Reklama

Niby Norwich wiedziało, ale jednak złudzeń dało całkiem sporo

redakcja

Autor:redakcja

15 lutego 2020, 20:58 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czy ten mecz w ogóle mógł mieć jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie? Liverpool w swoim najbardziej magicznym sezonie od lat, idący nie tylko po mistrzostwo, ale też wszystkie możliwe dostępne rekordy. Norwich betonujące dno tabeli z sześcioma punktami straty nawet do przedostatniego Watfordu. W barwach The Reds wszystkie najważniejsze armaty, w dodatku wypoczęte po dwutygodniowych feriach, których nie zakłócił nawet powtórzony mecz z Shrewsbury. Goście byli skazani na zwycięstwo. 

Niby Norwich wiedziało, ale jednak złudzeń dało całkiem sporo

Ale wyrok wykonano późno, bardzo późno, a sam proces nie był wcale tak jednostronny, jak się wszyscy spodziewaliśmy.

Najlepsza sytuacja pierwszej połowy? Właśnie Norwich, gdy w wyniku nieporozumienia w defensywie Liverpoolu Pukki wyszedł sam na sam z Alissonem. A właściwie – nie sam, ale w towarzystwie kolegi, co zresztą zgubiło napastnika “Kanarków”. Zamiast samemu wykończyć, próbował podawać, jego zamiar odczytał bramkarz Liverpoolu i zamiast sensacyjnego gola dostaliśmy tysięczną zmarnowaną sytuację Norwich w tym sezonie. Będziemy to powtarzać, bo naprawdę, gra tej drużyny momentami może się podobać. Nawet dzisiaj z Liverpoolem nie brakowało klepek, wychodzenia spod pressingu serią podań, sztuczek technicznych, nieszablonowych zagrań. Ale co z tego, skoro w tym decydującym momencie zawsze czegoś brakuje?

Pukkiemu zabrakło instynktu killera, Tetteyowi, już w drugiej połowie, paru centymetrów, gdy obił słupek bramki Liverpoolu. Oczywiście, to nie tak wiele, na pewno za mało, by pisać tutaj o niesprawiedliwym wyniku, ale pamiętajmy: goście długimi fragmentami meczu wcale nie oferowali wiele więcej. Dość napisać, że przed przerwą Liverpool było stać na JEDEN celny strzał, co stanowi rezultat bardziej ekstraklasowy niż “liverpoolowy”. Tłok na przedpolu, ścisłe krycie Salaha, trochę szczęścia przy przeciągniętych dośrodkowaniach – i cyk, nawet outsider zdołał utrzymać zero z tyłu przez grubo ponad godzinę grania. Ale siłą Liverpoolu i być może jednym z czynników, które zadecydują o mistrzostwie, jest imponująca cierpliwość. Ile tak naprawdę stworzyli setek przez te 78 minut grania?

Dobitka Keity po świetnej zabawie Salaha w szesnastce Norwich? Te dwa strzały w środek bramki? Nie było tego wiele, a mimo to – Liverpool się nie spieszył. Grał swoje, szanował piłkę, nie ruszał do jakichś huraganowych ataków – można wręcz napisać, że czekał. Czekanie w futbolu nie brzmi jak najlepsza strategia na zdobycie trzech punktów, ale kurczę – to Liverpool. Gdy z przodu masz takich kozaków jak Salah i Mane, możesz spokojnie usiąść w fotelu i z kawą w ręce obserwować, aż któryś z nich w końcu weźmie sprawy w swoje ręce.

Reklama

Dzisiaj padło na Mane. Co to było za przyjęcie… Maestria, mistrzostwo techniki użytkowej, najpiękniejszy hołd dla Denisa Bergkampa od czasu ekwilibrystycznego przyjęcia Roberta Lewandowskiego rodem z loga Bundesligi. Mane był otoczony przez obrońców, piłka szybowała przez kilkadziesiąt metrów, była dość daleko od niego, nie zdziwilibyśmy się, gdyby część napastników w ogóle odpuściła walkę o przyjęcie takiego podania. Ale nie Mane. W wyskoku, wyciągając nogę gdzieś daleko do boku, zdołał zgasić piłkę pomiędzy dwoma piłkarzami Norwich, a potem z miejsca oddać mocny strzał w krótki róg bramki Krula. Absolutne arcydzieło, za głowy złapali się nie tylko zapłakani fani Norwich, ale też chyba sami zawodnicy Liverpoolu. A przecież warto też docenić asystę Hendersona, podcięta nad całą pomocą i obroną Norwich piłka była trudna do opanowania, ale zaadresowana dokładnie w ten sektor, w który powinna wlecieć.

Jak wygląda gra przeciw Liverpoolowi, który w 78. minucie obejmuje prowadzenie? Przekonali się w tym sezonie już liczni przeciwnicy, Norwich nie było wyjątkiem. Odkrycie się nie wchodzi w grę, bo może zostać natychmiast skarcone kontrą. A bronić nie ma czego. Efekt? Ostatni kwadrans to już dość nieporadne próby wyrównania, które oczywiście golem się nie skończyły.

Na dziś – 25 punktów przewagi The Reds nad Manchesterem City. Sytuacja znana co najwyżej z gier piłkarskich na konsolę.

Norwich – Liverpool 0:1 (0:0)

Mane 78′

Fot.Newspix

Reklama

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
0
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Hiszpania

Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Patryk Stec
0
Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Anglia

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
0
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Anglia

Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]
Anglia

Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Bartosz Lodko
1
Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...