“Arka znów pokrzywdzona” i “Zagłębie traci na błędach sędziów” – mamy wrażenie, że piszemy to w “Niewydrukowanej tabeli” co tydzień. Tym razem nastąpiła kumulacja. Gdynianie na wtopie arbitra tym razem punktów nie stracili, ale lubinianie już owszem.
Dalecy jesteśmy od tego, by szukać tu jakiegoś spisku. Po prostu panowie z gwizdkami czasami się mylą, co zresztą nasza tabela dobrze pokazuje. Natomiast nie chcemy tu zakładać foliowej czapki, nie chcemy bawić się w internetowych detektywów i z lupą dreptać po siedzibie Kolegium Sędziów w szukaniu spółdzielni przeciwko utrzymania gdynian w lidze.
Raczej Pich faulował Młyńskiego niż Młyński Picha
Niemniej rozumiemy, że kibiców Arki mogą boleć błędy arbitrów. Tydzień temu stracili punkty przez wątpliwy rzut karny w ostatniej minucie derbów, a w ten weekend prawie ograł ich Śląsk Wrocław po jedenastce z kosmosu.
Choćbyśmy nie wiadomo jaką lupę przykładali do tego starcia Młyńskiego z Pichem i choćbyśmy oglądali ją z różnych perspektyw – no nie, tu nie da się dostrzec faulu. Następstwo zdarzeń w tej akcji wygląda tak:
- Pich przyjmuje sobie piłkę, ale na tyle daleko, że jej nie kontroluje
- Młyński wskakuje przed zawodnika Śląska, stawia stopę przed nogą rywala, ale jest dość pasywny
- Pich z woleja trafia w łydkę Młyńskiego
Gdyby tu jeszcze było jakieś podstawienie nogi, gdyby tu Młyński włożył stopę akurat między nogi Picha w momencie oddawania strzału… Ale skrzydłowy Arki najnormalniej w świecie jest szybszy w walce o piłkę. I to w walce, którą wygrał. Piłkarz Śląska jest spóźniony względem rywala, nie panuje bezpośrednio nad piłką, musi ją gonić. Tu bardziej Młyński jest faulowany niż fauluje. Brak karnego, zabieramy Śląskowi gola.
W tym meczu mieliśmy jeszcze jedną kontrowersję z karnym dla Arki po ręce Puerto. Sam kontakt piłki z ręką jest klarowny, natomiast trzeba rozstrzygnąć, czy któryś z zawodników przed stoperem Śląska trąca piłkę tuż przed nim.
Obejrzeliśmy sobie to kilkanaście razy – nie, nie trąca. Puerto po prostu źle sobie to wszystko wyliczył, zatem karny słuszny. Ale radzimy zapamiętać tę sytuację, bo do podobnej kwestii jeszcze raz w tym tekście usiądziemy.
IFAB nie chce goli po rękach
Przenosimy się do Krakowa. Tam z takich stykówek mieliśmy tylko gola Klemenza, który początkowo został uznany, ale sędzia po wideoweryfikacji go anulował. I słusznie.
Nie chodzi tu o samo wbicie piłki do siatki, ale o kluczowe dla tej akcji zagranie piłki ręką przez Heberta. Tydzień temu mieliśmy podobną sytuację – Białek odbił piłkę ręką, ta pokrążyła przed polem karnym, wreszcie lubinianie zdobyli bramkę. Ale ta została uznana, bo sam strzał nie był bezpośrednim następstwem tamtego przypadkowego zagrania. Tu kontakt piłki z ręką stopera Wisły jest przypadkowy, ale w bardzo krótkim czasie stwarza sytuację strzelecką Klemenzowi. W tym przypadku – brawo dla VAR.
Karne dla Zagłębia słuszne, wapno dla Lecha nie
Mieliśmy sędziowskie przeboje w Gdyni, ale mieliśmy je też w Lubinie. Tam odgwizdano trzy rzuty karne. Co do ręki Kostewycza – nie ma wątpliwości, ręce nienaturalnie ułożone, piłka trafia w ramię wystawione powyżej linii barków, klarowne wapno.
Część widzów miała problem z jedenastką dla Zagłębia po starciu Kamińskiego ze Starzyńskim. I faktycznie pomocnik gospodarzy dodaje trochę wrażeń artystycznych i rzuca się jak teść na wersalkę, ale nie zmienia to faktu, że młodzieżowiec Kolejorza po prostu go sfaulował. Kolano trafiło w łydkę w nodze zakrocznej i takie starcia po prostu prokurują upadki.
Największy zgryz był jednak z rzutem karnym dla Lecha. Kontakt piłki z ręką Guldana jest bardzo oczywisty, tu nie ma wątpliwości. Wszystko sprowadza się jednak do tego, by dojść do ładu z lotem tej piłki. Jeśli Kopacz trącił ją przed Guldanem – brak karnego, piłka nieoczekiwana. Jeśli nie trącił – to jak w Gdyni z ręką Puerto. Odwijaliśmy sobie tę sytuację wielokrotnie i widać, że piłka zmienia swój lot po tym, jak Kopacz zagrał ją głową.
Interwencja VAR-u była zatem zbędna – karny Lechowi się nie należał, pierwotna decyzja była słuszna. Zabieramy lechitom tę bramkę i weryfikujemy wynik na zwycięstwo lubinian.
Ciekawie to wygląda w kontekście “Niewydrukowanej tabeli”. Bo przy takim obrocie spraw Zagłębie byłoby w znacznie innej sytuacji – prędzej widzielibyśmy ich w górnej ósemce, a tak szanse na TOP8 mają iluzoryczne. Zdecydowanie lepiej wygląda u nas też sytuacja Arki czy Rakowa, a Pogoń i Lechia musiałyby się napocić, żeby zagrać w grupie mistrzowskiej.