Siadając do oglądania meczu Bayernu z Paderborn, nie spodziewaliśmy się fajerwerków. Mistrzowie Niemiec w planie mieli przejechać się na ostatniej drużynie w ligowej tabeli, ale też nie ma co ukrywać, wszyscy myśleli tak samo. Dzisiaj goście prezentowali się wspaniale i dzięki nim obejrzeliśmy 90 minut naładowane energią jak króliczek Duracella. Ostatecznie piłkarski romantyzm przegrał z mocą Bawarczyków. Doppelpack Lewandowskiego załatwił sprawę, choć Polak miał dużo okazji do zwiększenia tego dorobku.
Początek 2020 roku dla ludzi związanych z Bayernem jest słodki. Co prawda byłby jeszcze lepszy, ale tu właśnie pojawia się ta gorzka nuta w postaci remisu z RB Lipsk. Jednak i tak nie ma krzywdy. Rozwałkowanie Herthy, Schalke i Koeln, pewne zwycięstwo z Mainz. Do tego trzy czyste konta. Hansi Flick po ostatniej wyjazdowej wygranej z Kolonią narzekał na poziom drugiej połowy. Nie podobało mu się, że jego zespół po raz kolejny zdjął nogę z gazu. I wydawało się, że ostatnia drużyna Bundesligi jest idealnym zespołem, żeby ten trend odwrócić.
Jeżeli w Londynie oglądano to spotkanie, to nikt raczej nie przestraszył się mistrza Niemiec po tym, co zaprezentował on w pierwszej połowie. Owszem, Bayern dominował, ale dominować musiał, a czy wykreował na tyle okazji, by wynik 1:1 był niesprawiedliwy? Często odnosiliśmy wrażenie, że brakowało pewnych schematów w grze ustawieniem 3-4-3. Wysokie ustawienie Alphonso Daviesa i Alvaro Odriozoli skutkowało wątpliwą asekuracją trójki stoperów Kimmich-Alaba-Lucas. Paderborn starał się wykorzystać bardzo wysokie ustawienie defensywy Bawarczyków. W czwartej minucie Streli Mamba pokonał Manuela Neuera, lecz wcześniej znajdował się na pozycji spalonej, więc gol nie został uznany.
Później Bayern bez zaskoczenia przejął pałeczkę, a co za tym szło – kilka szans otrzymał Robert Lewandowski. Polak oddał dwa strzały, z których powinien wycisnąć przynajmniej jednego gola, ale raz piłka przeszła obok słupka, a potem Polak uderzył pod poprzeczkę. Niestety na tyle lekko, że Zingerle obroniłby z petem w ręku. Lewego wyręczył Serge Gnabry, który zaprosił do tańca obrońców gości i bardzo precyzyjnie załadował po długim słupku.
Wówczas wydawało się, że to koniec Dawida w starciu z Goliatem. Bayern powoli rozgrzewał silnik i pewnie gdyby panowie Coutinho z Odriozolą zamienili się z Thomasem Muellerem i Kingsleyem Comanem, z Paderborn nie byłoby co zbierać. Hiszpan biegał dużo, ale zgubił po drodze mapę. Brazylijczyk był ciałem obcym. Owa dwójka wyglądała jak zagubieni studenci z Erasmusa. Niemniej, głównym winowajcą gola gości jest Manuel Neuer. W swoim stylu wyszedł z bramki na spacer, natomiast tym razem, przeciwnik (w tym wypadku Dennis Srbeny) okazał się sprytniejszy. Golkiper Bayernu zanotował pusty przelot, napastnik Paderborn położył Alabę, wyczekał moment i wpakował piłkę między Kimmicha a Odriozolę.
Bayern powinien objąć prowadzenie na początku drugiej połowy. Powinien, jednak to nie był dzień Lewandowskiego. Wyszedł sam na sam z Zingerle i były bramkarz akademii monachijczyków świetnie sparował futbolówkę na rzut rożny. Po jego egzekucji najwyżej w polu karnym wyskoczył polski snajper, a golkiper znów popisał się kapitalnym refleksem. Kilka minut później Sven Michel swój rajd zakończył strzałem prosto w Neuera.
Kwadrans po przerwie Flick zdecydował, że koniec eksperymentu i ściągnął zarówno Odriozolę, jak i Coutinho, zastępując ich Comanem oraz Muellerem. Zatem Bayern wrócił do gry czwórką z tyłu i od razu zaczęło to wyglądać lepiej. Efektem tej zmiany gol na 2:1. Machnął się obrońca Paderborn, Serge Gnabry ruszył lewą stroną, wycofał do Lewandowskiego, a Robert tym razem pokonał Zingerle. Wykończenie świetne, ale prawdę mówiąc, ta jedna bramka to absolutnie minimum Polaka. Goście błyskawicznie nadrobili stratę, a była możliwość na objęcie prowadzenia. Gola po akcji Jastrzembskiego strzelił Michel, który sekundy wcześniej okrutnie zepsuł dobrze zapowiadającą się kontrę swojej drużyny.
W końcówce Lewandowski z nawiązką naprawił to, co zepsuł. Najpierw wykończył kolejną akcję Gnabry’ego, a później po fantastycznej indywidualnej akcji odwdzięczył się Niemcowi, a ten trafił w Zingerle. Polak powinien kończyć to spotkanie z hat-trickiem i asystą, ale umówmy się, że dwa gole też są okej.
Paderborn był dzisiaj piękny. Wiadomo, że statystyk najlepszych nie mieli, nie oddali zatrważającej liczby uderzeń na bramkę Neuera, ale wykorzystali w najlepszy możliwy sposób pomyłki w defensywie mistrzów Niemiec. Bayern spodziewał się spacerku, a goście tak podkręcili tempo, że podopieczni Flicka czasami nie nadążali. Za to, co wyprawiał przy linii Steffen Baumgart, zasłużyli choćby na ten punkcik. Z pełną odpowiedzialnością możemy powiedzieć, że gospodarze oblali ostatni test przed Chelsea.
Bayern – Paderborn 3:2 (1:1)
25’ Gnabry 1:0
44’ Srbeny 1:1
70’ Lewandowski 2:1
75’ Michel 2:2
88’ Lewandowski 3:2
fot. NewsPix.pl