Koronawirus to – wiadomo – żadna przyjemna historia, ludzie umierają, tracą pracę. Bywało lepiej. Ale skoro i na wojnie wiele osób potrafi zyskać, istnieją też tacy, którzy zyskali na wirusie. Na przykład Wisła Płock. Nie wiadomo przecież, czy Thomas Daehne by odszedł, gdyby nie pandemia.
Szczerze mówiąc: robi to wrażenie. Polski klub potrzebował ogólnoświatowego dramatu, żeby zrozumieć, że dany bramkarz nie potrafi bronić. Widzieli wszyscy, cała liga, uwierzcie, że koledzy Niemca z drużyny też, ale musiał przyjść koronawirus, żeby Daehne z drużyny odszedł. I to nawet nie tak, że jasno pokazano mu drzwi, tylko nie dogadano się w sprawie aneksu. Ale co, efekt ten sam, Wisła nie miała w Niemcu pomocy, nadal nie ma, ale przynajmniej nie musi mu płacić. Natomiast jeśli ktoś go jeszcze u nas zatrudni, powinna się tym zainteresować prokuratura. Działanie na szkodę spółki. No i lekarze.
Psychiatrzy oraz okuliści.
Nie rozumiem dlaczego tacy goście przychodzą do Ekstraklasy. Wisła miała Daehne, Lech ma van der Harta i też trudno powiedzieć, że na tym dobrze wychodzi. Czy obaj mają jakieś specjalne zalety? Moim zdaniem nie. Raz odbiją, raz nie, ale raczej w tę drugą stronę. Naprawdę chłopak z pierwszej ligi zrobi to samo, jeśli nie lepiej. Przykład? Marek Kozioł.
Czy zarabia dużo? Nie.
Czy daje więcej niż cudaki zza granicy? Owszem, jeszcze jak.
Może więc warto poszukać pod nosem, zamiast sprawdzać w Finlandii? Naprawdę kompromitować może się byle gość wzięty z przystanku autobusowego i nie trzeba ściągać innego z dość dalekiego kraju. Serio, zaoszczędzicie na wszystkim. Darmowa rada od Kowala. Na kolejne przyjdzie pora, bo widzę, że defensywni pomocnicy muszą być choćby z Bałkanów, a jednak odebrać i podać Polacy też potrafią.
Nie gorzej niż Muhar. Więc po co przepłacać. Chyba że macie za dużo kasy. Ale potem nie płaczcie przy podziale kasy z praw TV.
Wszyscy, bez wyjątku. Bo kasę to chcecie, ale oszczędności i rozsądku nie bardzo.