“Po co ty grasz, przecież buka nie da się ograć” to jedna z najpopularniejszych i najbardziej mylnych tez dotyczących bukmacherki. Oczywiście, u buka da się zarobić. Można to zrobić albo poprzez długotrwałą pracę nad systemem gry, albo dzięki złotemu strzałowi. Jak mówi złota zasada ‘kto gra grubo, wygrać musi’, więc przyjrzeliśmy się przykładom rekordowych wygranych u buków.
Najwyższe wygrane w Polsce
2 miliony w Fortunie
Ta wygrana wciąż budzi wątpliwości zarówno wśród graczy jak i legalnych bukmacherów, jednak Fortuna zapewnia, że faktycznie do niej doszło. Jeden z graczy poszedł all-in, bo jak inaczej nazwać puszczenie 70 tys. zł na zdarzenia o kursie łącznym ponad 39? Jednocześnie zakład został rozbity na cztery kupony, bo maksymalna wygrana u tego bukmachera wynosi 600 tys. zł. Wszystkie cztery kupony składały się jednak z tych samych zdarzeń, które okazały się trafnie obstawione. Na kuponie znajdziemy kilka “pewniaczków”, ale jest też kurs 2.00, więc zakładamy, że podczas śledzenia meczów paznokcie nie pozostały nienaruszone.
Kto gra grubo wygrać musi – 4 kupony jednego gracza w sumie oskubał @eFortunapl na 2 401 617 – Gratulujemy nerwów i wiedzy połączonej z odrobiną szczęścia. pic.twitter.com/mX4aV40HHh
— Konrad Komarczuk (@KomarczukK) May 7, 2019
1.25 miliona w STS
Nie lubimy zaglądać w kieszeń, ale tak, jak ciekawi nas kto trafił szóstkę w totka, tak zastanawiamy się, kto był takim szczęściarzem, że dorobił się milionów u bukmachera. Zaraz, milionów? To tak się da? Tak, czego dowodem jest chyba najsłynniejsza wygrana w Polsce. Pewien gracz wygrał w STS-ie 1,25 mln zł, a w gronie milionerów witał go sam prezes STS-u, który był pod wrażeniem tej sumy.
https://twitter.com/MateuszJuroszek/status/1106077428257038337
Wyobraźcie sobie, że jednego dnia puszczacie 14 kuponów, wydajecie łącznie 76 zł, a niedługo potem zostajecie milionerami. Tak właśnie stało się w tym przypadki. 14 taśm weszło jak w masło, wliczając w to tę, na której znalazło się 25 meczów piłkarskich. Tylko na tym kuponie gracz zarobił ćwierć miliona.
Warto dodać, że wspomniany szczęściarz umiejętnie dobrał spotkania. Na kuponach znalazły się mecze, które zaplanowano nawet na dwa tygodnie później, więc analiza musiała być naprawdę szczegółowa. Tym bardziej, że część z nich była dość ryzykowna. Ale – co tu dużo mówić – dla takiej wygranej warto było poświęcić kilka nocek na notatki.
0,5 mln w Fortunie
Obstawienie awansu Liverpoolu po przegranej 0:3 z Barceloną? Ryzykowne. Obstawienie go za 50 tys. zł? Bardzo ryzykowne. Przyznamy uczciwie – trzeba mieć nerwy ze stali i mnóstwo wolnej gotówki, żeby wykazać się taką wiarą. A jednak się opłaciło, bo The Reds odprawili z kwitkiem Hiszpanów, wygrywając 4:0. Jeszcze bardziej okazała była wygrana jednego z graczy Fortuny, który zarobił na tym ponad pół miliona złotych.
https://twitter.com/eFortunapl/status/1125872462237970433
Inne wysokie wygrane u bukmachera
Odłóżmy na chwilę gości, którzy z dnia na dzień stali się milionerami i zajrzymy do nieco bardziej przyziemnych zakładów. Nie trzeba przecież łasić się na miliony, żeby być zadowolonym klientem buka. Dowodem na to jest gracz, który obstawił osiem meczów polskiej Ekstraklasy za 10 zł i wygrał… 20 tysięcy! Z opcji szybkiego zarobku skorzystał też gracz, który obstawił porażkę Michała Cieślaka z Ilungą Makabu na punkty. Legalny polski bukmacher BETFAN oferował na to zdarzenie kurs 6.50, gracz zainwestował 350 zł i wygrał ponad 2000 zł. Ekstra pensja w jeden dzień? Nie pogardzilibyśmy takim rozwiązaniem!
A może zagwarantować sobie premię na urlop jednym zakładem? Z takiego założenia wyszedł chyba gracz Totolotka, który w 2017 roku zarobił ponad 5800 zł, stawiając kupon za 50 zł z ośmioma zdarzeniami. Był on o tyle skomplikowany, że kursy wahały się od 1.50 do 2.00, więc o wygraną nie było łatwo. A jednak się udało, dlatego też warto próbować.
Najwyższe wygrane na świecie
Miliony wygrane u buka to rzecz jasna nie tylko polska przypadłość. Na całym świecie znajdziemy podobne przykłady. Kto najbardziej ‘wydoił’ bukmachera? Potężny bonus wylądował na koncie kibica Leicester City, który obstawił mistrzostwo swojego zespołu. Lisy startowały do walki o tytuł z pozycji absolutnego underdoga. Kurs na ich wygraną w lidze wynosił… 2000. Ale kto, jak nie kibic, ma uwierzyć w swój zespół? Cierpliwość, stalowe nerwy i nutka szaleństwa przyniosły szczęśliwcowi 200 tysięcy funtów wygranej.
Brytyjczycy kochają zakłady i to właśnie tam często padają rekordy. Nie tylko w meczach piłkarskich, ale też w typowaniu gonitw koni. Weterani obstawiania na torze potrafią wygrać tysiące funtów, ale prawdziwym złotym strzałem popisał się pewien siwowłosy Anglik, który celnie wytypował zwycięzców ośmiu biegów. Trudno powiedzieć, że było to zamierzone – rzeczony gracz postawił na swój typ zaledwie 50 centów. Było to jednak najlepiej wydane 50 centów w jego życiu, bo niedługo potem cieszył się z miliona funtów nagrody za trafiony typ!
Niedoszłe wygrane
Na zakończenie należy się “minuta ciszy” dla tych, którzy już witali się z gąską, kiedy nie wszedł im ostatni mecz. Znacie ten żart: już piszesz do szefa maila, zdradzając co o nim od zawsze myślałeś, walizki żony spakowane, bilety na Bahamy kupiony, a tu nagle gol wyrównujący w 92. minucie spotkania. W internecie pełno jest kuponów, które wylądowały w najlepszym przypadku na dnie szuflady. Pamiętacie szalony mecz Śląska z Zagłębiem Lubin i jedną z niewielu bramek Erika Exposito w Ekstraklasie? Hiszpan doprowadzając do wyrównania pozbawił gracza Totolotka ponad 20 tysięcy złotych wygranej.
Innym przykładem jest jeden z użytkowników Wykopu, który pochwalił się swoim pechowym kuponem na tym portalu. Nie wiemy, jak wy, ale my słyszymy tu nawet Rafała Brzozowskiego śpiewającego “tak blisko…”
Jak uchronić się przed takimi wpadkami? Najpopularniejszym sposobem “ochrony” jest opcja early cash-out, którą znajdziecie u legalnego bukmachera eWinner. Inaczej nazywane wcześniejsze zamknięcie zakładu znajdziecie także w Totolotku oraz w BETFAN. O co w tym chodzi? Dzięki tej opcji możemy wypłacić naszą wygraną wcześniej, nie ryzykując wpadki np. na ostatnim meczu. Co prawda będzie ona mniejsza, ale… wiadomo, zawsze lepiej zarobić niż stracić.