Wszystkie mecze rozgrywane przy pustych trybunach, więcej transmisji telewizyjnych, posiadacze karnetów i biletów na konkretne mecze z możliwością obejrzenia ich w domu, nawet jeśli te nie będą pokazywane na szklanym ekranie. Taki ma być plan angielskich władz na piłkę w czasie pandemii koronawirusa, o czym informuje czwartkowe wydanie „The Times”.
Dziennik ujawnia, jakie są główne założenia planu wypracowanego przez sztab kryzysowy brytyjskiego rządu. Może on zostać wprowadzony w życie już wtedy, gdy liczba zachorowań w Wielkiej Brytanii przekroczy 500. Na ten moment potwierdzonych jest 459 przypadków, więc nie ma się co czarować – jest to kwestia dni, jeśli nie godzin.
Jak czytamy w „The Times”, plan zakłada:
– rozegranie obecnego sezonu Premier League i niższych lig za zamkniętymi drzwiami;
– umożliwienie posiadaczom biletów i karnetów na mecze Premier League obejrzenia w domu spotkań, które mieli zobaczyć z wysokości trybun;
– udostępnienie posiadaczom biletów i karnetów na mecze Football League (Championship, League One, League Two) spotkań za pośrednictwem aplikacji streamingowej iFollow;
– zakaz wyświetlania meczów w pubach, by uniknąć dużych zbiorowisk ludzkich;
– utrzymanie zakazu pokazywania w telewizji meczów o 15:00 czasu brytyjskiego (16:00 czasu polskiego) – będą one transmitowane tylko wspomnianym wcześniej posiadaczom biletów i karnetowiczom;
– zezwolenie posiadaczom praw do transmisji na pokazywanie więcej niż jednego spotkania Premier League o 13:30 i 18:30 czasu polskiego, a także w zaplanowanych terminach niedzielnych i poniedziałkowych.
To jasny sygnał, że choć w wielu krajach rozgrywki ligowe stanęły i nie wiadomo, kiedy zostaną wznowione, w Anglii jest wielka determinacja, by doprowadzić je do samego końca.
Cały plan może się jednak błyskawicznie posypać, bowiem już teraz piłkarze Arsenalu zostali poddani kwarantannie dlatego, że mieli styczność z nosicielem wirusa – właścicielem Olympiakosu Pireus Evangelosem Marinakisem. Z tego powodu nie zagrali dziś zaległego meczu z Manchesterem City. Póki co angielskie media donoszą, że kolejne spotkanie – w sobotę z Brighton – nie powinno być zagrożone, bo 14 dni od spotkania z Marinakisem mija czwartkowego wieczora.
Rzecz w tym, że już teraz o koronawirusie wiadomo, że krzyżuje szyki nawet tym, którzy robią wszystko, by grać dalej. I na dziś fikcją wydaje się wizja, wedle której w całej Europie rozgrywki są zawieszane, poznajemy pierwsze przypadki zarażonych piłkarzy, a dziewięć kolejek Premier League zostaje dokończone zgodnie z planem.
fot. NewsPix.pl