Reklama

Dembele jak wazon z porcelany. Barcelona ma problem

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

04 lutego 2020, 20:03 • 4 min czytania 0 komentarzy

O Ousmane Dembele można powiedzieć dużo. Że jest młody, że jest piekielnie utalentowany, że wyśmienicie drybluje. Że równie bardzo, jak piłkę nożną, lubi popykać sobie na konsoli, że żyje w swoim świecie, że jest nierozgarnięty. Że czasami cały świat wokół niego pukał się w głowę, a on i tak nie wyciągał z tego żadnych wniosków, ale za to nie można powiedzieć jednego – nie można powiedzieć, że ma szczęście do swoje zdrowia. Nie ma i kropka. W Barcelonie jest od 889 dni. Z tego czasu prawie 350 dni spędził w gabinetach lekarskich na leczeniu kontuzji. I teraz spędzi kolejne, bo właśnie zerwał ścięgno w prawym udzie i najprawdopodobniej nie zagra już do końca sezonu. 

Dembele jak wazon z porcelany. Barcelona ma problem

Dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Barcelona traci jedno ze swoich najważniejszych ogniw. Absolutnie nie. Dembele przez większość trwającego sezonu leczył różne kontuzje. Zagrał cztery niepełne spotkania w Lidze Mistrzów, do których dołożył pięć występów w lidze hiszpańskiej. Z jakimi efektami? Przeciętnymi, w Europie nie pokazywał niczego specjalnego, a na lokalnym podwórku walnął zaledwie jedną brameczkę w meczu w spotkaniu z Sevillą, w czasie którego zresztą wyleciał z hukiem z boiska z czerwoną kartką na koncie. Nic specjalnego.

No właśnie, niby szału nie ma, a jednak odkąd trenerem Barcelony został Quique Setien, nazwisko Francuza odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Nowy szkoleniowiec Dumy Katalonii kilkukrotnie podkreślał, że czeka na powrót do pełni zdrowia swojego piłkarza, że bardzo w niego wierzy i że uważa, że właśnie Dembele będzie największym wzmocnieniem jego zespołu na wiosnę. I miał powody, żeby pokładać w nim nadzieję. Na cztery miesiące wypadł mu Luis Suarez i drużyna potrzebowała świeżej krwi. Kogoś, kto przełamie problemy tercetu Griezmann-Messi-Fati.

Jakie to problemy?

Griezmann nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Lawiruje, szuka swoich szans, ale nie pasuje ani do roli gościa przyszpilonego do szpicy (to nie klasyczna dziewiątka), ani do rozgrywającego (dubluje się z Messim), ani do skrzydłowego (drybling i gaz to nie są jego największe atuty). Fati jest objawieniem tego sezonu na Camp Nou, ma niewątpliwy talent, potrafi strzelać gole (mecz z Levante tylko to potwierdził!), potrafi kiwnąć, ale to jeszcze nieopierzony chłopak, od którego nie można oczekiwać, że we wszystkich wiosennych meczach na wszystkich możliwych frontach wyjdzie i da show. Nie można i tyle. A Messi to Messi. Geniusz, ale też swoją cierpliwość ma. Nie zrobi wszystkiego za swoich kolegów w każdym meczu.

Reklama

Dembele miał wnieść element ekstra. Odciążyć kolegów. Nadać Barcelonie nowy sznyt. Pamiętajmy, że kiedy był zdrowy, potrafił rozgrywać świetne spotkania. I to nie tylko w Borussii Dortmund, skąd ściągnięto go do Hiszpanii za grube pieniądze. Rzut oka na statystyki:

2017/18: 17 spotkań w La Liga, 3 gole, 7 asyst
2018/19: 29 spotkań w La Liga, 8 goli, 5 asyst

Dobra, może nie są to liczby, po których zapiszemy się do kościoła Ousmane Dembele, ale one też nie oddają wszystkiego. Wiadomo, jaki to piłkarz. Taki niekonwencjonalny. Zrobi szum, zrobi jeden, drugi, trzeci, czwarty drybling, zakręci w głowie obrońcom, wygeneruje sporo przestrzeni dla kolegów. To duża umiejętność. Przychodził do Barcelony w miejsce Neymara. Miał wypełnić po nim lukę. No tego to mu się zrobić nie udało. Choć nigdy nie można było powiedzieć, że to kompletne rozczarowanie, że na śmietnik historii z nim.

Tylko, że przy tym to zawodnik, który ma nadnaturalną skłonność to irytowania. W przeszłości spóźniał się już na treningi, kontestował funkcjonowanie zasad w drużynie, niezdrowo się prowadził, otaczał się dziwnymi ludźmi, głośno było o nim w kontekście setek godzin spędzanych na grze w Fortnite’a. Jego nierozgarnięcie, taka wręcz bezmyślność zarazem dziwiła, jak i frustrowała.

[etoto league=”spa”]

Ale teraz nie można mieć do niego pretensji. Kontuzja to kontuzja. Zerwał ścięgno w prawym udzie i pewnie można doszukiwać się w tym głębszej historii, zwalać winę na niego, ale byłoby to całkowicie nieuzasadnione. Trochę mu współczujemy. Nie ma chłop szczęścia do swojego zdrowia. Urazy blokują jego karierę, nie pozwalają mu rozwinąć skrzydeł, nie dają mu nawet szansy pokazania, że zasługuje na miano jednego z największych talentów młodego pokolenia na świecie. A takie historie nigdy nie są wesołe. Teraz musi się leczyć i liczyć, że tym razem w końcu uda się wrócić do pełni zdrowia.

Reklama

A tymczasem Barcelona ma problem. Zostaje z dwoma uznanymi gwiazdami w ataku i jedną wschodzącą gwiazdą. I nie jest to dobra informacja, bo Messi ma swoje problemy ze zdrowiem, nie powinien grać we wszystkich meczach, a przecież bez niego drużyna traci bardzo dużo ze swojego potencjału, a Griezmann to jedna wielka zagadka – nie wiadomo, kiedy wypali i czy w ogóle będzie miało to miejsce. Setien ma naprawdę teraz porządny ból głowy. Przejął zespół w bardzo trudnym momencie. Wymaga się od niego korekty stylu, korekty wyników, większej dominacji, przywrócenia Barcelonie potęgi i jeszcze pewnie wielu rzeczy, a tu taka niemiła niespodzianka. Los właśnie zabrał mu zawodnika, w którym pokładał największą nadzieję na zmianę przed rundę wiosenną.

Life is brutal.

fot. NewsPix.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Hiszpania

Hiszpania

Lewandowski przyznaje, że jest gotowy. “Za dwa, trzy lata moja kariera się skończy”

Antoni Figlewicz
45
Lewandowski przyznaje, że jest gotowy. “Za dwa, trzy lata moja kariera się skończy”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...