Reklama

Liverpool po rekord z 1896, City po finał EFL Cup. Środowe granie w Anglii

redakcja

Autor:redakcja

29 stycznia 2020, 14:09 • 5 min czytania 0 komentarzy

Tak, dobrze przeczytaliście – rekord z 1896, czyli z XIX wieku, czasów, gdy futbolu archaicznego, z siedmioma w ataku, a przede wszystkim bez centrostrzałów. To wtedy, za czasów niezapomnianych bojów z Burton Swifts i Loughborough, ostatnio Liverpool przynajmniej raz wygrał w lidze z każdym rywalem – dziś może wyrównać ten wiekowy rekord.

Liverpool po rekord z 1896, City po finał EFL Cup. Środowe granie w Anglii

A tak naprawdę go przebić. Bo wtedy zrobił to tylko w Second Division.

Naprawdę, to taki sezon LFC, o którym będziemy opowiadać wnukom – rekordy pchają się wszystkimi drzwiami, najstarsze rozdziały historii trzeba wyciągać, by mierzyć dokonania Jurgena Kloppa.

Screen Shot 01-29-20 at 12.36 PM

Dzisiejszy mecz West Hamu z Liverpoolem jest meczem, który pierwotnie miał zostać rozegrany w grudniu, ale rozegrany być nie mógł, bo LFC akurat bił się w Klubowych Mistrzostwach Świata. Nic dziwnego, że i dziś tak głośno jest o kwestiach terminarzowych: Klopp po remisie z Shrewsbury otwarcie zapowiedział, że na rewanż nie przyjdzie. Nie wiemy, czy zamierza oglądać go w telewizji, czy sobie później złapie VHS, ale powiedział, że przy takim nagromadzeniu spotkań w Anglii jeszcze grać rewanże w przypadku remisu zamiast karnych… Absurd. Archaizm. Tradycja tradycją, ale piłkarze już są wyeksplatowani ponad miarę, więc ze Shrewsbury – jak niedawno z Aston Villą w EFL Cup – zagrają dzieciaki z zespołu U23, a ekipę poprowadzi Neil Critchly.

Reklama

[etoto league=”eng”]

Za chwilę moment oddechu, przerwa, ale ta dyskusja tak łatwo się nie skończy. A przecież FIFA planuje rozbudować klubowy mundial, by nie był śmiesznym grudniowym turnieikiem złożonym z dwóch spotkań, tylko faktycznym, godnym rangi mundialu, mającym rzucić wyzwanie Champions League, co oznacza kolejny wianuszek meczów. A przecież Puchar Narodów Afryki od następnej edycji znowu będzie rozgrywany zimową porą… Problemy tylko się piętrzą.

Sprawa wywołuje burzę, dla niektórych Liverpool tym sposobem podważa prestiż turnieju, Rio Ferdinand powiedział, że OK, słabszy skład jeszcze ujdzie, ale jeśli Klopp nawet nie zjawi się na meczu, to już słabo: – Dałby świetne doświadczenie młodym piłkarzom, dla których mecz na Anfield byłby wielkim wydarzeniem. Jedyne, co byłoby dla mnie problemem, to jeśli sam nie zjawi się na meczu, nie będzie prowadził zespołu. Tutaj rysuję linię. Trener musi tam być. W każdym meczu, bez względu na to jakim składem gra.

Śmiesznie w tym kontekście brzmią argumenty, że Liverpool jest bardziej wypoczęty, bo ten zespół prawdopodobnie zapomniał co to znaczy, ale fakt faktem – kilku graczy The Reds miało luźniejszy weekend. Salah, Ox, Firmino – tylko na ławce, choć weszli później. Van Dijk, Robertson, Gomez, Henderson czy Alisson poza składem. Trent Alexander-Arnold tylko ławeczka. Niektórzy w Anglii wskazują, że to West Ham jest bardziej podmęczony, bo wystawił dużo bardziej optymalny skład na pucharowe spotkanie z WBA  – a że i tak je przegrał, to już inna sprawa.

Kursy na West Ham – Liverpool w ETOTO: West Ham 9.50 – remis 6.20 – Liverpool 1.34

Co tu kryć, West Ham raczej może sobie darować oglądanie spotkania Shrewsbury, wielce odkrywczego planu na najlepszą obecnie ekipę Anglii tam nie znajdą – chyba, że znajdą haki na Kloppa, które zmuszą go do wystawienia Lovrena i Matipa.

Reklama

Co do składów, dla nas najistotniejsze jest, że może wrócić Fabiański. Oficjalnie powiedział o tym David Moyes, choć z zastrzeżeniem, że to nie pewniak.

Na pewno temu rozwiązaniu kibicujemy – fajnie byłoby, gdyby sprawdził się z Liverpoolem. Dobry mecz z The Reds miałby niebagatelne znaczenie, pewnie mogące wpłynąć nawet na – w gruncie rzeczy – nieznaną aktualnie hierarchię w kadrze.

O brak okazji do wykazania się raczej nie musielibyśmy się martwić – West Ham bije się o utrzymanie, owszem, całkiem niedawno u siebie zbił Bournemouth czwórką, ale co innego Bournemouth, co innego banda Kloppa. Dzisiaj pewnie należy się spodziewać murarki, w której The Reds spróbują zrobić wyrwę – przegrali jeden mecz ligowy w ostatnich 633 dniach i wątpliwe, by to właśnie Młoty były tymi, którzy dokonają takiego wyczynu.

Niemniej Moyes powiedział na konferencji: – Nigdy nie przystępowałem do żadnego meczu w roli menadżera, w którym nie oczekiwałem zwycięstwa od swojej drużyny. 

***

Niby Derby Manchesteru, czyli powinno być prawdziwe piłkarskie święto.

I jasne, raczej nikogo do włączenia tego starcia zmuszać nie będzie trzeba, ale z drugiej strony, nawet gra o finał EFL Cup wywołuje raczej westchnienia “to tylko EFL Cup”. I druga sprawa, że mówimy o rewanżu na terenie City, a The Citizens wygrało na Old Trafford 3:1.

Pozamiatane?

Przecież Manchester kilka dni temu przegrał z Burnley u siebie. Pokonanie Tranmere 6:0 trudno uznać za wielkie zmazanie plamy – to był raczej obowiązek. Najważniejsza jest liga, z drugiej strony: to jednak derbowy rywal.

Dlatego, przynajmniej po słowach Solskjaera, żadnego lekceważenia dzisiejszego meczu nie ma: – Dla mnie to mecz, który jest właśnie w przerwie. Musimy wrócić pamięcią do PSG. Wyjść z taką mentalnością jak wtedy. Tamten dwumecz daje nam nadzieję. Ale to musi być perfekcyjne spotkanie. Musimy po prostu spróbować, nie będziemy czekać na ich ruch.

Warto też przypomnieć, że Manchester United już w tym sezonie przecież pokonał City na Etihad – 2:1, czyli niedaleko od wyniku, który gwarantowałby dogrywkę. Problem w tym, że nawet w czasach, gdy jednych i drugich dzielił spory dystans na korzyść Czerwonych Diabłów, wyniki, które dziś gwarantowałby dalszą grę United nie sypały się jak z rękawa. Dwubramkowe zwycięstwo United na City znajdziemy w 2005 (2:0), a potem w 1995 (3:0).

Guardiola z kolei ostrzega przed lekceważeniem: wskazuje – i trudno się nie zgodzić – że na tym poziomie jest ta klasa piłkarzy, gdzie jeśli wyjdziesz na nich bez odpowiedniej koncentracji, może się to skończyć fatalnie. Pep: – Oni nie mają nic do stracenia. Ruszą do ataku. Musimy sami też zaatakować, strzelić bramki i zamknąć mecz.

Kursy na derby Manchesteru w ETOTO: Manchester City 1.33 – remis 5.95 – Manchester United 8.00

Wczoraj Aston Villa po golu Trezegueta w 93 minucie zapewniła sobie awans i już czeka na Citizens – Aston Villa, która, jak wszyscy wiemy, po drodze ograła dzieciaki z Liverpoolu, bo pierwszy zespół akurat wyjechał na inny kontynent, więc w sumie nie wiadomo, czy nie zostaliśmy ograbieni z kolejnego starcia City – LFC, biorąc pod uwagę formę bandy Kloppa, pewnie tak.

I jak tu się dziwić, że tyle w Anglii mówi się o terminarzu? Którego tematu nie ruszyć kijem, te kwestie same wyłażą.

Tyle chociaż, że fani Aston Villi potrafili osiągnięcie docenić. Sceny.

Fot. NewsPix

Najnowsze

Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
3
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”
Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
7
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
6
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...