Często wydaje nam się, że w piłce nożnej widzieliśmy już wszystko. Strzały w auty, dośrodkowania do nikogo, węgiel rozrzucany po boisku w ramach konkursu, lekka kawaleria wjeżdżająca na murawę, strzelanie z rakietnic do zawodników – no zebrałby się porządny worek absurdów. Ale za każdym razem, kiedy jesteśmy już pewni, że nic nie przebije wyjechania z bańki rywalowi w finale mundialu albo ugryzienia przeciwnika w bark, dzieje się coś mocniejszego. Co tym razem? We Francji na pięć lat zawieszono właśnie gościa, który próbował… odgryźć przeciwnikowi penisa.
Nie, nie pomyliliśmy się i nie chodzi tu o jakiś absurdalny akt zazdrości czy karę wymierzoną niewiernemu partnerowi. Właśnie zapadł wyrok w sprawie dotyczącej niższych lig francuskich, a konkretniej meczu Terville z Soetrich, który odbył się w listopadzie. Co tam się stało? Dwóch gości skoczyło sobie do gardeł, klasyczna bitka. Akcja działa się na parkingu, więc podejrzewamy, że chodziło o wyjaśnienie sobie nieporozumień z boiska w męski sposób. Problem pojawił się, kiedy do akcji wkroczył rozjemca, który chciał zakończyć konflikt. Wówczas zawodnik z Soetrich… dziabnął go w kiełbasę.
Jak? Dlaczego? Po co? Nie pytajcie, serio. Nie znajdujemy logicznego wytłumaczenia. Przyszłoby nam na myśl sto scenariuszy, ale nie zupełna odwrotność powiedzenia „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. No bo dlaczego typ po prostu nie dał mu w zęby, zamiast – no nazwijmy to wprost – brać do zębów? Te same pytania musiała zadawać sobie nieszczęsna ofiara. Chociaż nie do końca nieszczęsna, bo cenny organ udało się uratować. Dziesięć szwów i krótkie L4 to zdecydowanie lepszy scenariusz niż zostanie eunuchem.
Sprawa okazała się też kłopotliwa dla francuskiego sądu. Zapewne tamtejsi sędziowie pierwszy raz w życiu musieli zmagać się z tego rodzaju przewinieniem. Ostatecznie nasz poczciwy gryzoń trochę sobie od piłki odpocznie. Wlepiono mu pięcioletni zakaz gry w klubach, chociaż podejrzewamy, że i bez tego karierę miałby skończoną. Domyślamy się, że w szatni mogłyby zaistnieć pewne obawy, czy wszyscy wyjdą spod prysznica bez szwanku.
A poszkodowany? O dziwo też czeka go przerwa, tyle że półroczna. Jeśli trauma nie będzie zbyt duża, to pewnie do gry jeszcze wróci, ale raczej dokupi trzeci ochraniacz. I nie wtrąci się w bójki nawet, jeśli w ruch pójdą siekiery.