, który zakończył ligę na 6. miejscu. Porządkowany już wówczas od dłuższego czasu przez Adama Nawałkę. A wiadomo, jak wspominany jest były selekcjoner przy Roosevelta.

Trudno było jednak stawiać zabrzan w roli faworytów wyjazdu do Krakowa. Nie wygrali jeszcze żadnego wyjazdu. Przystępowali do niego bez zwycięstwa w 7 z 8 ostatnich meczów. Jako zespół z 12. miejsca. Wisła miała swoje problemy, nie tak dawno zwolniła Roberta Maaskanta, ale skład to wciąż była mistrzowska ekipa.

Reklama

Nawałka podszedł do meczu w Krakowie na maksa asekuracyjnie. W pierwszej jedenastce wyszło na boisko sześciu nominalnych obrońców. Adam Danch z Michałem Pazdanem na środku, na bokach – Michael Bemben i Paweł Olkowski po prawej, Mariusz Magiera i Adam Marciniak po lewej. Założenie było jedno – murarka, a może z przodu coś wpadnie.

No i, szok, wpadło. W 87. minucie. Wisła w idiotyczny sposób straciła piłkę po wrzucie z autu. Prejuce Nakoulma doskoczył, odebrał, ruszył w pole karne i obsłużył Michała Jonczyka. Podanie nie było idealne, wygoniło piłkarza, którego karierę przedwcześnie skończyły kontuzje, a który świetnie odnalazł się w życiu bez piłki. Ale zmieścił piłkę między słupkiem a Pareiką.

8.11.2013: Górnik – Wisła 3:2 (Nakoulma 55′, Zachara 71′, 77′ – Steinbors 30′ (sam.), Guerrier)

To był ten okres Górnika Adama Nawałki, kiedy dawał on zdecydowanie najwięcej frajdy kibicom. Świetnie oglądało się ten zespół w akcji. Nigdy nie składał bowiem broni. Nawet, gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, potrafił rywala dopaść i wyrwać mu zwycięstwo z zaciśniętej dłoni.

Gdy więc w 53. minucie Wisła wyszła na dwubramkowe prowadzenie w Zabrzu, mimo wszystko kibice gospodarzy jeszcze nie żegnali się z nadzieją. Pomni choćby tego, co zdarzyło się na tym samym stadionie zaledwie trzy tygodnie wcześniej. Wtedy to Śląsk Wrocław również strzelił dwa pierwsze gole, a wracał z niczym. Górnik w 92. i 93. minucie zdobywał bramki na 2:2 i 3:2. A przecież jeszcze wcześniej coś podobnego zdarzyło się w starciu z Zawiszą kolejne dwa tygodnie wstecz. Wtedy na 3:2 w 93. minucie zapakował Radosław Sobolewski.

Górnicy zabrali się za odrabianie strat błyskawicznie, odpowiedzią na bramkę Wilde Donalda Guerriera był już dwie minuty później gol Prejuce’a Nakoulmy. To jednak nie do niego, a do Mateusza Zachary należał piątkowy wieczór. W sześć minut do asysty przy golu skrzydłowego z Burkina Faso dołożył dublet.

Takiej rundy jak wtedy, Zachara nie zagrał już nigdy. Ba, nigdy w pełnym sezonie nie trafił do siatki tyle razy (10), co wtedy w zaledwie 21 jesiennych starciach.

24.05.2014: Wisła – Górnik 2:3 (Stilić 10′, Guerrier 44′ – Zachara 4′, Danch 70′, 87′)

Ten sam sezon, ten sam wynik, nie mniejsze emocje. Tym bardziej, że mowa o rundzie finałowej, o grupie mistrzowskiej, o Górniku goniącym ligowe podium. Każdy gol w tym starciu zmieniał kierunek wyniku, przeszliśmy od 1:0 dla gości z Zabrza, przez 2:1 dla Wisły, po 3:2 dla Górnika.

To w tym meczu po trwającej ponad pół roku niemocy przebudził się strzelecko Mateusz Zachara, kat Wisły z Zabrza. Zrobił to już w trzeciej minucie. Później jednak Górnik na placu gry właściwie nie istniał. Błyszczał Stilić, wiele problemów sprawiali gościom szaleni „bracia” – Guerrier i Sarki.

Bohaterem został jednak nie ktoś z ofensywnych graczy, a… Adam Danch. Nie tak dawno natchnął Arkę do odrobienia strat ze Śląskiem Wrocław, wtedy jednak był jeszcze skuteczniejszy. Zapakował na 2:2, jak i na 3:2. A przy tym zrobił z Michała Czekaja głupka przy obu golach.

29.07.2017: Górnik – Wisła 3:2 (Angulo 38′, 52′, 54′ – Boguski 48′, Bartosz 87′)

W sezonie 2017/18 dwa razy padł ulubiony wynik tych starć – 3:2. Wybieramy pierwszy z meczów ze względu na to, że wtedy była to potyczka dwóch najładniej grających zespołów w lidze. To był ten rewelacyjny beniaminek z Zabrza z gromadą młodych-zdolnych, to była Wisła z Carlitosem na szpicy.

Tempo? Zapierające dech w piersiach. Występy pojedynczych zawodników, na czele z Igorem Angulo – zachwycające.

To właśnie Angulo był języczkiem u wagi, między 52. a 54. minutą zapakował dwie sztuki kompletując hat-tricka i dając prowadzenie 3:1. Wisła odpowiedziała tylko raz, za sprawą bardzo ładnego uderzenia Jakuba Bartosza. Ale mogła to zrobić dużo, dużo wcześniej. Nawet jednak Paweł Brożek, mając sytuację sam na sam z gatunku wykorzystywanych przez niego 10/10, nadział się na Tomasza Loskę. Próbował efektownie lobować, bramkarz Górnika zostawił rękę w górze i zgasił doświadczonego snajpera.

Jeszcze w 2017 zespoły zmierzyły się drugi raz, jak wiemy, znów było 3:2. Ba, znów w bardzo podobnych okolicznościach. 3:1 dla Górnika, gol w ostatnim kwadransie dla Wisły i próba pogoni. Ale to zabrzanie wtedy mieli więcej szans na 4:2 niż Biała Gwiazda na doprowadzenie do wyrównania.

5.08.2019: Wisła – Górnik 1:0 (Chuca 90’+4′)


No nie będziemy ściemniać, że było to najbardziej atrakcyjne starcie Wisły z Górnikiem w XXI wieku. Choćby po powyższych przykładach widzicie, że bywało znacznie grubiej. Ale też nie było fatalnie. Na gola Wisły zanosiło się naprawdę długimi momentami, tylko że miała z przodu Krzysztofa Drzazgę. A jak pamiętacie (albo i nie), Krzysztof Drzazga na początku obecnego sezonu był tak nieskuteczny, że mógłby powalczyć o nagrodę imienia Fabiana Serrarensa. Gdyby nie to, że w lidze był wtedy też Serrarens.

W Wiśle debiutował wtedy jednak Chuca. I nim Hiszpan z przeszłością w Villarrealu zaczął cieniować, dał Białej Gwieździe niezwykle istotną (szczególnie patrząc na tabelę dziś) wygraną. W ostatniej akcji meczu. Mimo że piłkę miał na rękach Martin Chudy i że bramkarz zabrzan sparował ją na słupek.

6.12.2019: Górnik – Wisła 4:2 (Wolsztyński 56′, Jimenez 75′, 90’+1′, Angulo 87′ (k.) – Brożek 4′, Chuca 58′)

Najświeższe ze wspomnień. Wisła przyjeżdżała do Zabrza mając na koncie dziewięć kolejnych porażek. Ale już z nowym trenerem Arturem Skowronkiem, który – jak wiemy – później poprowadził ją do innej, znacznie korzystniejszej serii. Ośmiu meczów bez przegranej, w tym sześciu zwycięstw.

W Zabrzu jednak jeszcze poległ. I to poległ w takim stylu, że mogło to na dzień dobry zmiażdżyć morale jego drużyny. Wisła prowadziła 2:1 jeszcze w 75. minucie meczu. Znów trafił Chuca (swoją drogą, gole z Górnikiem to jego jedyne w naszej lidze). Górnik w zasadzie Białej Gwieździe nie zagrażał. Do ostatniego kwadransa spotkania oddał zaledwie trzy celne strzały, jeden zamienił się w gola.

A potem oddał kolejne trzy. I każdy z nich znalazł drogę do siatki.

To była hiszpańska masakra piłą mechaniczną. Dublet Jimeneza, gol i asysta Angulo. Wiślacy mieli pełne prawo stanąć przed mikrofonem i powiedzieć to, co Radosław Janukiewicz po Olimpii Elbląg. Że mają mikołajki do dupy i ogólnie jedno wielkie wkurwienie.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry
Ekstraklasa

Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Bartosz Lodko
8
Media: Magiera zrzekł się części pensji, ale i tak otrzyma ponad 500 tys. złotych

Komentarze

9 komentarzy

Loading...